Na parking nieopodal przystanku podjechało duże ciężarowe volvo.
Samochód ciągnący na naczepie długi kontener z napisem "PLO" zatoczył
krąg, ledwie mieszcząc się na dużej powierzchni Rynku. Ślady kolein
pozostawionych przez TIR-a w głębokim śniegu przypominały idealnie
zakreślone koło. Samochód zahamował przy samym ogrodzeniu. Sprężarka
wydała charakterystyczne sapnięcie, zgasły reflektory, a wycieraczki
zastygły w bezruchu. Drzwi otworzyły się i z wnętrza przestronnej
kabiny wyszedł kierowca. Stanął na stopniu i zeskoczył lekko w głęboką
zaspę, usypaną przed chwilą przez koła ciężarówki.
Był to młody mężczyzna o jasnych włosach z gładko zaczesaną
fryzurą. Wyglądał, jakby wyszedł prosto od fryzjera. Rozejrzał się
wokoło bystrym okiem i krzyknął do stojących na przytanku ludzi:
- Gdzie tu jest jakaś restauracja?!
Kilku mężczyzn w trudnym do określenia wieku wyszło zza
przystankowej wiaty, by lepiej przyjrzeć się przybyszowi. Stali i
przyglądali się bacznie kierowcy ciężarówki, który zaczął zręcznie
brnąć przez głęboki śnieg zalegający parking. Ubrany w nowiutkie
dżinsy i skórzaną kurtkę wyglądał na tle kolorowego kontenera i lśniącej
kabiny najnowszego modelu volvo jak szeryf z pamiętnego filmu W samo
południe. Jego samochód kontrastował zarówno wielkością, jak i nowoczesnym
wyglądem z pobliskimi domkami, a on sam w niczym nie był
podobny do mężczyzn przyglądających mu się właśnie z przystanku.
- No, gdzie tu jest jakaś restauracja? - powtórzył pytanie
kierowca. - Przyjechałem właśnie z Niemiec i ostatni raz jadłem wczoraj
w motelu k. Berlina. Słychać chyba, jak mi w brzuchu burczy? - zaśmiał
się głośno.
- Tam - niski mężczyzna w ciemnej, wytartej kurtce wskazał
ręką pobliski bar, z którego chwiejnym krokiem wyszedł właśnie wielki
łysy jegomość.
- Co? - zdziwił się kierowca. - Przecież to jest jakaś
wstrętna knajpa.
- Nie ma pan jakiegoś szluga? - zapytał najwyższy z mężczyzn
stojących na przystanku.
- Czego? - zdziwił się kierowca.
- Znaczy się papierosa - powtórzył wysoki mężczyzna z
blizną na policzku.
Kierowca wyjął z kieszeni czerwoną paczkę Marlboro, stuknął
nią wprawnym ruchem w dłoń, tak że wysunęła się z niej jedna sztuka
i podał proszącemu mężczyźnie. Ten zamiast wyciągnąć z paczki przygotowanego
dlań papierosa, pogrzebał w środku palcami i wyjął trzy. Powąchał
swoją zdobycz, z grymasem oderwał ustnik i zapalił, zaciągając się
głęboko.
- Proszę panów - kierowca poczęstował pozostałych mężczyzn.
- Powiedzcie mi, panowie, gdzie tu jest jakaś porządna restauracja.
- To jest całkiem dobry bar, piwo dają w nim ekstra -
odpowiedział mężczyzna z blizną.
- A Guinnessa tam mają? - zapytał kierowca z przekąsem.
- A co to takiego? My takiego piwa ani innego baru nie
znamy, bo poza Rynek rzadko wychodzimy. Nie musimy się po świecie
szwendać tak jak pan. Czemu się pan tu w ogóle przyplątał? Chyba
dlatego, że ma pan na tej wielkiej skrzyni na aucie napisane "plo",
to się pan po świecie plącze - powiedział złośliwie mężczyzna w czarnej
kurtce.
- To nie żadna skrzynia, tylko kontener, i nie jest tam
napisane "plo", tylko "Pe eL O". To jest skrót od Polskich Linii
Oceanicznych, takiego przedsiębiorstwa, które zajmuje się transportem
morskim. Jak ktoś jeździ po świecie, jak ja, to wie - tłumaczył kierowca.
- Linie oceaniczne, tak? No to spływaj pan po morzach
i oceanach do tej swojej restauracji, jak ci nasz bar nie odpowiada!
- krzyknął mężczyzna w czarnej kurtce.
- Byłem już we wszystkich krajach Europy, a nawet dalej,
i czegoś takiego jeszcze nigdy nie słyszałem - odpowiedział kierowca.
- Jak się to miejsce nazywa? Aha, Rynek Wieluński. No to jesteście
jaskiniowcy z Rynku Wieluńskiego. Nigdy kawałka świata nie widzieliście
i nawet speluny od porządnej restauracji odróżnić nie potraficie!
- kierowca TIR-a wykrzykiwał w kierunku mężczyzn na przystanku. Wsiadł
do swojego wielkiego volvo i próbował zapalić silnik, jednak bezskutecznie.
Mężczyźni popatrzyli na siebie z uśmiechem. Najwyższy
z nich, z blizną na twarzy, machnął ręką i powiedział do kolegów:
- No chłopaki, czas do roboty. Trzeba trochę złomu zebrać,
żeby było co do garnka włożyć. Niedługo skup zamykają. A ten złom
niech tu stoi. W Szwecji zrobiony, a polskich mrozów się boi.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
