Jezusowe błogosławieństwa dopełnione są przekleństwami. Tylko czy rzeczywiście chodzi o przekleństwa? A może po prostu o przestrogę? Że nic nie musi trwać wiecznie, ani bogactwo, ani sytość, ani śmiech. Że może przyjść jeszcze ubóstwo, głód, smutek i łzy. I że nie należy wierzyć pochlebcom, bo to, że o nas dobrze mówią, niekoniecznie musi świadczyć dobrze i o nich, i o nas. Bo przyjaciół nie rozpoznaje się po tym, że mówią o nas dobrze, ale po tym, że mówią prawdziwie.
Pomóż w rozwoju naszego portalu