Reklama

Pro i contra

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Opinia publiczna przeciw Millerowi

Premier L. Miller, łamiąc przedreferendalne obietnice o przyśpieszonych wyborach wiosną 2004 r., zapowiedział, że wybory do parlamentu odbędą się "w konstytucyjnym terminie" - jesienią 2005 r. Grozi to fatalnymi konsekwencjami dla Polski. Już dziś widać, do jak katastrofalnych skutków doprowadziły pierwsze niecałe dwa lata Millerowskiej "normalności" w różnych dziedzinach życia, od gospodarki po różne patologie życia publicznego (niebywała wprost ilość afer). Na tym tle tym wymowniejsze jest niezwykle negatywne wobec rządu Millera stanowisko opinii publicznej. Odzwierciedlał je najnowszy sondaż Rzeczpospolitej - por. tekst Rząd nie odzyska zaufania w numerze z 18-19 czerwca. Według sondażu, aż 70 proc. ankietowanych nie wierzy w to, że rząd Millera ma szansę odzyskania zaufania społecznego (44 proc. uważa, że nie ma szansy; 26 proc. - że raczej nie ma szansy). Aż 77 proc. ankietowanych uważa, że rząd, który dysponuje większością parlamentarną, ale ma niskie zaufanie społeczne, nie powinien dalej sprawować władzy (52 proc. uważa, że nie powinien sprawować władzy, 25 proc., że raczej nie powinien jej sprawować).

Mandat rządu "wygasł niemal do cna"

Zdumiewa, że nawet jeden z liderów tak wiernego i potulnego dotąd koalicjanta SLD - Unii Pracy - wicemarszałek Sejmu Tomasz Nałęcz publicznie wyraża swe wątpliwości co do wiarygodności obecnego rządu. W publikowanym we Wprost z 22 czerwca tekście pt. Kadencja: Mandat obecnego rządu wygasł niemal do cna T. Nałęcz napisał m.in.: "W gąszczu pomysłów na przezwyciężenie kryzysu odżyła dyskusja o skróceniu kadencji parlamentu. Zwolennicy przedterminowych wyborów odwołują się do badań, które nie pozostawiają najmniejszych wątpliwości, że gdyby dzisiaj odbyły się wybory, ich wynik znacznie różniłby się od tego z jesieni 2001 r., na podstawie którego funkcjonuje obecny układ rządzących (...). Lepiej jest (...) gdy rządząca większość ciągle cieszy się zaufaniem, a nie powołuje się na legalny, ale przebrzmiały już mandat. Największą siłą współczesnego państwa jest jak najpełniejsze identyfikowanie się z nim obywateli. To zaś można uzyskać tylko przez zweryfikowanie mandatu rządzenia, kiedy dotychczasowy wygasa niemalże do cna. Trudno się przed tym bronić (...)".

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Reklama

Cimoszewicz atakuje stosunki w SLD

Kolejny szok - nawet minister spraw zagranicznych w rządzie Millera, jeden z najbardziej znanych przywódców SLD, przyłączył się do ataków na stosunki panujące w tej partii. W wywiadzie udzielonym Tomaszowi Sygutowi i Robertowi Walenciakowi z lewicowego tygodnika Przegląd pt. SLD - faza cienia Cimoszewicz powiedział m.in.: "W ciągu kilkunastu miesięcy utraciliśmy bardzo dużo społecznego poparcia. Sposób, w jaki sprawujemy władzę, nie tylko na poziomie rządu, rozczarowuje Polaków, także tych, którzy na nas głosowali (...). Jeśli dalej tak pójdzie, to koniec jest nieuchronny. Popełniamy te same grzechy, co AWS i UW (...). Jako partia zbliżająca się do władzy staliśmy się atrakcyjni dla całej masy karierowiczów".

Kto uratował Millera?

Nader wymowne były informacje o niektórych posłach z grupki głosujących w Sejmie, która przesądziła o uratowaniu rządu Millera w głosowaniu nad wotum zaufania. Oto, co pisano na ten temat w tekście Jana Osieckiego i Aleksandry Pawlickiej pt. Zbieranina uratowała Millera (Super Express z 14-15 czerwca): "Wertując wydruki z wynikami głosowania, natknęliśmy się na dobrze znane nazwiska (...). Ryszard Bonda (niezrzeszony). Jeszcze kilka dni temu szukała go cała Polska, gdyż przepadł, podobnie jak 12 tys. ton zboża należącego do Agencji Rynku Rolnego, które miał przechowywać. Poseł jest uznawany za jednego z głównych bohaterów afery zbożowej. Wczoraj pomagał rządowi, głosując «za».
Witold Firak (niezrzeszony). Choć został wyrzucony z SLD, też poparł premiera. (...) W obecnej kadencji Sejmu tak się upił, że nie był w stanie wejść na mównicę. Odtąd w sejmowym żargonie «nafirakowany» oznacza upity (...).
Alfred Owoc (niezrzeszony). Też przycisnął przycisk na «tak». O nim również pisaliśmy i to wcale nie w superlatywach. Po pijanemu bowiem spowodował wypadek drogowy. Gdy wyszedł z samochodu, ledwo trzymał się na nogach. Tłumaczył, że alkoholowe opary to zapach płynu do mycia szyb.
Tomasz Mamiński (niezrzeszony). Zasłynął niegdyś, gdy pijany krzyczał w sejmowej restauracji «Heil Hitler»" (...).
O tym, co uratowało Millera, pisał również Piotr Zaremba w tekście: Leszka Millera: "Życie po życiu" (Rzeczpospolita z 17 czerwca). Jego zdaniem: "Wszyscy zauważyli, że swój arytmetyczny sukces Leszek Miller zawdzięcza płochliwości sejmowego planktonu, posłów tworzących pozorne byty lub nienależących nigdzie, podatnych na strach przed wcześniejszymi wyborami i drobne przekupstwa. Ale również decyzji Andrzeja Leppera, który po raz kolejny pozwolił siedmiu swoim parlamentarzystom nie głosować, a jednemu poprzeć rząd. (...) O przyszłości Leszka Millera, obojętne, jaką drogę wybierze - ryzyka czy tchórzliwych uników - zadecydują sondaże. W obecnej sytuacji wywrócić go może wszystko. Od kolejnej afery po spiralę przemocy w przypadkowych rozruchach. Zresztą nawet brak poprawy może wystarczyć, aby najbliżsi koledzy Millera uznali, że czasu już nie ma, i zawiązali wreszcie długo wyczekiwany spisek".

Reklama

SLD-owskie lamenty

Nawet w poskomunistycznej Trybunie coraz bardziej trwożliwie spogląda się w przyszłość SLD - jak świadczy o tym choćby tekst Macieja Wełyczki pod wymownym tytułem: Trupem wieje od dołu. SLD. Sceny z życia partii (nr z 12 czerwca). Autor uskarża się na skrajny zalew krytykanctwa w SLD. Użala się: "Wymieńmy Leszka Millera, a wrócą czasy świetności lewicy - słychać coraz częściej głosy polityków i rzekomych autorytetów od spraw lewicy. Według nich, to jedynie Miller odpowiada za ideowy i organizacyjny bezwład partii. Pogonienie Millera ma otworzyć nowy «złoty wiek» SLD". Wełyczko przyznaje: "W ostatnich miesiącach wewnątrz terenowych ogniw SLD narasta krytycyzm panujących w partii stosunków i, szerzej, sposobów jej funkcjonowania w społeczeństwie.
Krytyka pochodzi z trzech źródeł - pierwsze to tzw. zwykli ludzie, przeważnie partyjni szeregowcy podzielający opinie ogółu społeczeństwa (...). Grupa druga, najbardziej hałaśliwa, to nieudani, przegrani liderzy i kandydaci na rozmaite stanowiska, ujawniający się obecnie jako krytycy wewnątrzpartyjnego braku demokracji. Nader często w czasach swojej świetności, czyli stosunkowo niedawno, sami układali listy i wycinali wrogów. Osobną podgrupą zawiedzionych są intelektualiści, roszczący pretensje do układania deklaracji ideowych. Z powodu braku pieniędzy, politycznego zaplecza i braku zapotrzebowania na jakiekolwiek przesłanie ideologiczne w szeregach partyjnego aparatu czują się zawiedzeni i rozgoryczeni.
Trzecia grupa, najniebezpieczniejsza i jak na ironię - najbardziej rewolucyjna, to beneficjanci partyjnych sukcesów: dyrektorzy rządowych agencji, członkowie «tłustych» rad nadzorczych, partyjni etatowcy, niektórzy radni i posłowie. W tym środowisku przekonanie, że «Miller topi partię» wydaje się rozpowszechnione, choć nie jest wyrażane głośno".

Reklama

SLD bez ludzi myślących

Nader pesymistycznie dla SLD brzmią wyznania jednego z prominentnych intelektualnych członków tej partii - prof. Jacka Wodza, dyrektora Międzynarodowej Szkoły Nauk Politycznych. W wywiadzie udzielonym Tomaszowi Sygutowi i Robertowi Walenciakowi z tygodnika Przegląd (nr z 22 czerwca) prof. Wódz powiedział m.in.: "(...) SLD odsunął od siebie ludzi myślących. Skupił się wyłącznie na drobnym działaniu (...). Brakowało jednak dalekosiężnej wizji polityki. Dowód najlepszy dał Leszek Miller, który w ciągu 15 minut potrafił na Radzie Krajowej SLD nagle zmienić zdanie i powiedzieć o podatku liniowym, który w żadnym razie nie pasuje do jakiejkolwiek wizji partii lewicowej (...). Jest pojęcie polityki jako rozgrywki brydżowej, w której w zależności od kart robi się dobrą licytację, tu się kogoś oszuka, tu ktoś czegoś nie zrozumie. Ale to nie jest żadna metoda (...). Stosunkowo dużo jest w tej ekipie ludzi, dla których koniec kariery rządowej jest ich tragedią. Za wszelką cenę trzymają się stołka (...). Wyczerpanie społeczne rządu jest tak duże, że wyprodukowanie poważnej wizji przyszłości Polski wydaje się ponad możliwości tej ekipy (...). Dzisiaj ktoś w SLD, kto nie ma nic na sumieniu, wygląda na lekkiego oszołoma (...). SLD już od dawna nie zna polskiego społeczeństwa. Ona dostaje wiadomości od swoich baronów. Ci zaś mówią to, co podoba się w Warszawie. Wszyscy oderwali się od rzeczywistości".

Dla nich liczy się tylko gra o władzę

Kolejną porcję narzekań na temat sytuacji w SLD zaprezentował były ideolog PZPR-owski, a później SdRP-owski minister edukacji - prof. Jerzy Wiatr w wywiadzie udzielonym Jarosławowi Kurskiemu z Gazety Wyborczej (nr z 23 czerwca). Według prof. Wiatra: "SLD stał się partią władzy. Do partii napłynęła szeroką falą kategoria ludzi, dla których polityka to nic ponad walkę o władzę. Nie jest służbą publiczną, nie jest realizowaniem misji, tylko grą o władzę i przywileje (...). Ludzie, którzy są prawdziwym źródłem zła, to byli działacze PZPR, którzy przyszli do SLD pod koniec lat 90. Są gotowi działać w każdej strukturze, jeśli tylko daje im korzyści".

2003-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Radio TOK FM odpowie finansowo za język nienawiści

2024-04-19 13:50

[ TEMATY ]

KRRiT

Tomasz Zajda/fotolia.com

Urząd skarbowy ściągnie z kont należącego do Agory radia Tok FM 88 tys. złotych. To kara, jaką na stację nałożył przewodniczący Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji za używanie języka nienawiści.

Krajowa Rada ukarała Tok FM za sformułowania znieważające, poniżające i naruszające godność najważniejszych osób w państwie, w tym Prezydenta Rzeczypospolitej. KRRiT ukarała kwotą 80 tys. złotych tę samą rozgłośnię za pełne nienawiści wypowiedzi na temat podręcznika prof. Wojciecha Roszkowskiego „Historia i Teraźniejszość”. Pracownik stacji stwierdził na antenie, że książkę „czyta się jak podręcznik dla Hitlerjugend”. Autor tych słów pracuje obecnie w TVP info.

CZYTAJ DALEJ

„Od Mokrej do Monte Cassino” – wernisaż nowej historycznej wystawy na Jasnej Górze

2024-04-18 20:51

[ TEMATY ]

Jasna Góra

wernisaż

Monte Cassino

BPJG

„Od Mokrej do Monte Cassino - szlakiem 12 Pułku Ułanów Podolskich” - to temat najnowszej wystawy przygotowanej na Jasnej Górze, której wernisaż odbędzie się już jutro, 19 kwietnia. Na wystawie znajdą się także szczątki bombowca Vickers Wellington Dywizjonu 305 pochodzące ze zbiorów Jasnej Góry, które dotąd nie były prezentowane. Ekspozycja znajduje się w pawilonie wystaw czasowych w Bastionie św. Rocha.

Uroczystość otwarcia wystawy rozpocznie Msza św. sprawowana w Kaplicy Matki Bożej o godz. 11.00, po niej w południe odbędzie się wernisaż.

CZYTAJ DALEJ

Odpowiedzialni za formację księży debatowali o kryzysach i porzucaniu stanu kapłańskiego

2024-04-19 22:02

[ TEMATY ]

kapłaństwo

Karol Porwich/Niedziela

Przyczyny kryzysów księży w Polsce i porzucania stanu kapłańskiego były tematem ogólnopolskiej sesji zorganizowanej przez Zespół ds. przygotowania wskazań dla formacji stałej i posługi prezbiterów w Polsce przy Komisji Duchowieństwa KEP, która obradowała w piątek Warszawie.

Piąta ogólnopolska sesja dotycząca formacji duchowieństwa odbyła się piątek w Centrum Apostolstwa Liturgicznego Sióstr Uczennic Boskiego Mistrza w Warszawie.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję