Reklama

Józio i Franuś

Niedziela Ogólnopolska 13/2008, str. 24-25

FOTOSZTAJNER

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Ks. Piotr Gąsior: - Ewangelia mówi: Kobieta, gdy rodzi, doznaje smutku, bo przyszła jej godzina. Jednak gdy urodzi dziecię, już nie pamięta o bólu z powodu radości, że się człowiek narodził na świat (por. J 16). Tak jest, kiedy dziecko rodzi się żywe, a gdy martwe…

Reklama

Pani Katarzyna: - W moim przypadku za każdym razem było inaczej. Poroniłam dwukrotnie. Zarówno przy pierwszym, jak i przy drugim dziecku stwierdzono brak akcji serca. Kiedy przebywałam w szpitalu z pierwszym dzieckiem i zapytałam, co się z nim teraz stanie, odpowiedziano mi, że zostanie spalone wraz z innymi szczątkami, jakie pozostają po operacjach. Nie poinformowano mnie, że mam w ogóle jakieś inne prawa. I tak to przyjęłam. Nawet nie przyszło mi na myśl, że może być inaczej. Zostawiliśmy więc ciało dziecka do dyspozycji szpitala, by wykonano badanie histopatologiczne. Wyniki nam przekazano. A kiedy wróciliśmy do domu - pamiętam dobrze, jak się czułam - właściwie nie wiedziałam, czy byłam w tej ciąży, czy nie byłam. Z najbliższymi trudno było o tym rozmawiać, albowiem gdy ktoś umiera, to wszyscy o tym wiedzą. Jest grób. A w tym przypadku nie było nic.
Sami lekarze też różnie do nas o naszym dziecku mówili. Niektórzy pocieszali: To się zdarza. To pierwsza ciąża. To tylko płód. To by i tak pewnie umarło. I tak dalej. Słowo „dziecko” padało wręcz sporadycznie. W takiej atmosferze ja sama nie wiedziałam, jak mam o tym wydarzeniu myśleć. Nie mogłam o tym spokojnie mówić. Nie było żałoby, albo mówiąc dokładniej - żałoba nie została przeżyta.

- Doświadczenie dwukrotnego poronienia miała także św. Joanna Beretta Molla. Nie mam dokładnej wiedzy, jak ona sobie z tym poradziła. Jednakże z jej dalszego zachowania i otwarcia na nowe życie wnioskujemy, że przeżyła to bardzo dojrzale. A jak Pani dała sobie radę w tych trudnych chwilach?

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Reklama

- Chyba mogę uznać, że nie byłam w jakiejś głębszej depresji. Owszem, czułam się przygnębiona. Od czasu do czasu płakałam na samą myśl o tym wydarzeniu. Ale generalnie zmobilizowałam się do życia. Bardzo szybko chciałam znów począć dziecko. Chciałam po prostu jak najszybciej zapomnieć o tym, co się stało, poprzez oczekiwanie na kolejne dziecko. Okazało się jednak, przynajmniej w moim przypadku, że to nie była najlepsza decyzja. W przypadku poczęcia nowego życia nic nie da się zrobić „na skróty”. Potrzebne jest zarówno zdrowie biologiczne, jak i dobre nastawienie psychiczne. Szczerze wyznam, że miałam wtedy bardzo dużo pretensji do Pana Boga.
Za każdym razem nasze dziecko było oczekiwane i kochane. W przypadku pierwszego poronienia nie dano mi możliwości pełnego przeżycia tego wydarzenia. Za drugim razem wszystko przeżyłam bardziej świadomie. Stało się tak dzięki pewnemu lekarzowi, który stanął przy moim szpitalnym łóżku i powiedział, żebym się zorientowała, czy mam prawo pochować swoje dziecko. Dodał tylko: Proszę nie mówić, że to ja pani zasugerowałem. To był dla mnie taki lekarz-anioł, który przyszedł z wiadomością i zaraz potem zniknął. Dzięki niemu rzeczywiście zaczęłam o to pytać.
Jednemu i drugiemu dziecku nadaliśmy z mężem imię. Pierwsze dziecko nie ma żadnego dokumentu z USC, że żyło, ale imię ma zapisane przez nas w niebie. Kiedy się więc teraz modlimy, wymieniamy je po imieniu - Józio i Franuś. Wprawdzie nie mamy stuprocentowej pewności co do płci naszych dzieci, ale tak się do nich zwracamy. Jest to dla nas bardzo ważne. Pomyłka co do imienia nie ma aż takiego znaczenia.

- Domyślam się, że mąż był dla Pani wielką pomocą…

- Tak, generalnie mam bardzo duże wsparcie od męża. Po tych wszystkich doświadczeniach jesteśmy ze sobą jakby jeszcze bliżej. Bardzo ważne było dla mnie nawet to, że on nie wstydził się łez i pokazywał mi, jak on to przeżywa. Mąż zawsze był przy mnie. Zawsze służył wsparciem. I zawsze zabierał głos, gdy trzeba było coś mocniej powiedzieć. Bez niego byłoby mi na pewno jeszcze ciężej.

