Reklama

Mój Kraków sprzed pół wieku

Niedziela Ogólnopolska 46/2003

Adam Bujak

Kraków

Kraków

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Garść tych wspomnień rozpoczynam od wątku rodzinnego, jaki pojawił się podczas spotkania w Watykanie z nowo kreowanym wówczas kard. Franciszkiem Macharskim 29 czerwca 1979 r. Składając gratulacje, powiedziałem, że czynię to jako były krakowianin, nawiązując do moich tajnych studiów podczas okupacji na Uniwersytecie Jagiellońskim. Kard. Macharski zareagował: „Żaden były. Jako noszący to nazwisko jest Pan krakowianinem”. Faktycznie, choć pochodzę ze znanego wielkopolskiego rodu, do moich przodków należeli wybitni uczeni krakowscy: o. Marian Morawski, jezuita - profesor teologii na UJ, prekursor ekumenizmu, autor Wieczorów nad Lemanem z końca XIX wieku (piąte krakowskie wydanie tej książki z 1911 r. pieczołowicie przechowuję); prof. Kazimierz Morawski - filozof, prezes Polskiej Akademii Umiejętności, kandydat na prezydenta w 1923 r. po zabójstwie Gabriela Narutowicza; jego brat Zdzisław - minister dla Galicji w rządzie monarchii austro-węgierskiej; Kazimierz Marian Morawski - historyk, autor wspomnień o „moim rodzinnym mieście” pt. Kraków przed 30 laty (wyd. 1932).
Mój związek bezpośredni z Krakowem rozpoczął się w 1941 r. Miałem okazję nawiązać do tajnych studiów na Wydziale Prawa i Nauk Społecznych podczas otwarcia obchodów 600-lecia UJ (11-12 maja 2000 r.). Temat na nadzwyczajnym zjeździe dziennikarzy absolwentów UJ brzmiał: Na ile studia wpłynęły na moje życie zawodowe? Miałem zaszczyt otworzyć debatę na tym zjeździe (fragment mojego wystąpienia ukazał się w miesięczniku Alma Mater, nr z 22 czerwca 2000 r.), podnosząc zasługi moich mistrzów, luminarzy nauki, profesorów: Stanisława Kutrzeby, Fryderyka Zolla, Adama Krzyżanowskiego, Władysława Woltera. Studia te, pomimo panującej ciemności okupacyjnej, były rozjaśniane wielką szkołą tolerancji światopoglądowej i narodowościowej, zgodnie z tradycją tej Wszechnicy, opartą na poszanowaniu prawa i ładu moralnego, czyli na chrześcijańskich wartościach. Były równocześnie wspaniałą lekcją gimnastyki umysłowej, prowadzącą do dyscypliny myślenia i wykazującą, jak ważną rolę odgrywała Polska jako pomost między Wschodem i Zachodem w Europie, jako skrzyżowanie dróg kulturowych. Po reaktywowaniu działalności UJ na wiosnę 1945 r., niezależnie od wykładów aż do egzaminu magisterskiego należałem do niewielkiej grupy studentów, którzy uznali, zaraz po wyzwoleniu, że należy włączyć się czynnie do życia publicznego. W nowej sytuacji, pomimo rozgoryczenia z powodu zdrady jałtańskiej (porozumienia między Stalinem, Rooseveltem a Churchillem), trzeba było starać się godzić odwagę z rozwagą i bunt przeciwko przemocy z poczuciem odpowiedzialności, a więc z pracą zmierzającą do formowania niezależnego programu społecznego. Wraz z kilkoma kolegami wstąpiłem do Związku Młodych Demokratów. Przewodniczącym Stronnictwa Demokratycznego w Krakowie był prof. A. Krzyżanowski, cieszący się wielkim autorytetem. Powstał wtedy Komitet Porozumiewawczy organizacji młodzieżowych afiliowanych do 4 stronnictw, które weszły w skład Polskiego Komitetu Wyzwolenia Narodowego (tzw. Komitet Lubelski). Broniliśmy żywotnych interesów środowiska akademickiego. Na naszych zebraniach spotykałem Andrzeja Deskura, obecnego kardynała, emerytowanego przewodniczącego Papieskiej Rady ds. Środków Społecznego Przekazu, który wchodził w skład delegacji „Wici” (Stronnictwo Ludowe). Przez pewien - bardzo krótki czas udawało nam się hamować pokusy władzy, zmierzające do upolityczniania studiów i likwidacji autonomii naszej Wszechnicy. Korzystaliśmy z cichego poparcia wielkiego autorytetu, jakim był metropolita krakowski - abp Adam Sapieha.
Po uzyskaniu dyplomu magistra na Wydziale Prawa udałem się na jesieni 1945 r. do Warszawy, a w Krakowie zjawiałem się później okresowo, głównie odwiedzając rodzinę. Po tzw. przełomie październikowym w 1956 r., kiedy w Warszawie utworzyliśmy pierwszy Klub Inteligencji Katolickiej (współzałożycielami KIK-u byli m.in. Zygmunt Skórzyński, Tadeusz Mazowiecki oraz krakowianie: śp. Jerzy Turowicz i Stanisław Stomma), przyjechałem do Krakowa na wiosnę 1957 r. na otwarcie kolejnego KIK-u. Poznałem wtedy ks. Karola Wojtyłę, który od wielu już lat był aktywny w laikacie, czyli młodzieżowych kręgach katolików świeckich.
O Krakowie nie zapomniałem też po opuszczeniu kraju w 1963 r., kiedy rozpoczął się mój nieprzewidziany, długotrwały etap życia i pracy w Wiecznym Mieście, po obu brzegach Tybru, czyli Rzymu świeckiego i Watykanu. Stałe kontakty krakowskie uosabiali kard. Andrzej Deskur i spotykany u niego kard. Karol Wojtyła.
Już wówczas, tzn. przed samym Pontyfikatem Jana Pawła II, od akredytacji stałej w 1972 r. w Watykańskim Centrum Prasowym, powracałem nieraz myślami i ze wzruszeniem do moich studiów na krakowskiej Wszechnicy, bo było i nadal jest do czego wracać. Dopiero jednak po powrocie na stałe do Ojczyzny (po połowie życia spędzonego w Rzymie) mogłem rzeczywiście sprawdzić, czym był i jest dla mnie Kraków. To po prostu środkowoeuropejska emanacja Rzymu, i to nie tyle czy nie tylko ze względu na wymiar historyczny, kulturowy, artystyczny, ale panującą w nim atmosferę i stosunki międzyludzkie.
Mogłem to zweryfikować w czerwcu br., kiedy uczestniczyłem w walnym zebraniu członków Stowarzyszenia Dziennikarzy Absolwentów UJ z udziałem rektora - prof. Franciszka Ziejki. A dzięki geniuszowi krakowianek - Jolanty Herian-Ślusarskiej i Elżbiety Dziwisz, kierujących Centrum Informacji i Promocji UJ, to spotkanie, jak również zresztą sam przebieg pobytu w Krakowie (niestety trwający zaledwie tydzień), przemieniło się w niezwykłe wydarzenie. Liczne kontakty i przechadzki od Rynku do Kazimierza uzmysłowiły mi tę właśnie prawdę: swą atmosferą Kraków przypomina rzymskie Trastevere (Zatybrze). Niestety, w przeciwieństwie do kilku znanych osobistości, luminarzy nauki i literatury, nie mogę sobie pozwolić na stałe zamieszkanie w tym drugim Rzymie. Dzięki Opatrzności Bożej będę jednak miał szansę powracania doń nie tylko samymi wspomnieniami i refleksjami, ale przez spotkania rodzinne (z siostrą, siostrzenicą i jej córkami).

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

2003-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Czy we mnie rodzi się pragnienie bycia mieszkańcem królestwa Bożego?

[ TEMATY ]

homilia

rozważania

Adobe. Stock.pl

Rozważania do Ewangelii Łk 21, 29-33.

Piątek, 28 listopada. Dzień Powszedni.
CZYTAJ DALEJ

Prokuratura umorzyła śledztwo w sprawie ks. Chmielewskiego

2025-11-24 11:27

[ TEMATY ]

ks. Dominik Chmielewski

Karol Porwich/Niedziela

Ks. Dominik Chmielewski

Ks. Dominik Chmielewski

Prokuratura Rejonowa w Słupcy umorzyła śledztwo w sprawie ks. Dominika Chmielewskiego ze względu na brak znamion przestępstwa – poinformował w poniedziałek PAP prok. Piotr Wrzesiński. Pod koniec sierpnia media opisały intymną relację salezjanina z jedną z uczestniczek jego rekolekcji.

Słupecka prokuratura prowadziła śledztwo w kierunku art. 199 Kodeksu karnego, który mówi o doprowadzeniu innej osoby do obcowania płciowego, poddania się albo wykonania innej czynności seksualnej przez nadużycie stosunku zależności lub wykorzystanie krytycznego położenia. W śledztwie – jak przekazał we wrześniu PAP prok. Wrzesiński – pojawiło się nazwisko ks. Chmielewskiego.
CZYTAJ DALEJ

Siła małości

W słowach Leona XIV do tureckich chrześcijan znalazła się wskazówka dla całego Kościoła.

Spotykając „małą trzódkę” tureckich katolików w katedrze Ducha Świętego w Stambule, Leon XIV wypowiedział słowa, które nie tylko oddają rzeczywistość obecności chrześcijańskiej na tej ziemi, ale zawierają również cenną wskazówkę dla wszystkich. Papież zaprosił do przyjęcia ewangelicznego spojrzenia na ten Kościół o chwalebnej przeszłości, który dziś jest niewielki liczebnie. Zachęcił do spojrzenia „oczami Boga”, aby odkryć ponownie, że „On wybrał drogę małości, aby zstąpić pośród nas”. Pokora małego domu w Nazarecie, gdzie niewiasta powiedziała swoje „tak”, pozwalając Bogu stać się Człowiekiem, żłobek w Betlejem, gdzie Wszechmocny stał się niemowlęciem całkowicie zależnym od opieki ojca i matki, publiczne życie Nazarejczyka, spędzone na nauczaniu od wioski do wioski w prowincji na krańcach imperium, poza zasięgiem wielkiej historii. Królestwo Boże, przypomniał Leon XIV, „nie narzuca się, przyciągając uwagę”. I w tej logice, w logice małości, tkwi prawdziwa siła Kościoła. Następca Piotra przypomniał chrześcijanom w Turcji, że Kościół oddala się od Ewangelii i Bożej logiki, gdy uważa, że jego siła opiera się na zasobach i strukturach, a owoce jego misji wynikają z liczebności, potęgi ekonomicznej, zdolności wpływania na społeczeństwo. „We wspólnocie chrześcijańskiej, gdzie wierni, kapłani, biskupi nie obierają tej drogi małości, brakuje przyszłości […]. Królestwo Boże wyrasta z tego, co małe, zawsze z małego” – powiedział papież Franciszek w homilii w Domu św. Marty, którą dziś przywołał jego Następca.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję