Historyczna i o niebywałej wartości literacko-twórczej odbyła się Wieczornica Wołyńska dn. 20 listopada br. - wieczorem w Trybunale Koronnym w Lublinie. Stała się wprowadzeniem do żywej literatury z norwidowskim akcentem poety, żołnierza, malarza - Polaka wygnańca Czesława Paszkowskiego.
Urodził się w 1915 r. w Radzieży k. Sarn na Wołyniu w patriotycznym rodzie kresowym. Podporucznik, absolwent Podchorążówki w Równem - jeniec wojenny (cudem ocalał przed dołami Katynia), nędzarz Talica, Grossborn, wreszcie osierocony emigrant bez domu. Powojenne losy związał z Paryżem.
- Pisał: Tam taką Polskę wyjawiam przed sobą
że ten świat bez niej moją jest żałobą.
Przez ponad pół wieku w Polsce zupełnie nieznany, nie mający miejsca w literaturrze. Kolebką narodzin Paszkowskiego dla polskiej literatury, stał się Lublin. W 1993 r. tutaj ukazała się pierwsza książka poetycka Anioł widzenia.
Redaktor naczelny Roty dr hab. Barbara Jedynak - inicjatorka duchowej uczty, mówiła o ostatnich kontaktach, rozmowach telefonicznych z bohaterem Wieczornicy, Czesławem Paszkowskim. O poezję otarła się garść ziemi w lnianym woreczku z Radzieży, przywieziona jesienią z pielgrzymki na Wołyniu, przez Leona Popka. Wsłuchiwano się w poezję, długo dyskutowano w kuluarach Trybunału - o losach ojczyzny i losie poety, którego cząstkę twórczości ocalił gościnny Lublin.
A myśl z wiersza jest zapisem chwili:
Późny wieczór się kładzie nad starym Lublinem
w szelest i w cień uciekają zamglone klony...
To może syn mój powraca...
Pomóż w rozwoju naszego portalu