Reklama

Rodzina uzdrowiona

Niedziela rzeszowska 37/2002

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

W czerwcu przyszłego roku Maria i Jan obchodzić będą srebrny jubileusz małżeństwa. Na początku wspólnego życia wyrażali marzenia, aby była dobra praca, zdrowe dzieci, mieszkanie. Po 2 latach urodziła się zdrowa córka - Karina. Zarabiali dość dobrze. Prowadzili otwarty dom. "Byliśmy zupełnie nieświadomi zagrożenia, jakie może spotkać nasze małżeństwo - opowiada Maria. - Nie spostrzegliśmy się nawet, jak wkrada się w nie alkoholizm. Akceptowałam to, wręcz pomagałam mu się rozwijać. Kiedy kilka lat po ślubie dostaliśmy mieszkanie, rozpoczęła się seria tzw. parapetówek. Niczego nam nie brakowało, alkohol był niejako umocnieniem statusu, jaki wówczas mieliśmy".

Dopiero po kilku latach Maria spostrzegła, że u Janka rozwinęła się choroba alkoholowa. Wychowała się w domu wraz z czterema braćmi, ale nigdy nie znała tego problemu. Nie wiedziała, że czasem trzeba dmuchać na zimne. Ot, niewinne picie towarzyskie. Jak na ironię, Jankowi trafiła się posada kierownika sklepu monopolowego. Maria zaczęła kryć zachowanie męża przed rodziną i przyjaciółmi. "Za jego postępowanie obwiniałam siebie. Zaczęłam szukać pomocy w stowarzyszeniach trzeźwościowych, u księży organizujących rekolekcje dla uzależnionych, namawiałam męża do uczestnictwa, bo uważałam, że swoją aktywnością doprowadzę do jego trzeźwości. - zwierza się. - Brakowało mi świadomości, że uzdrowienie niesie jedynie Bóg. Jeśli człowiek liczy jedynie na siebie, następuje porażka".

W 1990 r. Maria zaczęła uczęszczać na spotkania grupy Al-Anon. Tam dowiedziała, się, że z choroby trzeba leczyć całą rodzinę alkoholika. Dochodziło do tak trudnych sytuacji, że Maria zaczęła reżyserować moment rozstania, co gorsza wciągając w to 9-letnią wówczas Karinę. "Popełniłam mnóstwo błędów wychowawczych, czyniłam dziecko współodpowiedzialnym za podejmowanie decyzji, aby nie być w tym wszystkim samej - wyznaje po latach Maria. - Córka była zakompleksiona i niekomunikatywna, gorzej się uczyła". Karina bardzo prosiła ich o rodzeństwo. Oni sami, mimo chorej sytuacji rodzinnej, również pragnęli drugiego dziecka, ale tu na przeszkodzie stanęły nie tylko czynniki psychiczne, ale również kłopoty zdrowotne Marii. Lekarze mówili, że gdy zajdzie w ciążę, to będzie cud. Nie mówiła tego głośno, ale wciąż męża bardzo kochała i chciała z nim być, ale wszystko zmierzało ku rozstaniu.

Kiedy wydawało się, że już wszystko przegrane, sięgnęła po modlitwę. Błagała Boga, żeby zmienił ich małżeństwo. Te wołania zostały wysłuchane. Przetrwali najtrudniejszy etap. Udało się wyjechać na rekolekcje oazy rodzin, o których istnieniu Maria dowiedziała się w pracy. Janek nie bronił się przed wyjazdem. Było to w momencie, kiedy nie mógł zagrzać miejsca w żadnej pracy. Podczas pierwszych rekolekcji nie podpisał Krucjaty Wyzwolenia Człowieka, choć Maria na to liczyła. Po Janie było widać, że jest z tego pobytu zadowolony. Jadąc na rekolekcje, Maria była już w stanie błogosławionym i to też spotęgowało radość i nadzieję. Po czasie największej bezradności i próżni - cud rekolekcji i cud narodzin. W tym samym roku, w którym urodziła się Angelika, Janek podpisał Krucjatę. To był rok 1990. Janek bardzo cieszył się z narodzin dziecka, ale był tak zraniony, że nie potrafił tego okazać. Potrzebował czasu na uleczenie. Etap dochodzenia do trzeźwości był bardzo trudny. Zazwyczaj miejsce alkoholu zajmuje nerwowość i nadpobudliwość. Uzależnienie pozostaje dość długo i trzeba nad tym pracować. "Ktoś powiedział: ile picia, tyle dochodzenia do trzeźwości i autentycznie tak jest. Trwało to mniej więcej 12 lat. - mówi Maria. - Teraz mogę powiedzieć, że jesteśmy naprawdę trzeźwą rodziną. Jak dawniej organizujemy imprezy, tyle że bez alkoholu. Mąż spotyka dawnych kolegów i ma odwagę im powiedzieć, że w naszym domu się nie pije. Niektórych zabieramy na rekolekcje Diakonii Wyzwolenia Człowieka, które odbywają się co drugi miesiąc w Chmielniku lub w Niechobrzu". Z czasem Jan podpisał też Krucjatę od tytoniu. To on proponuje wyjazdy na oazy rodzin.

Dwa lata Maria i Jan spędzili w Stanach Zjednoczonych. Ktoś ze znajomych zrobił im niespodziankę i wysłał papiery na loterię wizową. Kiedy otrzymali potwierdzenie - stanęli przed dylematem. Był rok 1998. Wszystko mieli wówczas od nowa poukładane - problem z trzeźwością, rodzinę, pracę, ale zaryzykowali. Wrócili ze względu na córki, która bardzo tęskniły za Polską. Z Bożą pomocą pokonali wszystkie bariery: język obcy, kłopoty z pracą. Pracowali m.in. w amerykańskiej Częstochowie u Paulinów. "Wcale nie zafascynował nas wysoki standard życia. - twierdzi Maria. - Ale pozostały wspaniałe wspomnienia, przyjaźnie, zdobyliśmy wiele cennych doświadczeń. Jedna koleżanka pod naszym wpływem przestała palić papierosy. Zapraszaliśmy wielu znajomych na polskie święta i inne okazje. Brak alkoholu nikomu nie przeszkadzał".

