Reklama

PO broni Magdalenki?

Gdy piszę te słowa, właśnie zaprzysiężony został mniejszościowy rząd Prawa i Sprawiedliwości z premierem Kazimierzem Marcinkiewiczem. Już wkrótce okaże się, czy Sejm zatwierdzi ten rząd, i będzie to kolejny sprawdzian prawdziwych intencji PO.

Niedziela Ogólnopolska 46/2005

Rys. M. Niebudek

Rys. M. Niebudek

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Wnioski z wyborczego maratonu

Reklama

W drugiej turze wyborów prezydenckich wzięło udział prawie 51 proc. obywateli, tj. o 11 proc. więcej niż w wyborach parlamentarnych. Niemal cała ta nadwyżka przypadła Lechowi Kaczyńskiemu - oznacza to, że jego osoba przyciągnęła bierną dotąd część elektoratu. Zadawałoby to kłam dość powszechnym opiniom, że „Polaków nie interesuje demokracja” albo że do niej „nie dorośli”. Bardziej prawdopodobne, że niegłosująca w wyborach parlamentarnych prawie 60-procentowa „milcząca większość” nie ufa tylko temu kształtowi polskiej demokracji, który opiera się na cichych ustaleniach okrągłego stołu i Magdalenki i znajduje wyraz w obecnej Konstytucji, wspólnym tworze czerwonej i różowej lewicy. I gdy tylko ta „milcząca większość” postrzega możliwość przełamania tego zatęchłego układu (a Lech Kaczyński jako prezydent jest wiązany z tymi nadziejami, bardziej niż możliwe koalicje parlamentarne) - mobilizuje się i uczestniczy w demokracji. Wyciągam stąd także wniosek, że system prezydencki bardziej odpowiada preferencjom politycznym Polaków niż obecny system parlamentarno-gabinetowy, a także, że jednomandatowe okręgi wyborcze zamiast wielomandatowych (kiedy to tak naprawdę wąskie sztaby partyjne obsadzają listy wyborcze!) jeszcze bardziej przekonały by obywateli do demokracji.
Wniosek, jaki wypływa z ostatniego maratonu wyborczego, brzmi: obywatele nie chcą już demokracji koncesjonowanej układem okrągłego stołu, grubą kreską i Magdalenką - domagają się więcej jawności i rzeczywistej demokracji. Jest więc to wniosek zupełnie sprzeczny z tym chórem głosów, które powtarzają w kółko, jak jakąś mantrę, przebrzmiałą tezę Tadeusza Mazowieckiego, jakoby Polacy nie dojrzeli do demokracji.
Dwumiesięczny maraton wyborczy pokazał także skandaliczne manipulacje, jakim poddawano opinię publiczną przy pomocy przedwyborczych sondaży. Można powiedzieć bez cienia przesady, że kampania ta całkowicie skompromitowała największe i najbardziej znane ośrodki badania opinii publicznej; potwierdziła to, o co podejrzewano je od dawna: że ich sondaże nie są wcale obiektywnym „pomiarem aktualnego stanu świadomości politycznej obywateli”, ale ordynarną propagandą, manipulacją opinią; że sondaże przemieniły się w jaskrawe próby oszukiwania opinii publicznej, aby wzbudzić pośród niej stadny odruch: „głosujmy na lidera sondaży”... Spośród licznych ośrodków badania opinii publicznej, a także organizujących takie badania gazet, tylko Polska Grupa Badawcza wskazała - na podstawie swych sondaży - na zwycięstwo Lecha Kaczyńskiego; pozostałe, aż do chwili ogłoszenia ciszy wyborczej (!) wskazywały... wieloprocentową przewagę Donalda Tuska. Podobnie było przed wyborami parlamentarnymi, gdy ci „badacze” wskazywali jednogłośnie na PO...
I tu dobitnie potwierdziło się od dawna już nurtujące naród podejrzenie, że główne ośrodki badań opinii publicznej dostały się w ręce czerwono-różowej lewicy, która obiektywizm badań zastępuje propagandą, manipulacją, socjotechnicznymi oszustwami.

Pozorna intencja koalicyjna

Tworzenie rządu zdumiało nawet wielu obywateli, którzy głosowali na Platformę Obywatelską. PO ukazała najpierw najgorsze partyjniackie oblicze: próbowała uzależnić powstanie koalicyjnego rządu od ugadania obsady stanowiska... marszałka Sejmu, potem - wicemarszałka Senatu. Obydwa te stanowiska w żaden sposób nie wchodzą w skład stanowisk rządowych! Próba ta pokazała antydemokratyczne tendencje w kierownictwie PO. Gdy spaliła na panewce - PO wysunęła kolejną „przeszkodę” do zawarcia koalicji: rzekome istotne rozbieżności programowe. Było to jeszcze bardziej szyte grubymi nićmi, bo różnice te nie są duże nawet w kwestiach podatkowych, uważanych za największe... Stało się więc oczywiste, że PO szuka tylko pretekstów, by zbojkotować tę naturalną koalicję, jaką ukształtował wynik wyborczy. Poszukiwanie tych pretekstów nabrało w dodatku dość szczególnej wymowy wskutek miotanych przez działaczy PO pomówień i bezpodstawnych oskarżeń pod adresem PiS, przypominających etykietki propagandy komunistycznej („ekstremizm”, „rewanżyzm” etc). Wreszcie pretekstem tylko okazały się żądania PO dotyczące podziału tek ministerialnych: gdy PiS zaproponował Platformie połowę plus jeden resortów oraz koalicję w tzw. resortach siłowych - ta jakże korzystna oferta została od razu odrzucona... Następne dni pokazały wreszcie, że tak naprawdę i konkretnie Platformie Obywatelskiej chodzi o obsadę jednego tylko resortu, mianowicie Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i Administracji. Ale gdy PiS zaproponował podział tego ministerstwa i oddanie Platformie pionu administracji - i to żądanie okazało się tylko pretekstem. Nie było już wątpliwości: kierownictwu PO chodziło tylko i wyłącznie o nadzór nad służbami specjalnymi.
Ta maskarada i mnożenie pretekstów, gdy uwzględni się polityczny rodowód Platformy Obywatelskiej, nasuwa pytanie: czy PO chce chronić układ okrągłego stołu i Magdalenki, kontynuując „republikę kolesiów”, jaką układ ten ustanowił i przez ponad 15 lat utrwalił? Zasadność tak postawionego pytania wzmacnia fakt, że właśnie najbardziej reakcyjne i zachowawcze ośrodki polityczne lewicy postkomunistycznej udzielały w kampanii wyborczej jawnego i jaskrawego poparcia zarówno Platformie, jak i Tuskowi (Kwaśniewski, Urban...). Czy zatem PO rozpoczęła już polityczną grę na obalenie mniejszościowego rządu premiera Marcinkiewicza i przedterminowe wybory? Czy PO chce dać w ten sposób czas lewicy na połączenie się (taką inicjatywę zapowiedział już Kwaśniewski...), aby po nowych wyborach utworzyć koalicję, ale z... „nową lewicą”?
Polityczny rodowód Platformy Obywatelskiej potwierdza te obawy. Platforma Obywatelska to dawny Kongres Liberalno-Demokratyczny, wsławiony jednak nie gospodarczym liberalizmem, ale udziałem jego przedstawicieli w licznych aferach; zyskało mu to w narodzie mało zaszczytną ksywę „Kongresu Aferałów”. KL-D dołączył potem do Unii Demokratycznej, wsławionej z kolei obroną komunistycznego stanu posiadania i utrwalania kolesiowatych rządów: tak powstała Unia Wolności, kontynuująca bez osłonek układ magdalenkowy, budując „państwo w państwie” o cechach rozwiniętej republiki bananowej. Późniejsze odejście ludzi Tuska z Unii Wolności, rozłam i powstanie Platformy Obywatelskiej nie dokonały się - trzeba to mocno podkreślić - na tle jakichkolwiek różnic programowych! Przyczyną była zaledwie „polityka personalna” ówczesnego przewodniczącego UW Geremka, który obsadzał co ważniejsze stanowiska ludźmi dawnej Unii Demokratycznej, a i nie brakowało opinii, że według klucza „etnicznego”... Dlatego właśnie podział UW był tak jałowy politycznie: w żaden sposób nie osłabił układu magdalenkowego.
Czy nie jest więc tak, że dziś, wobec zagrożenia dla tego układu, jaki niosą rządy PiS-u, wszyscy jego beneficjanci - SLD, SdPl, PD i PO - ponownie zwierają szeregi?... Bo w taki obiektywny kontekst polityczny wpisuje się obstrukcja zastosowana przez Platformę Obywatelską. Nawet pośród jej elektoratu odzywają się już rozczarowane i oburzone głosy...
A tymczasem... Samoobrona (z którą rzekomą współpracę zarzucano PiS-owi...) zadeklarowała „profilaktycznie” urzędującemu jeszcze Kwaśniewskiemu, że... poprze rząd Platformy Obywatelskiej, gdyby nie powiodła się misja Marcinkiewicza! Samoobrona najwyraźniej gra swoją „partyjniacką” partię.

Tusk straszy „powtórką z historii”?...

Tylko w jednym ma rację Donald Tusk: gdy mówi teraz, trochę późno, że sytuacja mniejszościowego rządu Kazimierza Marcinkiewicza i PiS-u przypomina sytuację rządu Jana Olszewskiego. Tusk nie dopowiada jednak dlaczego... Dopowiedzmy więc za niego: bo tamten rząd pierwszy chciał złamać układ okrągłego stołu i Magdalenki, rządy kolesiów, i dlatego został obalony zmasowanym atakiem, w którym postkomunistyczna lewica, Wałęsa i Tusk byli po jednej, atakującej stronie... Czy i tym razem strach przed prawem, sprawiedliwością i państwem praworządnym połączy beneficjantów „starych układów”?... Jest, oczywiście, i duża różnica: rząd PiS-u jest dziś silniejszy od tamtego rządu Jana Olszewskiego - nie tylko obecną prezydenturą Lecha Kaczyńskiego, także większą dojrzałością, doświadczeniem i świadomością polityczną Polaków, którzy uczą się odróżniać demokratyczne ziarno od plewy. To prawda, że naprzeciw stoi potężny jeszcze, zblokowany układ interesów, ale czy to powód, by łatwo rezygnować z naprawy państwa?...

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

2005-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

47 lat temu zmarł bł. Jan Paweł I - "papież uśmiechu"

2025-09-28 13:38

[ TEMATY ]

Jan Paweł I

pl.wikipedia.org

Jan Paweł I (1912-1978)

Jan Paweł I (1912-1978)

Czterdzieści siedem lat temu zmarł bł. papież Jan Paweł I. Na Stolicy Piotrowej zasiadał zaledwie 33 dni w 1978 roku. Był bezpośrednim poprzednikiem papież Polaka Jana Pawła II, który przejął po nim imię.

Od razu po swym wyborze zdobył sympatię świata. Z przekrzywioną białą piuską na głowie i uśmiechem dziecka "bezradnie" rozkładał ręce w loggii Bazyliki św. Piotra, jakby chciał powiedzieć: "Zobaczcie, co mi zrobili". Włosi poufale nazywali go Gianpaolo.
CZYTAJ DALEJ

Małżeństwa i rodziny pielgrzymowały na Jasną Górę

2025-09-28 16:03

[ TEMATY ]

Jasna Góra

Biuro Prasowe Jasnej Góry

„Pielgrzymi nadziei” – pod takim hasłem 27 i 28 września na Jasnej Górze odbyła się 41. Ogólnopolska Pielgrzymka Małżeństw i Rodzin. „Ta Pielgrzymka buduje naszą wiarę – buduje wiarę w to, że droga powołania do świętości idzie przez małżeństwo i rodzinę” – podkreślił biskup płocki Szymon Stułkowski w homilii podczas Mszy św. na Szczycie Jasnogórskim na zakończenie Pielgrzymki.

Głównym punktem pielgrzymki była Msza św. w intencji rodzin z zawierzeniem ich Królowej Polski i odnowieniem przyrzeczeń małżeńskich, sprawowana w niedzielę 28 września na Szczycie Jasnogórskim. Eucharystii przewodniczył biskup płocki Szymon Stułkowski. Eucharystię koncelebrowali: abp Wiesław Śmigiel, przewodniczący Rady Konferencji Episkopatu Polski ds. Rodziny, oraz bp Józef Wróbel, biskup pomocniczy diecezji lubelskiej.
CZYTAJ DALEJ

Ukraina będzie przeprowadzać ataki w głębi Rosji? "Jest zgoda Trumpa"

2025-09-29 08:56

[ TEMATY ]

Donald Trump

ukraińskie ataki

w głębi Rosji

PAP

Donald Trump

Donald Trump

Prezydent Stanów Zjednoczonych Donald Trump zgodził się na ukraińskie ataki dalekiego zasięgu na cele w głębi terytorium Rosji – oznajmił specjalny wysłannik USA ds. Ukrainy Keith Kellogg w telewizji Fox News.

Zapytany w niedzielę, czy Trump zezwolił Ukrainie na ataku dalekiego zasięgu w głębi Rosji, Kellogg odparł: - Sądząc po jego słowach, a także po wypowiedziach wiceprezydenta (USA J.D.) Vance’a i sekretarza (stanu Marca) Rubio, myślę, że odpowiedź brzmi: tak. Niech (Ukraina) korzysta ze zdolności do uderzania w głębi.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję