Reklama

Taka jest kolej rzeczy...

Czerwiec to czas, kiedy Pasterz diecezji dokonuje zmian personalnych. Powodów jest kilka, niektóre wynikają z faktu, że corocznie do grona duchownych dołączają nowo wyświęceni, dla których trzeba wybrać parafie, a starsi księża zostają przesunięci na inne placówki duszpasterskie.Trzeba także wyznaczyć nowych proboszczów na miejsce przechodzących na emeryturę. Zmiany wynikają również z kadencyjności niektórych funkcji kościelnych

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Zmiana posługi i przenosiny do innej parafii z ludzkiego punktu widzenia nie są wcale takie proste. Jedni księża przeżywają to łatwiej, inni trudniej. Podobnie jest z wiernymi, którzy przyzwyczajają się do „swoich” księży. Ważne jednak jest zdobywanie szerszego doświadczenia duszpasterskiego. Nowe środowisko zmusza kapłana do postawienia sobie wyższych wymagań. Ponadto każda zmiana jest również praktyczną formą rządzenia diecezją przez biskupa. A księża mogą namacalnie potwierdzać złożone w dniu swoich święceń przyrzeczenie posłuszeństwa.
I tak: ks. Tomasz Folga w 16. roku kapłańskiej posługi został mianowany dyrektorem Caritas diecezjalnej. Do tej pory pracował jako wikariusz, kilka razy był dekanalnym duszpasterzem dzieci i młodzieży, jest także członkiem Rady Kapłańskiej i Rady Ekonomicznej. Od 2 lat przyglądał się z bliska działalności sosnowieckiej Caritas jako zastępca dyrektora, dlatego też ma świadomość ludzkich problemów i oczekiwań, a tym samym wielkiej odpowiedzialności tego, co mieści się w samym słowie „caritas”. „Zdaję sobie sprawę, ze to nie jest funkcja kierownicza, jak w zwykłej firmie, ale służba ludziom w potrzebie. A wiadomo, że ludzie są różni… W tym wielka rola kierującego, by wszystkie sytuacje rozeznać i zadziałać, pochylić się nad każdym z osobna człowiekiem, jego biedą, niedostatkiem, chorobą i cierpieniem. W oczach mam obraz poprzedniego dyrektora, ks. prał. Stefana Wyporskiego, który 20 lat kierował sosnowiecką Caritas” - mówi ks. Folga. Nowy dyrektor musi zmierzyć się z zupełnie nowymi sprawami. Przed nim uruchomienie Zakładu Opiekuńczo-Leczniczego oraz budowa Domu Matki i Dziecka. Oprócz tego wiele planów i pomysłów, na realizację których będziemy czekać z niecierpliwością.
Ustępujący ze stanowiska szefa Caritas ks. prał. Stefan Wyporski o swojej nowej funkcji proboszcza parafii św. Floriana w Sosnowcu mówi, że jest to „nominacja w jesieni życia”. Jako proboszcz ma wieloletnie doświadczenie, 18 lat przewodniczył parafii w Dąbrowie Górniczej, a przez 3 lata wspólnocie św. Barbary w Sosnowcu. Jednocześnie w tym czasie kierował diecezjalną Caritas, dlatego i w jednym, i w drugim czuje się jak ryba w wodzie. „Zostawiam Caritas w dobrej kondycji finansowej. 300 tys. zł na koncie, a w placówkach Caritas i nieruchomościach - 8 mln zł. Od 2005 r., kiedy Caritas stała się organizacją użytku publicznego do dyspozycji mieliśmy 16 mln zł, każdego roku realizowaliśmy od 30 do 38 projektów pomocowych. W tym czasie wydaliśmy 1 mln 300 tys. zł na szeroko pojęte akcje pomocowe” - zaznacza ks. Wyporski. Teraz przyjdzie się zmierzyć z zupełnie inną, choć dobrze znaną formą kapłańskiej posługi. „Myślę, że caritasowskie doświadczenia na pewno wykorzystam do szczytnych celów w sosnowieckiej wspólnocie. Chylę czoło przed swoim poprzednikiem, ks. Tadeuszem Kamińskim, który włożył całe swoje serce, aby parafia tak wspaniale się prezentowała. Od podstaw stworzył tu piękne dzieła, rozwinął wspólnoty i grupy modlitewne. Jako nowy duszpasterz chciałbym kontynuować to dzieło, a także zainicjować powstanie nowych organizacji parafialnych. Myślę np. o powołaniu do życia Stowarzyszenia św. Floriana czy Straży św. Floriana. Zauważyłem, że w naszej diecezji nie ma funkcji kapelana strażaków. Poza tym myślę o stworzeniu na terenie parafii w Zagórzu przedszkola” - mówi. Tak jak wszyscy inni nominowani 1 lipca nowy proboszcz zostanie przedstawiony wiernym podczas Mszy św. Pragnie z szerokim sercem i troską wyjść w stronę wiernych. Nie boi się pracy ani wyzwań, które z pewnością natychmiast podejmie w ponad 10-tysięcznej wspólnocie.
Ks. Mariusz Górszczyk objął urząd proboszcza w parafii św. Katarzyny w Sąspowie po 23-letnim posługiwaniu ks. Michała Wójsa, który przeszedł na emeryturę. Podkreśla, że wcale nie jest łatwo odchodzić z parafii, w której dokonało się w ciągu zaledwie 3,5 roku tak wielu dzieł materialnych. Będziński kościół św. Brata Alberta i jego otoczenie dzięki determinacji ks. Górszczyka całkowicie zmieniły swój wizerunek. Teraz przyszedł czas na zmiany, bo ks. Mariusz zmienia nie tylko region diecezji - z Zagłębia na Małopolskę, ale zmienia też miasto na wieś. Jednak do nowych zadań i wyzwań nastawiony jest bardzo optymistycznie i radośnie. „Jestem pełen nadziei, że spotkam tam prawdziwych uczniów Chrystusa, którzy są Mu oddani” - podkreśla. A swojemu następcy, ks. Pawłowi Kempińskiemu, który po raz pierwszy rozpoczyna kierowanie parafią jako administrator, życzy owocnej pracy duszpasterskiej, rozwinięcia skrzydeł, a przygotowany w pełni kościół materialny niech temu jak najlepiej służy.
W nowej sytuacji znaleźli się też księża przechodzący na emeryturę, a wśród nich ks. kan. Tadeusz Kamiński, który po 32-letnim posługiwaniu w parafii św. Floriana w Sosnowcu, zamieszka w będzińskim Domu św. Józefa. Parafię w Zagórzu uformował od podstaw, zarówno w sferze duchowej, jak i materialnej stając się animatorem życia tutejszych wiernych oraz budowniczym parafialnych obiektów. „Taka kolej rzeczy. Teraz przyszedł czas na odpoczynek, choć oczywiście, jeśli siły i zdrowie pozwolą, będę służył pomocą duszpasterską, choćby wspólnocie neokatechumenalnej u św. Floriana” - podkreśla. Gdy zamykamy bieżący numer „Niedzieli Sosnowieckiej”, ks. Kamiński pakuje rzeczy do przeprowadzki. „Oczywiście wszystkich zgromadzonych przez ponad 30 lat przedmiotów, pamiątek, dokumentów, stosu książek nie będę mógł zabrać, bo po prostu nawet bardzo wygodne, przestronne mieszkanie w Będzinie nie jest w stanie ich pomieścić” - uśmiecha się zasłużony proboszcz zagórskiej parafii. 24 czerwca wzruszeni parafianie dziękowali ks. Tadeuszowi za wszystko, co stało się ich i jego udziałem.
Nowa funkcja przypadła też ks. Dydakowi, który został diecezjalnym moderatorem liturgicznej służby ołtarza. „Nominacja ta była dla mnie zaskoczeniem, myślę jednak, że sprostam wyzwaniu, od początku kapłaństwa pracuję z młodymi, dlatego i teraz powinienem znaleźć z nimi wspólny język. Chcę kontynuować dotychczasowe tradycje, może bardziej postawić na działkę sportową” - zaznacza.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

2012-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Marcin Zieliński: Znam Kościół, który żyje

2024-04-24 07:11

[ TEMATY ]

książka

Marcin Zieliński

Materiał promocyjny

Marcin Zieliński to jeden z liderów grup charyzmatycznych w Polsce. Jego spotkania modlitewne gromadzą dziesiątki tysięcy osób. W rozmowie z Renatą Czerwicką Zieliński dzieli się wizją żywego Kościoła, w którym ważną rolę odgrywają świeccy. Opowiada o młodych ludziach, którzy są gotyowi do działania.

Renata Czerwicka: Dlaczego tak mocno skupiłeś się na modlitwie o uzdrowienie? Nie ma ważniejszych tematów w Kościele?

Marcin Zieliński: Jeśli mam głosić Pana Jezusa, który, jak czytam w Piśmie Świętym, jest taki sam wczoraj i dzisiaj, i zawsze, to muszę Go naśladować. Bo pojawia się pytanie, czemu ludzie szli za Jezusem. I jest prosta odpowiedź w Ewangelii, dwuskładnikowa, że szli za Nim, żeby, po pierwsze, słuchać słowa, bo mówił tak, że dotykało to ludzkich serc i przemieniało ich życie. Mówił tak, że rzeczy się działy, i jestem pewien, że ludzie wracali zupełnie odmienieni nauczaniem Jezusa. A po drugie, chodzili za Nim, żeby znaleźć uzdrowienie z chorób. Więc kiedy myślę dzisiaj o głoszeniu Ewangelii, te dwa czynniki muszą iść w parze.

Wielu ewangelizatorów w ogóle się tym nie zajmuje.

To prawda.

A Zieliński się uparł.

Uparł się, bo przeczytał Ewangelię i w nią wierzy. I uważa, że gdyby się na tym nie skupiał, to by nie był posłuszny Ewangelii. Jezus powiedział, że nie tylko On będzie działał cuda, ale że większe znaki będą czynić ci, którzy pójdą za Nim. Powiedział: „Idźcie i głoście Ewangelię”. I nigdy na tym nie skończył. Wielu kaznodziejów na tym kończy, na „głoście, nauczajcie”, ale Jezus zawsze, kiedy posyłał, mówił: „Róbcie to z mocą”. I w każdej z tych obietnic dodawał: „Uzdrawiajcie chorych, wskrzeszajcie umarłych, oczyszczajcie trędowatych” (por. Mt 10, 7–8). Zawsze to mówił.

Przecież inni czytali tę samą Ewangelię, skąd taka różnica w punktach skupienia?

To trzeba innych spytać. Ja jestem bardzo prosty. Mnie nie trzeba było jakiejś wielkiej teologii. Kiedy miałem piętnaście lat i po swoim nawróceniu przeczytałem Ewangelię, od razu stwierdziłem, że skoro Jezus tak powiedział, to trzeba za tym iść. Wiedziałem, że należy to robić, bo przecież przeczytałem o tym w Biblii. No i robiłem. Zacząłem się modlić za chorych, bez efektu na początku, ale po paru latach, po którejś swojej tysięcznej modlitwie nad kimś, kiedy położyłem na kogoś ręce, bo Pan Jezus mówi, żebyśmy kładli ręce na chorych w Jego imię, a oni odzyskają zdrowie, zobaczyłem, jak Pan Bóg uzdrowił w szkole panią woźną z jej problemów z kręgosłupem.

Wiem, że wiele razy o tym mówiłeś, ale opowiedz, jak to było, kiedy pierwszy raz po tylu latach w końcu zobaczyłeś owoce swojego działania.

To było frustrujące chodzić po ulicach i zaczepiać ludzi, zwłaszcza gdy się jest nieśmiałym chłopakiem, bo taki byłem. Wystąpienia publiczne to była najbardziej znienawidzona rzecz w moim życiu. Nie występowałem w szkole, nawet w teatrzykach, mimo że wszyscy występowali. Po tamtym spotkaniu z Panem Jezusem, tym pierwszym prawdziwym, miałem pragnienie, aby wszyscy tego doświadczyli. I otrzymałem odwagę, która nie była moją własną. Przeczytałem w Ewangelii o tym, że mamy głosić i uzdrawiać, więc zacząłem modlić się za chorych wszędzie, gdzie akurat byłem. To nie było tak, że ktoś mnie dokądś zapraszał, bo niby dokąd miał mnie ktoś zaprosić.

Na początku pewnie nikt nie wiedział, że jakiś chłopak chodzi po mieście i modli się za chorych…

Do tego dzieciak. Chodziłem więc po szpitalach i modliłem się, czasami na zakupach, kiedy widziałem, że ktoś kuleje, zaczepiałem go i mówiłem, że wierzę, że Pan Jezus może go uzdrowić, i pytałem, czy mogę się za niego pomodlić. Wiele osób mówiło mi, że to było niesamowite, iż mając te naście lat, robiłem to przez cztery czy nawet pięć lat bez efektu i mimo wszystko nie odpuszczałem. Też mi się dziś wydaje, że to jest dość niezwykłe, ale dla mnie to dowód, że to nie mogło wychodzić tylko ode mnie. Gdyby było ode mnie, dawno bym to zostawił.

FRAGMENT KSIĄŻKI "Znam Kościół, który żyje". CAŁOŚĆ DO KUPIENIA W NASZEJ KSIĘGARNI!

CZYTAJ DALEJ

Bóg pragnie naszego zbawienia

[ TEMATY ]

homilia

rozważania

Karol Porwich/Niedziela

Rozważania do Ewangelii J 12, 44-50.

Środa, 24 kwietnia

CZYTAJ DALEJ

Franciszek: niech Bóg błogosławi Węgrów!

2024-04-25 11:10

[ TEMATY ]

papież Franciszek

PAP/EPA/FABIO FRUSTACI

„Niech Bóg błogosławi Węgrów” - powiedział papież przyjmując dziś na audiencji pielgrzymów z tego kraju, przybyłych, aby podziękować mu za ubiegłoroczną wizytę apostolską w swej ojczyźnie. Obok prymasa Węgier, kardynała Pétera Erdő i przewodniczącego episkopatu Węgier, biskupa Andrása Veresa gronie pielgrzymów obecny był także nowy prezydent kraju Tamás Sulyok.

Ojciec Święty mówiąc o swej ubiegłorocznej pielgrzymce zaznaczył, że przybył jako pielgrzym, aby modlić się wspólnie z węgierskimi katolikami, także za Europę, w intencji „pragnienia budowania pokoju, aby dać młodym pokoleniom przyszłość nadziei, a nie wojny; przyszłość pełną kołysek, a nie grobów; świat braci, a nie murów. Modliłem się za wasz drogi naród, który przez tysiąclecie zamieszkiwał tę ziemię i użyźniał ją Ewangelią Chrystusa. Obyście w modlitwie zawsze znajdowali siłę i determinację do naśladowania, także w obecnym kontekście historycznym, przykładu świętych i błogosławionych, którzy wywodzą się z waszego narodu” - zachęcił papież. Przypomniał, że realizacja daru pokoju „zaczyna się w sercu każdego z nas ... Pokój przychodzi, gdy postanawiam przebaczyć, nawet jeśli jest to trudne, a to napełnia moje serce radością” - stwierdził Franciszek.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję