Reklama

Plusy i minusy Warszawy

Można jedynie dywagować, kim jest przeciętny warszawski katolik. Bo - z wyjątkiem religijności młodzieży - nie ma dokładnych badań na ten temat. Także rola parafii w tym dużym mieście jest inna, niż w innych regionach. Przede wszystkim jednak, jak mówią sami księża, trudniej jest tu stworzyć wspólnotę.

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Stolica jest miastem specyficznym, różnorodnym i podzielonym, gdzie trudniej stworzyć więzi, także parafialne. Ta różnorodność jest jednak także jej bogactwem

Warszawskie parafie są bardzo zróżnicowane. Bo zróżnicowana jest sama stolica. Przede wszystkim demograficznie. Zaledwie 50% mieszkańców tutaj się urodziło. Pozostała część to ludność napływowa, zarówno z okolic stolicy, jak innych, nieraz bardzo odległych części Polski. Wciąż przyjeżdżają tu młodzi, by szukać lepszej pracy, dobrych szkół i uczelni czy robić karierę. Trzeba wielu lat, by powstały silniejsze więzi społeczne. Potrzebny jest też dłuższy czas, by nowi ludzie związali się ze swoją parafią.

Szukanie wspólnoty

Nierzadkie jest też zjawisko, że wierni uczęszczają do różnych kościołów, niekoniecznie parafialnych. Przykładem jest młodzież, głównie studencka, która chętniej skupia się w dużych ośrodkach akademickich, jak św. Anna, dominikanie, Święty Krzyż czy kościół przy Domaniewskiej. Wśród ludzi młodych zresztą, jak wynika z najnowszego opracowania Instytutu Statystyki Kościoła Katolickiego, można wyodrębnić trzy grupy: pierwsza z nich, najliczniejsza - to, ci którzy nie czują się związani z parafią. Połowa z nich to młodzież urodzona i na stałe mieszkająca w Warszawie. Druga grupa - ponad jedna trzecia - deklaruje częściowo poczucie związku z parafią. Około 40% stanowią tu rdzenni warszawiacy. Wreszcie, ostatnia - najmniejsza, to osoby o silnej autoidentyfikacji parafialnej, w większości wychowane poza Warszawą, głęboko wierzące. - Ale cała młodzież ma silną potrzebę wspólnotowości, bycia razem, co ujawniło się po śmierci Papieża - uważa ks. prof. Witold Zdaniewicz, redaktor opracowania Młodzież Warszawy - pokolenie pontyfikatu Jana Pawła II.
W Warszawie sporo jest także obcokrajowców - to tu działają ambasady, międzynarodowe firmy i instytucje. Ta grupa jest chyba najmniej związana z parafiami. Jeżeli w ogóle ci ludzie chodzą do kościoła, to zazwyczaj na Msze w językach obcych.
Wielu warszawiaków, zwłaszcza tych rodowitych, pamiętających miasto sprzed wojny, ma swoje ulubione kościoły. I właśnie do nich, a nie do swoich parafii, jadą oni na niedzielne Msze św. Najczęściej na Stare Miasto, gdzie wśród strzelistości świątyń i w murach Zamku Królewskiego unosi się genius loci.
Wreszcie, ciągle się zmienia oblicze typowych parafii warszawskich. - Nastąpiło zderzenie kulturowe - zauważa ks. inf. Zdzisław Król, proboszcz parafii Wszystkich Świętych - zmieniły się też warunki społeczne, a to z kolei powoduje szybką zmienność parafian. - Obserwuję to u siebie, u św. Józefa na Kole - mówi ks. prał. Jan Sikorski. Na terenie jego parafii są bloki z małymi mieszkaniami. Siłą rzeczy więc, nie będą tu mieszkać młode rodziny z dziećmi. - Jeżeli tylko trochę się dorobią, biorą kredyt i przeprowadzają się do innej dzielnicy - twierdzi Proboszcz. To zjawisko zauważa też ks. Zygmunt Wirkowski, proboszcz parafii Matki Bożej Różańcowej na Bródnie: - Gdy chodzę po kolędzie, na 10 mieszkań drzwi otwiera mi 8 wdów. Ich dzieci masowo się stąd powyprowadzały. Zazwyczaj do nowych osiedli. Przy takiej rotacji ludzi trudno mówić o więzi parafialnej.
Nie znaczy jednak, że parafia jest martwym ośrodkiem. Wręcz przeciwnie, przeważnie to z nią wiąże się całe życie religijne człowieka. Bo w parafii przyjmuje on chrzest, przystępuje do Pierwszej Komunii i spowiedzi świętej, przyjmuje sakrament bierzmowania, przystępuje do sakramentu małżeństwa. - Ponadto, gdy parafie są żywe i podejmują różne inicjatywy, wierni chętnie się włączają i tworzą się więzi. Jednoczą się także, gdy buduje się świątynię, gdy przy kościele działają różne grupy modlitewne, ośrodki charytatywne czy podejmowane są inne wspólne akcje - mówi ks. Sikorski.
Parafie zawsze będą podstawową komórką administracyjną Kościoła. Zresztą w Polsce są one stosunkowo silne. Wszystkie ruchy religijne też przecież związane są z parafiami, czego nie można powiedzieć o wielu krajach Zachodu.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Reklama

Pokonać anonimowość

Po obu stronach Wisły część parafii położona jest poza stolicą. Nieco inna jest ich pozycja i rola wspólnot na wsi albo w małych miasteczkach. - Parafianie się tu znają, także proboszczowie z pamięci wymieniają nazwiska swoich wiernych - mówi ks. Kazimierz Gniedziejko, proboszcz ze Stanisławowa koło Nieporętu. Ks. prał. Jan Szubka, proboszcz w Babicach przyznaje, że w mniejszych ośrodkach jest większa możliwość dotarcia do ludzi. A nieobecność na niedzielnej Mszy św. jest wstydem powszechnym, bo od razu wszyscy widzą, że ktoś nie przyszedł do kościoła. Parafia stanowi ważne centrum życia danej miejscowości.
Swoją specyfikę mają ośrodki podmiejskie. Ich mieszkańcy mają tu zazwyczaj swoje domy, a do pracy dojeżdżają do Warszawy. Związek z parafią nie jest już taki jak na wsi, ale jeszcze stosunkowo silny. Regularne praktyki religijne szacuje się nawet na ok. 50%. - Tak jest choćby w Falenicy - mówi ks. Marek Doszko, proboszcz - gdzie ludzie chętnie biorą udział w inicjatywach organizowanych przez parafię i miasto.
W samej Warszawie natomiast panuje większa anonimowość. Gdy na niedzielne Msze co godzina przychodzi kilkaset osób, w większości nawet między sobą się nie znają, nie mówiąc już o rozpoznawaniu wszystkich parafian przez księży. I o zaangażowaniu w sprawy parafii. Bo życie w mieście jest bardziej intensywne, ludzie do późna pracują. Także młodzież ma wieczorami wiele zajęć pozalekcyjnych, kursy językowe, co uniemożliwia systematyczną formację w duszpasterstwach. - Nawet jeśli w Warszawie jest większa różnorodność i rozbicie, jednak także tutaj w każdej parafii jest grupa wiernych, która czuje się odpowiedzialna za swoją wspólnotę i bierze udział w jej życiu. Są to często ludzie starsi i młodzież szkolna. Ale to też dobrze. - Nie boję się więc o przyszłość parafialnych wspólnot, choć trzeba włożyć tu więcej wysiłku, by je tworzyć - mówi ks. Zygmunt Wirkowski.

Reklama

Jedno miasto - dwie diecezje

Warszawa ma jeszcze jedną cechę specyficzną. Jest jedynym miastem w Polsce, które rzeka dzieli na dwie diecezje. Tak jest od roku 1992, kiedy został wprowadzony nowy podział administracyjny Kościoła. Warszawa została przedzielona Wisłą na archidiecezję warszawską, której biskupem pozostał kard. Józef Glemp i na diecezję warszawsko-praską z ordynariuszem bp. Kazimierzem Romaniukiem (obecnie jest nim abp Sławoj Leszek Głódź). Miasto ma teraz dwie katedry: św. Jana Chrzciciela i św. Floriana. I dwie kurie biskupie.
Nowemu podziałowi administracyjnemu przyświecał jeden cel: umożliwienie częstszych kontaktów wiernych z biskupem i zdynamizowanie duszpasterstwa. Czy to się udało?
Jak twierdzą księża po obu stronach Wisły, z pewnością kontakt księży i wiernych z biskupem jest większy. I to niewątpliwie jest plus. Ale są też minusy. - Bo każda diecezja ma odrębne przepisy szczegółowe, odrębne programy duszpasterskie przygotowujące do poszczególnych sakramentów, a to wszystko tworzy nieraz zamęt wśród ludzi - mówi ks. Sikorski. Duchowni zwracają też uwagę na konieczność koordynacji działań duszpasterskich po obu stronach Wisły, tak by lepiej służyć mieszkańcom całej stolicy i jej okolic. Ubolewają również, że zanika kontakt między księżmi obu diecezji. - Najmłodsze roczniki kapłanów - mówi ks. Jerzy Gołębiewski, wikariusz biskupi diecezji warszawsko-praskiej - już teraz się nie znają i to jest minus tego podziału. Tym bardziej, że w Warszawie są dwa seminaria duchowne: przy Krakowskim Przedmieściu - utrwalone tradycją, ze sławami profesorskimi pamiętającymi jeszcze czasy kard. Wyszyńskiego - i nowe na Tarchominie, z młodymi wykładowcami, którzy w większości nie mają jeszcze tytułów profesorskich. Różna jest też liczba kleryków, na Pradze jest ich mniej, ale też diecezja jest mniejsza.
Potencjał naukowy archidiecezji natomiast stanowi też Uniwersytet Kardynała Stefana Wyszyńskiego, który z roku na rok się rozwija i kształci coraz większą liczbę studentów. Po lewej stronie Wisły jest również Papieski Wydział Teologiczny. Swoją siedzibę ma tu również Sekretariat Episkopatu, Sąd Metropolitalny czy Centrum Formacji Misyjnej. Jest też siedziba Caritas Polska. Sama Caritas jednak prężniej działa po stronie praskiej. Być może dlatego, że więcej jest tam obszarów biedy, stąd więcej placówek charytatywnych.
W istocie jednak podział miasta na pół jest sztuczny. Bo żyje ono swoim życiem i funkcjonuje jako jedna stolica. Także dawne rozróżnienie Warszawy i Pragi jest dzisiaj mitem. Bo o Pradze nie mówi się dziś jedynie w znaczeniu historycznym. Właśnie na Pradze bowiem są wielkie osiedla, jak Tarchomin, Białołęka czy Grochów, które w niczym nie przypominają dawnej Ząbkowskiej czy Targowej.
Być może w dłuższej perspektywie czasowej sprawdzi się podział miasta na dwie części. A być może nadejdą kiedyś czasy, że Warszawa znów będzie jedną diecezją.

Reklama

Ks. prał. Grzegorz Kalwarczyk
Kanclerz Kurii Metropolitalnej Warszawskiej:
Stolica państwa nie powinna być podzielona na dwie osobne diecezje, jest to niewątpliwie swoisty precedens. Istnieje obawa tworzenia się dwóch różnych tradycji w jednym mieście. Każda diecezja ma też swoje zasady duszpasterskie, co powoduje pewien zamęt prawny na przykład w szkołach. Bo uczniów z tej samej równorzędnej klasy obowiązują inne reguły przygotowujące do I Komunii czy do bierzmowania tylko dlatego, że mieszkają oni w innej części Warszawy. Obowiązują też inne programy nauczania, inne podręczniki. Nie jest też dobrze, że Warszawa ma dwa seminaria duchowne, potrzebna jest bowiem dodatkowa kadra profesorska, zwiększają się też koszty funkcjonowania.
Plusem natomiast jest bliższy kontakt biskupa z wiernymi. Takie zresztą było założenie nowego podziału administracyjnego archidiecezji warszawskiej.

Ks. Jerzy Gołębiewski
Wikariusz biskupi diecezji warszawsko-praskiej:
Największym plusem podziału Warszawy na dwie diecezje jest bliższy kontakt wiernych i księży z biskupem, który częściej odwiedza swoje parafie. Po podziale lepiej też układa się współpraca Kościoła z samorządami. Ułatwia to wspólne rozwiązywanie społecznych problemów lokalnych. Specyfiką diecezji warszawsko-praskiej natomiast jest jej położenie, które sprawia, że jest ona w dużej mierze rolnicza. Sporo też mamy po prawej stronie Wisły obszarów biedy, stąd tak bardzo rozbudowana jest praska Caritas, która podejmuje wciąż nowe inicjatywy.
Minusem tego podziału administracyjnego zaś jest znikoma liczba inteligencji, ludzi świata kultury i nauki. Nie mamy też tutaj wyższej uczelni. Zanika też stopniowo kontakt pomiędzy dwiema diecezjami. Myślę, że wraz z upływem lat proces ten będzie się znacznie pogłębiał i być może przyjdzie moment, kiedy księża prascy i warszawscy w ogóle nie będą się tak znali jak dotychczas, kiedy łączyło ich wspólne seminarium.

2005-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

#PodcastUmajony (odcinek 1.): Bez przesady

2024-04-30 21:13

[ TEMATY ]

Ks. Tomasz Podlewski

#PodcastUmajony

Mat.prasowy

Po co Jezus dał nam Maryję? Jak budować z Nią relację? Czy da się przesadzić w miłości do Matki Bożej? Tymi i innymi przemyśleniami dzieli się w swoim podcaście ks. Tomasz Podlewski. Zapraszamy do wysłuchania pierwszego odcinka "Podcastu umajonego".

CZYTAJ DALEJ

Świadectwo: moja Matka Jasnogórska tak mnie uzdrowiła

2024-05-02 20:40

[ TEMATY ]

świadectwo

uzdrowienie

Karol Porwich/Niedziela

To Ona, moja Matka Jasnogórska, tak mnie uzdrowiła. Jestem Jej niewolnikiem, zdaję się zupełnie na Jej wolę i decyzję.

Przeszłość pana Edwarda z Olkusza pełna jest ran, blizn i zrostów, podobnie też wygląda jego ciało. Podczas wojny walczył w partyzantce, był w Armii Krajowej. Złapany przez gestapo doświadczył ciężkich tortur. Uraz głowy, uszkodzenie tętnicy podstawy czaszki to pamiątki po spotkaniu z Niemcami. Bili, ale nie zabili. Ubowcy to dopiero potrafili bić! To po ubeckich katorgach zostały mu kolejne pamiątki, jak torbiel na nerce, zrosty i guzy na całym ciele po biciu i kopaniu. Nie, tego wspominać nie będzie. Już nie boli, już im to wszystko wybaczył.

CZYTAJ DALEJ

Rozważania na niedzielę: Jak się uczyć miłości?

2024-05-02 20:31

[ TEMATY ]

rozważania

ks. Marek Studenski

Mat.prasowy

To jest wręcz szalone że współczucie i empatia mogą zmienić świat szybciej niż konflikty i przemoc. Każdego dnia doświadczamy sytuacji, które testują naszą wrażliwość - naszą miłość do siebie samego do bliźnich i oczywiście do Boga.

Czy możemy się tak przygotować by te testy zdać pomyślnie, by one nas nie rozbiły?

CZYTAJ DALEJ

Reklama

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję