Ks. Łukasz Romańczuk: Dlaczego postanowiłeś grać na organach?
Krzysztof Bagiński: Pierwsza myśl pojawiła się, gdy mój kolega - lektor z parafii - poszedł do Studium Organistowskiego i po jakimś czasie zaczął grać w parafii. Najpierw zacząłem uczyć się rozczytywać nuty, następnie ćwiczyć w domu przy keyboardzie, a potem (jakoś 1,5 roku później) z pomocą kilku wrocławskich organistów i znanych mi wtedy księży, którzy także potrafili grać na organach, przygotowałem się do zagrania pierwszy raz na Mszy Świętej. Było to 7 lat temu.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
ks. Ł.R.: Jakie są obowiązki organisty?
K.B.: Bardzo często słyszę głosy, że organista nic nie robi. Najczęściej jest to obraz grania na jednej, góra dwóch mszach w dni powszednie i trochę więcej w niedzielę i święta. Ale rzeczywistość jest inna, bo przecież wtedy, kiedy inni mają wolne to organista pracuje i odwrotnie. Pamiętać trzeba o tym, że jest to zawód artystyczny i więcej czasu poświęca się na ćwiczenia, a to, co wierni słyszą jest wynikiem “domowej” pracy. Dobre przygotowanie zajmuje średnio kilka godzin. Dodatkowo w parafiach najczęściej organiści prowadzą chóry, schole, dbają o instrumenty, organizują albo sami grają koncerty.
ks.Ł.R. Spotykasz się z nadużyciami w obszarze muzyki kościelnej?
K.B: Nie od dziś wiadomo, że zmorą są tzw. piosenki nienadające się do użytku liturgicznego. To samo tyczy się instrumentów. Ważny jest odpowiedni dobór utworów oraz instrumentów. Muzyka bowiem ma nas prowadzić do Boga, a nie kojarzyć się z jakąkolwiek kulturą rozrywkową. Często na ten temat są spory i tak samo pojawiają się one najczęściej przy okazji ślubów - przytoczę przykład słynnego Hallelujah Cohena. Najczęściej kojarzony jest on z filmem „Shrek”? Takich przykładów można podać więcej. Są już diecezje w Polsce, które odpowiednimi dokumentami uregulowały problem pieśni podczas ślubów, ale my jako organiści zapewne jeszcze przez długi czas, będziemy musieli uczestniczyć w sporach w kwestiach repertuarowych i instrumentalnych.
Reklama
ks.Ł.R. Dlaczego ważna jest troska o przestrzeganie przepisów liturgicznych w kwestii muzyki kościelnej?
K.B: Instrukcja Soboru Watykańskiego II „Sacrosanctum Consilium” uczy nas, że muzyka jest integralną częścią liturgii. Często jako organiści słyszymy „czym jest gorsza Msza bez organisty, bez organów, bez chóru?” Patrząc na sens i istotę Eucharystii czyli bezpośrednie przyjście Boga na wspólną ucztę i przyjęcie go w Eucharystii - pytanie jest zasadne, ale czy właśnie w takim momencie najlepiej ukazany jest sens i zadanie muzyki w liturgii? Wielu próbuje zepchnąć muzykę kościelną na margines, ale to jedno zdanie „muzyka jest integralną częścią liturgii” pokazuje, że nie jest to tylko sposób na zapełnienie ciszy w trakcie nabożeństwa, ale przede wszystkim pomoc w jej przeżywaniu. Nieprzypadkowy jest chociażby dobór pieśni podczas Mszy Świętej. Dbając o stronę muzyczną liturgii, dbamy jakby o całą liturgię.
ks. Ł.R: Z jakimi trudnościami spotykasz się jako organista?
K.B.: Pojawia się niebezpieczeństwo popadnięcia w rutynę względem Mszy Świętej i samego Pana Boga. Ważnym aspektem dla Nas jest duszpasterstwo organistów, którego... nie ma. Ostatni aspekt to modlitwa i dobre słowo. Módlmy się za organistów i wszystkich posługujących muzycznie w kościele nie tylko dniu św. Cecylii, ale także przez cały rok - ona jest nam bardzo potrzebna, w końcu przez cały rok będziemy współtworzyć liturgię!