Rodzinie Jana stosunkowo szybko został dany ten dar trzeźwości. Już od 12 lat mogą cieszyć się swoim szczęśliwym małżeństwem, pozbawionym lęku i zranień. Znaleźli swoje miejsce w Ruchu Domowy Kościół. Podczas spotkań formacyjnych usłyszeli, że Bóg kocha każdego człowieka, szczególnie tego zranionego, który sobie nie radzi i myśli, że wszyscy o nim zapomnieli. Dziś oboje bardzo dziękują Bogu za uzdrowienie ich rodziny, bardzo cenią sobie tę wolność od alkoholu. "Nasze szczęście to jest dług zaciągnięty u Pana Boga" - mówi szczęśliwa małżonka.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

2002-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

79 lat temu zakończyła się II wojna światowa

2024-05-07 21:53

[ TEMATY ]

II wojna światowa

Walter Genewein

Wrzesień 1939, zdjęcie wykonane przez niemieckiego oficera gdzieś we Wrocławiu we wrześniu 1939 r. Przedstawia pojazdy niemieckich sił powietrznych przed wyjazdem do Polski

Wrzesień 1939, zdjęcie wykonane przez niemieckiego oficera gdzieś we Wrocławiu we wrześniu
1939 r. Przedstawia pojazdy niemieckich sił powietrznych przed wyjazdem do Polski

79 lat temu, 8 maja 1945 r., zakończyła się II wojna światowa w Europie. Akt kapitulacji Niemiec oznaczał koniec sześcioletnich zmagań. Nie oznaczał jednak uwolnienia kontynentu spod panowania autorytaryzmu. Europa Środkowa na pół wieku znalazła się pod kontrolą ZSRS.

Na początku 1945 r. sytuacja militarna i polityczna III Rzeszy wydawała się przesądzać jej los. Wielka ofensywa sowiecka rozpoczęta w czerwcu 1944 r. doprowadziła do utraty przez Niemcy ogromnej części Europy Środkowej, a straty w sprzęcie i ludziach były niemożliwe do odtworzenia. Porażka ostatniej wielkiej ofensywy w Ardenach przekreślała niemieckie marzenia o zawarciu kompromisowego pokoju z mocarstwami zachodnimi i kontynuowaniu wojny ze Związkiem Sowieckim. Wciąż zgodna współpraca sojuszników sprawiała, że dla obserwatorów realistycznie oceniających sytuację Niemiec było jasne, że wykluczone jest powtórzenie sytuacji z listopada 1918 r., gdy wojna zakończyła się zawieszeniem broni. Dążeniem Wielkiej Trójki było doprowadzenie do bezwarunkowej kapitulacji Niemiec oraz ich całkowitego podporządkowania woli Narodów Zjednoczonych.

CZYTAJ DALEJ

Pogrzeb ks. Jerzego Witka SBD

2024-05-07 16:42

ks. Łukasz Romańczuk

Msza św. pogrzebowa ks. Jerzego Witka SDB

Msza św. pogrzebowa ks. Jerzego Witka SDB

Rodzina Salezjańska pożegnała ks. Jerzego Witka SDB. Na Mszy świętej modliło się ponad 100 księży, wspólnoty neokatechumenalne oraz wierni świeccy dziękujący za posługę tego kapłana.

Msza święta pogrzebowej sprawowana była w kościele pw. Chrystusa Króla we Wrocławiu. Przewodniczył jej ks. Piotr Lorek, wikariusz Inspektora Prowincji Wrocławskiej, a homilię wygłosił ks. Bolesław Kaźmierczak, proboszcz parafii św. Jana Bosko w Poznaniu. Podczas Eucharystii czytana była Ewangelia ukazująca uczniów idących z Jerozolimy do Emaus, którzy w drodze spotkali Jezusa. Do tych słów nawiązał także ks. Kaźmierczak podkreślając, że uczniowie pełnili ważną misję w przekazaniu prawdy o zmartwychwstaniu. Kaznodzieja nawiązał także do osoby zmarłego kapłana. - W naszych sercach jest wiele wspomnień po nieżyjącym już ks. Jerzy, który posługiwał tutaj przez wiele lat. Wspominamy jego piękną pracę w Lubinie, w Twardogórze, posługę pośród młodzieży i studentów w kościele pw. św. Michała Archanioła we Wrocławiu. Organizował koncerty, na które przychodzili ludzie. Będąc proboszczem u św. Michała Archanioła zapoznał się z życiem św. Teresy Benedykty od Krzyża. Bardzo się zaangażował i to on przyczynił się do tego, że powstała kaplica Edyty Stein w kościele na Ołbinie – zaznaczył ks. Kaźmierczak dodając: - Ksiądz Jerzy założył Towarzystwo im. Edyty Stein. Zabiegał o to, aby dom Edyty Stein przy ul. Nowowiejskiej był otwartym miejscem spotkań. Organizował tam wykłady.

CZYTAJ DALEJ

Nadmorska Pani, módl się za nami...

2024-05-08 20:50

[ TEMATY ]

Rozważania majowe

Wołam Twoje Imię, Matko…

Adobe.Stock

Kult Matki Bożej w Swarzewie sięga czasów przed reformacją a z Jej historią związanych jest kilka legend.

Rozważanie 9

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję