Któregoś dnia zapytałem jednego z braci, czy nie wydaje mu
się zastanawiające,
dlaczego przebywający tam chłopczyk obie nóżki
ma obcięte tak równo. Usłyszałem, że
mogli to zrobić jego rodzice.
Dlaczego? Cóż za horror. Otóż prawdopodobnie wyszli z
założenia,
że nigdy w życiu nie będą mu one potrzebne, nie pójdzie do szkoły,
nie będzie
miał pracy, zawsze będzie żebrakiem. To nawet lepiej
być tak okaleczonym dla żebraka,
łatwiej będzie wymuszać jałmużnę.
Taki będzie jego zawód - żebrak. Brutalne, ale prawdziwe
i zdarzające
się pod koniec XX w. Do jakich metod uciekają się ludzie, aby przeżyć
swoje
życie na ziemi?
Innym razem widziałem młodego człowieka, może dwudziestokilkuletniego,
który miał
obcięte ramiona wzdłuż tułowia. Trudno sądzić, iż takie
okaleczenie nastąpiło w nagłym
wypadku. Zjawisko kaleczenia własnych
dzieci nie jest częste w Indiach, ale występuje.
Któregoś dnia poprosiłem jednego z braci o chwilę rozmowy
z typowym pacjentem
umieralni. Brat wybrał mężczyznę, który jak
się okazało, pochodził z jeszcze biedniejszego
kraju, a mianowicie
z Nepalu. Człowiek ten był już w lepszej kondycji fizycznej, mógł
bowiem
usiąść na łóżku o własnych siłach. Miał typowy biedaczy
życiorys. Rodziców nie pamiętał,
nie wiedział też, ile dokładnie
ma lat, nigdy nie był żonaty, całe życie żebrał, czasem mył
naczynia
w zamian za resztki, które mógł z nich zjeść. W końcu zadałem pytanie
- ile"
zarabiał" pieniędzy na tym żebraniu w ciągu dnia? Najpierw
wszyscy zdziwili się, że za
podstawę miary przyjąłem jeden dzień.
Tu tydzień, czasem dwa, nie można było" użebrać"
ani grosza.
No dobrze, niech powie, ile pieniędzy miał najwięcej
i na jaki okres czasu mu to
musiało starczyć. Po namyśle odpowiedział,
że jeżeli jest dużo turystów w Kalkucie to na
miesiąc" użebrze"
15 rupii, ale dodał, że to było rzadko.
Ile to jest 15 rupii? Wtedy gdy byłem w Kalkucie, było
to trochę więcej niż 3 dolary. To
tyle ile kosztują w Indiach trzy
najskromniejsze posiłki. On miał tyle pieniędzy na miesiąc i to
nie zawsze, jak twierdził. Co jadł? Zbierał skórki z bananów, przeszukiwał
śmietniki.
Minęły dwa tygodnie w najstraszniejszym podobno mieście
na ziemi, gdzie na 1 km 2
żyje czasem ponad 30 tys. ludzi. Żadne
słowo, żaden film nie odda tragedii ludzi tam żyjących,
ludzi,
którzy są naszymi braćmi.
Obrazy te, o których napisałem, i wiele innych które
zapadły mi w pamięci, po
powrocie wiele razy były powodem pytania,
dlaczego to tak jest, że ja urodziłem się w tak
pięknym i bogatym
kraju jak Polska, a nie tam? Kto o tym zdecydował?
Dzisiaj już się nie zastanawiam nad tym. Przyjąłem, że
to Boża tajemnica. Że to jego
wybór.
Ja w swoim życiu mogę czerpać radość nie tylko z posiadania,
ale przede wszystkim z
dawania. A jeśli uświadamiam sobie, że dzielę
się z ludźmi, którzy nawet modlitwą nie
podziękują mi za to, bo
istnieje pomiędzy nami ogromna przepaść duchowa, to tym bardziej
kocham mojego Boga, bo to dzięki niemu ludzie tam mają pomoc, a ja
odrobinę prawdziwej
głębokiej radości. I choć daleki jestem od
ewangelicznego ideału, to jednak wiem, że
odkryłem piękną prawdę,
wiem mianowicie, jaką radość może dać świadomość dzielenia się z
najbiedniejszymi ludźmi tego świata.
HYMN DO ŻYCIA
Życie jest szansą, korzystaj z niej.
Życie jest pięknem, podziwiaj je.
Życie jest szczęściem, kosztuj go.
Życie jest marzeniem, urzeczywistniaj je.
Życie jest wyzwaniem, stawiaj mu czoło.
Życie jest zadaniem, spełniaj je.
Życie jest zabawą, baw się nim.
Życie jest cenne, troszcz się o nie.
Życie jest bogactwem, pilnuj go.
Życie jest miłością, ciesz się nią.
Życie jest tajemnicą, staraj się ją prze niknąć.
Życie jest obietnicą, dopełnij jej.
(Matka Teresa z Kalkuty)
Pomóż w rozwoju naszego portalu