- A jaką postawę przyjęła najbliższa rodzina?

- Oni po prostu byli przy mnie. Można było o tym z nimi porozmawiać. Przyszli też na pogrzeb naszego drugiego dziecka.

- Wspomniała Pani o lekarzu, który poinformował Państwa o prawie do pogrzebu. Czy jego zachowanie nie wydawało się Wam jednak dziwne?

Reklama

- No właśnie. Niestety, z przykrością muszę stwierdzić, że z mojego doświadczenia najgorzej w kwestii podejścia do poronionych dzieci i ich rodziców wypada jak na razie samo środowisko medyczne. W świetle istniejącego prawa za jednym i drugim razem miałam prawo do pogrzebu swojego dziecka. Do dziś nie rozumiem tak okrutnego zachowania niższego personelu medycznego, na który natrafiłam. Nie wiem, z czego to wynikało. Może warto, aby tenże personel był lepiej szkolony, jak należy się zachowywać w takich sytuacjach. Również od strony etycznej. Albo po prostu co jakiś czas wymieniany, żeby nie dochodziło do znieczulicy na drugiego człowieka. Może dla niektórych osób jest to praca zbyt trudna. Ja tego nie wiem. Mam tylko takie przypuszczenia.
Z kolei jeśli chodzi o urzędników, to miałam szczęście trafić na ludzi bardzo uprzejmych i cierpliwych. Udzielono mi wszelkiej porady. Ponieważ nasze dziecko, które miało orzeczone ustanie akcji serca w 13. tygodniu, prawdopodobnie umarło już w 11. tygodniu, więc nie mieliśmy ustalonej płci. I wtedy pani urzędniczka spokojnie poradziła, żeby lekarz wpisał w dokumenty, które trzeba wypełnić, po prostu taką płeć, o jakiej myśleliśmy. W jej postawie nie było żadnego zbędnego w tej sytuacji formalizmu.
Ksiądz w parafii, zobaczywszy dokument z USC, czyli akt urodzenia z adnotacją: „martwe urodzenie”, też nie robił żadnych problemów.

- Jak wygląda sprawa pochowania dziecka poronionego z punktu widzenia tzw. kosztów?

- Dowiedzieliśmy się, że mamy prawo do zasiłku pogrzebowego i skorzystaliśmy z niego, bo jak przy każdym innym pogrzebie, tak i w tym wypadku zawsze są jakieś wydatki. Dodatkową motywacją do wykorzystania pieniędzy z ZUS-u była sprawa badań, które nas czekały, a za które trzeba płacić. Mam na myśli badania stwierdzające przyczynę poronienia oraz dalszą opiekę medyczną nade mną ze strony dobrego lekarza ginekologa.

- Czy wiadomo, ile osób, ile rodzin rocznie przeżywa samoistne poronienie poczętego dziecka?

- Według mojej wiedzy - około czterdziestu tysięcy rocznie. Opieram się na informacjach podanych na stronie internetowej www.poronienie.pl, ale skąd twórcy tejże strony mają te dane, nie wiem.

- Powtórzmy zatem raz jeszcze, jakie prawa mają rodzice, którzy doświadczą poronienia swojego maleństwa?

Reklama

- Małżeństwa takie mają identyczne prawa jak rodzice, którzy stracą dziecko starsze, czyli urodzone w późniejszych miesiącach ciąży albo późniejszych latach życia. Szpital ma obowiązek wysłać do USC pisemne zgłoszenie urodzenia dziecka martwego w trzy dni po zabiegu. Nie wiem, jakie się obowiązki szpitala w sytuacji poronienia niezakończonego zabiegiem. Ciągle jednak trzeba nad tym czuwać, aby formalność ta została dopełniona. Na trudności można się natknąć w kwestii odbioru ciała ze szpitala oraz w spotkaniu z konkretnym zakładem pogrzebowym. Ani w jednym, ani w drugim przypadku nie wolno zrezygnować ze swoich praw albo dać się naciągnąć na nieuzasadnione koszty.

- Czy, według Pani, każda matka ma obowiązek odebrać ciało poronionego dziecka i zorganizować mu godny pochówek?

- Myślę, że mogą się znaleźć takie osoby, które nie będą do tego zdolne. Po prostu nie będą na tyle silne psychicznie, aby się tym zająć. I wówczas powinny mieć prawo pozostawienia ciała dziecka w szpitalu, wiedząc, że to właśnie ta instytucja zadba o godny pogrzeb. Na dzień dzisiejszy rzeczywistość w wielu szpitalach jest… lepiej o to nie dopytywać. Na szczęście są już placówki medyczne, gdzie jest to czynione w sposób bardzo piękny i przemyślany. Dla przykładu - w warszawskim Szpitalu Świętej Rodziny, gdzie nawiasem mówiąc, w głównym holu zauważyłam obraz św. Joanny Beretty Molli, gromadzi się zwłoki przedwcześnie umarłych dzieci i odbywa się ich wspólny pogrzeb. W obrzędach uczestniczy dyrekcja. Na cmentarzu jest specjalne miejsce dla tych dzieci i symboliczny pomnik. A zatem jak ktoś sam nie był w stanie pochować swojego potomstwa, to przynajmniej wie, że wszystko zostało uczynione po ludzku, czyli z godnością. Rodzice mają gdzie przyjść i pomodlić się.

- Na ile narzeczeni powinni być informowani o tym wszystkim przed zawarciem sakramentu małżeństwa?

Reklama

- Jeśli chodzi o tzw. kursy przedmałżeńskie, to mogę szczerze wyznać, że tam takiej informacji nie otrzymałam. Natomiast najbardziej pomogła mi formacja religijna wyniesiona z domu i młodzieżowych wspólnot kościelnych, do których należałam. Generalnie jednak o tym się nie mówi.

- A czy Wam samym zdarzyło się jeszcze przed ślubem rozmawiać na tematy związane z poronieniem samoistnym?

- Raczej nie. Zakłada się bowiem, że wszystko będzie dobrze. Byliśmy zdrowi. W najbliższej rodzinie nie było takich sytuacji, więc dlaczego miałyby być u nas.

- Z jakimi postawami spotyka się Pani, gdy sama teraz otwarcie mówi o tym doświadczeniu?

- Ponieważ jest to temat tabu, więc rozmowa nawiązuje się dopiero, gdy ja sama przyznaję, że poroniłam swoje dziecko. Wtedy słyszę od innej kobiety: ja też. Prawdopodobnie ów wstyd nie wynika z samego faktu poronienia, tylko z tego, iż nie doszło do pochowania tego dziecka. A skoro ktoś nie wie, co się stało z jego dzieckiem, to o kim ma mówić? Z drugiej strony próba zapomnienia o tym wydarzeniu to nieporozumienie.

- Widząc, że cieszą się Państwo obecnie oczekiwaniem na trzecie dziecko, chciałbym zapytać, czy…

- …oczywiście, że będziemy mu mówić, że ma starsze rodzeństwo. Dlatego również cieszymy się, że jest grób, który o tym zaświadczy. Na pewno będziemy mu mówić...

2008-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

A Ty, którego ducha częściej słuchasz?

[ TEMATY ]

homilia

rozważania

Adobe Stock

Rozważania do Ewangelii Mt 21, 28-32.

Wtorek, 16 grudnia. Dzień Powszedni.
CZYTAJ DALEJ

Paka pełna dobroci

2025-12-15 20:02

Magdalena Lewandowska

Występ małych podopiecznych pełen był wzruszeń i radości.

Występ małych podopiecznych pełen był wzruszeń i radości.

Podopieczni Zakładu Opiekuńczo-Leczniczego dla Dzieci im. Jana Pawła II w Jaszkotlu zaprosili na wyjątkowe przedstawienie – Zaczarowany Ogród Świątecznych Marzeń – podsumowujące XIII edycję akcji Mikołajkowa Paka dla Dzieciaka.

Choć zbiórka darów dla podopiecznych domu w Jaszkotlu prowadzonego przez Siostry Maryi Niepokalanej wciąż trwa, to darczyńcy, przedstawiciele różnych instytucji i szkół wspierających akcję, mogli już obejrzeć wzruszające przedstawienie świąteczne przygotowane przez najmłodszych podopiecznych ZOL-u.
CZYTAJ DALEJ

Kaszubski akcent w „Muzycznych spotkaniach przy rondzie”

2025-12-16 18:56

[ TEMATY ]

archidiecezja łódzka

Archiwum parafii

Muzyczne spotkania przy rondzie

Muzyczne spotkania przy rondzie

W kościele Zwiastowania Pańskiego w Rąbieniu odbył się trzeci koncert z cyklu koncertów: „Muzyczne spotkania przy rondzie”. Wydarzenie zgromadziło liczne grono miłośników muzyki, którzy mieli okazję wysłuchać wyjątkowego programu w wykonaniu artystów związanych z ziemią kaszubską.

Przed publicznością wystąpili Paweł Gruba, grający na bazunie koncertowej, oraz organista Gedymin Grubba. Pierwsza część koncertu wypełniona była fragmentami Koncertu a-moll Antonio Vivaldiego w opracowaniu organowym Jana Sebastiana Bacha. Utwór ten stanowi znakomity przykład barokowej transkrypcji i ukazuje przenikanie się stylów narodowych – włoskiej ekspresji i żywiołowości z niemiecką precyzją oraz intelektualną dyscypliną.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję