Sejm po wakacyjnej przerwie zabrał się ostro do pracy. Podczas
trzytygodniowych posiedzeń zostanie rozpatrzone wiele ustaw, które
postaram się w miarę możliwości omówić. Już odbyły się pierwsze czytania
ustaw o ordynacji wyborczej i partiach politycznych, rozpatrzono
poprawki Senatu do ustawy o powszechnym uwłaszczeniu (obecnie los
uwłaszczenia jest w rękach Prezydenta), przegłosowano też wiele innych
aktów prawnych. W niniejszym tekście chciałbym jednak nawiązać do
uczczenia w Sejmie 20. rocznicy polskiego Sierpnia i powstania NSZZ "
Solidarność".
7 września, w obecności Lecha Wałęsy, przywódcy robotniczego
zrywu z 1980 r., w specjalnej uchwale posłowie przypomnieli, że 20
lat temu Polacy upomnieli się o chleb, prawdę, wolność i godność
człowieka. Ten wielki zryw 10 mln Polaków, silnych wspólnotą wartości
i umocnionych przesłaniem Ojca Świętego Jana Pawła II, doprowadził
do odzyskania niepodległości, przyczynił się do upadku komunizmu
i podjęcia dzieła jednoczenia całej Europy.
Z tej również okazji otwarto w Sejmie wystawę obrazującą
lata "Solidarności". Jest wśród fotogramów brama strajkującej Stoczni
Gdańskiej, która w dosłowny sposób stała się bramą do wolności najpierw
Polaków, a potem innych narodów Europy Wschodniej. Zakończyła się
wszak ta duchowa rewolucja runięciem muru w Berlinie, upadkiem żelaznej
kurtyny. Są na wystawie zdjęcia ukazujące tysiące odważnych ludzi,
wobec których ugięły się władze i rozpoczęła pokojowa rewolucja "
Solidarności". Wystawa przypomina te nadzwyczajne, radosne i dramatyczne
wydarzenia. Radosne, bo zaryglowane bramy strajkujących wówczas zakładów
pracy stały się faktycznie bramami wiodącymi do wolności. Dramatyczne,
bo przyszedł stan wojenny, a z nim represje komunistów wobec polskich
robotników, morderstwa górników z "Wujka", morderstwa księży Popiełuszki,
Suchowolca, Niedzielaka, Zycha, morderstwa i emigracje tylu Polaków!
Chciałbym w tym miejscu nawiązać do wypowiedzi Lecha
Wałęsy, który podczas otwarcia wystawy w Sejmie wspomniał o przewrotnej
wypowiedzi Prezydenta o "owczym pędzie", jakim była "Solidarność". Oceniając zaś niezrealizowane ideały Sierpnia, nadmienił, że stało
się to z powodu stanu wojennego, kiedy to "owczy pęd ku nadziei został
zniszczony przez baranów". Jeśli już pozostać przy tym biblijnym
porównaniu, to uważam, że należałoby stan wojenny, a także wszystkie
przeciwdziałania komunistów i ich tajnych współpracowników porównać
do stada "wilków w owczej skórze", które wdarło się do radosnej,
solidarnościowej owczarni.
Budując dzisiaj Polskę XXI wieku na fundamencie tamtej "
Solidarności" - jak głosi uchwała - wspomina się ideały Sierpnia,
a przede wszystkim przypomina fakt, że wszystko zaczęło się od Jana
Pawła II. Faktycznie, polska wolność zaczęła się od wielkiego wołania
o zstąpienie Ducha na nasz naród podczas papieskiej pielgrzymki do
Ojczyzny w 1979 r. Nikt chyba wówczas nie wierzył w upadek komunizmu.
Pokonanie go pokojowymi metodami graniczyło z cudem. Tymczasem "Pan
dał siłę swojemu ludowi", który bez lęku zaczął zmieniać oblicze
ziemi.
Jednak jak to zawsze bywa, szlachetne idee "Solidarności"
realizowali ludzie ze swoimi przywarami i słabościami. Wkradli się
również do ruchu związkowego tajni współpracownicy Służby Bezpieczeństwa,
a także różnego rodzaju doradcy, których cele wyszły na jaw wiele
lat później. Żałując dzisiaj tych niezrealizowanych marzeń, trzeba
pamiętać, że zabrakło w tej rewolucji ustaw o lustracji i dekomunizacji,
nie odsunięto od władzy wielu umoczonych w złu polityków, którzy
obecnie sięgając po najwyższe urzędy w państwie, w światłach jupiterów
prawią morały o sponiewieraniu człowieka pracy, o ludzkich ideałach
i godności.
Jubileusz wolności to nie czas na wylewanie łez i żalów.
Rok temu podczas pielgrzymki do Ojczyzny Jan Paweł II wypowiedział
w Gdańsku słynne już, niezwykle ważne hasło: "Nie ma Solidarności
bez miłości". Ojciec Święty mówiąc o "Solidarności", dodał, że "jest
dziedzictwem narodowym, którego nigdy nie wolno nam zatrzeć w pamięci". Tym złożeniem hołdu "Solidarności" Jan Paweł II podniósł niejako
poprzeczkę zachowań ludzi Solidarności. "Kiedyś Solidarność otworzyła
bramy wolności w krajach zniewolonych systemem totalitarnym, zburzyła
mur berliński i przyczyniła się do zjednoczenia Europy". Dzisiaj
- kontynuował swoją myśl Jan Paweł II - zadanie Solidarności nie
zostało zakończone. To wytyczne na budowanie Europy XXI wieku. To
jest nowe papieskie wezwanie do budowania cywilizacji miłości. Świadczą
o tym dalsze słowa papieskiej homilii w Sopocie, że "nie ma szczęścia,
nie ma przyszłości człowieka i narodu bez miłości, tej miłości, która
przebacza, choć nie zapomina, jest wrażliwa na niedolę innych, nie
szuka swego, ale pragnie dobra dla drugich; miłości, która służy,
zapomina o sobie i gotowa jest do wspaniałomyślnego dawania. Jesteśmy
zatem wezwani do budowania przyszłości opartej na miłości Boga i
bliźniego. Do budowania cywilizacji miłości".
Wydaje się, że jeden wymiar tego apelu jest bezsprzecznie
zrozumiały: należy być solidarnym w miłości ze słabymi. Czyż nie
w tej intencji Jan Paweł II życzył w Toruniu młodym, aby "budowali
cywilizację miłości w duchu prawdziwego dialogu, we wspólnym dążeniu
do prawdy i sprawiedliwości, w umiłowaniu tej wolności, do jakiej
wyswobodził nas Chrystus"?.
Polecenie budowania cywilizacji miłości dotyka głębi
ewangelicznych zasad chrześcijańskiego życia. Można napisać, że całe
papieskie nauczanie tworzy zręby tej nowej cywilizacji, w której
można wyróżnić cztery zasady: prymat osoby nad rzeczą, etyki przed
techniką, umiłowania tego, aby "bardziej być", przed dążeniem, aby "
więcej mieć", oraz prymat miłosierdzia przed sprawiedliwością. W
praktyce chodzi o to, aby na każdym miejscu, w każdej sytuacji, pozwolić
mówić i działać miłości, która "czyni wszystko nowym" (Ap 21, 5).
W tym kontekście jeszcze bardziej zrozumiałe staje się hasło: "Nie
ma Solidarności bez miłości" Chodzi o to, by ludzki świat i życie
w nim stawało się bardziej godne człowieka. Stanie się tak wówczas,
gdy człowiek sam będzie stawał się bardziej godnym swego człowieczeństwa.
Należy dostrzec w ruchu "Solidarności" to właśnie budowanie
cywilizacji miłości, które jest życiem według zasad z Kazania na
Górze, według Ośmiu Błogosławieństw. To życie wbrew panującej kulturze
śmierci. "Dzisiaj potrzeba światu i Polsce ludzi mocnych sercem,
którzy w pokorze służą i miłują, błogosławią, a nie złorzeczą i błogosławieństwem
ziemię zdobywają" (Jan Paweł II w Sopocie). Cywilizacja miłości jest
dzisiaj nadzieją Kościoła i świata. Jest potrzebna, aby nie umierać
w bezsensie, nie ginąć w nieopanowanym egoizmie, w ślepej znieczulicy
na ból innych ludzi. Czy zrealizujemy życzenie Papieża, aby "próg
Trzeciego Tysiąclecia przekroczyć z nadzieją i ufnością, z wolą wspólnego
budowania cywilizacji miłości, która opiera się na uniwersalnych
wartościach pokoju, solidarności, sprawiedliwości i wolności" (Sopot)?
Należy dzisiaj odnowić te właśnie wartości w ruchu "Solidarność".
Pomóż w rozwoju naszego portalu