Obrona Jasnej Góry przed Szwedami stała się początkiem zwycięskiej kampanii militarnej wojsk Rzeczypospolitej w sferze politycznej, zaś w sferze duchowej - inspiracją dzieła przemiany serc i odnowy moralnej. Pierwszym aktem odnowionego myślenia duchowego były Śluby Królewskie. Jeszcze w trakcie oblężenia Jasnej Góry, 18 grudnia 1655 r., Jan Kazimierz wyruszył z Opola na Śląsku, gdzie się schronił, do Ojczyzny. Przez południe Polski, które było już wolne, i przez Węgry dotarł 9 lutego 1656 r. do Lwowa, gdzie pozostał przez dwa miesiące. Tam też złożył ślubowanie, które odbiło się głośnym echem nie tylko w Polsce, ale i poza jej granicami, podobnie jak wcześniejsza obrona Jasnej Góry. Pisały o niej gazety w Szwecji, w Niemczech, we Francji, na Węgrzech, w Rzymie i w Amsterdamie. Pomniejszanie jej znaczenia w minionym roku przez część polskiej prasy, nawet tzw. katolickiej, jest kłamstwem i godnym politowania działaniem na szkodę Polski.
Inspiratorem doniosłego aktu Ślubów Królewskich, które stały się testamentem dla przyszłych pokoleń i są nim do dziś, był ówczesny prymas Polski Andrzej Leszczyński. Przebywał on na dobrowolnym wygnaniu razem z królem Janem Kazimierzem, aby uniknąć ewentualnego przymusu „zhańbienia [się] koronowaniem heretyckiej głowy” (króla szwedzkiego), jak sam pisał do papieża Aleksandra VII. Tenże prymas słał listy do papieża, aby skłonił władców Europy do niesienia pomocy katolickiej i osamotnionej Polsce. W czasie kilku miesięcy wygnania, a zwłaszcza po otrzymaniu wiadomości, że Jasna Góra odparła Szwedów, prymas podjął myśl ślubów maryjnych, jeżeli tylko król powróci do wolnej Polski. Swoim zamiarem podzielił się z ówczesnym nuncjuszem apostolskim Piotrem Vidonim, który również przebywał przy królu. Nuncjusz inicjatywę poparł całym sercem, o czym świadczą jego późniejsze listy do papieża. Król propozycję ochoczo podjął, a tekst ślubowania był wielokrotnie dyskutowany, zanim przybrał konkretną formę.
Śluby Królewskie Jana Kazimierza odbyły się 1 kwietnia 1656 r. w katedrze lwowskiej. Gdyby wówczas Częstochowa i ta część Rzeczypospolitej była wolna, śluby zostałyby złożone na Jasnej Górze. Uroczystą Mszę św. w katedrze, gdzie w procesji przeniesiono obraz Bogurodzicy, odprawił nuncjusz apostolski Piotr Vidoni. Uczestniczyli w niej dworzanie, senatorowie i rycerstwo, duchowieństwo, mieszczanie i rzesza wiernych. Po Mszy św. król ukląkł na najniższym stopniu ołtarza, zdjął koronę, odłożył berło i odczytał - w języku łacińskim - tekst ślubowania: „Wielka Boga-Człowieka Matko, Przeczysta Panno! Ja, Jan Kazimierz […] obieram Cię dzisiaj za Patronkę i moich państw Królową i polecam Twojej szczególnej opiece i obronie siebie samego i moje Królestwo Polskie z księstwami […]. Wzywam pokornie w tym opłakanym i zamieszanym Królestwa mego stanie Twego miłosierdzia i pomocy przeciw nieprzyjaciołom Rzymskiego Kościoła”. Następnie król przyrzekał szerzyć chwałę Maryi i ślubował wyjednać u Stolicy Apostolskiej specjalne święto ku Jej czci w rocznicę tych ślubów oraz że wraz z biskupami dołoży wszelkich starań, żeby obietnice te były wypełnione. Przyznał, że świadom jest, iż wszelkie nieszczęścia ostatnich lat były „chłostą za jęki i uciemiężenie chłopów”, dlatego uroczyście oświadczył: „Przyrzekam i ślubuję, że po odzyskaniu pokoju użyję ze swymi stanami wszelkich środków, aby lud mego Królestwa od wszelkich niesprawiedliwych ciężarów i uciśnienia był uwolniony”.
Po ślubowaniu króla, w imieniu senatorów i szlachty, podobną rotę odczytał podkanclerz bp Andrzej Trzebnicki, zaś wszyscy obecni powtarzali słowa jego ślubowania.
Z katedry lwowskiej wszyscy procesjonalnie udali się do kościoła Jezuitów, gdzie odśpiewano Litanię Loretańską, zaś nuncjusz apostolski, na prośbę króla, dodał trzy razy wezwanie: „Królowo Korony Polskiej, módl się za nami”. Ten fakt jest bardzo ważny w Ślubach Królewskich, gdyż ustami przedstawiciela Ojca Świętego, w obecności najwyższego zwierzchnika państwa oraz reprezentacji wszystkich stanów, Matka Boża została ogłoszona Królową Korony Polskiej. Odtąd każdy król polski miał sprawować jakby zewnętrzne tylko rządy - w imieniu Maryi.
Jakie było znaczenie Ślubów Królewskich, skoro nie zostały do końca spełnione? Szkoda, że nie zostały wykorzystane politycznie. Wniosły jednak bardzo wiele w życie religijne i narodowe Polaków. Przede wszystkim bardzo wzrosła cześć Matki Bożej i rola Jasnej Góry. Nie został koronowany na króla Polski protestancki władca Szwecji. To prawda, że lud nie został uwolniony od „niesprawiedliwych ciężarów i uciśnienia”, zaś święto Matki Bożej, Królowej Polski, wprowadzone zostało dopiero w 1923 r. - Polska uratowała jednak swój byt narodowy, choć dalej toczyły się różne wojny. Król abdykował w 1668 r., zaś demokracja szlachecka nie dotrzymała złożonych ślubów (składała je razem z królem), nie polepszyła doli chłopów, niszczyła mieszczaństwo, oświatę; coraz bardziej zanikała tolerancja, rosło rozpasanie i prywata. Doprowadziło to do rozbiorów. Dopiero czasy niewoli były okazją do przebudzenia, a Jasna Góra stała się latarnią ocalenia.
Były jednak i bardzo konkretne, wymierne owoce Ślubów Królewskich. Siedem dni po ich złożeniu do Lwowa dotarła wiadomość o zwycięstwie polskim, pod wodzą Stefana Czarnieckiego, nad Szwedami pod Warką. Wkrótce wypędzono z granic polskich wojska moskiewskie, z Kozakami zawarto ugodę w Hadziaczu, nie powiódł się też najazd Rakoczego. 25 lutego 1657 r. Jan Kazimierz przybył na Jasną Górę na naradę i na specjalne nabożeństwo dziękczynne za ocalenie Ojczyzny. Król uczestniczył w odbudowie zniszczonych wałów. Od tej pory Jasna Góra bywa nazywana Jasną Górą Zwycięstwa.
Były też podjęte instytucjonalne próby zrealizowania ślubów (o czym w kolejnym tekście). Przede wszystkich rozpoczęły one powszechną praktykę obierania sobie Matki Bożej za Patronkę i Opiekunkę, co - jak mówią dokumenty - wielu ludziom uratowało życie i wydało błogosławione owoce w ich działalności.
Warto nadmienić, że już w 1632 r. dwaj polscy jezuici, Franciszek Stanisław Fenicki i Jan Chomentowski, czerpiąc z tradycji włosko-hiszpańskiej, wydali drukiem dwa dzieła o „niewolnictwie mariańskim”. Z pewnością były one inspiracją do powstania Ślubów Królewskich, zwłaszcza że Jan Kazimierz związany był z Jezuitami.
Widzimy jasno, że polska praktyka maryjnego „niewolnictwa” wyprzedza o ponad 200 lat druk Traktatu o prawdziwym nabożeństwie do Matki Najświętszej Ludwika Grignion de Montfort. Dzieło o doskonałym nabożeństwie maryjnym pisał on w latach 1712-16, powołując się na Polskę jako kraj kwitnącego niewolnictwa maryjnego, zaś traktat ten ogłoszono drukiem dopiero w połowie XIX wieku. Maryjny naród powinien pamiętać o swych chlubnych tradycjach.
Pomóż w rozwoju naszego portalu