Przypadająca w 50 dni po Świętach Wielkanocnych uroczystość
Zesłania Ducha Świętego, zwana jest też Pięćdziesiątnicą albo Zielonymi
Świątkami, które jako święto rolników w sposób wyjątkowy obchodzi
polska wieś. O bogatej obrzędowości ludowej związanej z jego obchodami
pisałam na łamach Ładu Bożego w poprzednich latach (nr. 22/98, 21/99)
. W zwyczajach zielonoświątkowych akcentowano związek z ziemią, wynikający
z troski o przyszłe plony, powodzenie w hodowli. Zielone Świątki,
obchodzone u progu lata (zależnie od Wielkanocy przypadają na niedzielę
między 10 maja a 14 czerwca), są czasem poprzedzającym pełne wyjście
człowieka z gospodarskich opłotków w przestrzeń pól i lasów. Tę przestrzeń
zgodnie ze starym ludowym myśleniem należało oczyścić od złego i
przygotować do letnich prac polowych. W praktykach tego czasu wiele
było aktów magicznego oczyszczania przestrzeni oraz "zaklinania"
urodzaju. Na rozstajach dróg i granicach pól palono ognie, polewano
zagrody i pola wodą, w myśl wielkanocnej zasady:
"I tak co piątek, aż do Zielonych Świątek" - oczywiście
dla sprowokowania deszczu, zapewnienia urodzaju i zdrowia. Widomym
znakiem święta, reliktowo zachowanym do dziś, było majenie domostw
i zagród zielonymi gałązkami brzozy lub wierzby. Przyniesione z lasu
zatykano w płoty, w załomy murów, węgły i strzechy chat. Robiono
szpalery wiodące do drzwi domów. Na Kujawach istniał zwyczaj wysypywania
bielusieńkim piaskiem dróżek, rysując nim roślinne lub geometryczne
wzory. Rośliną najbardziej eksponowaną w tym dniu był tatarak, którego
silna woń odstraszała nie tylko wszelkie zło, ale i dokuczliwe muchy.
Orzeźwiający zapach tej rośliny odnawiał nadwątlone po zimie zdrowie,
wpływając na dobre samopoczucie ludzi. Wyściełano tatarakiem podwórka,
izby - zwłaszcza progi, bowiem wierzono, że tu położony wiedźmy do
domu nie wpuści. Zatykano tatarak za wizerunki święte, za meble...
Wszędzie, gdzie była wolna przestrzeń.
Zielenią dekorowano dwory i kościoły, a także przydrożne
kapliczki. To w tym czasie procesje wiernych wyruszały w pola, obchodziły
ich granice, zatrzymywały się na modlitwie przy krzyżach, kapliczkach
i figurach. Śpiewano pobożne pieśni, kropiono pola wodą święconą.
Zwyczaj chodzenia procesji w Zielone Świątki nie zachował się, jednak
nadal istnieje piękna tradycja, zgodnie z którą rolnicy po Mszy św.
obchodzą swoje pola. Przyglądają się wschodzącym oziminom, patrzą
na zmiany w przyrodzie, czynią kalkulacje do obfitości zbiorów. Dawniej,
gdy istniały gromadzkie wypasy bydła, przeglądano też pastwiska.
Dzień ten często zbiegał się z pierwszym wiosennym wypędzeniem zwierząt
z zagród.
Wszystkie te zabiegi były i są wyrazem przywiązania do
ziemi, matki karmicielki. Dla rolników ziemia była zawsze najbliższą,
bo oswojoną przestrzenią. Każdy jej szczegół był znany, bliski, swój.
Tak pojmowana ziemia była dla mieszkańców wsi centrum świata i niekiedy
jedynym sensem, miłością ich życia.
Pomóż w rozwoju naszego portalu