Reklama

W alkoholowej pułapce

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

"Mój dom i pomieszczenie jest pomieszczeniem katolickim. Gorzałka w nim, która ciało i duszę gubi i zabija, ani pachnąć nie ma" - uczył ks. Jan Ficek, proboszcz piekarski, jeden z najwybitniejszych działaczy trzeźwości w XIX wieku. Dzisiejszy Kościół angażuje się w duszpasterstwo trzeźwości jeszcze szerzej, tworząc bractwa trzeźwości, świetlice dla dzieci, schroniska dla ofiar przemocy i poradnie terapeutyczne. Jedna z takich poradni działa w parafii św. Jacka w Częstochowie.

Wytrwale walczyć

Reklama

Pierwszym pacjentem tej poradni był lekarz. Był już na etapie zaawansowanej choroby alkoholowej. Kiedyś miał rodzinę, która go potem opuściła, bo żonę stać było na urządzenie życia sobie i dzieciom inaczej i ciekawiej. Gdy przyszedł do poradni, mówił, że chce się wyleczyć. Przez pół roku przychodził na rozmowy z księdzem, psychologiem, lekarzem psychiatrą. Potem spotkało go to, co terapeuci określają " złapaniem kontaktu ze środowiskiem". Gdy znów przyszedł do poradni, był pijany. Skierowano go na leczenie odwykowe do zakładu zamkniętego, skąd po tygodniu uciekł. Co się z nim stało? - nie wiadomo.
"W zdecydowanie lepszej sytuacji są ci pacjenci, o których rodziny chcą i potrafią walczyć - mówi ks. Józef Zielonka, archidiecezjalny duszpasterz trzeźwości, prowadzący wspomnianą poradnię w Częstochowie. - Chcą i potrafią walczyć, czyli konsekwentnie dążą do tego, by dotknięta chorobą osoba podjęła leczenie, same uczestniczą w pracach grup samopomocy Al-Anon, by umieć sobie radzić w sytuacjach kryzysowych, i szukają wsparcia w modlitwie. Jak wiadomo, choroba alkoholowa dotyczy w większości mężczyzn, chociaż nie tylko. Problem w tym, że ich matki i żony często oczekują, że po pierwszej rozmowie z lekarzem czy księdzem alkoholik natychmiast zerwie z nałogiem. Długo trzeba im tłumaczyć, że alkoholizm jest chorobą i walczyć trzeba z nim tak, jak z każdym innym trudnym schorzeniem - mądrze, konsekwentnie i z wiarą".

Plaga XX wieku

Alkoholizm jest nie tylko polskim problemem. Już na początku lat 90. Światowa Organizacja Zdrowia wystosowała apel, by do końca 2000 r. doprowadzić do zmniejszenia spożycia alkoholu w świecie o 25%. Brak na razie statystyk o rezultatach tego apelu w skali świata, wiadomo natomiast, że alkoholizm w Polsce ma charakter epidemii. " Bolesną jest rzeczą podawać statystyki dotyczące wielkich ran narodu - piszą biskupi w liście Episkopatu Polski, który nosi tytuł O moralnym zagrożeniu narodu. - Faktem, o którym, niestety, my, kapłani, musimy wiedzieć, jest to, że mamy w Polsce obecnie ok. półtora miliona nałogowych alkoholików. Co piąty dorosły mężczyzna w Polsce jest kaleką moralnym, ciężarem społecznym, niewolnikiem nałogu. Blisko milion alkoholików wymaga leczenia odwykowego, bez czego prawdopodobnie nigdy nie wyjdą z nałogu".
Te liczby przerażają, zwłaszcza że wiadomo, iż po alkohol coraz częściej sięgają ludzie młodzi, że Polska ma od lat najwyższe wskaźniki spożycia alkoholu, że właśnie u nas osiągane są najwyższe stopnie intoksykacji, czyli zatrucia podczas picia.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Przesłanie nadziei

Reklama

Diecezjalne poradnie duszpasterstwa trzeźwości są placówkami, które udzielają pomocy alkoholikom i ich rodzinom, upowszechniają wiedzę na temat choroby alkoholowej, prowadzą działania profilaktyczne. Przykład poradni działającej w Częstochowie świadczy, że mimo skromnych sił starają się realizować wszystkie te działania.
"W ciągu 5 lat pracy mieliśmy ok. 100 pacjentów pod stałą opieką i drugie tyle osób, które zgłaszały się po jednorazowe porady - mówi ks. Józef Zielonka. Praca poradni łączy się z pracą parafialnej świetlicy i biblioteki. Staramy się bowiem przyciągnąć do nas dzieci i młodzież, aby uchronić je przed złymi wpływami".
Z doświadczeń poradni wynika, że alkoholizm może dosięgnąć wszystkich bez wyjątku. Wśród pacjentów zdarzają się kobiety i mężczyźni, ludzie biedni i bardzo zamożni, posiadający jedynie świadectwo szkoły podstawowej, ale także z tytułami naukowymi. Statystyka wyleczeń napawa optymizmem, nieważne jest, czy z piekła alkoholizmu udało się wyciągnąć 25, 50 czy 75% chorych. Ważny jest każdy człowiek, każda rodzina, w której ojciec lub matka może powiedzieć o sobie - przestałem pić!
"Przez wiele miesięcy przychodził do nas mężczyzna, który podejmował szereg prób zerwania z nałogiem. Wielokrotnie tracił pracę z tego powodu i sam przyznawał, że kiedy pije, w domu jest piekło - mówi ks. Zielonka. - Za naszą namową i on, i żona postanowili spróbować jeszcze raz, wzajemnie się wspomagając. Po wielu miesiącach alkoholowej abstynencji pomogłem mu znaleźć pracę. Minęły już 2 lata i wiem, że nie pije, a rodzina jest szczęśliwa".

Opanować przemoc

Reakcja bardzo wielu ludzi na alkohol jest podobna - wyzwala on agresję, brutalność, wszystkie ciemne strony osobowości. Specjaliści szacują, że ok. 80% przypadków określanych jako "przemoc w rodzinie" zdarza się pod wpływem alkoholu. Pomoc rodzinom, które zamiast więzów akceptacji i zrozumienia łączą więzy krzywdy i bólu, jest bardzo trudna.
Jeszcze parę lat temu obowiązywały schematy, według których sprawca przemocy, przeważnie mąż (syn) alkoholik powinien być wyrzucony z domu, zamknięty w więzieniu, odizolowany od społeczeństwa. Sędziowie znają jednak przypadki, gdy w porę wydany i zawieszony wyrok, stał się impulsem do osobistej zmiany lub do poddania się terapii. Pomoc sprawcom okazuje się więc w istocie pomocą udzielaną ofiarom. Dlatego coraz więcej specjalistów zwraca uwagę, że patrzenie na sprawcę z pozycji odwetowych, typu "oko za oko", jest błędem i że środkiem, który może opanować przemoc w rodzinie, nie jest przemoc (zastosowana na sprawcy), lecz fachowe programy terapeutyczne. Na temat tego problemu wypowiadali się ostatnio polscy biskupi. Biskup łomżyński Stanisław Stefanek, przewodniczący Rady Episkopatu Polski ds. Rodziny, w jednej z niedawnych wypowiedzi zwrócił uwagę, że w wypadku konfliktu w rodzinie kobieta pobita przez męża jest ostatnim ogniwem dramatu. W dramacie uczestniczy również mąż, który z jakichś powodów jest agresywny. W tym konflikcie Kościół broni kobiet przed agresją, ale stara się też ratować męża agresora. Najprościej byłoby, naturalnie, działać w sposób mechaniczny - męża zamknąć w więzieniu, a kobietę umieścić w schronisku, ale to nie rozwiązuje sprawy do końca. Źródłem agresji i alkoholizmu jest m.in. utrata wiary, sensu życia, wyższych racji postępowania. Agresja jest wypełnieniem pustki, zaś program wychowawczy Kościoła broni człowieka przed pustką.

Ratować młodzież

Mówi się, że spożycie alkoholu przez jednego mieszkańca w Polsce spadło. W latach 1992/93 statystyczny Polak wypijał średnio 10-11 litrów alkoholu rocznie. Statystyki z 1997 r. mówią o średnim spożyciu w granicach 7-9 litrów. Są to jednak nadal wysokie liczby. Poza tym w obrębie polskiego modelu picia pojawiły się nowe niepokojące zjawiska. Jest to m.in. wzrost spożycia alkoholu przez kobiety i ludzi bardzo młodych, a nawet dzieci. Szczególnie niepokojący jest wzrost spożycia piwa w grupie najmłodszych konsumentów. Młodzież poddawana jest starannie przygotowanym działaniom promującym picie alkoholu, a badania rynkowe potwierdzają skuteczność tych oddziaływań. Jest to sygnał, że alkohol wtargnął w populację szczególnie delikatną i wrażliwą. W Polsce co roku przybywa kilka tysięcy nowych punktów sprzedaży alkoholu - np. w 1996 r. było ich 164 tys., zaś w 1997 r. już ponad 169 tys. Wpływy do budżetu z tytułu sprzedaży alkoholu wyniosły w 1997 r. 6,4 miliarda zł, ale straty ekonomiczne związane z jego nadużywaniem szacuje się na 25 mld zł rocznie. Faktem jest, że w rozwiązywanie problemów alkoholizmu coraz mocniej angażują się samorządy lokalne, że ich sojusznikiem są kapłani prowadzący w całym kraju poradnie duszpasterstwa trzeźwości, zakładający schroniska dla ofiar przemocy w rodzinie. Przybywa osób przeszkolonych w zakresie rozwiązywania problemów alkoholowych, wdrażane są nowe metody i programy profilaktyczne, ale... wobec skali zjawiska jest to ciągle zbyt mało. Szczególnie dotkliwy jest niedobór placówek lecznictwa odwykowego oraz zbyt mała liczba dzieci i młodzieży objętej programem profilaktyki.
W sierpniu, który jest miesiącem szczególnej modlitwy o trzeźwość narodu, modlitwy, która powinna być poparta alkoholową abstynencją, warto przypomnieć słowa XIX-wiecznego proboszcza z Piekar, iż "gorzałka ciało i duszę gubi i zabija".

2000-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Święty Filip Apostoł

Niedziela Ogólnopolska 39/2006, str. 3

pl.wikipedia.org

Filip Apostoł

Filip Apostoł
Audiencja generalna, 6 września 2006 r.
CZYTAJ DALEJ

Ks. R. Kurowski: co oznaczałby wybór papieża z Azji dla tutejszych chrześcijan?

2025-05-06 10:17

[ TEMATY ]

azja

chrześcijanie

wybór papieża

PAP/EPA

Stephen Chow Sau-yan, biskup Hongkongu w drodze na kongregację

Stephen Chow Sau-yan, biskup Hongkongu w drodze na kongregację

„Wybór papieża z Azji dałby potężny zastrzyk dla chrześcijan i katolików żyjących na tym kontynencie, co by jednocześnie uszczęśliwiło niektóre azjatyckie kraje, ale niekoniecznie wszystkie” - powiedział ks. Remigiusz Kurowski. Pallotyn, filozof i poeta od 2012 r. prowadzący duszpasterstwo wspólnoty francuskiej w Hongkongu w rozmowie z KAI podkreślił, że papież przede wszystkim powinien być gwarantem jedności Kościoła: "Tak jak Pan Jezus mówił do Piotra i apostołów, aby byli jednością i nią promieniowali. Musi być papieżem, który będzie jednoczył. Nie ważne, czy będzie to Azjata. Afrykańczyk, Europejczyk, czy Amerykanin".

Ks. Kurowski pytany, czy widzi kardynała z Azji na papieskiej stolicy powiedział: „Wybór papieża z Azji dałby zastrzyk dla chrześcijan i katolików żyjących na tym kontynencie, co by jednocześnie uszczęśliwiło niektóre azjatyckie kraje, ale niekoniecznie wszystkie. Każdy kij ma dwa końce. Z jednej strony mogłoby to przyczynić się do rozwoju duchowości, praktyk religijnych, pielgrzymek, pogłębienia życia chrześcijańskiego oraz rozwoju charytatywnej działalności Kościoła. Na pewno papież z Azji przyczyniłby się to wzrostu powołań kapłańskich. Bez wątpienia wpłynęłoby to też na poprawę sytuacji finansowej azjatyckiego Kościoła. Ale z drugiej strony mogłoby to wywołać również efekt negatywny w formie jakiejś podejrzliwości i niechęci wśród niektórych państw azjatyckich, że Kościół mógłby się stać zbyt silny i tym samym zagrażać ich interesom.
CZYTAJ DALEJ

80 lat od kapitulacji Festung Breslau

2025-05-06 17:11

ks. Łukasz Romańczuk

6 maja 2025 roku przypadła 80. rocznica kapitulacji Festung Breslau. W miejscu pamięci i wyzwolenia jeńców z obozu Burgweide, znajdującego się na wrocławskich Sołtysowicach, odbyły się uroczystości upamiętniające tamte wydarzenia. - Spotykamy się dziś, aby uczcić pamięć ofiar i ocalałych z obozu pracy Burgweide, które funkcjonowało w czasie jednej z najciemniejszych kart historii niemieckiej okupacji i II wojny światowej - mówił Martin Kremer, konsul generalny Niemiec we Wrocławiu.

W czasie przeznaczonym na przemówienia głos zabrał Kamil Dworaczek, dyrektor wrocławskiego oddziału IPN. Rozpoczął on od zacytowania fragmentu z Księgi Powtórzonego Prawa: “Źle się z nami obchodzili, gnębili nas i nałożyli na nas ciężkie roboty przymusowe”. - Na pierwszy rzut oka wydawać by się mogło, że jest to fragment relacji jednego z robotników przymusowych przetrzymywanych tutaj w obozie Burgweide. Ale jest to fragment z Pisma Świętego, z Księgi Powtórzonego Prawa, który opowiada o losie Izraelitów w niewoli egipskiej. Później czytamy oczywiście o ucieczce, o zyskaniu wolności, w końcu w kolejnym pokoleniu dotarciu do ziemi obiecanej. I tych analogii między losem Izraelitów w niewoli egipskiej a losem Polaków i innych robotników przymusowych w III Rzeszy jest więcej. Jest też jedna istotna różnica. Polacy nie musieli podejmować ucieczki, tak jak starotestamentowi Izraelici, bo to do nich przyszła Polska. Nowa Polska i Polski Wrocław, które może nie do końca były ziszczeniem ich marzeń i snów, ale przestali być w końcu niewolnikami w Breslau - zaznaczył Kamil Dworaczek, dodając: - Sami mogli decydować o swoim losie, zakładać rodziny, w końcu zdecydować, czy to tutaj będą szukać swojej ziemi obiecanej. I ta ziemia obiecana w pewnym sensie zaczęła się dokładnie w tym miejscu, w którym dzisiaj się znajdujemy. Bo to tutaj zawisła 6 maja pierwsza polska flaga, pierwsza biało-czerwona w powojennym Wrocławiu. Stało się tak za sprawą pani Natalii Kujawińskiej, która w ukryciu, w konspiracji uszyła tę flagę kilka dni wcześniej. Pani Kujawińska była jedną z warszawianek, która została wypędzona przez Niemców po upadku Powstania Warszawskiego. Bardzo symboliczna historia.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję