Uważam, że ludzi można porównać do kwiatów. Jedne kwiaty są duże, inne małe. Te małe są prawie niewidoczne dla ludzkiego oka i można je przez nieostrożność nadepnąć. Ale to właśnie one potrafią przetrwać niejedną burzę. Tacy właśnie są święci. Niedoceniani, nierozumiani, ale pełni miłości Bożej i bardzo przez Boga kochani.
Mała Terenia z Lisieux mówiła, że dobry Bóg nie potrzebuje wielkich czynów, że zadowala się naszymi dobrymi pragnieniami. To odkrycie było dla świętej Tereni - można powiedzieć - rewolucją w jej duchowym życiu, gdyż dotychczas doświadczała licznych skrupułów. Kiedy ksiądz w czasie spowiedzi powiedział jej, że Bóg jest z niej zadowolony, była szczęśliwa, bo zrozumiała, że nie zasmuca Boga, że Bóg jest bardzo dobry. Zrozumiała, że może pozostać mała, a nawet, że powinna stawać się coraz mniejsza. Porównywała się do małego ptaszka, który nie ma sił, aby wzlecieć ku słońcu, bo jest zbyt słaby, aby to uczynić. Wystarczy jednak, że będzie próbował podnieść swe skrzydła, a Bóg ulituje się nad nim i weźmie go do swojego królestwa. Mówiła też, że nie jest orłem, ale ma orle oczy i serce, bo ma zuchwałą odwagę wpatrywać się w Boskie słońce, słońce miłości. Bardzo też ceniła prostotę, gdyż uważała, że w relacjach z Bogiem trzeba być prostym. Oprócz prostoty ceniła pokorę. Pisała, iż pokornym można pozostać na najwyższych nawet stanowiskach...
Gdy nie była jeszcze zakonnicą, wybrała się z ojcem na pielgrzymkę do Rzymu. Podczas podróży obserwowała księży. Uznała, że trzeba modlić się za kapłanów. Słowa te nie pozostaną gołosłowne, gdyż będzie się za nich modliła w Karmelu. Będzie miała też pod swoją opieką seminarzystę, do którego będzie pisała listy. Będzie też czynić małe ofiary, które będą ją wiele kosztować, a wszystko to z miłości do Jezusa. Zrozumie też, że wszystkie powołania łączy miłość. Napisze: „W sercu Kościoła mej matki będę miłością, wtedy będę wszystkim...”. Gdy zaś zapadnie na śmiertelną chorobę, matka przełożona każe napisać jej wspomnienia. Będzie to czynić w wieku dwudziestu czterech lat w imię świętego posłuszeństwa. Dopiero po jej śmierci siostry dowiedzą się o jej duchowym życiu i nadadzą temu szerszy bieg. Zostanie ogłoszona Doktorem Kościoła oraz apostołką misji.
Kto poznał małą Teresę, zakochuje się w niej. Niektórzy księża budują nawet kapliczki ku jej czci. Pielgrzymują do miejsc, z którymi była związana. I nie ma w tym nic dziwnego, bo nie sposób jej nie kochać. Mała Terenia jednak chciała tylko jednego - aby ludzie kochali Boga. Jej mała droga opierała się na prostocie i wielkiej pokorze. Św. Teresa mówiła: „Jak dobrze jest być małym jak dziecko, a nawet stawać się coraz mniejszym”, a także: „Jeśli Bóg znajdzie duszę mniejszą niż ja, co jest chyba niemożliwe, obsypie ją jeszcze większymi łaskami...”.
Pomóż w rozwoju naszego portalu