Rok 2001, ustanowiony w archidiecezji częstochowskiej przez arcybiskupa metropolitę Stanisława Nowaka Rokiem "Niedzieli", jest dla naszego Tygodnika czasem świętowania potrójnego jubileuszu - obchodzimy bowiem w tym roku 75-lecie powstania pisma, 20-lecie piastowania przez ks. inf. Ireneusza Skubisia funkcji redaktora naczelnego " Niedzieli" i 40. rocznicę przyjęcia przez naszego Naczelnego święceń kapłańskich. Z racji tych jubileuszy postanowiliśmy przybliżyć Czytelnikom dzieje naszego pisma i jego dzień dzisiejszy oraz sylwetki ludzi współtworzących "Niedzielę". O to, jaką rolę spełnia w społeczeństwie katolickim Tygodnik Katolicki "Niedziela" i jaką przebył drogę od chwili swego powstania, zapytaliśmy redaktora naczelnego - ks. inf. Ireneusza Skubisia. Pełny tekst wywiadu znajdzie się w Księdze wydanej na 75-lecie "Niedzieli", która ukaże się we wrześniu br.
KATARZYNA WOYNAROWSKA: - Po siedmiu miesiącach ukazywania się "Niedzieli" 13 grudnia 1981 r. w Polsce wprowadzony został stan wojenny. Przez kilka miesięcy "Niedziela" nie ukazywała się...
KS. INF. IRENEUSZ SKUBIŚ: - 13 grudnia 1981 r. wspominam
jako datę tragiczną w historii Polski. Wszystko zostało nagle jakby
złamane. Dowiedzieliśmy się, że, niestety, najbliższy numer Niedzieli (
na 20 grudnia) nie ukaże się. W poniedziałek 14 grudnia, nie wiedząc
co robić, pojechałem do drukarni w Opolu. Dyrektor drukarni Leopold
Świderski na mój widok zapytał zdumiony, jak do nich dotarłem. -
Normalnie, wsiadłem do samochodu i przyjechałem - odpowiedziałem.
- A ma Ksiądz przepustkę? - Nie. - No to niech Ksiądz uważa, bo mogą
Księdza zatrzymać w drodze powrotnej. Nie zastanawiałem się wówczas
nad jakąś przepustką, ale nad losem kolejnego numeru Niedzieli. Oczywiście,
powiedziano mi, że praca została wstrzymana i trzeba czekać. Wracając
do Częstochowy, mijałem patrole milicyjne na drodze. Nikt nie wiedział,
co się stanie jutro, jak rozwinie się sytuacja, ale redakcja Niedzieli
nie zamierzała czekać na rozwój wypadków. Kilka osób z redakcji od
razu rozpoczęło działalność na rzecz internowanych. Irena Makowicz
skontaktowała się z Centrum Pomocy Internowanym znajdującym się przy
warszawskim kościele św. Marcina. Na moje nazwisko zaczęły napływać
z Zachodu transporty żywności. Pod kierunkiem I. Makowicz i innych
osób związanych z Niedzielą, DA i KIK-iem utworzyły się grupy zajmujące
się przekazywaniem tych darów osobom najbardziej potrzebującym. Tak
zaczęła się charytatywna działalność Niedzieli. W sprawach redakcyjnych
spotykaliśmy się wówczas sporadycznie. Nie było możliwości pracy.
Dopiero w marcu 1982 r. pozwolono nam wznowić wydawanie
pisma. Był to bardzo trudny czas, cenzura zaostrzyła się, byliśmy
bardzo mocno pilnowani, straszono nas, inwigilowano. W całej Polsce
panował wówczas nastrój pesymizmu. Straciliśmy tak niedawno odzyskane
poczucie wolności, coś w ludziach pękło, nastąpiła jakaś negatywna
przemiana umysłów i serc. Gdy dziś słyszę, że stan wojenny był dobrem
albo wyborem mniejszego zła - nie mogę milczeć, bo milczeniem zaprzeczałbym,
że był to czas okrutny, niszczący ludzi nie tylko fizycznie, ale
- o wiele bardziej - duchowo, cały naród został jakby przyduszony
kamieniem terroru i przemocy.
- K. W.: - Nie traciliście jednak nadziei. "Niedziela" w latach 80., już po stanie wojennym, była przecież jednym z lepszych pism, jakie ukazywały się w Polsce. Tylko tutaj można było przeczytać rzetelnie napisany tekst o działalności Papieża...
- Pielgrzymki papieskie stanowiły jedyną odskocznię
dla narodu. Nie było nic, byliśmy przygnębieni, cały czas zupełnie
bezkarnie funkcjonowała służba bezpieczeństwa. Ojciec Święty dodawał
nam odwagi, gdy w stanie wojennym mówił: "Mówię do Was i za Was".
Papież mówił i pisał o rzeczach, które były bardzo ważne dla narodu.
Dzisiaj wielu ludzi, którzy czerpią wolność pełnym haustem, zapomniało,
że Ojciec Święty budował tę wolną Polskę, że dawał nam wszystkim
nadzieję. Niedziela te teksty drukowała i w ten sposób stawała się
pośrednikiem w niesieniu nadziei. Proszę pamiętać, że w tamtych czasach
bardzo wielu ludzi żyło przemówieniami papieskimi, czerpało z nich
pocieszenie. Rządy komunistyczne pozwalały bowiem na druk tekstów
papieskich bez ingerencji, z wyjątkiem pierwszej pielgrzymki w 1979
r., kiedy Telewizja pod dyrekcją Macieja Szczepańskiego popisywała
się, manipulując obrazami z wizyty papieskiej. Potem już było znacznie
lepiej. Dla wszystkich obecność Ojca Świętego była znakomitym umocnieniem,
także dla całej opozycji politycznej.
Drugim takim miejscem, w którym Polacy odnajdywali siebie
po stanie wojennym, były pielgrzymki na Jasną Górę. "Oazy wolności"
- tak się je wówczas nazywało. Wprawdzie były - jak się wówczas mówiło
- "zapluskwione" służbą bezpieczeństwa, ale różni działacze solidarnościowi
mogli wiele rzeczy mówić, np. z zakresu katolickiej nauki społecznej.
Było to ogromne oddziaływanie na rzesze ludzi.
- K. W.: - "Okrągły stół" w 1989 r. zapoczątkował serię przemian ustrojowych, a co za tym idzie - ekonomicznych, które zmieniły Polskę. Jak "Niedziela" odnajdywała się w tej nowej rzeczywistości?
- Bardzo trudny okazał się, nie tylko zresztą dla nas, okres reform Leszka Balcerowicza i słynny "popiwek", który zaprowadził nas niemal na granicę bankructwa. Nie było możliwości rozwoju, bowiem każda inicjatywa wiążąca się ze wzrostem wydatków służących rozwojowi pisma kończyła się zwielokrotnionym podatkiem. Efekt był taki, że ze 100 tys. dobrze sprzedającego się pisma, nakład spadł wtedy do 87 tys.
- K. W.: - Lata 90. to inna Polska i inna "Niedziela"
. W warunkach wolnego rynku prasowego, po czasach cenzury i komunizmu "
Niedziela" odnalazła się jednak doskonale, nie tylko utrzymała
swoje "status quo", ale powiększyła swoje "strefy wpływu"
. Wydaje się, że "Niedziela" w latach
90. zdecydowała się na pewną zmianę swojej formuły: mniej
ogólnej publicystyki religijnej, więcej informacji o żywym Kościele,
tworzenie pisma bliższego przeciętnemu katolikowi. Czy można zaryzykować
takie twierdzenie w związku z powstawaniem diecezjalnych wydań "Niedzieli"?
- Kwestia ta jest nieco bardziej skomplikowana. W
początkach lat 90. niektórzy księża biskupi zaproponowali nam wydawanie
edycji diecezjalnych Niedzieli. Zaczęliśmy od edycji łódzkiej, potem
był Sosnowiec i inne diecezje. Pomysł wydawania w ogólnopolskiej
gazecie kilku stron poświęconych sprawom Kościołów lokalnych został
dobrze odebrany w Polsce, zainteresował ordynariuszy innych diecezji.
Efektem tej współpracy jest obecnie 18 wydań diecezjalnych Niedzieli.
Z drugiej strony rozkwit Niedzieli był możliwy także dzięki postępowi
technicznemu, któremu Niedziela stara się stale dotrzymywać kroku.
Mam tutaj na myśli pełną komputeryzację redakcji, pojawienie się
pisma w Internecie, możliwość druku dużego nakładu przez kielecką
drukarnię. Zwiększenie objętości Niedzieli, a także dodatki diecezjalne
sprawiły, że zaczęto się nami interesować w Polsce i na świecie.
Pojawiły się też pisma integralnie związanie z Niedzielą, ale adresowane
do dzieci - Niedziela Dzieciom, do młodego pokolenia - Niedziela
Młodych, do intelektualistów katolickich - Niedziela Akademicka.
Wspieraliśmy też medialnie Akcję Katolicką, wydając Czyn Katolicki.
Ukazywały się także dodatki specjalne - Niedziela dla Sejmu, Niedziela
Kongresowa, wydana w związku z Międzynarodowymi Kongresami Maryjnym
i Mariologicznym, mającymi miejsce w Częstochowie na Jasnej Górze
w 1996 r. Z myślą o rzeszach pątników, zmierzających na Jasną Górę,
przygotowujemy coroczne specjalne wydania Niedzieli Pielgrzymkowej.
Te inicjatywy sprawiły, że nakład Niedzieli zaczął szybko rosnąć.
Nawet nie zdawaliśmym sobie sprawy z tego, że mamy najwyższy nakład
wśród tygodników katolickich w Polsce. Podczas mojego pobytu w Rzymie
Ojciec Święty zapytał mnie o największe pismo katolickie. Odpowiedziałem,
że zapewne jest to Gość Niedzielny. Dopiero po powrocie do kraju
ktoś zwrócił mi uwagę, że to Niedziela jest liderem, jeśli chodzi
o pisma katolickie.
Pod koniec lat 90. sytuacja na rynku prasowym uległa
zmianie. Powstały setki pism mniejszych, wydawanych przez parafie
i zakony. Tym sposobem rynek zapełnił się dość mocno, stąd nakład
Niedzieli spadł do 250 tys. egz. Jednak jestem przekonany, że w przypadku
czasopism o chrześcijańskim charakterze nie wielkość nakładu jest
istotna, ale utożsamianie się czytelnika z pismem; jest ważne, na
ile takie pismo potrafi wesprzeć duchowo katolika, na ile pomaga
mu na ścieżkach wiary. Osobiście cieszy mnie tak powszechna obecność
Niedzieli w Polsce, duża grupa prenumeratorów w parafiach i wśród
osób prywatnych w Ameryce i Kanadzie, w środowiskach polonijnych
Europy - Niemcy, Wielka Brytania, Francja, Włochy, szczególnie Rzym.
Cieszy nas także popularność Niedzieli w krajach Europy Wschodniej,
gdzie ze względu na status materialny tamtejszych katolików wysyłamy
Niedzielę gratisowo. Korzystają także z lektury Niedzieli, co jest
bardzo ważne, misjonarze i inni księża w Afryce, Azji, Australii.
Można bez przesady powiedzieć, iż Niedziela jest obecna
wszędzie tam, gdzie są Polacy. Liczbę naszych czytelników znacznie
powiększa coraz bardziej popularny Internet. Jesteśmy regularnie
czytani przez internautów w ponad 90 krajach świata.
CDN.
Pomóż w rozwoju naszego portalu