S. Regina Manińska była studentką, kiedy ks. prof. K. Wojtyła mieszkał w domu sióstr podczas pobytów w Lublinie. Pamięta, że ten szczególny i zarazem zwyczajny Gość nigdy nie szukał wygód. Z wdzięcznością akceptował bardzo skromne warunki. W domu było ciasno, bo siostry straciły wówczas część budynku. Poza tym sióstr było w domu sporo. W znajdującym się wtedy w tym domu internacie dla sióstr studentek KUL-u mieszkały także siostry z innych zgromadzeń. Czasem ks. prof. Wojtyła wygłaszał dla mieszkanek konferencje i posługiwał im spowiedzią. Codziennie w późnych godzinach wieczornych odprawiał Drogę Krzyżową. Kaplica nie mogła pomieścić wszystkich sióstr, stacje umieszczano więc na korytarzu. „Te nabożeństwa robiły na mnie ogromne wrażenie. Kiedyś zastałam Księdza Profesora przy samotnym odprawianiu Drogi Krzyżowej późnym wieczorem. Miałam wrażenie, że był zupełnie nieświadomy tego, co dzieje się dookoła - był wyłączony, zatopiony w bardzo głębokiej modlitwie” - mówi s. Regina. S. Apolonia Kukiełka, zakrystianka, może potwierdzić te słowa. Nie pamięta ona wprawdzie rozmów z ks. prof. K. Wojtyłą, ale w pamięci zachowuje obraz kapłana zatopionego w modlitwie. Zawsze przed i po Mszy św. w zakrystii długo pozostawał w jakiejś niezwykłej, niepojętej dla przeciętnego człowieka rzeczywistości. To się czuło. Był jakby „wyłączony z tego świata”.
S. Regina zna wspomnienia innych osób, które miały możliwość spotkać ks. Wojtyłę: zawsze był człowiekiem serdecznym, ciepłym, nawiązywał kontakt z osobami najskromniejszymi, pozdrawiał, nigdy nie przechodził obojętnie. Był niezwykle skromny, nigdy nie wywyższał się z tego powodu, że był profesorem. „Na pewno wyczuwało się, że ks. Wojtyła jest kimś wyjątkowym, niezmiernie głębokim” - twierdzi s. Regina.
„Ks. K. Wojtyła przyjeżdżał do naszego domu w początkach pracy na KUL-u dlatego, że dobrze znał i cenił naszą ówczesną przełożoną, m. Angelę Kurpisz. Zawsze ją wspominał i potem przy okazji spotkań młodszych sióstr z naszego zgromadzenia z Ojcem Świętym, kiedy Matka Angela już nie żyła, zawsze się pytał: - Pamięta siostra Matkę Angelę?” - wspomina s. Regina. Ojciec Święty nigdy nie zapominał o osobach, pozostawał wierny przyjaźniom, które nawiązały się we wcześniejszym okresie. Ks. prof. Wojtyła zajmował mały pokoik. Dzisiaj ten pokój, kaplica i korytarz w domu sióstr są już zmienione. U urszulanek nie zachowały się żadne pamiątkowe rzeczy po ks. K. Wojtyle z tamtego okresu, podobnie jest w KUL-owskim konwikcie i na Poczekajce. Świadczy to o tym, że ks. prof. Wojtyła nigdy nie miał żadnych szczególnych wymagań dla siebie i zawsze korzystał z rzeczy najskromniejszych, najprostszych.
Pomóż w rozwoju naszego portalu