Ułam chwilę, Nie zatonąć w czasie, Dotykając brzegów, U zwichniętych
bram, Na zakosach dróg, Zdmuchnięte echa, Przystanek Człowiek - to
tytuły wydanych w ostatnich latach książek wzbogacających dorobek
Marii Siwińskiej, łódzkiej pisarki, autorki kilku powieści, wielu
nowel i zbiorków poezji.
Wyznaczają one kierunek drogi literackiej i niosą konsekwentne
przesłanie przez czas i przestrzeń, znad Wilii - miejsca urodzenia
- od Wzgórz Sapieżyńskich, Ostrej Bramy, znad Niemna, z naszych dawnych
Kresów, na których ludzkie losy posplatane były w sąsiedzkiej, życzliwej
codzienności Polaków, Litwinów, Żydów, Białorusinów, Tatarów, Niemców.
Od siedlisk zahartowanych w zamieciach historii mieszkańców, gdzie
trwały domy serdeczne, honorowe, skromne, a zwykłość trudu dni jakże
często do stóp Pani Ostrobramskiej składano z prośbą, z nadzieją,
z wdzięcznością...
Potem ziemię ogarnął cień grozy, a szlaki tułacze powiodły
za horyzonty, zza których powroty nie dla wszystkich..., i do gniazd
poniszczonych nawałnicą straszliwą, z człeczej pychy zrodzoną...
Zakorzenianie i wzrastanie w nowych przestrzeniach i
serdeczne powroty do dawnych, do zwichniętych bram Kresów, epok,
dziedzictwa, marzeń, aby dojrzeć piękne pejzaże pamięci, serca, sumienia
- to typowe losy tysięcy Polaków ze wschodniego pogranicza.
Wracam po siebie
Reklama
Wracam wciąż
po jakiś drobiazg zapomniany
po cień bramy spróchniały
gdzie snuje się echo
po pajęczej nici
"Gość w dom Bóg w dom"
po słowa wąsaczy z zaścianków
Boso chodzę z pieprzem jem
po błysk szabel skrzyżowanych
w przysiędze
w obronie
na wierność
Pannie Ostrobramskiej
i ze swoją prośbą
Sub Tuum Praesidium
(Z tomiku Nie zatonąć w czasie, Łódź 1995, wyd. "Ja-Na")
Pomóż w rozwoju naszego portalu
* * *
Jeżeli w przeszłość...
na drodze jej napotkasz miasto
niebo oparte na łukach siedmiu wzgórz
kamiennych wież usłyszysz strzeliste akty
sosen wieczystą mszę za nie wpisanych świętych
złota dostrzeżesz koronę jak bryzg słoneczny
na dachach
I w jakimś wąziutkim zaułku
rozwiążesz węzeł dźwiganych lat
na śladach cudzych odnajdziesz własny
na popieliskach domu twojego
zdrapywał będziesz bólu rdzę i obcy cień
i
znów powiążesz w węzeł tamte lata
zarzucisz w pamięć
i znów
znów przed Ostrobramską Panią klękniesz
i oddasz się
Pod Jej Obronę
(Z tomiku Ułam chwilę, Łódź 1994, wyd. "Ja-Na")
Reklama
Wilno, Wileńszczyzna - słoneczna, tajemnicza kraina dzieciństwa,
domu rodzinnego, wrażliwych ludzi - to gleba, z której czerpane były
soki do wzrastania, do ogarniania teraźniejszości.
Przenoszone przez czasy zamętu poczucie i umiłowanie
piękna, wrażliwość na drugiego człowieka, pamięć starych fundamentów
Autorka składa w cichą prośbę - ostrzeżenie przed zagubieniem siebie
w zgiełku lokalnych i chwilowych mód, wiodących w pobłyskujące blichtrem
uliczki festiwalowe, po których świtaniem wiatr śmieci przemiata.
Nie zatraćmy pamięci, nie dajmy się skierować ku mirażom
pokaleczonej wyobraźni. Nie wyzbywajmy się ojczystych pejzaży, naszych
dróg, progów naszych domów, naszych modlitw, nie dajmy się zagarnąć
hałaśliwej codzienności, aby nie okazało się, że zgasło nawet echo
czasu wiary i nadziei - nadziei na miłość, na piękno, na dobro. Może
uległo wypadkowi? Teraz ...tyle katastrof na świecie ...serc i sumień
ludzkich...
Pisarka pamięta inny trakt, który prowadzi przez krainę
dojrzałego wzrastania, gdzie serce i sumienie rozpoznają kierunki
świata, a pamięć celu wędrówki nie ulega amnezji. Idźmy nim - zachęca
- aby nie zatonąć w czasie, aby nie minąć ...drzwi otwartych wieczerników...
nie zapomnieć progów naszych domów - domów naszego człowieczeństwa,
bo jeżeli ...zapomnisz siebie wtedy utoniesz nawet w kropli życia.
W tej poezji i prozie nie braknie refleksyjnej liryki,
uśmiechu, zamyślenia, bywa - pasemek smutku opadających na kamienie
próżnego nieraz trudu podpieranego okulawioną radością... Jednak
kiedy z grząskich dni uniesiemy uratowaną odrobinę ciszy, kiedy otworzymy
nią pamięć dróg przebytych, które - zda się - tuż za progiem, za
uchyleniem drzwi wyobraźni, kiedy wieczornej modlitwie oddamy dni,
miesiące, lata i zmęczenie troczone do nóg - wtedy łatwo biec po
siebie ...za blednącym promieniem słońca, tam gdzie wrzawa traw i
wiatr... uciekają zielone wiosny, rozpalone lata, z białym giezłem
zimy, gdzie ślady stóp naszych jeszcze i czynów naszych na drodze
pielgrzymiej. Biec, aby odnajdywać wczoraj, dzisiaj, jutro, ...swój
wschód i jedyny wśród nie zachodzących wschodów słońca... I Wiarę.
Wiarę, że nie zostaniemy zatraceni w pamięci, ...gdy mądrość Twoją
ścieramy jak błąd ze szkolnej tablicy, bowiem dojrzewając - po śladach
uciszających strach - dotrzemy do Ziemi Obiecanej.
* * *
Jeżeli
wypłynę na przestrzeń wodną
zaskoczy mnie burza
pamięć Twoich śladów
na jeziorze Genezaret
uciszy mój strach
i
brzeg się przybliży
jeżeli
zaskoczą mnie piaskowe burze
pamięć echa mojżeszowej laski
biały cień manny sycącej głód
suchy most dna morskiego
wśród spiętych wód
uciszy mój strach
wierzę w Ziemię Obiecaną
(Z tomiku Na zakosach dróg, Łódź 1998, wyd. "Ja-Na")
Maria Siwińska podejmując wędrówkę przez teraźniejszość,
wierzy w odnalezienie w niej piękna, a echo Słowa przyda wytrwałości,
aby ...zapalona świeczka/ od światła gwiazdy/ znad strzechy betlejemskiej/
nie zgasła/ w przeciągach dni naszych/ w przeciągach serc naszych.
W nas
Dwie drogi
jak tor kolejowy
po nich przetacza się świat
my w nim
gdzieś kiedyś
na końcowej stacji
będzie oczekiwał Anioł Stróż
i dalej bezimienny
pomoże nam wysiąść
zabierze bagaż
rozwiąże
i białym skrzydłem rzuci
pod progi błękitu
albo zwiąże na powrót
i
odejdzie z płaczem
(Z tomiku Na zakosach dróg, Łódź 1998, wyd. "Ja-Na")
W recenzji o jednej z wcześniejszych powieści Pani Marii
zauważono: "...pisana pięknym, prostym, ale nie ułatwionym językiem (...) pełna tą pełnią, która rodzi się z autentycznego przeżycia i
prawdy wyrazu. To chyba jedna z nielicznych współczesnych książek,
tak czysta..." (Drzewa chylą się w jedną stronę, Wydawnictwo Łódzkie,
1970).
Można doświadczyć, iż późniejsze utwory, szczególnie
jasna, bogata barwami jesieni poezja, nadal zasługują na tę ocenę.
I być może zdziwi nas, że ten przekaz odnajdujemy coraz bogatszy
za każdym do niego powrotem...