- Lekarz, nauczyciel czy siostra zakonna - każdy ma taki sam
obowiązek podnoszenia kwalifikacji - mówi ks. Jan Drob. Dlatego zorganizowano
studia podyplomowe o profilu ekonomicznym dla sióstr i księży.
Pomysłodawcą jest ks. Jan Drob, ekonom Konferencji Episkopatu
Polski. Podyplomowe studia o profilu ekonomicznym powstały z myślą
o osobach prowadzących w Kościele różnego rodzaju działalność, np.
zakonne żłobki, przedszkola czy domy opieki społecznej - mówi ks.
Drob. - Nie chodzi o robienie biznesu w Kościele, ale sprostanie
wymaganiom prawnym związanym z tego rodzaju działalnością - argumentuje.
Kiedy już zrodził się pomysł ks. Drob rozpoczął poszukiwania odpowiedniej
uczelni, która podjęłaby się prowadzenia studiów. O wyborze decydowały
dwa względy: poziom merytoryczny oferowany przez uczelnię oraz koszty
kształcenia. Wśród ofert najlepszą okazała się Wyższa Szkoła Biznesu
National-Louis University w Nowym Sączu.
Zainteresowanie kandydatów nauką przekroczyło wszelkie
oczekiwania. W pierwszej turze planowano przyjąć 30, maksymalnie
60 osób. W końcu trzeba było zorganizować zajęcia dla 170 słuchaczy,
którzy przyjeżdżali z najodleglejszych zakątków Polski. Zajęcia odbywały
się jednocześnie w Krakowie i w Warszawie. Program zajęć ukła dali
wspólnie rektor uczelni prof. Krzysztof Pawłowski oraz ks. Jan Drob.
Za katedrą stanęli wykładowcy renomowanych uczelni m.in. z Uniwersytetu
Jagiellońskiego, Akademii Ekonomicznej, Uniwersytetu Warszawskiego.
Nie obyło się bez sensacji. Na zrobienie materiału o "
szkole biznesu dla sióstr i księży" przyjechała ekipa telewizyjna
z Niemiec. Ks. Drob nie kryje zdziwienia. - Cóż w tym nadzwyczajnego?
Każdy, kto sprawuje jakąkolwiek funkcję powinien ciągle dokształcać
się, niezależnie od tego czy jest lekarzem, nauczycielem czy siostrą
ekonomką w zakonie.
Reklama
Półtoraroczna sesja
Pierwsze zajęcia ruszyły w 2001 r. - Na początku był strach,
a zaraz potem miłe zaskoczenie - opowiada rektor uczelni prof. Krzysztof
Pawłowski. Już po pierwszych zajęciach rozdzwoniły się telefony.
Odezwali się niemal wszyscy wykładowcy. Same entuzjastyczne opinie
pod adresem studentów. - Tak umotywowana, tak chętna do współpracy
grupa, to zdarza się rzadko - podkreślali. Mógł się o tym przekonać
również sam rektor, podczas zajęć ze "Wspierania przedsiębiorczości
intelektualnej" czy "Makroekonomii". - Z przyjemnością patrzyłem
na inteligentne twarze osób, które rozumiały co się do nich mówi.
Świadczą o tym choćby trafne pytania zadawane po wykładzie - mówi
rektor. Prof. Pawłowski chwali szczególnie siostry zakonne.
- Początkowo osoby skierowane na naukę przez swoich przełożonych
niechętnie odnosiły się do zajęć. Ale szybko zmieniły zdanie - opowiada
ks. Drob. A potem potwierdza opinię rektora: - Takiej aktywnej grupy
jeszcze nie mieliśmy - chwalili wykładowcy. Zazwyczaj na studia podyplomowe
przychodzą ci, którym potrzebny jest tylko "papierek" i czekają końca
zajęć. A w tej grupie jest inaczej - widać, że im chodzi o wiedzę,
oni zaskakują swoją aktywnością - opowiada ksiądz ekonom.
Inicjator studiów był uczestnikiem pierwszej edycji kursu.
Jak przyznaje z tego powodu cały okres nauki był dla niego swoistym
egzaminem. Po wykładach rozpoczynały się zwykle dyskusje, a studenci
stawiali dociekliwe pytania. - Zwracano uwagę szczególnie na moje
zainteresowania w rozmowach z profesorami - wspomina ks. Drob.
Kolega z roku ks. Krzysztof Kosk, diecezjalny asystent kościelny
Akcji Katolickiej, w Wydziale Spraw Sakramentalnych, jest także referentem
Wydziału Finansowego Kurii Metropolitarnej, wspomina: Liderem roku
był ekonom Konferencji Episkopatu. Trochę od niego trzeba było się
uczyć, czasem udać się do biblioteki.
Oklaski dla wykładowców
Przekrój studentów i poziom ich wiedzy podstawowej jest bardzo
zróżnicowany. Zwykle siostry i księża na kształcenie kierowani są
przez swoich przełożonych. Zostałem skierowany przez biskupa mojej
diecezji, a jednocześnie Prymasa Polski kard. Józefa Glempa - mówi
absolwent szkoły ks. Bohdan Leszczewicz. Ks. Bohdan jest dyrektorem
Wydziału Budowy Kościołów Kurii Metropolitalnej Warszawskiej, a także
znajduje się w Zarządzie Fundacji Budowy Świątyni Opatrzności Bożej.
Od dwóch lat jest także administratorem budynku poseminaryjnego,
w którym organizowany jest dom rekolekcyjny.
Ks. Kosk: - Profesorowie mówili w sposób tak jasny, aby
osoby, które nie ukończyły studiów ekonomicznych mogły zrozumieć
temat. Widać było, że są profesjonalistami. Zajęcia dają podstawy
wiedzy, jak prowadzić przedszkole, jak zatrudniać pracowników, prowadzić
księgi wydatków i przychodów. Ks. Leszczewicz ceni marketingowy charakter
studiów. - Uczono nas promocji siebie - w jaki sposób zaoferować
dziś w sposób ciekawy swoje oferty duszpasterskie, jak zaprezentować
się najlepiej przy minimalnych środkach. Czasami pewne działania
Kościoła są zbyt słabo nagłaśniane, przez to zmniejsza się ich skuteczność
oddziaływania - mówi ks. Leszczewicz.
Ks. Kosk wspomina dobrze wykłady z prawa pracy, ubezpieczeń,
bankowości i ekonomii czy z informatyki. Ceni też sobie, że można
było zasięgać porad z zakresu prawa i rachunkowości.
- Podziwiałem wykładowców, którzy skomplikowane zagadnienia
ekonomiczne potrafili przekazać w bardzo przystępnej formie i z humorem.
Można było, co prawda zaobserwować pewne onieśmielenie grup kilkudziesięciu
sióstr czy księży, wpatrzonych z uwagą w profesora, z długopisami
w ręku, gotowymi zapisać każde słowo. Jednak zawsze zajęcia kończyły
się gromkimi brawami, będącymi wyrazem uznania dla wykładowcy. Również
profesorowie wychodzili z zajęć z wyraźnym zadowoleniem - wspomina
atmosferę studiów ks. Sławomir Firganek, sercanin.
Na zakończenie pierwszych studiów wśród studentów przeprowadzono
ankietę. Pierwszy rok był jednocześnie testowym - mówi ks. Drob.
- W drugim roku zmodyfikowano nieco program zajęć, zmieniła się część
wykładowców. Zajęcia trzeba również dostosowywać do potrzeb studentów.
- Grupy są niejednorodne. Przychodzą osoby o bardzo różnym przygotowaniu
ekonomicznym i gospodarczym. Niektórzy mogliby w pewnych obszarach
dokształcać moich profesorów - mówi rektor.
Siostra felicjanka od 12 lat jest ekonomką. W prowincji
Zgromadzenia współadministruje 36 domami. - Spodziewałam się raczej
na kursie wiadomości dotyczących bieżących aktów prawnych, które
zmieniają się tak szybko, że nie można za nimi nadążyć. Zajmuję się
sprawami opłacania składek w ZUS-ie przez wszystkie siostry, funduszami
emerytalnymi, sprawami administracyjnymi i remontowymi domu - mówi
siostra. Siostra jest absolwentką liceum ekonomicznego, swoją wiedzę
poszerza na różnego rodzaju kursach, prenumeruje fachowe czasopisma.
Studium ceni sobie ze względu na kontakty, które można było nawiązać
z ekonomami z różnych prowincji. - Możemy dzielić się doświadczeniami
pracy - mówi zakonnica
Od wielu lat ekonomką prowincjalną jest także siostra
Prokopczuk, nazaretanka. - Zajęcia w szkole poszerzyły moje spojrzenie
na świat marketingu i biznesu. Najbardziej przydadzą mi się w pracy
wykłady z bankowości. Czuję jednak pewien niedosyt. Nie zawsze otrzymywaliśmy
odpowiedzi na pytania odnośnie prowadzonych przez nas instytucji.
Zajmuję się naszymi domami w całej prowincji, w tym także na Białorusi
i na Ukrainie. Tam obowiązują inne przepisy prawne niż w Polsce -
mówi siostra. Bardzo dobrze wspomina miłą atmosferę na uczelni oraz
możliwości nawiązania nowych kontaktów.
Taka szkoła jest konieczna, stwierdzają jednogłośnie,
absolwenci, wykładowcy, ci którzy aktualnie się uczą, a nawet ci,
którzy nauki tam nie podjęli.
- Z działalnością administracyjną mam do czynienia na
co dzień - mówi ks. Leszczewicz. Bywało, że dawniej stawałem i mówiłem
w duchu "Boże, co ja mam z tym zrobić?". Nauka dała mi pewniejsze
spojrzenie na to, co robię, na umiejętność bycia przełożonym, organizowania
innym pracy tak, aby chciało się im pracować - mówi ks. Leszczewicz.
Ksiądz Bohdan zajmuje się sprawami związanymi z budową Świątyni Opatrzności
Bożej. Nauka przydaje się dziś przy zawierania umów sponsoringowych,
planowaniu reklamy.
Ks. Sławomir Firganek ma nadzieję, że zdobytą wiedzę
wykorzysta ku lepszej służbie Bogu i ludziom. - Instytucje prowadzone
przez siostry czy księży powinny mieć uregulowane wszelkie prawne
czy administracyjne sprawy, bo Kościół powinien świecić przykładem
uczciwości - uzasadnia kształcenie ks. Krzysztof Kosk.
O podnoszenie kwalifikacji swoich pracowników szczególną
dbałość wykazuje Sekretariat Konferencji Episkopatu Polski, kierując
swoich pracowników na podyplomowe studia ekonomiczne.
Niektóre przedmioty, które wykładane są w studium zdaniem
ks. Droba mogłyby się znaleźć w programie kształcenia kleryków. Zakres
uzyskanej wiedzy byłby pomocny proboszczom. Wszak każda parafia jest
miejscem kierowania, a nie tylko formacji duchowej.
Pomóż w rozwoju naszego portalu