S. Faustyna Kowalska, mistyczka, znana jest całemu światu jako
Apostołka Bożego Miłosierdzia. Poznając historię jej życia i objawień,
których doznała, nie można nie zauważyć obecności innych osób, które
odegrały niezastąpioną rolę w spełnieniu misji powierzonej jej przez
Boga. Pośród nich szczególne miejsce zajmuje ks. Michał Sopoćko,
jej spowiednik i kierownik duchowy, dziś sługa Boży, którego proces
beatyfikacyjny jest w toku.
Ks. Sopoćko spotkał się z s. Faustyną w Wilnie w 1933 r.,
jako spowiednik zakonnic jej Zgromadzenia. W jego osobie znalazła
mądrego, życzliwego, a przede wszystkim Bożego powiernika duszy.
Uzyskała tak bardzo potrzebną pomoc w rozeznawaniu wewnętrznych doświadczeń
i objawień, także w spełnianiu żądań Jezusa, oraz kierownictwo w
drodze ku świętości. Z nakazu ks. Sopoćki zaczęła spisywać Dzienniczek.
Jego staraniem namalowany został w 1934 r. pierwszy obraz Jezusa
Najmiłosierniejszego Zbawiciela.
Ks. Sopoćko, przyjmując duchowe prowadzenie Siostry Faustyny,
stanął wobec wyjątkowych zadań. Od początku też zachowywał roztropny
dystans w stosunku do jej zwierzeń o wewnętrznych przeżyciach i wizjach.
Jednocześnie bacznie je obserwował, nie czyniąc przedwczesnych osądów.
Skupiał się na pracy nad duchowym rozwojem zakonnicy, za co czuł
się odpowiedzialny. Siostra, obdarowana niewątpliwie szczególnymi
łaskami, z wielkim zaangażowaniem z nim współpracowała. Sam Jezus
- jak zaznaczyła w swym Dzienniczku - ją prowadził. Pokój duszy,
jaki stawał się jej udziałem, i wewnętrzna wolność były - według
niej - owocem łaski Bożej, ale i trzyletniej pracy ks. Sopoćki. Pozostawiona
sama sobie, zagubiłaby się w trudnościach. W jednym z listów wyraziła
się, że znalazła w Księdzu szczerego przyjaciela, jakiego rzadko
się spotyka, który potrafił powiedzieć wszystko wyraźnie i otwarcie,
za co też czuje się bardzo wdzięczna.
Ks. Sopoćko, podobnie jak do zadania prowadzenia s. Faustyny
ku świętości, odniósł się z wielką odpowiedzialnością do rozeznania
prawdziwości niezwykłych zjawisk w jej życiu. Zgodnie ze wskazaniami
teologii życia duchowego i tu zachowywał roztropny dystans. Przez
długi czas ostrożnie odnosił się do ujawnianych przez nią przeżyć,
wizji i żądań. Niemniej daleki był od przekreślenia z góry ich autentyczności
czy pochopnego lekceważenia. Zachowywał właściwą w takiej sytuacji
postawę wyczekiwania, by nie ulec zawsze możliwym złudzeniom. Była
w tym też mądrość kierownika duchowego, który chciał uchronić penitentkę
przed osobistą łatwowiernością czy zakusami pychy. W tym duchu motywował
swój nakaz, zwłaszcza na początku, "zwyczajnego" traktowania
wizji, tłumacząc jej, że łaska uświęcająca jest większa od łaski
widzeń. Jednocześnie zastanawiał się, badał, radził światłych kapłanów.
Utrzymywał też wszystko w ścisłej tajemnicy. Całą sprawę czynił przedmiotem
modlitwy, szukając w Bogu natchnienia.
Z drugiej strony - przygotowywał jednak Siostrę na przyjęcie
doświadczeń, upokorzeń, a nawet prześladowań, ogólnie - cierpień.
Przez nie bowiem, jak pouczał, weryfikowane jest to, co przeżywa.
Prawdziwe dzieła Boże napotykają zawsze na trudności i naznaczone
są cierpieniem. Zachęcał do cierpliwości i ufności.
Ks. Sopoćko wiedział, że dla zweryfikowania autentyczności
objawień Siostry ważne jest stwierdzenie zgodności treści w nich
przekazywanych z nauką objawioną. Jak bardzo mu na tym zależało,
jak przezorny i przewidujący był w swym badaniu, świadczy fakt zalecenia
Siostrze, ażeby w swych zapiskach starała się wyróżniać, co pochodzi
od Boga, z Jego objawienia, a co jest jej własnym odczuciem czy osobistą
narracją. Wiedział bowiem, że nawet u uznanych mistyków nadprzyrodzone
oświecenia nieraz przeplatały się z działaniem ich wyobraźni. Analizy
treści przekazywanych przez s. Faustynę w jej zapiskach, które podjął
ks. Sopoćko, wykazały, że w przedmiocie objawień nic nie sprzeciwiało
się wierze. Przeciwnie, wszystko służyło lepszemu poznaniu i ukochaniu
Boga poprzez kult Miłosierdzia Bożego. Po latach, gdy objawienia
s. Faustyny stały się publicznie znane, a ludzie zaczęli już prywatnie
modlić się przez jej wstawiennictwo do Bożego Miłosierdzia, sam ks.
Sopoćko wspominał, że doznawał wielu łask, poprzez odmawianie Koronki
oraz nabożeństwo do Miłosierdzia Bożego.
Swoją rolę kierownika duchowego s. Faustyny Kowalskiej ks.
Sopoćko z pewnością wypełnił bardzo dobrze. Dopomógł Siostrze w osiągnięciu
samych szczytów duchowej doskonałości, choć w drodze tej towarzyszyła
jej szczególna łaska i sam Bóg ją prowadził. Z pomocą Księdza zostały
rozpoznane i jednocześnie zachowane, przez zapis w Dzienniczku, udzielone
Siostrze objawienia. Sam zaś ks. Sopoćko, przekonawszy się osobiście
do prawdziwości jej przeżyć i objawień, ale też ze względów na duszpasterski
pożytek płynący z głoszenia Bożego Miłosierdzia, przyjął na siebie
zadanie współrealizatora i kontynuatora misji objawionej s. Faustynie.
Jak potoczyłyby się losy objawień i apostolstwa Miłosierdzia,
gdyby nie nakaz ks. Sopoćki spisywania dziennika przez s. Faustynę?
Czy Siostra, ograniczona w swych możliwościach oddziaływania na zewnątrz,
mogłaby głosić prawdę o Miłosierdziu Bożym, a tym bardziej podjąć
się teologicznej weryfikacji swych objawień? A wcześniej, czy zdołałaby
sama je właściwie rozeznać? Szukała wszak kierowników, którzy by
jej w tym pomogli. Niewątpliwie dzięki autentycznie głębokiemu życiu
z Bogiem, ujawniającemu się w całkowitym poddaniu się Jego woli i
przyjęciu na siebie ofiary, przysługiwała się sprawie objawianej
jej misji i była jej apostołem, a to w Bożej ekonomii jest pierwsze
i najistotniejsze! Niemniej tym, który ją poprowadził i umocnił,
a jednocześnie na zewnątrz stał się apostołem - był ks. Sopoćko.
Tym samym spełnił jemu przeznaczoną rolę, można powiedzieć - jego
własną rolę, także z Bożego zamierzenia, w tym samym dziele, które
dotyczyło s. Faustyny. Wejście w ową rolę, odpowiedź na wezwanie,
musiało niewątpliwie mieć wystarczające podłoże w jego duchowej postawie,
wyrażanej w osobistym rozwoju cnót: wiary, nadziei w Boga, miłości
do Boga, a także mądrości, roztropności i innych cechach moralnych,
na bazie których wyrastała jego wierność oraz poddanie się woli Boga
i Jego natchnieniom.
Pomóż w rozwoju naszego portalu