Reklama

Liczenie na strach - głos filozofa

Niedziela Ogólnopolska 23/2010, str. 39

Ewa Polak-Pałkiewicz
Publicystka, autorka wywiadu rzeki z Janem Olszewskim pt. „Prosto w oczy” oraz tomu publicystyki „Kobieta z twarzą”

Ewa Polak-Pałkiewicz<br>Publicystka, autorka wywiadu rzeki z Janem Olszewskim pt. „Prosto w oczy” oraz tomu publicystyki „Kobieta z twarzą”

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Nie czytuję „Polityki”, pisma zasłużonego dla utrwalania skutków władzy ludowej w umysłach Polaków. (Aż do wyboru Jana Pawła II „Polityka” była opiniotwórcza wśród inteligencji dalekiej od Kościoła). Ale jadąc autobusem, zajrzałam przez ramię młodej Murzynki i przeczytałam nagłówek wywiadu z prof. Bronisławem Łagowskim: „O polskim kulcie patriotyzmu, ostatniej prezydenturze, dobrych i złych mitach i skrzeczącej nadrzeczywistości”. Brzmiało ciekawie. I rzeczywiście, nie zawiodłam się. (Warto czytać filozofów, nawet tych z przeciwnej strony). Tekst uderza pesymizmem. Ale co pesymistyczne dla autorytetów „Polityki”, jest optymistyczne dla mnie. Prof. Łagowski wynik obecnych wyborów uważa za mało ważny. Najbardziej interesuje go, „tak w komunie, jak i teraz”, „sfera nadrzeczywistości”. A „nadrzeczywistość” nie wygląda różowo. Jest nią, zdaniem filozofa, „ciągła aktywność antykomunizmu mimo braku komunizmu i zwalczanie PRL jako zasadnicza dyrektywa dla wszystkich instytucji rządowych, samorządowych, IPN i mediów”.
Dalej profesor zauważa, że polski patriotyzm „nie motywuje ludzi do celów produktywnych”. Przypominam, że w czasach PRL komuniści także mówili o „bazie” i „nadbudowie”. Nadbudowa musiała być taka, żeby ludziom chciało się pracować. Na wielkich budowach, w stoczniach i kopalniach - za psi grosz. By się dawali wykorzystywać, „by socjalizm rósł w siłę”. Liczyli się jako ludzie tylko wtedy, gdy zapewniali produkcję („byli produktywni”). „Nadbudowa” jednak była czymś ważniejszym z punktu widzenia interesów komunistów niż „baza”. Miała przynieść trwalsze efekty, miała dokonać „pieriekowki dusz”.
I oto, zdaniem krakowskiego filozofa, w Polsce, mimo czterdziestu kilku lat komuny i dwudziestu lat „transformacji”, czyli faktycznych rządów (dzięki podstawionym osobom) postkomuny - te ostatnie przerywane krótkimi epizodami rządów Jana Olszewskiego i Jarosława Kaczyńskiego - nie udało się ani w ząb zmienić mentalności Polaków. Nie udała się operacja „stworzenia nowego człowieka”, o jakim marzył Marks, Lenin, Trocki i Antonio Gramsci wraz z całą Nową Lewicą. Skąd ta klęska? Profesora martwi żywotność w polskiej świadomości zbrodni katyńskiej. Ubolewa, że „katyński rytuał”, jak to ujmuje, nie stał się tabu, czyli słowami i obrazami zakazanymi. Że pokazuje się w telewizji sceny „niezwykle drastyczne”, a to „musi coś zmienić w psychice ludzi”. Filozof twierdzi, że „Katyń nie był wcale tak istotny w ideologii czy nadrzeczywistości PRL, był sprawą poboczną, kłopotem, jaki odziedziczyli polscy komuniści (podkr. - E.P.P.), z którym sobie radzili, jak umieli”, a „kłamstwo katyńskie nie było tak uporczywe, jak to się dzisiaj przedstawia”.
To, oczywiście, teza nie do obronienia, ale nie chcę wchodzić w polemikę, lecz przedstawić wnioski prof. Łagowskiego: „Wybieranie Katynia jako jakiegoś mitu założycielskiego niepodległej Polski to głównie świadectwo niedojrzałości klasy politycznej i społeczeństwa, które na to przyzwala”. I tu wypada się z rozmówcą „Polityki” zgodzić, aczkolwiek z małą korektą. Społeczeństwo nie tylko przyzwala, ale wręcz domaga się tego, i to świadczy o jego dojrzałości. „Lewica praktycznie nie istnieje” - ubolewa profesor, podsumowując swój wywód. Wśród kandydatów na prezydenta nie ma osoby wystarczająco odważnej, by chciała „wizerunek prezydentury” wypełnić odmienną treścią, „inną postawą polityczną, wyzwoloną z tradycji solidarnościowej, która jest tradycją wojującego anarchizmu, nonszalancji wobec prawa”. Na domiar złego: „Największą siłą prawicy jest Kościół, partie prawicowe kręcą się wokół niego, zabiegając o poparcie, i najskrajniejsze z nich, jak właśnie PiS, to poparcie uzyskują”. Obrazu grozy dopełnia fakt, że także media znajdują się „pod wpływem Kościoła i przyczyniają się ciągle do wzrostu jego politycznej potęgi”. Profesor liczy po trosze, że konkordat utrzyma rolę Kościoła „w granicach”, ale nadzieja na to nie brzmi jakoś specjalnie przekonywająco. Na co więc tak naprawdę może dziś liczyć filozof w Polsce, „która ma upodobanie w mitach”? Na strach. „Ludzie będą się bali powrotu PiS do władzy” - brzmi konkluzja. Uważam, rzecz jasna, że jest wręcz odwrotnie, ludzie w Polsce, zwłaszcza po ostatnich doświadczeniach, boją się rządów innych niż PiS, trudno jednak nie wyrazić wdzięczności dla autora tych słów. Pisze prawdę (mówię o faktach, pomijam oceny). Jego diagnozy wypływają z trzeźwej oceny sytuacji. Przyznaje to, co od dawna formułowała strona katolicka: Polacy się nie dali. Po 75 latach niemal nieprzerwanych rządów w Polsce druga strona stwierdza, że całkowicie utraciła wpływy w społeczeństwie. Jeśli przyjąć za dobrą monetę hasło o zasadniczej roli „nadrzeczywistości” - utraciła wszystko.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

2010-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Funkcjonariusze polskiej SG z poważnymi obrażeniami po ataku nożem w Gruzji

2025-10-09 10:44

[ TEMATY ]

atak

Gruzja

atak nożownika

Służba Graniczna

pixabay.com

News

News

Dwóch funkcjonariuszy polskiej Straży Granicznej z poważnymi obrażeniami trafiło do szpitala po tym, jak w stolicy Gruzji zostali zaatakowani m.in. nożem. Funkcjonariusze musieli być operowani.

Jak dowiedziała się PAP, do zdarzenia doszło w środę po zrealizowanej operacji powrotowej zorganizowanej wspólnie z Europejską Agencją Straży Granicznej i Przybrzeżnej (Frontex). Funkcjonariusze mieli zostać zaatakowani z użyciem prętów i noża.
CZYTAJ DALEJ

Apostoł Indian

2025-09-30 11:27

Niedziela Ogólnopolska 40/2025, str. 22

[ TEMATY ]

patron tygodnia

pl.wikipedia.org

W najodleglejszych zakątkach świata głosił prostym ludziom Dobrą Nowinę, a wielkie osobistości ówczesnych czasów zabiegały o jego kierownictwo duchowe.

Ludwik Bertrand urodził się w hiszpańskiej Walencji, w czasach, gdy wielkie odkrycia geograficzne zmieniały oblicze świata, co pozwalało nowym ludom poznać Jezusa. Bycie misjonarzem stało się jego powołaniem, na co nie wyrażał zgody jego ojciec. Ludwik uciekł więc z domu, by wstąpić do Zakonu Dominikanów. Miał 19 lat, gdy złożył śluby zakonne. Dwa lata później przyjął święcenia kapłańskie. Został mistrzem nowicjatu. Po usilnych staraniach 14 lutego 1562 r. wyruszył na misje do Ameryki Południowej.
CZYTAJ DALEJ

Miłość Boża objawia się w ubóstwie [Felieton]

2025-10-09 23:47

caritas.pl

Z wielkim zaciekawieniem sięgnąłem dzisiaj po adhortację apostolską “Dilexi te”(„Umiłowałem cię”) papieża Leona XIV. Po pierwszym stronach lektury zauważalne jest to, że odnaleźć tam wątki, które były często poruszane przez papieża Franciszka, ale nie brakuje także odniesień do życia społecznego, jakże bliskiego papieżowi Leonowi XIV. Takie połączenie nie może dziwić, bo przecież przygotowania pod tę adhortację czynił zmarły w tym roku Franciszek.

Tu warto podkreślić, że adhortacja apostolska to szczególny rodzaj papieskiego dokumentu. To swoiste słowo pasterza, który “dzieli się swoim doświadczeniem wiary i prowadzi Kościół ku odnowie serca. Możemy śmiało powiedzieć, że najnowsza adhortacja "Dilexi te" („Umiłowałem cię”) jest duchowym zaproszeniem od Ojca Świętego, dla każdego z nas, abyśmy potrafili dostrzec obok siebie człowieka ubogiego, słabego, zapomnianego, bo w każdy z nich - mimo, że logika świata prowadzi ich do odrzucenia - jest kochany przez Pana Boga i przez nich Bóg objawia nam swoje Serce.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję