Zmartwychwstanie Chrystusa jest kulminacyjną prawdą naszej wiary
w Chrystusa. Pierwsza wspólnota chrześcijańska wierzyła w nią i przeżywała
ją jako prawdę centralną, przekazaną przez Tradycję, jako prawdę
fundamentalną, potwierdzoną przez pisma Nowego Testamentu, przepowiadaną
jako część istotna Misterium Paschalnego tak samo jak Krzyż (KKK
638).
Pewien iluzjonista potrafił sprawić, że znikła Statua Wolności,
innym zaś razem wagon kolejowy. Telewizje całego świata transmitują
takie widowiska. Ale nikt nie jest naiwny: "bezpośredni świadkowie"
przed kamerami, filmowane sceny, oświadczenia samego magika - wszystko
to stanowi spektakl, ale nic nie jest prawdziwe.
Gdyby Zmartwychwstanie Jezusa miało wydarzyć się w naszych
czasach, być może dotarłyby do publicznej wiadomości jakieś przecieki
dotyczące transakcji Judasza. Wokół grobu nastąpiłaby wtedy inwazja
dziennikarzy i fotoreporterów. I wróciliby z niczym, na próżno czuwając
całą noc. I tylko pojawienie się wczesnym rankiem wokół pustego grobu
zaaferowanych kobiet wywołałoby ich zdumienie.
Chrześcijanin ma bowiem inne wyobrażenie "świadectwa" czy "
dowodu". Nie myli tego, co nadzwyczajne, widowiskowe, z tym, co nadprzyrodzone.
Żyje wiarą, a to znaczy, że cierpi z powodu rzeczywistych nieszczęść,
tak jak i pytań bez odpowiedzi. To także znaczy, że ufa swemu Bogu,
oczekując od Niego prawdziwych odpowiedzi: bez błyszczących opakowań
i świecidełek i nie żądając, aby mógł wszystko zważyć, zmierzyć i
sfotografować.
Maria Magdalena znalazła otwarty grób. Jest przerażona.
Biegnie do uczniów, aby podzielić się z nimi swym niepokojem. I wtedy
wszystko staje się jasne! To nie jest jakiś spektakl czy widowisko,
nie ma żadnego świadka zdarzenia, nie jest znany dokładny moment
Zmartwychwstania Jezusa. Ale realność tego wydarzenia, która nie
wynika jedynie z demonstrowania dowodów, jest rzeczywistością, która
sama narzuca się św. Janowi: "Ujrzał i uwierzył" - mówi o sobie samym
w Ewangelii.
"Dotąd bowiem nie rozumieli jeszcze Pisma, [które mówi],
że On ma powstać z martwych" (J 20, 8-9). Nie rozumieli, że Bóg dał
nam swego Syna za towarzysza życia, ale także za towarzysza śmierci,
aby jako pierwszy ukazał nam ciągłość życia poza grób.
Pomóż w rozwoju naszego portalu