– Czcimy dzisiaj św. Franciszka, głosiciela pokoju i dobra, człowieka rozmiłowanego w Miłości, która nie jest kochana. To on głosił, że Boga należy nade wszystko wielbić, kochać i służyć Mu całym sercem. Gdy Bóg stwarzał świat, to uczynił go pięknym i wspaniałym. Gdy stwarzał człowieka, uczynił go na swoje podobieństwo, na swój obraz. Wypisał ten Boży obraz w sercu i duszy człowieka. Gdy przyszło nieposłuszeństwo przez grzech i szatana, ten Boży obraz został zamazany, zniszczony, jakby sponiewierany. Ale stając się na nowo Człowiekiem, Bóg ten obraz odnowił – mówił w słowie powitania o. Faustyn Zatoka, proboszcz parafii, wskazując na św. Franciszka, w sercu którego obraz Boży szczególnie mocno został utrwalony. – Nosząc stygmaty, tak jak Chrystus Ukrzyżowany, Franciszek stał się do Niego podobny. Chciał tak jak Chrystus kochać, cierpieć i żyć, by objawiać tę Miłość, która jest nieskończona – mówił o. Faustyn
Reklama
W homilii o. Alard Maliszewski mówił o różnego rodzaju cierpieniach, które dotykają człowieka w sferze fizycznej, duchowej, emocjonalnej – chorobie, zdradzie, śmierci najbliższych. – Św. Franciszek, patron naszej wspólnoty zakonnej, którego dzisiaj w Kościele w sposób szczególny czcimy, jest człowiekiem znanym z tego, że dostrzegał powszechne braterstwo z całym stworzeniem, że miał dar rozmawiania ze zwierzętami, że potrafił wnieść radość i pokój do tylu ludzkich serc, że potrafił dokonać rzeczy, które wydawały się niemożliwe. Ale św. Franciszek to również człowiek, który odkrył sens cierpienia, swojego i tego Chrystusowego – mówił o. Maliszewski.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Podkreślił, że cierpienie może nadać sens naszemu życiu. Przypomniał fakty z życia Biedaczyny z Asyżu, kładąc nacisk na jego powołanie, które rodziło się pod krzyżem i dotykanie cierpienia, odkrywanego w różnych momentach życia.
– Kiedy jednoczy się z Chrystusem cierpiącym, Franciszek zaczyna rozumieć, że to cierpienie Chrystusa było konieczne, żeby nas przyciągnąć do Boga; żebyśmy pozbyli się tego jarzma grzechu, które nas przygniata; żeby cierpienie i ból nie były tylko tym, co nas niszczy, ale miały większą wartość – nauczał minister prowincjalny.
Na potwierdzenie tego rozumienia cierpienia św. Franciszek otrzymał stygmaty, które są niejako podpisem złożonym na jego ciele. Ten wymiar cierpienia Franciszek przekazał swoim braciom, którzy zbierali wydarzenia z jego życia, tworząc niejako duchowość franciszkańską. Jednym z takich elementów duchowości franciszkańskiej jest właśnie rozważanie Męki Pańskiej.
– Miesiąc temu byliśmy tutaj świadkami konsekracji kościoła. Wiemy, że najważniejszym miejscem, tutaj namaszczonym, jest ołtarz. W nim są relikwie męczennika bł. ks. Jerzego. Było okadzenie ścian świątyni, ale zabrakło tego elementu, który mamy dziś – drogi krzyżowej. Ten brak to nie tylko brak estetyczny. Droga krzyżowa to nie tylko wypełnienie architektoniczne. Ona nam przypomina tak naprawdę o tym, co jest w Kościele najważniejsze – najważniejszy jest ołtarz a na nim spełnia się doskonała ofiara Chrystusa. On się ofiarowuje, oddaje swoje życie. Droga krzyżowa nam to przypomina. Przypomina i ukazuje jeszcze inne elementy jakże niezmiernie ważne w naszym życiu – aby cierpienie nie było tylko siłą, która niszczy, ale także siłą, która daje wzrost, która jest błogosławieństwem – nauczał franciszkanin.
Ikony napisała p. Honorata Wojczyńska, powstały one na tablicach, na których parafianie wypisali swoje intencje modlitewne.