Przez wieki prawdziwa sztuka miała charakter religijny,
a Kościół był wielkim mecenasem artystów. Papiestwo odgrywało szczególną
rolę w tej dziedzinie, a niektórzy papieże zasłynęli jako wielcy
protektorzy malarzy, rzeźbiarzy, kompozytorów i poetów, głównie w
okresie renesansu i baroku. Z czasem watykański Pałac Apostolski
przerodził się w prawdziwe muzeum, a apartamenty papieskie zostały
udekorowane wspaniałymi dziełami sztuki.
W czasach nam współczesnych Paweł VI kontynuował szlachetną
tradycję kolekcjonowania dzieł sztuki oraz przebudował swe apartamenty:
ze ścian usunięto czerwone obicia z adamaszku i zastąpiono je jasnymi
tkaninami w kolorze beżowym, zmieniono umeblowanie i zawieszono białe,
przezroczyste firany. Powstały w ten sposób nowe, funkcjonalne apartamenty,
które udekorowano dziełami sztuki sakralnej.
Paweł VI dzięki darom artystów i kolekcjonerów zorganizował
w Apartamencie Borgii Muzeum Sztuki Współczesnej.
Do artystów, których dzieła zostały umieszczone w Pałacu
Apostolskim, należała również włoska malarka Dina Bellotti, a stała
się ona sławna dzięki portretom papieży.
WŁODZIMIERZ RĘDZIOCH: - Kiedy poznała Pani Papieża Pawła VI?
DINA BELLOTTI: - Paweł VI pragnął zmienić atmosferę panującą w pałacowych komnatach, dlatego kazał usunąć ze ścian purpurowe adamaszki i zawiesić na nich obrazy o różnorodnej tematyce, nie tylko sakralnej. Przygotowałam zdjęcia moich obrazów i przekazałam je Dandolo Belliniemu, który był odpowiedzialny za przebudowę apartamentów. Moje prace spodobały się Papieżowi: kazał je kupić i umieścić w pałacowych pokojach. Pewnego dnia Bellini zadzwonił do mnie i powiedział: " Teraz ma pani namalować portret papieża". Gdy nadszedł dzień spotkania, zaprowadzono mnie do jednej z lóż watykańskich, gdzie przyszedł również Paweł VI. Papież poprosił mnie, bym opowiedziała mu o sobie. Mówiłam długo, a na zakończenie wspomniałam o mojej prywatnej tragedii (kilka lat wcześniej zmarł mój mąż i czułam się bardzo samotna). Papież cierpliwie mnie wysłuchał, a gdy skończyłam, powiedział: & quot;Od dziś nie będzie pani samotna". I tak też było: zapraszano mnie zawsze do Watykanu na wszystkie uroczystości, a przede wszystkim zlecano mi malowanie obrazów. Malowałam pejzaże Ligurii - regionu, gdzie spędziłam wiele lat, wraz z tamtejszymi portami i rybakami, pejzaże Rzymu, martwą naturę - głównie kwiaty, a przede wszystkim portrety Pawła VI, któremu podobał się mój styl. Wiele tych portretów znajduje się w nuncjaturach apostolskich.
- Czy Paweł VI pozował Pani?
- Niestety, nie. Jedynie Jan XXIII pozował artyście - ManzuM, gdy ten przygotowywał papieskie popiersie. Ja natomiast jedynie spotykałam Pawła VI i obserwowałam go podczas uroczystości (miałam zawsze zarezerwowane miejsce blisko Papieża).
- Czy spotkała Pani Jana Pawła II?
- Widziałam go tylko raz w czasie jakiejś uroczystości,
ale nigdy nie spotkałam go osobiście.
- Namalowała Pani wiele portretów Jana Pawła II.
- Jan Paweł II kazał zostawić w Watykanie wszystkie moje obrazy i jestem mu za to bardzo wdzięczna. A poza tym nowemu Papieżowi spodobały się także portrety, które mu zrobiłam. Mnie samej podoba się najbardziej ten, który znajduje się obecnie w siedzibie Papieskiej Akademii Dyplomatycznej; przedstawiłam zdecydowanie kroczącego Papieża z pastorałem.
- Jakie odniosła Pani wrażenie, widząc Jana Pawła II po raz pierwszy?
- Muszę się przyznać, że jako malarce imponował mi wymiar estetyczny sylwetki Jana Pawła II. Dla mnie "nowy" Papież był przystojny, bardzo przystojny!
- Kiedy namalowała Pani pierwszy portret Jana Pawła II?
- Zaraz na początku jego pontyfikatu. Namalowałam Papieża
zamyślonego, z nieco przechyloną głową i ze złożonymi rękoma. Dowiedziałam
się jednak, że obraz ten nie spodobał mu się. Wykonałam więc następny
portret na białym tle; jest to mój najbardziej znany obraz przedstawiający
Jana Pawła II.
Papież zamówił także u mnie Matkę Bożą Nowej Ewangelizacji
- obraz, który był wystawiony w Auli Pawła VI w czasie okolicznościowych
uroczystości.
Gdy Papież był w szpitalu, przesłałam mu obraz z kwiatami.
Tak mu się spodobał, że poprosił, by powieszono go w jego pokoju.
- Czy maluje Pani w dalszym ciągu portrety Jana Pawła II?
- Oczywiście, namalowałam wiele portretów Papieża, jeden z nich - na Światowy Dzień Młodzieży w Paryżu, a ostatni - w zeszłym roku.
- Była Pani zafascynowana dynamizmem i urodą Papieża. Jak postrzega go Pani teraz, gdy jest już w podeszłym wieku, z trudem porusza się, a na jego ciele widać ślady chorób?
- Namalowałam dwa obrazy Papieża w tym okresie jego
życia: pierwszy, który został wysłany do Paryża, przedstawia Jana
Pawła II jako wielkiego człowieka angażującego się w sprawy współczesne
- jedną z najwybitniejszych postaci naszych czasów - z którego twarzy
przebija jednak wielki dramat. Drugi portret, o jeszcze większej
sile wyrazu, ukazuje Papieża udzielającego błogosławieństwa: prawa
dłoń zachowuje całe swe piękno (dłonie Papieża są piękne, jedne z
najpiękniejszych, jakie malowałam), a lewa, chora, ściska z wielką
siłą pastorał.
Obrazy te ukazują kontrast między olbrzymią siłą duchową
tego człowieka a jego obecną słabością fizyczną.
Muszę jednak przyznać, że pomimo pewnych problemów z mimiką,
Jan Paweł II wciąż przybiera wyrazy twarzy godne aktorów grających
Szekspira.
- Dziękuję za rozmowę i życzę Pani jeszcze wielu wspaniałych portretów papieskich.
Pomóż w rozwoju naszego portalu