Reklama

Pro i contra

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Niskie notowania rządu Millera

W sondażu Rzeczpospolitej na "trójkę" wypadła większość ministrów i premier Miller (Rzeczpospolita z
25 kwietnia - tekst: Rząd zasługuje na trójkę). Najlepiej wypadli minister spraw wewnętrznych i administracji
(3, 35) i wicepremier, minister rolnictwa Jarosław Kalinowski ( 3, 24), najgorzej (na 2+) minister skarbu Wiesław Kaczmarek, minister pracy i opieki społecznej Jerzy Hausner i minister zdrowia Mariusz Łapiński oraz wicepremier, minister finansów Marek Belka. Krytyczne oceny przeważają także u tych osób, które głosowały w 2001 r. na obecnie rządzącą koalicję. Według Rzeczpospolitej: "Nawet od sympatyków SLD gabinet Leszka Millera nie dostałby czwórki".

Podatkowe niszczenie polskich projektantów

Minister Belka nieprzypadkowo dostał ocenę 2+ w sondażu. To chyba i tak za dużo! Bo jak ocenić na przykład dopuszczenie się przez Ministerstwo Finansów tak skandalicznych decyzji, jak ta opisana w Rzeczpospolitej z 5 kwietnia w tekście Anny Grabowskiej: VAT zapłaci tylko polska firma. Według artykułu: "Preferowanie firm zagranicznych, czyli nierówne traktowanie podmiotów gospodarczych w zależności od tego, gdzie znajduje się siedziba ich przedsiębiorstwa, to główne, choć nie jedyne, zarzuty wobec przepisów rozporządzenia ministra finansów dotyczącego usług projektowania budowlanego". Jak pisze Grabowska, do 1 stycznia 2002 r. "zerowy VAT obejmował wszystkie usługi projektowania budowlanego, niezależnie od tego, kto je wykonywał" . Nowe rozporządzenie ministra finansów z 22 marca wprowadziło ustalenia, w rezultacie których "firma zagraniczna budująca w Polsce korzysta z zerowego VAT-u, a identyczna, tyle że polska, musi doliczyć do ceny swej usługi 22 proc. Vat. (...) Ministerstwo Finansów, zapytane przez nas wczoraj o przyczyny preferowania przedsiębiorców zagranicznych, nie udzieliło odpowiedzi". Bo rzeczywiście, trudno wyjaśnić tak oburzający skandal, który powinien zakończyć się co najmniej dymisją odpowiedniego dyrektora departamentu w Ministerstwie Finansów, jeśli nie samego ministra, który takie rozporządzenie zaakceptował. Ciekaw jestem, czy sprawa ta znalazła wyraz w natychmiastowej interpelacji poselskiej, i jakich uników poszukało ministerstwo dla wytłumaczenia swych świadomych działań, preferujących zagranicznych, a niszczących polskich projektantów budowlanych.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Reklama

Kanty ze sprzedażą Stoczni Gdańskiej

Jeszcze nie tak dawno w różnych przekaziorach ludzi krytykujących sprzedaż za bezcen Stoczni Gdańskiej nazywano nie mającymi pojęcia o gospodarce "oszołomami". Powoływano się na fakt, że sprzedający Stocznię Gdańską szef Ministerstwa Skarbu Państwa i kupujący - prezes Stoczni Gdynia otrzymali nagrodę za najlepszą transakcję 1998 r. Przy okazji Bank Pekao otrzymał w tymże roku nagrodę za najlepszą transakcję bankową. A teraz nagle taki szok i wstyd. Sprzedającego stocznię syndyka Andrzeja W. i notariusza Marka K. oskarżono o sprzedaż stoczni po zaniżonej cenie. Syndyk miał wyrządzić upadłej stoczni szkodę w wysokości co najmniej 75,9 mln zł. O wszystkim tym szczegółowo pisze Piotr Adamowicz w tekście pt. Syndyk i notariusz na ławie oskarżonych. Według prokuratury Stocznię Gdańską sprzedano zbyt tanio (Rzeczpospolita z 19 kwietnia).

Dobre życie aferzystów

W Polityce z 20 kwietnia jest ważny, choć bardzo fragmentaryczny tekst na temat niektórych ważniejszych afer lat 90. Autorzy raportu Polityki Piotr Pytlakowski i Artur Pawlak piszą w tekście: 10 lat bez wyroku m.in. o aferze FOZZ jako "wyścigu do przedawnienia". Znamienne, że autorzy postkomunistycznej Polityki przyznają, że sporo "dziwnych" rzeczy miało miejsce przy próbach rozwikłania tej afery w odniesieniu do zamieszanych w nią prominentów o komunistycznym rodowodzie. Piszą: " Odpowiedzialności wymknął się natomiast Janusz Sawicki, były wiceminister finansów nadzorujący FOZZ - zarzuty wobec niego uległy przedawnieniu" . Szczególnie skandaliczna jest długotrwała bezkarność głównego oskarżonego w procesie FOZZ, związanego niegdyś z Wojskowymi Służbami Informacyjnymi, Grzegorza Żemka. Według autorów: "Oskarża się go o spowodowanie straty co najmniej 42 mln dolarów, 9,5 mln marek, 125 mln franków belgijskich i 47 tys. złotych". Na tle tych oskarżeń przeciwko Żemkowi, który kierował FOZZ-em, tym bardziej szokujące są podane przez autorów Polityki fakty: "Główny bohater afery FOZZ Grzegorz Żemek, mimo ciążących na nim zarzutów o sprawowanie gigantycznych strat na szkodę budżetu państwa, w latach 90. prowadził liczne interesy. Dzisiaj są one przedmiotem kolejnych śledztw prokuratorskich i spraw sądowych. Zarzuca mu się m.in. wyłudzenie z PKO BP w Stalowej Woli ok. 100 mln zł. Na wniosek prokuratury w Tarnobrzegu został aresztowany". Pytanie, dlaczego w ogóle przebywał na wolności, mimo najpoważniejszych zarzutów w sprawie FOZZ, i dlaczego mógł spokojnie dalej wyłudzać?
Pani minister Barbara Piwnik, w
swym wyjaśnieniu dla Polityki, dlaczego afery nie są rozliczone, mówi: "Nie rozumiem, dlaczego do tej pory w sprawie FOZZ, mimo braku przeszkód, nie wyznaczono terminu pierwszej rozprawy. Zamierzam skutecznie wyjaśnić, dlaczego tak się stało". Jeśli tego nie rozumie minister sprawiedliwości - p. Piwnik, która sama prowadziła sprawę FOZZ-u, to gdzie jesteśmy z takim wymiarem sprawiedliwości? Dodajmy, że wiele osób wcześniej zwracało uwagę na fakt, że awans prowadzącej sprawę FOZZ-u sędziny Piwnik na ministra sprawiedliwości może bardzo ułatwić działania dla przedawnienia całej sprawy (kolejny sędzia będzie musiał znów stracić wiele miesięcy na zapoznanie się z setkami tomów akt na jej temat).
Autorzy Polityki komentują w odniesieniu do opisywanych przez siebie afer: "Lata 90. - pierwsze pięciolatki budowy kapitalizmu - przyniosły wiele wielkich afer. Ze Skarbu Państwa jak z dziurawego sita wyciekły strumienie pieniędzy. Aferzyści, zwani przy innych okazjach biznesmenami, nie płacili podatków, naciągali banki i naiwnych klientów. Chociaż politycy odgrażali się, że rozliczą aferzystów i złodziei, prokuratury i sądy okazały się bezradne wobec sprytnych naciągaczy. Sprawy wloką się latami, ulegają przedawnieniu. Oskarżeni przy pomocy adwokatów z powodzeniem stosują uniki, nie stawiają się w terminach rozpraw, chorują, apelują, zwracają się o kasację, z aresztów wychodzą za poręczeniem majątkowym, aby już za kraty nie powrócić".

Reklama

Przeciw fałszom o "antysemityzmie"

W Naszej Polsce z 23 kwietnia nader interesujący tekst - wywiad Piotra Jakuckiego z Dorą Kacnelson, żydowską działaczką walczącą o dobre imię Polski: "Polski antysemityzm? To wymysł". O pani D. Kacnelson z Drohobycza, wspaniałej obrończyni polskości przeciw fałszom żydowskiego antypolonizmu, pisałem już niejednokrotnie, choćby w wydanym przed miesiącem tomiku "Biblioteki książek niepoprawnych politycznie" - Przemilczani obrońcy Polski. W wywiadzie dla Naszej Polski Dora Kacnelson mówi m.in.: "Akcje oczerniania Polski nasiliły się znacznie. Winne temu są przede wszystkim elity rządowe w Warszawie, dopuszczające, a wręcz propagujące tego typu działalność. Co roku jeżdżę na Festiwal Kultury Żydowskiej w Krakowie, którego dyrektorem jest Janusz Makow - stuprocentowy Polak (...) działający w porozumieniu z prezydentem Krakowa - też Polakiem. I oto 1 lipca zeszłego roku, na otwarcie festiwalu, urządzono nam spotkanie z Janem Tomaszem Grossem, autorem zakłamanych Sąsiadów. Pytam, czy na ziemi krakowskiej za polskie pieniądze muszą być robione tego typu rzeczy? (...) Książka Grossa jest książką obłudną i kłamliwą (...). Kampania antypolska bierze się stąd, że łatwiej jest odbierać mienie katom niż ofiarom. Dlatego upowszechniany jest obraz Polaków jako pomocników Hitlera w holokauście. Wszystkim rządzi pieniądz".

"Gross sam sobie przeczy"

Przez długi czas Tygodnik Powszechny nader jednostronnie popierał J. T. Grossa, drukując głównie teksty zwolenników jego książki. Tym ważniejsze jest więc, że wreszcie otworzył swe łamy dla krytykującego progrossowską jednostronność prof. Tomasza Szaroty. Udzielił on wywiadu Agnieszce Sabor i Markowi Zającowi (Tygodnik Powszechny z 28 kwietnia) . Prof. Szarota mówi tam m.in.: "Zaskakuje mnie, że Gross zupełnie ignoruje głosy, które pojawiły się po wydaniu Sąsiadów. Np. IPN chciał mu przekazać nowe materiały, jakie udało się zebrać i otrzymał od Grossa odpowiedź, że go to nie interesuje. Gross nie wprowadził też żadnych poprawek do wydania niemieckiego Sąsiadów, które ukazało się jesienią 2001 r., a więc po ekshumacji w Jedwabnem i pojawieniu się kilku ważnych relacji świadków wydarzeń, (...) wiemy, że niemożliwe było spalenie w stodole Sleszyńskiego aż (jak twierdził Gross) 1600 Żydów. Ekshumacja, choć niepełna ze względu na protest rabinów, pozwoliła na zredukowanie liczby ofiar do maksimum 400 (...). Jeżeli Gross twierdzi, że żaden Żyd z Jedwabnego nie współpracował z tamtejszym NKWD, to sam sobie przeczy, bo wcześniej sam wymieniał tamtejszego Żyda, który wydawał Polaków Sowietom. (...) Gross uważa, że napisał poważne dzieło naukowe, a moim zdaniem nie ma fachowego przygotowania do napisania pracy historycznej, spełniającej wymagania warsztatowe tej dyscypliny. On jest socjologiem i nigdy nie nauczył się warsztatu historyka: poszukiwania źródeł, ich oceny. Tymczasem nasze, tzn. historyków zarzuty i uwagi krytyczne odczytuje jako przejaw zakorzenionego w Polakach antysemityzmu (...).
Jeden z rozdziałów Sąsiadów nosi tytuł: Potrzeba nowej historiografii. Gross występuje tam jako nauczyciel niezbyt rozgarniętych uczniów, którym pokazuje drogi, jakimi powinni się poruszać (...) . Gross jest przekonany, że stworzył nową historiografię. Łagodnie mówiąc, jest to megalomańskie (...).
Jan Tomasz Gross zachowywał się czasem jak ktoś, kto sądzi, że ustąpienie choćby o milimetr od przyjętej raz linii podważy wiarygodność całej jego książki... To nie był poważny spór naukowy" .

2002-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Maryjo ratuj! Ogólnopolskie spotkanie Wojowników Maryi w Rzeszowie

2024-04-21 20:23

[ TEMATY ]

Wojownicy Maryi

Ks. Jakub Nagi/. J. Oczkowicz

W sobotę, 20 kwietnia 2024 r. do Rzeszowa przyjechali członkowie męskiej wspólnoty Wojowników Maryi z Polski oraz z innych krajów Europy, by razem dawać świadectwo swojej wiary. Łącznie w spotkaniu zatytułowanym „Ojciec i syn” wzięło udział ponad 8 tysięcy mężczyzn. Modlitwie przewodniczył bp Jan Wątroba i ks. Dominik Chmielewski, założyciel Wojowników Maryi.

Spotkanie formacyjne mężczyzn, tworzących wspólnotę Wojowników Maryi, rozpoczęło się na płycie rzeszowskiego rynku, gdzie ks. Dominik Chmielewski, salezjanin, założyciel wspólnoty mówił o licznych intencjach jakie towarzyszą dzisiejszemu spotkaniu. Wśród nich wymienił m.in. intencję za Rzeszów i świeckie władze miasta i regionu, za diecezję rzeszowską i jej duchowieństwo, za rodziny, szczególnie za małżeństwa w kryzysie, za dzieci i młode pokolenie. W ten sposób zachęcił do modlitwy różańcowej, by wzywając wstawiennictwa Maryi, prosić Boga o potrzebne łaski.

CZYTAJ DALEJ

Czy rzeczywiście jestem z Chrystusowej owczarni?

[ TEMATY ]

homilia

rozważania

Adobe Stock

Rozważania do Ewangelii J 10, 1-10.

Poniedziałek, 22 kwietnia

CZYTAJ DALEJ

Forum „Jestem mężczyzną, znam swoje miejsce”

2024-04-23 10:54

[ TEMATY ]

forum

mężczyźni

Mat.prasowy

Co słyszymy, trzeba rozgłaszać po dachach! (por. Mt 10, 27). Dlatego zapraszamy na spotkanie Forum pod hasłem „Jestem mężczyzną, znam swoje miejsce” w Częstochowie, 25 maja 2024 r. (sobota), w godzinach od 9 do 16. Będzie to wspólna Eucharystia oraz modlitwa o świętość dla współczesnych mężczyzn. Jak również możliwość wysłuchania konferencji wybitnych Gości oraz szansa na wymianę doświadczeń poprzez przedstawienie osobistego spojrzenia uczestników na męskie sprawy w ramach panelu dyskusyjnego.

CEL

CZYTAJ DALEJ

Reklama

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję