Projekt Etyczne aspekty działalności samorządu terytorialnego realizowany jest w ramach Programu Rozwoju Instytucjonalnego. Ten urzędniczy język! Projekt polega na organizacji setki warsztatów w całej
Polsce - warsztatów, podczas których wójtowie, burmistrzowie, starostowie, urzędnicy i radni rozmawiają o etyce w samorządzie. Trzy tysiące uczestników otrzymuje znakomicie przygotowane materiały:
książkę, zeszyty do ćwiczeń ze studiami przypadków i testami, z filmem zawierającym nagrane scenki pozwalające na rozważanie konkretnych dylematów etycznych. Ale uczestnicy mają wątpliwości - i
to z kilku powodów. Po pierwsze inicjatorem i finansującym projekt jest Ministerstwo Spraw Wewnętrznych i Administracji. Jaki tytuł do organizacji takiego projektu ma urząd, o którym tyle złego się słyszy?
Lekarzu - ulecz najpierw samego siebie, chciałoby się rzec... Po drugie jak można teraz przeznaczać pieniądze na warsztaty z etyki, gdy taka bieda, gdy nie ma z czego finansować służby zdrowia?
Po trzecie nie tędy droga - trzeba przede wszystkim uchwalić dobre ustawy, zreformować rząd i urzędy centralne, zwłaszcza wymiar sprawiedliwości, a szkolenia mogą być tylko maleńkim dodatkiem do
tego, co rzeczywiście może coś zmienić.
Nie ma zgody - popieram program. Cokolwiek się mówi o MSWiA - tutaj akurat dobrze lokuje publiczne pieniądze. Oczywiście, że ministerstwo powinno też działać na rzecz własnej reformy etycznej
- ale musi jednocześnie realizować odpowiedzialność za całą polską administrację. Dobrze, że w ministerstwie są ludzie, którzy to rozumieją. To jest program, bez którego ciągle będzie brakowało
pieniędzy, bo bez etycznych zachowań ludzi na wszystkich poziomach administracji zawsze część będzie wyciekać bokiem, a wiele po prostu nie wpłynie, bo w nieetyczną przestrzeń nie wejdą mądrzy inwestorzy
z dużymi pieniędzmi. Ustawy porządkujące na pewno trzeba uchwalać - ale kto ma to robić, jeśli zbyt słabo etycznie wyrobione społeczeństwo wybiera nieetycznych posłów? Wiem - pojawiają się
marzenia o silnej władzy, która rozwiąże wszystkie problemy. A kto zapewni, że ta silna władza będzie etyczna, że będzie działała naprawdę na rzecz ludzi? Dlatego działać trzeba równolegle w trzech zakresach:
tworzyć dobre prawo poparte skutecznym wymiarem sprawiedliwości, tworzyć jasne i przejrzyste dla obywateli procedury działań administracji, wychowywać etyczne społeczeństwo - i urzędników, i obywateli.
Tak, by aktywność obywatelska wymusiła wolę polityczną etycznych zmian.
Uczestnicy mają też inne wątpliwości. Bodaj w Pile podnieśli problem: elektorat wymaga od nas efektywności, a nie etyki - mówił jeden z burmistrzów. Ja mam rozwiązywać problemy, mam ściągać
pieniądze do gminy, także pieniądze europejskie. A tu ciągle najważniejsze są układy i znajomości. Jak nie ściągnę forsy, nie zrobię inwestycji - nie mam szans na nową kadencję. Sytuacja polityczno-etyczna
jest fatalna, to prawda. Ona zmusza do działań nieetycznych każdego, kto chce odnieść sukces - nawet nie dla siebie, dla tych, którzy go wybrali. Ważny argument - na razie nie wchodzę w to,
czy prawdziwy. Pokazuje jednak i to, że dla budowania etycznego społeczeństwa potrzeba ciągłej, społecznej rozmowy. Koniecznie także w Kościele. A na budowanie osobowości człowieka czas kadencji jest
zbyt krótki. Uczciwym człowiekiem chce się być na całe życie. I na życie wieczne.
Pomóż w rozwoju naszego portalu