Reklama

Namaszczenie - sakrament uzdrowienia

- Wielu błędnie myśli, że sakrament chorych przeznaczony jest dla umierających. Jak widzą, że idę z olejami, wołają: „O! A kto tam umiera?”. Tymczasem jest to sakrament, który ma uzdrowić człowieka - tłumaczy ks. kan. Henryk Zielak, kapelan Szpitala Praskiego.

Niedziela warszawska 6/2005

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

- Z mojego doświadczenia wynika, że wiedza chorych o sakramentach jest mała. Szczególnie zaś o sakramencie chorych. Ludzie myślą, że ma on przygotować na śmierć - mówi ks. Zielak. Dodaje, że wynika to z funkcjonującego przez wiele lat błędnego nazewnictwa. Dawniej bowiem namaszczenie chorych nazywano ostatnim namaszczeniem lub sakramentem konających, będących już na łożu śmierci.
- Chociaż to nazewnictwo już nie jest używane, to Kościół ciągle nie potrafi przekonać wiernych, że nie jest to sakrament na zejście z tego świata - ubolewa ks. dr Józef Górzyński, liturgista. Namaszcza się wierzącego, który z powodu choroby lub starości znajduje się w złym stanie zdrowia. Nie określa się dokładnie, czy dana choroba jest już na tyle ciężka, że „uprawnia” do przyjęcia sakramentu chorych. „Wystarczy roztropny osąd lub opinia lekarza. Sakramentu tego udzielić można także: przed operacją, choremu, który utracił zmysły, dopóki ma rozeznanie.
Gdy kapłan z olejami zastanie człowieka już zmarłego, wówczas poleca go miłosiernemu Bogu, aby odpuścił mu grzechy i łaskawie przyjął do nieba. Zmarłego nie namaszcza się, chyba, że nie ma pewności, iż chory już naprawdę umarł” - pisze ks. Tarsycjusz Sinka CM w Zarysie liturgiki.

Choruje ktoś wśród was

Reklama

Podstawą biblijną dla sakramentu chorych jest List św. Jakuba. Czytamy tam: „Jest ktoś chory między wami, niech wezwie kapłanów Kościoła. Niech się nad nim modlą i namaszczą go olejem w imię Pana. Modlitwa płynąca z wiary zbawi chorego. Podniesie go Pan, a gdyby był w grzechach, będą mu odpuszczone” (Jk 5, 14-15). Konstytucja apostolska Sacram unctionem infirmorum Pawła VI ustaliła, że sakramentu namaszczenia udziela się chorym, namaszczając ich na czole i dłoniach olejem, wymawiając jeden raz następujące słowa: „Przez to święte namaszczenie niech Pan w swoim nieskończonym miłosierdziu wspomoże ciebie łaską Ducha Świętego. Pan, który odpuszcza ci grzechy, niech cię wybawi i łaskawie podźwignie”.
- Te słowa wskazują, że działanie łaski Bożej jest tutaj podwójne. Uzdrawia człowieka duchowo, ale również, jeżeli jest taka wola Boga, fizycznie - tłumaczy ks. Górzyński.
Do namaszczenia używa się tzw. oleju chorych, który błogosławiony jest przez biskupa podczas uroczystej Mszy Krzyżma Świętego w Wielki Czwartek w katedrze. W przypadku braku poświęconego oleju sam kapłan może go poświęcić.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Najpierw spowiedź, potem namaszczenie

Reklama

Sakrament chorych powinien być poprzedzony sakramentem pokuty.
- Zakładamy, że przyjmując namaszczenie człowiek jest w stanie łaski uświęcającej. Jeżeli nie jest, powinien przystąpić najpierw do spowiedzi. Chyba, że jest nieprzytomny. Wtedy namaszczenie gładzi grzechy, oczywiście pod warunkiem, że chory miał pragnienie wyspowiadania się przed zapadnięciem w nieświadomość - mówi ks. Zielak.
Po przyjęciu namaszczenia chorych, udzielana jest Komunia św.
- I taka kolejność przyjmowania sakramentów: pokuta, namaszczenie chorych, Eucharystia, jest najbardziej logiczna - podkreśla ks. Górzyński. Dodaje, że jeżeli jest realne niebezpieczeństwo śmierci, bo np. wydarzyła się jakaś katastrofa, to nie udziela się namaszczenia chorych, ale Komunii św. w formie wiatyku. - Sakrament chorych jest bowiem przeznaczony, jak sama nazwa wskazuje, dla chorych. Jeżeli ktoś nie jest chory, to ten sakrament nie jest dla niego. Można go też udzielać osobom w podeszłym wieku, których stan zdrowia jest pogorszony nie chorobą, ale wiekiem - tłumaczy ks. Górzyński.
Sytuacje, kiedy sakrament chorych przyjmują nie tylko chorzy, ale i starsi, zdarzają się szczególnie podczas tzw. zbiorowych namaszczeń, odbywających się w parafiach przy okazji np. dni chorego. Ta praktyka nie wszystkim kapłanom się podoba, ponieważ skłania do przyjęcia sakramentu chorych osoby, które wcale nie są chore ani stare. - Rzeczywiście mogą się zdarzyć takie sytuacje, że ktoś przyjmie sakrament chorych „na wszelki wypadek”. Ale uważam, że organizowanie zbiorowych namaszczeń to dobra praktyka. Ten sakrament należy, jak się da, celebrować we wspólnocie. Oczywiście można sakrament chorych przyjmować wielokrotnie, nawet w tej samej chorobie, jeżeli stan się pogorszy. Nie ma więc limitu, ale trzeba uważać też w drugą stronę i nie przesadzać. Ten sakrament to nie jest jak np. lekarstwo na katar - mówi ks. Górzyński.
Jednak przypadki przesadzania z częstotliwością przyjmowania sakramentu chorych nie zdarzają się często. Znacznie częściej ludzie nie doceniają tego sakramentu i nie chcą przyjmować. - Jeszcze nie umieram - mówią. Co wtedy robić? - Bardzo ważna jest tu rola osób towarzyszących choremu. To, jak mówią i co mówią o sakramencie chorych. Jeżeli będą miały właściwe podejście do tego sakramentu, mogą przekonać chorego do jego przyjęcia - tłumaczy ks. Górzyński. Potwierdza to ks. Zielak: - Rola rodziny chorego jest ogromna. Ważne jest, żeby rodzina umiała wytłumaczyć choremu, jeżeli jeszcze tego nie rozumie, sens przyjmowania sakramentu chorych. Wtedy księdzu jest już łatwiej.

Tylko dla zdjęcia

Zdarzają się również i takie sytuacje, kiedy to przede wszystkim rodzinie zależy, aby chory przyjął namaszczenie. Nawet wbrew woli samego chorego. Jeden z pracujących kiedyś w parafii w Wilanowie kapłanów opowiadał, jak to został poproszony z posługą do chorego. Księdza zawieziono tam luksusowym samochodem, wprowadzono do bogatej wilii, posadzono na fotelu, zaproponowano drinka. Ten zdziwiony odparł, że przecież przyszedł tutaj nie na drinka, ale udzielić sakramentu chorych. - A, nie, nie! Dziękujemy! Dziadek jest innego wyznania. Wystarczy, że zrobimy księdzu zdjęcie przy dziadku - wyjaśnili członkowie rodziny chorego, którym tylko zależało, aby sąsiedzi i znajomi zobaczyli, że starszy pan przyjął przed śmiercią księdza.
Z kolei ks. Zielak opowiada, że niektórym chorym i ich rodzinom chodzi tylko o zaświadczenie o przyjęciu sakramentu chorych. - Bo bez tego, zwłaszcza na prowincji, mogą czasem być trudności z pochowaniem zmarłego, jeżeli on przez całe życie np. nie chodził do kościoła. I z tego powodu czasami chorzy decydują się przyjąć namaszczenie. Jeszcze dobrze jak to sam chory wyraża taką wolę, bo np. nie chce robić kłopotów rodzinie. Gorzej jak chory nie chce, a rodzina przymusza. Wtedy właściwie nie mogę udzielić sakramentu, bo musi być wyrażona wola chorego - tłumaczy ks. Zielak.

Troska o samotnych

Wszyscy, którzy pragną przyjąć sakrament chorych powinni się do tego dobrze przygotować. W szpitalach za przygotowanie to odpowiada rodzina i oczywiście kapelan. Ma on codzienny kontakt z chorym, odpowiedni czas, żeby go poznać i zaskarbić sobie jego zaufanie. O. Jacek Pleskaczyński, jezuita, były kapelan szpitala MSWiA na ul. Wołoskiej opowiadał, że bardzo starannie przygotowywał chorych na przyjęcie sakramentów. Przed albo po każdej Mszy św. głosił krótkie katechezy przygotowujące do przyjmowania sakramentów pokuty i namaszczenia.
Natomiast w przypadku osób samotnych, w domach, nieocenioną rolę odgrywają życzliwi sąsiedzi, którzy zainteresują się konkretną osobą, dadzą znać do parafii, że potrzebna jest wizyta księdza.
Przed wizytą kapłana trzeba przygotować stolik z krzyżem, zapaloną świecę, wodę święconą, ręczniczek i szklankę z wodą. Ale przede wszystkim ważne jest, aby domownicy i osoby towarzyszące modliły się wraz z kapłanem w intencji chorego.

2005-12-31 00:00

Oceń: +6 -3

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Św. Hubert - prawda i legendy

Niedziela toruńska 44/2003

[ TEMATY ]

św. Hubert

en.wikipedia.org

Ponad 1200 lat dzieli nas od czasów, w których żył i działał św. Hubert. Właśnie ta różnica dwunastu wieków sprawiła, że na to, co o nim wiemy, składają się: prawda, legendy i mity. Prawdopodobnie urodził się w 655 r. w znanej i znakomitej rodzinie, na obszarze dzisiejszych Niderlandów. W wieku około 18 lat został oddany na dwór króla Frankonii, a tam poślubił córkę Pepina z Heristal, z którą miał przynajmniej jednego syna. Przez kilka lat pełnił życie pełne przygód jako rycerz. Później został kapłanem i uczniem św. Laparda, a po jego śmierci, ok. 708 r. objął po nim półpogańską diecezję Maastricht. Miał ogromne zasługi w nawracaniu na wiarę chrześcijańską swoich ziomków, którzy dotychczas czcili bożków germańskich. Zmarł w Liege około 727 r., gdzie pochowano go w tamtejszej katedrze. W 825 r. część jego relikwii przeniesiono do Andage, które od tej chwili otrzymało nazwę Saint Hubert. Kult św. Huberta bardzo szybko szerzył się w Europie. Jako patron myśliwych odbierał cześć od XI w., co szczególnie może dziwić, gdyż w najstarszych pismach brak informacji na temat jego działalności na niwie łowieckiej. W XIV w. kult św. Huberta połączono z elementami kultu św. Eustachego. Św. Eustachy żył na przełomie I i II w. Z tego okresu pochodzi słynna legenda o jeleniu. Św. Eustachy jeszcze jako Placydus był naczelnikiem wojskowym cesarza Trajana i oddawał cześć bożkom rzymskim. W czasie jednego z polowań ujrzał jelenia z krzyżem pośrodku poroża. Jeleń nakazał Placydusowi ochrzcić się i przyjąć imię Eustachy. Kult św. Eustachego popularny był zwłaszcza w Kościele wschodnim. Apokryfy o św. Hubercie przeniosły motyw jelenia na grunt chrześcijaństwa zachodniego, umieszczając je w realiach VII w. Mówi się, że gdy żona Huberta wyjechała do swojej umierającej matki, jej osamotniony mąż zaczął hulaszcze życie, a nade wszystko pokochał polowania, które zmieniły się w rzezie zwierzyny prowadzone bez umiaru. W trakcie jednego z takich polowań Hubert ujrzał wynurzającego się z kniei wspaniałego jelenia z krzyżem, jaśniejącym niezwykłym blaskiem pomiędzy pięknymi rozłożystymi rogami. Jednocześnie usłyszał nieziemski głos: „Hubercie! Dlaczego niepokoisz biedne zwierzęta i zapominasz o zbawieniu duszy?”. Wydarzenie to spowodowało wewnętrzną przemianę Huberta, który od tego momentu zmienił swoje życie. Kanonizowany po śmierci, został patronem myśliwych, a dzień jego śmierci i przeniesienia jego relikwii do klasztoru w Andagium - 3 listopada jest świętem myśliwych. Kolejne wątki kultu Świętego dodali pewnie sami myśliwi, którzy mają niezwykłą wyobraźnię. Ze względu na swoje życie, związane z radykalnym, gwałtownym nawróceniem, jest św. Hubert dzisiaj niezwykle popularny. Dynamizm jego życia i nawrócenia może utwierdzać w przekonaniu, że każdy z nas ma szansę zmienić swoje życie na lepsze, a dla każdego chrześcijanina głos z nieba: „Hubercie! Odmień swoje życie...” - jest wezwaniem do stawania się lepszym, bardziej doskonałym, świętym.
CZYTAJ DALEJ

