Reklama

W rocznicę aresztowania

Prymas Wyszyński - PROROK...

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Prymas jasnogórski

Posługa prymasowska Stefana Kardynała Wyszyńskiego powszechnie uważana jest za drogę maryjną, ze szczególnym zwróceniem uwagi na Jasną Górę jako miejsce, gdzie czerpał natchnienie i siły do pracy w trudnej sytuacji dziejowej. Również przez Jasną Górę prowadził wszystkich ku Matce Bożej. Tak obrana droga maryjna była zjawiskiem wyjątkowym, epokowym, nie tylko w odniesieniu do Polski, ale i w odniesieniu do dziejów Kościoła - do tego stopnia, że spokojnie możemy nazwać kard. Wyszyńskiego Prymasem Jasnogórskim. Potwierdził to on sam na łożu śmierci, gdy 15 maja 1981 r. wyznał: „Staję na progu Kaplicy Jasnogórskiej i tam zawsze chcę być, choćby mnie wszyscy potrącali. (...) Postawiłem wszystko na Nią (na Maryję) i Jej to zawdzięczam, że miłosierdzie Boże towarzyszyło mi zawsze i wszędzie, a szczególnie w najtrudniejszych chwilach życia”.
Myślę, że Prymas był też wielkim Prorokiem - jednak nadal jeszcze nie jest wystarczająco doceniony. Jego dziedzictwo zostało w dużej mierze nie tylko zapomniane, ale zdarzało się, że było zdradzane przez różne kręgi, również kościelne. Trzeba przywrócić Prymasowi Tysiąclecia należne miejsce, gdyż jego program naprawy Rzeczypospolitej oraz polskiego Kościoła jest nadal aktualny i długo będzie potrzebny.

Osobiste spotkania

Znałem kard. Wyszyńskiego z bliska od 1975 r. do chwili jego śmierci - w 1981 r. Potem poznawałem go z pozostawionych dzieł i wygłoszonych kazań, powoli odkrywając wielkiego człowieka i dla Kościoła, i dla Narodu - Proroka naszych czasów. Spotkania te bardzo mnie ubogaciły i dają tytuł do tego, by zabrać głos dziś, gdy upływa 50 lat od aresztowania Prymasa Tysiąclecia, które miało miejsce 25 września 1953 r.
Patrzę na dzieło Sługi Bożego przez pryzmat wielu, często zaskakujących rozmów z człowiekiem, który z pozoru wydawał się kamiennym posągiem, a okazywał się tak bardzo bliski i bezpośredni. Podziw, z jakim na niego patrzyłem, pozostał do dziś. Kiedy w 1979 r. rozpoczynałem zgłębianie maryjnej myśli kard. Wyszyńskiego, zawartej w tysiącach kazań i przemówień, pracowałem w jego bibliotece, w Pałacu Prymasowskim w Warszawie. Pewnego dnia Ksiądz Prymas zainteresował się moją osobą. Usiadł i rozpoczął rozmowę. Poprosił, by mi przyniesiono herbatę i ciastko. Potem poklepał mnie po ramieniu i powiedział: „Czytaj, czytaj, może coś zrozumiesz. Ja niewiele rozumiem, ale wiem, że Maryja prowadzi mnie jedyną słuszną drogą, jaką mogłem obrać”.
Zrozumiałem to dopiero po latach wczytywania się w jego kerygmat. Dziś uważam, że Prymas Tysiąclecia był człowiekiem postawionym przez Opatrzność na polskich drogach i dzięki jego posłudze pozostały one polskie! Pełne zrozumienie tego przyjdzie dopiero wraz z poznaniem jego prorockiej misji.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Reklama

Prorok naszych czasów

Misja proroka jest bardzo trudna, gdyż nie zawsze rozumie on głos, który go prowadzi i każe mu pełnić zadanie budowania czy ratowania innych, a często staje się on znakiem sprzeciwu i niezrozumienia. Na posterunku trzyma go głos sumienia i radość spełnionego obowiązku. Tak też było w życiu Sługi Bożego Prymasa Wyszyńskiego, chociaż na łożu śmierci powiedział, że całe jego życie było nieustannym Wielkim Piątkiem. Dziś coraz jaśniej widzimy, chociaż nie wszyscy chcą to przyznać, że Prymasowi Wyszyńskiemu bardzo wiele zawdzięcza Kościół powszechny, Kościół w Polsce, polski dom w rodzinie narodów, zwłaszcza jednoczącej się Europy, oraz dzisiejsze pokolenie.
Żelazna kurtyna, która powstała po wojnie, stworzyła swoiste kurtyny w mentalności, również ludzi Kościoła. Prymas wszystko to burzył, zarówno swoją obecnością, jak i tym, co miał do powiedzenia jako świadek i odpowiedzialny przewodnik Kościoła wschodniego bloku. Zyskał zaufanie Pawła VI, który powierzył mu misję troski o Kościoły prześladowane. Przez jakiś czas nawet krążyło w urzędach watykańskich humorystyczne powiedzenie, gdy wiatr trzaskał drzwiami czy oknami: E passato Wyszyński (Przeszedł Wyszyński). Dyplomacja watykańska musiała zrozumieć, że nie da się nic załatwić z władzami bez udziału Kościoła lokalnego.
Najbardziej znaczącym przykładem, a zarazem pieczęcią słusznej i prorockiej linii Prymasa, było wzruszające przemówienie, jakie właśnie watykański sekretarz stanu, kard. Agostino Casaroli, wygłosił na jego pogrzebie na Placu Zwycięstwa w Warszawie, w dodatku po polsku. Jednak najbardziej znaczącym przypieczętowaniem słuszności drogi Prymasa był wybór na papieża kard. Karola Wojtyły, który wyraźnie powiedział, że na ten wybór miała wpływ postawa kard. Wyszyńskiego i jego droga związana z Jasną Górą.

Reklama

W ramionach Matki

Kościół w Polsce zawdzięcza Prymasowi Wyszyńskiemu przede wszystkim przetrwanie oraz zachowanie swojej tożsamości i żywotności. Z bólem czytam różne teksty czy słucham niektórych ludzi, również z kręgów katolickich, stwierdzających, że nadszedł czas zakończenia epoki Wyszyńskiego. Jest to przerażające! Uważam, że czas życia jego duchem dopiero nadchodzi! Nie pozostaje nam nic innego, jak przebaczyć „mądrzejszym”! Oni bowiem pod fałszywym szyldem intelektualistów katolickich próbują pomniejszać dokonania Prymasa Wyszyńskiego, zapominając, że szanował on elity, ale miał odwagę myśleć też o masach, i do nich przede wszystkim wychodził. Pochylał się nad intelektualistą i człowiekiem prostym, nad chłopem i robotnikiem, nad konkretną rodziną i całym społeczeństwem, nad dzieckiem i starcem, każdemu chcąc przekazać słowo pocieszenia, by podnieść go na duchu. Taka postawa była przez niektóre kręgi uważana za „główny grzech Prymasa”. A właśnie dzięki tej miłości do tradycyjnej pobożności ludowej kard. Wyszyński uratował Kościół w Polsce i Naród! To jest największa z jego zasług! Czy nie podobnie czyni w świecie Jan Paweł II?
Kościół w Polsce czasu posługi kard. Wyszyńskiego uczył się teologii obecności Boga w wydarzeniach codziennych, zwłaszcza Jego pochylania się nad Polską przez pośrednictwo Jasnogórskiej Matki i Królowej. Wsłuchał się bowiem w bicie polskich serc i odczytał ich dziejową wędrówkę ku Jasnej Górze, która była portem ocalenia i latarnią nadziei, i wskazywał w ramionach Jasnogórskiej Matki jedynie słuszną drogę dla uratowania uciemiężonego Narodu. Przez pewien czas po śmierci Prymasa byliśmy świadkami swoistego rozpraszania jego prorockiego doświadczenia. Zauważyliśmy, że działo się coraz gorzej, gdy zamiast słuchać Matki, Naród polski zaczął podążać za pseudoprorokami. Ostatnio jakby znowu było widać, że to zaprzeczanie jasnogórskiej drodze Kościoła i Narodu przyniosło zbyt wiele ran, zaś o ich leczeniu mówi się na razie enigmatycznie, stwierdzając tylko czasami, że Prymas Wyszyński miał rację. Oby to nie było tylko chwilowe mówienie.

Reklama

Dziedzictwo prymasa

Polska zawdzięcza kard. Wyszyńskiemu wiele, jak chyba żadnemu z najbardziej nawet szanowanych polityków. Prymas, chociaż sam był prześladowany i szykanowany przez władze komunistyczne, nigdy nie mówił źle o Polsce! Był wielkim polskim patriotą! Rozumiał, że rodzinnego gniazda nie wolno kalać, choćby człowiekowi działo się w nim źle. Wszystkie teksty Prymasa, jakie znam, mówią o Polsce pozytywnie. Dlatego też Polska winna swojemu Mężowi Stanu i Ojcu wystawić pomnik PATRIOTY. Sprawił on bowiem, że imię Polski było i jest dziś szanowane na arenie międzynarodowej.
Trzeba też nareszcie powiedzieć jasno, że to właśnie on jest prekursorem zjednoczonej Europy, w której powinno być godne miejsce dla Polski. Widział Europę bez granic, ale przede wszystkim Europę ducha, nie tylko pieniądza! Czy nie prorockie było podpisanie porozumienia z komunistami, aby ratować dla Kościoła i Narodu to, co jeszcze było możliwe do uratowania? Przypłacił to nawet więzieniem. Czy nie prorockim działaniem był list do biskupów niemieckich o wzajemnym przebaczeniu, a także hamowanie nieprzemyślanych żądań rodzącej się „Solidarności”, której radził, żeby nie dała sobą manipulować? W tym wszystkim był Ojcem trudnym, bo wymagającym wyrzeczenia się nienawiści i odwetu, Ojcem, dla którego dobro Narodu było dobrem nadrzędnym, Ojcem, który nie pytał o cenę, jaką trzeba zapłacić za bycie sobą. Tacy są tylko prorocy!
Jestem pewien, że gdyby dziś, 50 lat od aresztowania Prymasa, jemu samemu postawić pytanie: - „Co Kościół i Polska zawdzięczają Prymasowi Tysiąclecia, Prorokowi?” - odpowiedziałby (jak niegdyś): - „Nic szczególnego. Ja zaś jestem winien Kościołowi wdzięczność za wielką miłość, której starałem się być zawsze wierny”. Podobnych tekstów pokory tego Proroka można by znaleźć przynajmniej kilkaset. On zawsze mówił, że jeżeli czegoś udało mu się dokonać, to zawdzięcza to Bożej Opatrzności i opiece Matki Bożej.

Spotkanie dwóch wielkich polaków

Zakończę tę refleksję osobistym wspomnieniem z 1979 r., gdy miałem możliwość „podglądania” Prymasa Wyszyńskiego przy boku Jana Pawła II podczas jego pierwszej pielgrzymki do Ojczyzny. Widziałem wówczas wielką radość na twarzy Prymasa; do dziś pamiętam tę promieniującą entuzjazmem, ale również dumą, twarz Księcia polskiego Kościoła. Cieszył się, że ten, z którym tak zgodnie i owocnie współpracował, dziś jako Papież ze Szczytu Jasnej Góry ukazuje Matkę, przy której Sercu on, Prymas, modlił się o zwycięstwo dla umiłowanego Kościoła i Narodu. Obecność polskiego Papieża była dla Prymasa radością zwycięzcy, radością, która rysowała swoistą aureolę wokół tej majestatycznej postaci. Patrząc wtedy na rozpromienione oblicze Prymasa Wyszyńskiego, myślałem o Mojżeszu, który schodził z góry Synaj z tablicami Dekalogu, a jego twarz promieniała po rozmowie z Panem. Mojżesz nie wszedł do ziemi obiecanej, gdyż zwątpił. Oglądał ją tylko z daleka. Kard. Wyszyński nie tylko oglądał nową Polskę oczyma wiary, ale po nowej polskiej ziemi już stąpał. On bowiem nigdy nie zwątpił. Wiedział, że odmieni się oblicze tej ziemi, bo stanął już na niej zwiastun i twórca nowych czasów - Papież Jan Paweł II.
Pamiętam ten obraz, jakby wymalowany na frontonie Bazyliki Jasnogórskiej, zwróconej ku milionowym rzeszom. Tej radości Proroka Wyszyńskiego nigdy nie zapomnę!

2003-12-31 00:00

Ocena: +2 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Franciszek: cnoty teologalne pozwalają nam działać jako dzieci Boże

2024-04-24 10:07

[ TEMATY ]

papież

papież Franciszek

PAP/EPA/GIUSEPPE LAMI

O znaczeniu cnót teologalnych: wiary, nadziei i miłości w życiu moralnym chrześcijanina mówił dziś Ojciec Święty podczas audiencji ogólnej. Zaznaczył, że pozwalają nam one działać jako dzieci Boże.

Na wstępie papież przypomniał, że każdy człowiek jest zdolny do poszukiwania dobra, jednakże chrześcijanin otrzymuje szczególną pomoc Ducha Świętego, jaką są wspomniane cnoty teologalne. Cytując Katechizm Kościoła Katolickiego Franciszek podkreślił, że „są one wszczepione przez Boga w dusze wiernych, by uzdolnić ich do działania jako dzieci Boże i do zasługiwania na życie wieczne” (n. 1813).Dodał, iż wielkim darem cnót teologalnych jest egzystencja przeżywana w Duchu Świętym. Są one wielkim antidotum na samowystarczalność i zarozumiałość, czy pokusę wywyższania samych siebie, obracania się wokół swego „ja”.

CZYTAJ DALEJ

Bp Miziński: bądźmy wierni dziedzictwu św. Wojciecha

– Dzisiaj musimy się zapytać, co uczyniliśmy z tym dziedzictwem, które przyniósł nam św. Wojciech – mówił w homilii bp Artur Miziński, Sekretarz Generalny Konferencji Episkopatu Polski, który 23 kwietnia w uroczystość św. Wojciecha, patrona Polski przewodniczył Mszy św. w kościele św. Wojciecha w Częstochowie.

– Zapewnienie Chrystusa zmartwychwstałego w słowach: „Gdy Duch Święty zstąpi na was, otrzymacie Jego moc i będziecie moimi świadkami w Jeruzalem i w całej Judei, i w Samarii, i aż po krańce ziemi” zrealizowało się nie tylko w życiu apostołów, ale także w życiu i posłudze ich następców. Św. Wojciech jest tego jasnym przykładem – podkreślił bp Miziński.

CZYTAJ DALEJ

Konferencja naukowa „Prawo i Kościół” w Akademii Katolickiej w Warszawie

2024-04-24 17:41

[ TEMATY ]

Kościół

prawo

konferencja

ks. Marek Paszkowski i kl. Jakub Stafii

Dnia 15 kwietnia 2024 roku w Akademii Katolickiej w Warszawie odbyła się Ogólnopolska Konferencja Naukowa „Prawo i Kościół”. Wzięło w niej udział ponad 140 osób. Celem tego wydarzenia było stworzenie przestrzeni do debaty nad szeroko rozumianym tematem prawa w relacji do Kościoła.

Konferencja w takim kształcie odbyła się po raz pierwszy. W murach Akademii Katolickiej w Warszawie blisko czterdziestu prelegentów – nie tylko uznanych profesorów, ale także młodych naukowców – prezentowało owoce swoich badań. Wystąpienia dotyczyły zarówno zagadnień z zakresu kanonistyki i teologii, jak i prawa polskiego, międzynarodowego oraz wyznaniowego. To sprawiło, że spotkanie miało niezwykle ciekawy wymiar interdyscyplinarny.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję