Reklama

Kościół nad Odrą i Bałtykiem

Gryfice pamiętają swojego proboszcza ks. Stanisława Ruta TChr (2)

Niedziela szczecińsko-kamieńska 8/2013, str. 4-5

[ TEMATY ]

historia

Archiwum prywatne

S. Maria Krystyna Rynkowska

S. Maria Krystyna Rynkowska

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Aresztowania rozpoczęto we wrześniu 1952 r. W październiku 1952 r. aresztowano w Szczecinie ks. prob. Stanisława Ruta oraz s. Marię Krystynę Rynkowską ze Zgromadzenia Sióstr Misjonarek Świętej Rodziny. Fala represji rozlała się na cały kraj. Kulminacją było aresztowanie 25 września 1953 r. prymasa Polski Stefana kard. Wyszyńskiego i abp. Antoniego Baraniaka, który poddany torturom nigdy nie wrócił do zdrowia.

Wiadomość o aresztowaniu ks. Stanisława Ruta wywołała wielkie poruszenie wśród mieszkańców Gryfic. Już od godz. 13 następnego dnia przed kościołem parafialnym Wniebowzięcia NMP zaczęli się zbierać mieszkańcy miasta, którzy następnie w liczbie ok. 2 tys. ruszyli pod siedzibę Powiatowego Urzędu Bezpieczeństwa Publicznego (obecnie siedziba Komendy Powiatowej Policji). Tłum krzyczał: „Wypuście nam księdza!”, a wezwania do rozejścia nie odnosiły skutku. Dopiero ściągnięte z całego powiatu gryfickiego większe siły milicyjne oraz fotografowanie demonstrantów zmusiły ich do rozejścia się. Jeszcze tego samego dnia rozpoczęły się trwające kilka dni aresztowania uczestników demonstracji przez gryficką bezpiekę.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Po kilkakrotnym przedłużaniu aresztu został decyzją prokuratora zwolniony z więzienia 21 lipca 1953 r., a 30 kwietnia 1954 r. na mocy amnestii umorzono sprawę. Po wyjściu na wolność powrócił na cztery miesiące do Gryfic, a od grudnia 1953 do marca 1956 r. był proboszczem w Pyrzycach. Według oceny władz wyznaniowych, ks. Rut zaprzestał publicznej krytyki, lecz swą „wrogą” działalność prowadził dalej w konspiracji.

W marcu 1957 r. powrócił do Gryfic, w których do czerwca 1969 r. pełnił różne funkcje kościelne. Był proboszczem parafii Najświętszego Serca Pana Jezusa w Gryficach i dziekanem dekanatu Gryfice. Ostatnie trzy lata (1 lipca 1969 - 24 czerwca 1972 r.) był proboszczem parafii Świętej Trójcy w Bożnowicach. W czerwcu 1972 r. uczestniczył w rekolekcjach kapłańskich w Domu Głównym Towarzystwa Chrystusowego. 23 czerwca doznał silnego wylewu krwi do mózgu. Zmarł w Szpitalu Miejskim w Poznaniu. Uroczystości pogrzebowe rozpoczęły się 27 czerwca w Domu Głównym Towarzystwa Chrystusowego w Poznaniu, a pogrzeb odbył się następnego dnia w Gryficach. Żegnały go tłumy parafian i mieszkańców Gryfic, wielu kapłanów i alumnów seminarium oraz liczne delegacje i orkiestra. Towarzyszyło bicie dzwonów.

Reklama

Gryfice nie zapomniały swojego proboszcza. Wystawiono mu piękny nagrobek, jedna z ulic nosi jego imię, a w kościele NSP Jezusa znajduje się pamiątkowa tablica. Pamięta się o rocznicach związanych z ks. Rutem. Także i w 2012 r., w 40. rocznicę śmierci, z inicjatywy oddziału gryfickiego Katolickiego Stowarzyszenia „Civitas Christiana” w kościele Najświętszego Serca Pana Jezusa została odprawiona Msza św., złożono kwiaty na grobie kapłana i przed tablicą pamiątkową. Była też okazja do przypomnienia życia księdza Stanisława oraz wspomnień osobistych. Alicja Czerwińska przygotowała z tej okazji okolicznościowy wiersz: „Wspominamy Księdza Stanisława Ruta”.

Od samego początku starania o uwolnienie ks. Stanisława Ruta podjęła s. Maria Rynkowska, przełożona pracujących w Gryficach Sióstr Misjonarek Świętej Rodziny. Imię zakonne Krystyna. Urodziła się 22 listopada 1909 r. w Gościszce k. Mławy. Mając 20 lat, wstąpiła do zgromadzenia, dopiero tam ukończyła szkołę podstawową, zdała małą maturę i uczestniczyła w kursach katechetycznych. Pierwszą profesję złożyła w 1932 r., a profesję wieczystą w 1935 r.

W 1932 r. rozpoczęła pracę katechetki na Kresach Wschodnich. Z klasztoru w Holszanach docierała pieszo do okolicznych miejscowości, by uczyć religii. Podczas II wojny światowej przebywając w Konwaliszkach, przygotowywała potajemnie dzieci do I Komunii św.

Po wojnie uczyła religii przez 6 lat w Legionowie. Pod koniec sierpnia 1951 r. przybyła do Gryfic, gdzie objęła funkcję przełożonej domu i w salce przy kościele parafialnym Najświętszego Serca Pana Jezusa rozpoczęła katechizację.

Reklama

Po aresztowaniu 15 października 1952 r. przez Urząd Bezpieczeństwa miejscowego proboszcza ks. Stanisława Ruta siostry za pośrednictwem kółek Żywego Różańca rozpoczęły zbiórkę pieniędzy na wynajęcie adwokata, a s. Rynkowska rozpoczęła starania o jego uwolnienie. Podczas katechizacji informowała uczniów o aresztowaniu ks. Ruta, modliła się wspólnie z dziećmi o jego uwolnienie oraz zbierała w tym celu podpisy pod petycjami do władz. 16 października 1952 r. s. Rynkowska uczestniczyła w demonstracji przed gryfickim PUBP. 17 października 1952 r. została aresztowana i przewieziona do więzienia śledczego w Szczecinie, gdzie dzieliła niewielką celę wraz z trzema współwięźniarkami. Po 3 rozprawach sądowych i po 8 miesiącach aresztu śledczego została skazana na 4 lata więzienia. Dzięki apelacji i amnestii wyrok został skrócony. Na wolność wyszła 17 listopada 1953 r.

Do 1959 r. była przełożoną i katechetką w Olsztynku, po czym powróciła do Gryfic, gdzie do 3 września 1965 r. ponownie pełniła funkcję przełożonej i katechetki. Później pracowała w Głodzinie, Różanie, Kościelisku, Lidzbarku, Mrągowie i Reszlu. Organizowała teatrzyki młodzieżowe i wystawiała inscenizacje o tematyce religijnej, misteria i jasełka. Zmarła 28 września 1990 r. w Reszlu, gdzie została pochowana na miejscowym cmentarzu.

60 lat po tamtych wydarzeniach nieodparcie nasuwa się pytanie, czy państwo i czasy, w których przyszło działać ks. Stanisławowi Rutowi, nie są podobne do dzisiejszych? Bezspornym jest, że było to państwo wyznaniowe - religią panującą był materializm dialektyczny albo inaczej mówiąc - ateizm. Likwidowano własność prywatną, rodzinne gospodarstwa rolne, nakładano wysokie kontyngenty na rolników, usuwano krzyże ze szkół, zakazywano zgromadzeń publicznych związanych z praktykami religijnymi, za słowo zamykano do więzień, procesy księży jako szpiegów Watykanu były na porządku dziennym.

Reklama

A dziś? Ateiści różnej maści pozostają zjednoczeni w jednym: w nienawiści do ludzi wierzących, w szczególności do Kościoła katolickiego. Mówią o sobie, że są bezwyznaniowi. Głęboko wierzą w to, że Boga nie ma. Udowodnić tego nie potrafią. Wytworzyli własną tradycję, własna ideologię, która rozprzestrzenia się na różne dziedziny życia i różne kraje. Za nic mają tysiącletnie dziedzictwo naszego narodu. Niszczą wszystko, co polskie, wyprzedają polską ziemię. Likwidują lekcje historii i języka polskiego, próbują wyeliminować lekcje religii ze szkół.