Nikt nie jest postawiony poza nawiasem Bożego miłosierdzia

2025-10-30 10:15

[ TEMATY ]

rozważania

O. prof. Zdzisław Kijas

Adobe Stock

Żeby zobaczyć głębszy sens tego, co mnie spotyka, naprawdę dostrzec ludzi, którzy mnie otaczają, trzeba prosić o pomoc Boga. To właśnie znaczy „spojrzeć w górę”, czyli modlić się. Na modlitwie proszę Boga, aby nauczył mnie właściwie patrzeć na siebie i ludzi, na całe moje życie, i dostrzegać we wszystkim, co mnie spotyka, nawet w trudnościach i lękach, coś szczególnego, co może być dla mnie dobre, co może mnie uczy nić lepszym, bardziej wrażliwym na otoczenie.

Było już około godziny szóstej i mrok ogarnął całą ziemię aż do godziny dziewiątej. Słońce się zaćmiło i zasłona przybytku rozdarła się przez środek. Wtedy Jezus zawołał donośnym głosem: «Ojcze, w Twoje ręce powierzam ducha mojego». Po tych słowach wyzionął ducha. A był tam człowiek dobry i sprawiedliwy, imieniem Józef, członek Rady. On to udał się do Piłata i poprosił o ciało Jezusa. Zdjął je z krzyża, owinął w płótno i złożył w grobie wykutym w skale, w którym nikt jeszcze nie był pochowany. W pierwszy dzień tygodnia niewiasty poszły skoro świt do grobu, niosąc przygotowane wonności. Kamień zastały odsunięty od grobu. A skoro weszły, nie znalazły ciała Pana Jezusa. Gdy wobec tego były bezradne, nagle stanęło przed nimi dwóch mężów w lśniących szatach. Przestraszone, pochyliły twarze ku ziemi, lecz tamci rzekli do nich: «Dlaczego szukacie żyjącego wśród umarłych? Nie ma Go tutaj; zmartwychwstał».
CZYTAJ DALEJ

Leon XIV na Mszy za Franciszka i innych zmarłych biskupów

2025-11-03 12:36

[ TEMATY ]

Leon XIV

Msza za zmarłych

Vatican Media

Leon XIV w grotach watykańskich, przy grobach papieży

Leon XIV w grotach watykańskich, przy grobach papieży

Chrześcijanie nie nazywają miejsc pochówku nekropoliami, czyli miastami umarłych, ale cmentarzami, czyli miejscami spoczynku, w których zmarli oczekują na zmartwychwstanie - powiedział Leon XIV podczas Mszy za zmarłych ostatnio biskupów i kardynałów, w tym za papieża Franciszka. „Niech zostaną oczyszczeni ze wszelkiej skazy i świecą jak gwiazdy na niebie” - powiedział Ojciec Święty.

W homilii Papież zaznaczył, że dzisiejsza Eucharystia nabiera dla niego szczególnej wymowy, świadczy o chrześcijańskiej nadziei. Biblijnym obrazem tej nadziei jest ewangeliczna opowieść o uczniach idących do Emaus. Punktem wyjścia tej opowieści jest doświadczenie śmierci i to w najgorszej postaci. Śmierć, która zabija niewinnych, pozostawia po sobie zniechęcenie i rozpacz - powiedział Papież.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję