W samym centrum Warszawy gigantyczne makiety przysłaniają frontony bloków. Kiepska to wizytówka stolicy, gdy zagraniczni turyści zamiast architektury miasta mają krajobraz naszpikowany reklamą sieci telefonii komórkowej czy firmy produkującej samochody. - Proszę przejechać przez szwajcarskie miasteczka, których urokiem wszyscy się zachwycamy. Nie tylko dlatego, że jest czysto. Tam reklamy są uporządkowane - mówi Michał Borowski, Naczelny Architekt Miasta. - Przez 25 lat pracowałem w różnych miastach Europy: w Berlinie, Sztokholmie, Paryżu. Tam nie do pomyślenia jest by miasto było zalane reklamami w takiej ilości, jak to widać w Warszawie - dodaje Borowski.
Aby poprawić wizerunek stolicy władze Warszawy postanowiły zapanować nad reklamowym chaosem. Powstał projekt wytyczający strefy, w których mogłyby funkcjonować reklamy określonego formatu. Projekt przekazany został do konsultacji do instytucji gospodarczych, m.in. Izby Gospodarczej Reklamy Zewnętrznej, zrzeszającej najważniejsze firmy reklamowe i do Stołecznego Konserwatora Zabytków. Po ok. 2 miesiącach będzie wdrażany.
Nie będzie w ogóle reklam w tzw. strefie „0”, obejmującej obszar zespołu miejskiego, uznanego za pomnik historii, jak Starówka, Trakt Królewski czy Wilanów. Bilbordy i duże reklamy nie będą mogły być umieszczane w I strefie obejmującej obszar dzielnicy Śródmieście a także obszary przylegające do tej dzielnicy ograniczone ulicami: Starzyńskiego, Jagiellońską, pl. Hallera, ul. Dąbrowszczaków, Stalową, Szwedzką, śladem projektowanej al. Tysiąclecia, ul. Grochowską, Waszyngtona, al. Poniatowskiego na prawym brzegu Wisły i ul. Goworka, Puławską, Rakowiecką, Boboli, Rostafińskich, Żwirki i Wigury, Banacha, Grójecką, Kopińską, Grzymały, Al. Jerozolimskimi. Do tych terenów wlicza się ponadto pas terenu o szer. 50 m po zewnętrznej krawędzi pasa drogowego wymienionych ulic. - Nie widzę przeszkód, by wiele domów w Śródmieściu mogło być pokrytych neonami - mówi Naczelny Architekt Miasta.
Małe reklamy podświetlane, umieszczane np. na latarniach będą mogły funkcjonować na Mokotowie, Ochocie, Pradze Południe i Pradze Północ, Woli, Żoliborzu.
Biuro Naczelnego Architekta Miasta opracowało nawet wytyczne co do wielkości i sposobu usytuowania reklam, tak aby nawiązywały do osi płaszczyzn czy fasad budynku.
Pozostaje pytanie czy Warszawa finansowo nie straci na tej operacji. - Z tytułu zamieszczanych reklam zyskiwaliśmy ok. 15 mln zł rocznie. W porównaniu z budżetem miasta wynoszącym ok. 9 mld zł, nie jest to duża suma. Oczywiście każde pieniądze są dla stolicy ważne. Nie sądzę jednak by miasto straciło, być może nawet zyska - mówi Borowski. Ponieważ liczba miejsc reklamowych ma być ograniczona, może dochodzić do ich licytacji i uzyskiwania wyższych cen.
Pomóż w rozwoju naszego portalu