W języku teologiczno-pastoralnym pojawia się od jakiegoś czasu coraz częściej wyrażenie "nowa ewangelizacja". Nie można jednak powiedzieć, żeby to określenie było rozumiane przez wszystkich w taki sam sposób i żeby jego znaczenie było oczywiste dla wszystkich. Nie bardzo wiadomo, na czym miałaby polegać owa nowość ewangelizacji?
Aby na to pytanie odpowiedzieć w sposób względnie wyczerpujący,
wypadałoby może przypomnieć na wstępie, co rozumie się zazwyczaj
przez samą ewangelizację.
Jest to, najogólniej rzecz ujmując, propagowanie Dobrej
Nowiny, czyli Ewangelii, której przyjęcie wraz z jej wszystkimi konsekwencjami
ma zapewnić osiągnięcie wiecznego zbawienia. To właśnie, ze względu
na te zbawcze perspektywy, ewangelizacja jest ze swej natury orędziem
nadziei i lepszego jutra, nawet wtedy, gdy domaga się od wyznawców
Chrystusa rzeczy trudnych, czyli dźwigania własnego krzyża w podążaniu
za Chrystusem. Krzyż jest bowiem nie tylko znakiem śmierci, lecz
także zapowiedzią zmartwychwstania Zbawiciela.
Reklama
Otóż, tak pojmowana ewangelizacja ma być nową. Zapytajmy ponownie,
na czym owa nowość ma polegać?
Z pewnością nie na pojawieniu się nowych dogmatów, jako
że proces objawiania prawd Bożych został definitywnie zamknięty w
momencie śmierci ostatniego z Dwunastu Apostołów. Mogą natomiast
i powinny mieć miejsce pewne sprecyzowania, uściślenia znanych dotąd
prawd wiary, ale zasadniczo w swych elementach istotnych - będą to
zawsze te same prawdy wiary. Zostało nam to przypomniane aż nazbyt
dosadnie w ogłoszonej niedawno deklaracji papieskiej Dominus Iesus.
W dokumencie tym czytamy m.in.: "Słowa, czyny i całe historyczne
wydarzenie Jezusa, chociaż są ograniczone jako rzeczywistość ludzka (...) zawierają w sobie ostateczne i pełne objawienie zbawczych dróg
Boga" (tamże, 6).
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Skoro tak, to cała nowość ewangelizacji ma się zawierać w nowych
formach głoszenia Dobrej Nowiny. Wypada zatem zapytać, w jakim kierunku
powinna pójść ta nowość i jakie czynniki wyznaczają drogę postępowania
głoszącym Ewangelię.
Wydaje się, iż na pierwszym miejscu wymienić należy uwarunkowania
mające swe źródło w dzisiejszej cywilizacji. Otóż wiadomo, że jesteśmy
dziś zdominowani przez cywilizację nie słowa głoszonego czy nawet
pisanego, lecz przez cywilizację obrazka. Mamy tu na myśli już nie
tylko telewizję, lecz także obrazkowe telefony. Trudno wygrać z obrazkami
jakąkolwiek konkurencję słowną. Nie ma innego wyjścia. Ewangelizacja
naszych czasów musi również skorzystać z osiągnięć cywilizacji obrazu.
Na tym będzie polegać jej nowość. To dlatego nawet niezbyt zamożne
Kościoły lokalne zabiegają o posiadanie własnej telewizji albo przynajmniej
o dostęp do pojedynczych kanałów telewizji publicznej.
Reklama
Coraz większą rolę odgrywa też w nowoczesnych środkach przekazu materialny symbol. Siła nośna symbolu, aczkolwiek tak mocno i wyraźnie zakorzeniona w Biblii, nie była chyba dostatecznie wykorzystana dotychczas w naszych działaniach ewangelizacyjnych. Tego rodzaju refleksja nasuwa się nam jeszcze ciągle, gdy otwieramy jubileuszowe bramy i uroczyście wkraczamy przez nie w nowe tysiąclecie. Do podobnych wniosków prowadzi wspomnienie tego, co przeżywała młodzież polska w tym roku nad Jeziorem Lednickim. Nowość ewangelizacji naszych czasów powinna się więc przejawiać także w lepszym wykorzystaniu treści materialnych symboli.
Ewangelizacja naszych czasów musi brać pod uwagę zjawisko tzw. globalizacji, spowodowanej m.in. niespotykanym dotąd rozwojem, a dokładniej mówiąc usprawnieniem środków społecznej komunikacji. Lepsze, a nade wszystko szybsze porozumiewanie się z całym światem może dopomóc w pełniejszym korzystaniu z osiągnięć, którymi w innych regionach świata posługują się głosiciele Ewangelii. Dostęp do łatwego kontaktowania się z całym światem może się okazać bardzo pomocny w usuwaniu różnych zagrożeń doktrynalno-moralnych, do których też zresztą dochodzi dzięki łatwości komunikowania się między sobą tych, którzy próbują ograniczać albo wręcz uniemożliwiać działania ewangelizacyjne.
Reklama
A skoro już mowa o zagrożeniach, to nietrudno zauważyć, że
one również wymuszają niejako potrzebę stosowania nowych metod i
wyznaczają całe, nieznane dotąd obszary ewangelizacji. Jeszcze nie
tak dawno narkomania nie była aż tak wielkim problemem społecznym,
o chorobie aids nie mówiło się prawie wcale przed 30 laty. Coraz
częściej słyszy się narzekania - może i częściowo uzasadnione - że
Kościół jeszcze nie obejmuje ludzi dotkniętych tymi chorobami wystarczającą
opieką duszpasterską, czyli nie dociera do nich z nadzieją Ewangelii.
A właśnie głoszenie owej nadziei podnoszenia dzisiejszego
człowieka na duchu ma być elementem szczególnie charakterystycznym
dla nowej ewangelizacji. To dlatego zeszłoroczny rzymski Synod Biskupów
Europy obradował pod hasłem: Jezus Chrystus żyjący w Kościele dla
Europy na progu Trzeciego Tysiąclecia.
Nigdy nie było tak, żeby nawet ludzie wierzący z radością poddawali się wszystkim nakazom Bożym. Poniekąd, powodowani instynktem zachowawczym, jesteśmy skłonni wybierać w życiu to, co łatwiejsze, co mniej kosztuje i nie wymaga dużego wysiłku. Tak było zawsze. Ale w czasach dzisiejszych ta tendencja do wybierania coraz wygodniejszego modelu życia w sposób szczególny daje znać o sobie. Powiedział ktoś bardzo słusznie, że żyjemy w epoce cywilizacji ułatwień i postaw selektywnych. Zjawisko robotyzacji jest coraz bardziej widoczne we wszystkich dziedzinach naszego życia. Zastępujemy się czym tylko można, niestety, także często kim tylko można. Każdy chciałby żyć jak najłatwiej i możliwie jak najprzyjemniej. Tymczasem wiadomo, że to nie zawsze da się pogodzić z Ewangelią. Jezus Chrystus usilnie zachęcał do świadomego wybierania wąskiej drogi i ciasnej bramy (por. Mt 7, 13-14), a do zatroskanych o wygodne życie mówił: "Kto znajdzie swoje życie, straci je; a kto straci swoje życie ze względu na Mnie, znajdzie je" (Mt 10, 39).
Problem specjalny stanowi nowa ewangelizacja w Polsce. Wiąże
się to głównie ze zmianą systemu politycznego w naszym kraju, a dokładniej
mówiąc - z upadkiem komunizmu. Polskie duszpasterstwo, a zwłaszcza
głoszenie słowa Bożego w czasach tzw. błędów i wypaczeń, z konieczności
miało charakter defensywno-apologetyczny. Byliśmy ustawicznie atakowani
na różne sposoby, były poddawane w wątpliwość prawdy naszej wiary.
Ze zmianą systemu polityczno-społecznego wiąże się również
zniesienie jakże dokuczliwej cenzury. Jest to oczywiste dobrodziejstwo,
ale i nowe zobowiązanie dla głoszących Ewangelię. Nikt ich już nie
cenzuruje, nie ogranicza. Są skazani na samych siebie, dokładniej
na własne kapłańsko-duszpasterskie sumienie. Sami muszą być dla siebie
cenzorami, krytykami i sędziami. Mają w ogóle trwać i pracować jakby
w atmosferze permanentnego rachunku sumienia. I to także nowość ewangelizacji
w naszych czasach.
Ale istota tak zdecydowanie postulowanej przez Ojca Świętego
nowości naszych działań pastoralnych znajduje się chyba gdzie indziej.
Chodzi o to, żebyśmy ewangelizowali lepiej, gorliwiej, ofiarniej,
z większym poświęceniem. Żebyśmy staranniej przygotowywali się do
głoszenia słowa Bożego, żebyśmy pobożniej sprawowali święte sakramenty,
żebyśmy byli bardziej wrażliwi na wszelką nędzę ludzką, a nade wszystko,
żebyśmy pociągali do Chrystusa przykładem naszego codziennego życia.
Wówczas i nasi wierni będą nie tylko słuchaczami, ale i czynicielami
Ewangelii. Ojciec Święty pisze: "Nowa ewangelizacja potrzebuje prawdziwych
świadków, ludzi zakorzenionych w krzyżu Chrystusa i gotowych dla
Niego ponieść ofiary. Prawdziwe bowiem świadectwo o życiodajnej mocy
Krzyża daje ten, kto w Jego imię pokonuje w sobie grzech, egoizm
i wszelkie zło i pragnie naśladować miłość Chrystusa do końca (...)
Niech Krzyż (...) rodzi nowych i odważnych głosicieli i wyznawców
kochających Kościół i za niego odpowiedzialnych, prawdziwych heroldów
wiary" (adhortacja Pastores dabo vobis). Papież docenia jednak również
należyte wykorzystanie przez tych gorliwych duszpasterzy najnowocześniejszych
osiągnięć techniki i cywilizacji.
Zakończmy nasze rozważania przypomnieniem bardzo szczególnej wypowiedzi Ojca Świętego, który zdaje się ujmować w pewną całość wszystkie wymienione dotychczas elementy nowej, zwłaszcza polskiej nowej ewangelizacji. W liście skierowanym do biskupów polskich w 1999 r. czytamy: "Przed Kościołem w Polsce otworzyła się w ostatnich latach duża przestrzeń dla pracy ewangelizacyjnej. Swym zasięgiem winna ona objąć również wszystkich, którzy działają w świecie mediów, a także tych, którzy korzystają ze środków społecznego przekazu. Należy skoncentrować się nie tylko na fachowym przygotowaniu kadr, rozumiejących społeczną specyfikę mediów, siłę ich oddziaływania, język i technikę, oraz posiadających umiejętność posługiwania się nimi dla duchowego i materialnego dobra człowieka. Praca ta winna również uwzględnić formację duchową pracowników mass mediów. Trzeba tym ludziom przybliżać Ewangelię, zaznajamiać ich z katolicką nauką społeczną, z życiem i działalnością Kościoła oraz problemami moralnymi współczesnego człowieka. Przy pomocy uformowanych w duchu chrześcijańskim ludzi Kościół może o wiele łatwiej dotrzeć do wielkiego audytorium, do różnych areopagów świata, do środowisk spragnionych Boga. Istnieje również pilna potrzeba właściwego wychowania całego społeczeństwa, szczególnie młodzieży, do umiejętnego i dojrzałego korzystania ze środków przekazu, tak aby nikt nie był biernym i bezkrytycznym odbiorcą otrzymywanych treści i informacji" (III, 5).