Zawłaszczyli miejsca w strukturach ustawodawczych, sądowniczych, nie liczą się z opozycją. Walkę z Bogiem rozpoczęli od profanacji krzyża na Krakowskim Przedmieściu w Warszawie. Usuwają go z wyższych uczelni, górskich szczytów, próbują usunąć z sali posiedzeń Sejmu RP. Posunęli się do bezczeszczenia Pisma Świętego i bezprecedensowego ataku na Obraz Matki Bożej Częstochowskiej. Wypowiedziano walkę życiu, szerzy się cywilizacja śmierci. Dziś także toczą się procesy niepokornych dziennikarzy, kibiców. Katolicy są traktowani jak obywatele II kategorii, poza wszelkimi mniejszościami.

Dlatego trzeba przypominać historię i pamiętać o czasach wydawałoby się niedawno minionych. Trzeba pamiętać o męczennikach tamtych czasów, którzy cierpieli dla wiary, Boga i Ojczyzny. Takich kapłanów, jak ks. Stanisław Rut TChr czy s. Maria Rynkowska, którzy byli bezprawnie więzieni w kazamatach szczecińskiej bezpieki, było więcej. Często o nich zapomnieliśmy.

Apeluję do pracowników IPN, aby ustalić i przypomnieć te osoby z imienia i nazwiska. Apeluję do kapłanów i parafian, aby uczcić tych kapłanów i siostry zakonne tablicą pamiątkową na budynku dawnej szczecińskiej bezpieki przy ul. Małopolskiej. A może na budynku dawnego UB w Gryficach również? Ku pamięci i przestrodze!

Opracowano na podstawie „Leksykonu duchowieństwa represjonowanego w PRL w latach 1945-1989” t. 2, Wydawnictwo Księży Werbistów „VERBINUM”, Warszawa 2006, Adam Cieliński, „Ks. Stanisław Rut 1910-1972 chrystusowiec”, Gryfice 1999 oraz „WPiS Wiara, Patriotyzm i Sztuka” magazyn kulturalny, wyd. Biały Kruk, Kraków 2012.

2013-02-20 12:33

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Numer na plecach

Szczególnego rodzaju świadectwo o Marszałku Piłsudskim wydali przedwojenni dorożkarze z Wilna, którzy przyszli do niego kiedyś, prosić, żeby wstawił się za nimi w związku z upokarzającym zarządzeniem magistratu. Każdy z nich otrzymał numer i miał go nosić na ubraniu, na plecach. Byli oburzeni. Pytali - za co? Józef Piłsudski zrozumiał natychmiast. Była to sprawa godności tych ludzi. Potrafił ich obronić przed uwłaczającym przepisem. Dziś, gdy po ulicach chodzi tak wielu ludzi w ubraniach, na których „numery” są ozdobą, ta historyjka może się wydawać niezrozumiała. Ale wówczas ci prości ludzie i potomek wielkich książąt litewskich Ginetów nie mieli trudności, by rozpoznać afront, nad którym Polak nie może przejść do porządku dziennego. Człowiek to nie numer, ubranie to nie zabawa, dorożkarz to nie błazen, Polak to nie niewolnik.
Józefa Piłsudskiego często (jeszcze dziś!) określa się mianem socjalisty, a tak rzadko przypomina się jego pochodzenie. I nie chodzi tu jedynie o splendor nazwiska. „Widziałem jeszcze w Mosarzu - wspomina ks. Walerian Meysztowicz - zapadający w ruinę, saskie czasy pamiętający, piękny pałac Piłsudskich, piękny kościół ich fundacji. Ukochana matka była z rodu Billewiczów, nieraz zasiadających w Senacie w wysokim krześle starosty żmudzkiego. Ojciec był marszałkiem szlachty wileńskiego, bodaj, powiatu”. Piłsudski to potomek tych, „którzy przez kilka wieków nieśli (…) odpowiedzialność za losy kraju. I to poczucie odpowiedzialności było w nim nie wymyślone, nie nabyte, ale odziedziczone, chciałbym prawie powiedzieć - przyrodzone…”.
Decyzję o chwyceniu za broń w czynnej walce przeciw Rosji ułatwił młodemu Józefowi Piłsudskiemu upadek gospodarczy olbrzymiego majątku jego rodziców w Zułowie, znękanego przez popowstaniowe konfiskaty. Gdyby losy tego majątku potoczyły się inaczej, wrodzone każdemu szlacheckiemu synowi poczucie odpowiedzialności za ziemię ojców stanowiłoby być może istotną przeszkodę w podjęciu tej decyzji. Bowiem „broniono tej ziemi przez całą drugą połowę XIX wieku zaciekle, z wielkimi ofiarami: oszczędnością, życiem prawie w ubóstwie, wyrzekaniem się przez panny należnych im posagów…”.
Ks. Walerian Meysztowicz, syn jednego z „żubrów” litewskich, stawia Józefa Piłsudskiego w jednym szeregu z królem Stefanem Batorym, Janem Kazimierzem (zwycięzcą z Potopu), Janem III Sobieskim. Pod przywództwem Marszałka wszak „Polska obroniła Europę przed zalewem sowieckiego bezbożnictwa”. Zaznacza też rzecz dziś całkowicie przemilczaną i ukrywaną, a dla uważnych analityków oczywistą, że Stalin bał się Piłsudskiego. „Osoba wąsatego szlachcica o twardym wejrzeniu trzymała go jak na łańcuchu. Odważny nie był. Ambasador Grzybowski widział go kiedyś, gdy w przerażeniu przed urojonym zamachem, prawie czołgając się, szukał ratunku. Dopiero, gdy nie stało Marszałka, gdy na szachownicy został tylko bladooki histeryk z kosmykiem na czole - wówczas dopiero Stalin odważył się na wojnę. Wykorzystał niemieckie szaleństwo. Po trupie Polski zajął Europę po Łabę…”. To Stalin był autorem słynnego stwierdzenia, że Polska szlachecka stanowi przeszkodę w zaszczepieniu u nas socjalizmu. Eksperyment socjalistyczny, istotnie, udał się w naszym kraju dopiero po wytępieniu szlachty. Wielu zapamiętało także przywiązanie Marszałka do Matki Bożej z Ostrej Bramy, wielu widziało go klęczącego przed Maryją. Za jego rządów odbyła się uroczysta koronacja tego wizerunku. Był uczestnikiem aktu oddania Polski Najświętszemu Sercu Pana Jezusa 19 czerwca 1920 r. w Warszawie. Miłość do własnej matki, a przez nią do Niepokalanej i do Boga? Tak właśnie rysuje ks. Meysztowicz duchową drogę Marszałka - „od kantiańskiego sceptycyzmu do katolickiej prawowierności”. Nić wzajemnej sympatii i szacunku, jaka łączyła go z Piusem XI (wcześniej nuncjuszem odrodzonej Rzeczypospolitej), dopełnia obrazu człowieka, który był zbyt inteligentny, by być socjalistą. „Papież Pius XI poważnie odczuł ten zgon: «Eravamo amici» - miał powiedzieć. W prywatnej swojej kaplicy w Castel Gandolfo Pius XI zlecił wymalowanie Janowi Rosenowi dwóch fresków: obrony Częstochowy i bitwy pod Warszawą”. Nad drzwiami - herb Piłsudskich - Kościesza. Ks. Meysztowicz był obecny przy odsłanianiu w Rzymie pomnika Marszałka (przy ulicy jego imienia), i zaznacza, że jest czymś wielce wymownym, iż w całym świecie zachodnim tylko tu, „w stolicy chrześcijaństwa są te pamiątki po ostatnim wodzu, któremu było dane zwycięsko zbrojnie walczyć o wolność Kościoła”.
A jednak w Polsce Józef Piłsudski nadal nie jest przez wszystkich doceniany. Dlaczego? Ks. prał. Robert Mäder słusznie wytknął hipokryzję tym, którzy, deklarując moralną wrażliwość i szczytne idee, cenią sobie nade wszystko święty spokój. „Nie lubimy trąbki alarmowej strażnika - zaznacza - który z wieży ujrzał pożar. Nie lubimy ostrzegaczy. Budzą nas ze snu za wcześnie. Gdyby nie oni, wróg wtargnąłby co prawda do obozu, a ogień szerzył się, za to mielibyśmy nieocenioną korzyść. Można by spać pięć minut dłużej. Więc trzeba zabić tych, co ostrzegają! Psy szczekające. Nie złodziei…”.

CZYTAJ DALEJ

św. Katarzyna ze Sieny - współpatronka Europy

Niedziela Ogólnopolska 18/2000

[ TEMATY ]

św. Katarzyna Sieneńska

Giovanni Battista Tiepolo

Św. Katarzyna ze Sieny

Św. Katarzyna ze Sieny

W latach, w których żyła Katarzyna (1347-80), Europa, zrodzona na gruzach świętego Imperium Rzymskiego, przeżywała okres swej historii pełen mrocznych cieni. Wspólną cechą całego kontynentu był brak pokoju. Instytucje - na których bazowała poprzednio cywilizacja - Kościół i Cesarstwo przeżywały ciężki kryzys. Konsekwencje tego były wszędzie widoczne.
Katarzyna nie pozostała obojętna wobec zdarzeń swoich czasów. Angażowała się w pełni, nawet jeśli to wydawało się dziedziną działalności obcą kobiecie doby średniowiecza, w dodatku bardzo młodej i niewykształconej.
Życie wewnętrzne Katarzyny, jej żywa wiara, nadzieja i miłość dały jej oczy, aby widzieć, intuicję i inteligencję, aby rozumieć, energię, aby działać. Niepokoiły ją wojny, toczone przez różne państwa europejskie, zarówno te małe, na ziemi włoskiej, jak i inne, większe. Widziała ich przyczynę w osłabieniu wiary chrześcijańskiej i wartości ewangelicznych, zarówno wśród prostych ludzi, jak i wśród panujących. Był nią też brak wierności Kościołowi i wierności samego Kościoła swoim ideałom. Te dwie niewierności występowały wspólnie. Rzeczywiście, Papież, daleko od swojej siedziby rzymskiej - w Awinionie prowadził życie niezgodne z urzędem następcy Piotra; hierarchowie kościelni byli wybierani według kryteriów obcych świętości Kościoła; degradacja rozprzestrzeniała się od najwyższych szczytów na wszystkie poziomy życia.
Obserwując to, Katarzyna cierpiała bardzo i oddała do dyspozycji Kościoła wszystko, co miała i czym była... A kiedy przyszła jej godzina, umarła, potwierdzając, że ofiarowuje swoje życie za Kościół. Krótkie lata jej życia były całkowicie poświęcone tej sprawie.
Wiele podróżowała. Była obecna wszędzie tam, gdzie odczuwała, że Bóg ją posyła: w Awinionie, aby wzywać do pokoju między Papieżem a zbuntowaną przeciw niemu Florencją i aby być narzędziem Opatrzności i spowodować powrót Papieża do Rzymu; w różnych miastach Toskanii i całych Włoch, gdzie rozszerzała się jej sława i gdzie stale była wzywana jako rozjemczyni, ryzykowała nawet swoim życiem; w Rzymie, gdzie papież Urban VI pragnął zreformować Kościół, a spowodował jeszcze większe zło: schizmę zachodnią. A tam gdzie Katarzyna nie była obecna osobiście, przybywała przez swoich wysłanników i przez swoje listy.
Dla tej sienenki Europa była ziemią, gdzie - jak w ogrodzie - Kościół zapuścił swoje korzenie. "W tym ogrodzie żywią się wszyscy wierni chrześcijanie", którzy tam znajdują "przyjemny i smaczny owoc, czyli - słodkiego i dobrego Jezusa, którego Bóg dał świętemu Kościołowi jako Oblubieńca". Dlatego zapraszała chrześcijańskich książąt, aby " wspomóc tę oblubienicę obmytą we krwi Baranka", gdy tymczasem "dręczą ją i zasmucają wszyscy, zarówno chrześcijanie, jak i niewierni" (list nr 145 - do królowej węgierskiej Elżbiety, córki Władysława Łokietka i matki Ludwika Węgierskiego). A ponieważ pisała do kobiety, chciała poruszyć także jej wrażliwość, dodając: "a w takich sytuacjach powinno się okazać miłość". Z tą samą pasją Katarzyna zwracała się do innych głów państw europejskich: do Karola V, króla Francji, do księcia Ludwika Andegaweńskiego, do Ludwika Węgierskiego, króla Węgier i Polski (list 357) i in. Wzywała do zebrania wszystkich sił, aby zwrócić Europie tych czasów duszę chrześcijańską.
Do kondotiera Jana Aguto (list 140) pisała: "Wzajemne prześladowanie chrześcijan jest rzeczą wielce okrutną i nie powinniśmy tak dłużej robić. Trzeba natychmiast zaprzestać tej walki i porzucić nawet myśl o niej".
Szczególnie gorące są jej listy do papieży. Do Grzegorza XI (list 206) pisała, aby "z pomocą Bożej łaski stał się przyczyną i narzędziem uspokojenia całego świata". Zwracała się do niego słowami pełnymi zapału, wzywając go do powrotu do Rzymu: "Mówię ci, przybywaj, przybywaj, przybywaj i nie czekaj na czas, bo czas na ciebie nie czeka". "Ojcze święty, bądź człowiekiem odważnym, a nie bojaźliwym". "Ja też, biedna nędznica, nie mogę już dłużej czekać. Żyję, a wydaje mi się, że umieram, gdyż straszliwie cierpię na widok wielkiej obrazy Boga". "Przybywaj, gdyż mówię ci, że groźne wilki położą głowy na twoich kolanach jak łagodne baranki". Katarzyna nie miała jeszcze 30 lat, kiedy tak pisała!
Powrót Papieża z Awinionu do Rzymu miał oznaczać nowy sposób życia Papieża i jego Kurii, naśladowanie Chrystusa i Piotra, a więc odnowę Kościoła. Czekało też Papieża inne ważne zadanie: "W ogrodzie zaś posadź wonne kwiaty, czyli takich pasterzy i zarządców, którzy są prawdziwymi sługami Jezusa Chrystusa" - pisała. Miał więc "wyrzucić z ogrodu świętego Kościoła cuchnące kwiaty, śmierdzące nieczystością i zgnilizną", czyli usunąć z odpowiedzialnych stanowisk osoby niegodne. Katarzyna całą sobą pragnęła świętości Kościoła.
Apelowała do Papieża, aby pojednał kłócących się władców katolickich i skupił ich wokół jednego wspólnego celu, którym miało być użycie wszystkich sił dla upowszechniania wiary i prawdy. Katarzyna pisała do niego: "Ach, jakże cudownie byłoby ujrzeć lud chrześcijański, dający niewiernym sól wiary" (list 218, do Grzegorza XI). Poprawiwszy się, chrześcijanie mieliby ponieść wiarę niewiernym, jak oddział apostołów pod sztandarem świętego krzyża.
Umarła, nie osiągnąwszy wiele. Papież Grzegorz XI wrócił do Rzymu, ale po kilku miesiącach zmarł. Jego następca - Urban VI starał się o reformę, ale działał zbyt radykalnie. Jego przeciwnicy zbuntowali się i wybrali antypapieża. Zaczęła się schizma, która trwała wiele lat. Chrześcijanie nadal walczyli między sobą. Katarzyna umarła, podobna wiekiem (33 lata) i pozorną klęską do swego ukrzyżowanego Mistrza.

CZYTAJ DALEJ

Abp Crepaldi: obecny kształt projektu europejskiego niezgodny z wizją katolicką

2024-04-30 14:29

[ TEMATY ]

Unia Europejska

projekt

pixabay.com

Zielony Ład, ataki na własność prywatną, aborcja jako jedna z zasad podstawowych, ingerencja w wewnętrzne sprawy państw członkowskich, dążenie do przyspieszenia procesu centralizacji - są niezgodne z wizją katolicką - twierdzi w wywiadzie dla portalu „La Nuova Bussola Quotidiana” abp Giampaolo Crepaldi. Emerytowany biskup Triestu, który przez długi czas kierował komisją Caritas in veritate CCEE (Rady Konferencji Episkopatów Europy), w latach 1994-2001 był podsekretarzem, zaś 2001-2009 sekretarzem Papieskiej Rady Iustitia et Pax zdecydowanie krytykuje obecny kształt projektu europejskiego. Przestrzega też przed przekształceniem się europejskiego „marzenia” w ideologiczny europeizm.

Odnosząc się do zbliżających się wyborów do Parlamentu Europejskiego abp Crepaldi podkreśla ich wyjątkową ważność. „Unia Europejska nie sprawdziła się w ostatnim czasie. Wiele osób wskazywało na poważne wady Europejskiego Zielonego Ładu, ale nie zostały wysłuchane. Polityka klimatyczna i transformacji energetycznej była centralistyczna, kosztowna, nieskuteczna i iluzoryczna, wywołując reakcje odrzucenia. Niedawne głosowanie Parlamentu Europejskiego w sprawie aborcji jako prawa człowieka podkreśliło przejęcie kontroli nad parlamentem przez destrukcyjną i beznadziejną ideologię. Wtrącanie się instytucji UE w wybory parlamentarne w Polsce i forsowanie decyzji przez rząd Węgier, narodu często traktowanego jako «obcy» dla Unii, to tylko niektóre aspekty sytuacji wyraźnego kryzysu. Dodajmy do tego znaczącą porażkę w polityce zagranicznej” - stwierdził emerytowany biskup Triestu.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję