Można zastanawiać się nad tym, co jest piękne, a co brzydkie oraz skąd się bierze różnica między pięknem a brzydotą. Co więcej, można mówić o pięknie nie tylko w odniesieniu
do przedmiotów czy muzyki, ale także można mówić o pięknie duszy ludzkiej, pięknie postępowania, o pięknie moralnym i duchowym. Nad tymi wszystkimi sprawami zastanawiali
się podczas licznych referatów i gorących dyskusji uczestnicy dorocznej konferencji organizowanej przez Uniwersytet Łódzki oraz Wyższe Seminarium Duchowne w Łodzi. Konferencja trwała
trzy dni, od poniedziałku 19 maja do środy. Tytuł konferencji brzmiał: "Piękno materialne - piękno duchowe". Zgodnie z wieloletnią tradycją, konferencja jest interdyscyplinarna w bardzo
szerokim tego słowa znaczeniu. Swoje referaty wygłaszali teologowie, historycy, językoznawcy, znawcy sztuki, ale także fizycy i matematycy.
Jednym z tematów, który najbardziej poruszał uczestników, była różnica w pojmowaniu roli piękna w religii, jaka istnieje między chrześcijaństwem wschodnim i zachodnim.
Jak wiadomo, Wschód to przede wszystkim ikona - wizerunek namalowany wedle ścisłych kanonów, który nie jest ozdobą wnętrza cerkwi, czyli nie jest wykonywany po to, aby podobał się oglądającym. Ale to
właśnie ikona bodaj najważniejszym elementem cerkwi jest "oknem na świat Boży". Tak samo kształt cerkwi i wystrój jej wnętrza jest poddany ścisłym rygorom, gdyż to wszystko przynależy do sfery
duchowej. Podobnie jest ze śpiewami liturgicznymi. Natomiast na Zachodzie od dawna już rzeźby i obrazy w kościołach pełnią rolę ozdobną i dydaktyczną, nie podlegają
tak ścisłym regułom, są wykonywane po to, aby się podobały. To samo dotyczy muzyki kościelnej. W efekcie mamy bogactwo różnorodności, ale i o wiele większe ryzyko brzydoty. Innymi
słowy nasze kościoły, zwłaszcza te niedawno budowane, często nam się nie podobają.
Uczestnicy konferencji, zwłaszcza historycy sztuki kościelnej, wielokrotnie podejmowali pytanie: kiedy rozeszły się te estetyczne drogi Zachodu i Wschodu i jak teraz można, odwołując
się do słów Ojca Świętego, głębiej oddychać dwoma płucami chrześcijaństwa: tradycją wschodnią i zachodnią, a więc jak ubogacić naszą tradycję głębokim, sakralnym pojmowaniem piękna?
Bardzo ciekawe było też wystąpienie dotyczące sztuki współczesnej: okazuje się, że najwybitniejsi artyści już w połowie XX w. zauważyli, że malarze dzisiaj przestają wierzyć w piękno,
w jego siłę oddziaływania. Obraz, dzieło sztuki, aby dotrzeć od odbiorcy, do głębi jego świadomości, musi przemawiać inaczej - przez krzyk, zaskoczenie, nawet przerażenie. Piękno jakby było
zbyt ciche. Z takimi refleksjami artystów kontrastowały referaty fizyków i matematyków opowiadających o głębokim doświadczeniu piękna, jakiego doznają przy poznawaniu
praw fizyki czy konstruowaniu teorii matematycznych.
Oczywiście nie zabrakło refleksji nad pięknem języka, naszej mowy ojczystej. Bo co wiemy, język może być piękny albo brzydki. Język staje się brzydki nie tylko wtedy, gdy używamy wulgaryzmów, ale
z wielu innych powodów, na które wskazywali w swoich referatach filologowie, poloniści. Warto było ich posłuchać, bo często sami nie zauważamy, jak przestajemy dbać o piękno
języka, którego używamy na co dzień. Jak zwykle po konferencji zostanie wydany tom zawierający wszystkie wygłoszone referaty.
Po tak intensywnych i ubogacających przeżyciach intelektualnych już teraz oczekujemy na przyszłoroczną konferencję, licząc na to, że prof. Maria Kamińska, niestrudzona inspiratorka i organizatorka
majowych konferencji, po raz kolejny zada nam temat, który pobudza do głębokiej refleksji nad naszym chrześcijańskim dziedzictwem.
Pomóż w rozwoju naszego portalu