„Sorry, Boże, ale moich starych czcić się nie da. Są beznadziejni. Chyba zdajesz sobie z tego sprawę?! Jeśli są Twoim darem dla mnie, to wielkie dzięki! Póki co daj mi siłę, żeby ich nie nienawidzić”.
„Panie, ten miły szmerek po paru browarach. Tylko że ja się potem zachowuję dziwnie. Pamiętam jeszcze akcje z poprzednich imprez... Naucz mnie, proszę, stawiać sobie granice. Pomóż mi cieszyć się przyjaciółmi i po prostu być z nimi, bez świrowania”.
To dwie z kilkudziesięciu modlitw jakie ułożył o. Wojciech Jędrzejewski, dominikanin, długoletni duszpasterz młodzieży szkół średnich. Modlitwy zostały zamieszczone w wydanym przez Bibliotekę „Więzi” modlitewniku dla młodych przygotowujących się do bierzmowania. Modlitewnik, zatytułowany Z Bogiem na czacie, wzbudził wiele kontrowersji i pytań. Czy młodzi ludzie rzeczywiście powinni się w ten sposób modlić? Czy używanie slangu w zwracaniu się do Boga jest właściwe? I czy to w ogóle jest slang?
Obrazoburcze czy nie
– Samo słownictwo w tym modlitewniku nie budzi we mnie większych wątpliwości. Jeśli słyszę np. sformułowanie „Sorry, Boże”, to myślę, że to w żaden sposób nie jest obrazoburcze. Natomiast zastanawiam się, czy jest to poważne. To znaczy, czy młody człowiek, który w ten sposób zwraca się do Boga, mówi o czymś, co jest dla niego istotne, czy tylko zatrzymuje się na powierzchni swojego życia? A autor, który używa takich sformułowań, stara się wprowadzić swoich czytelników w głębię doświadczenia religijnego, czy po prostu „wkupuje się” w ich łaski, ale za cenę pozostania na powierzchni? – wyraża swoje wątpliwości ks. prof. Piotr Mazurkiewicz z Uniwersytetu Kardynała Stefana Wyszyńskiego.
– Obawiam się, że jest to po prostu wynik mody na mówienie tak, jak młodzi ludzie – dodaje Dorota Zdankiewicz-Jedynak, językoznawca z Uniwersytetu Warszawskiego.
(...)
Cały artykuł można przeczytać w „Niedzieli w Warszawie” nr 20/2006
Pomóż w rozwoju naszego portalu