Reklama

Wskazywać prawdziwy kierunek

Niedziela przemyska 47/2005

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

W Ewangelii według św. Łukasza, którą cyklicznie czytamy w dni powszednie ostatnich tygodni roku liturgicznego, znajdujemy w tekście przeznaczonym na poniedziałek 32. tygodnia zwykłego taki między innymi fragment: „Niepodobna, żeby nie przyszły zgorszenia; lecz biada temu, przez którego przychodzą. Byłoby lepiej dla niego, gdyby kamień młyński zawieszono mu na szyi i wrzucono go w morze, niż żeby miał być powodem grzechu jednego z tych małych”.
Kaznodzieje komentując ten fragment wytaczają nieraz potężne kolumbryny wielkich grzechów. Nie robi to, zdaje się, zbyt wielkiego wrażenia na słuchaczach, bo przecież to nie ja popełniam tak wielkie wykroczenia z dziedziny zgorszenia, to inni. A jednak ten fragment przykuł moją uwagę nie tylko zmuszając do refleksji nad moim udziałem w dramacie zmiękczania sumień, ale może i dlatego, że intensywnie przeżywam wydarzenia, które mają miejsce w wielu szkołach średnich. Rozpoczął się czas tzw. półmetków. Nie miejsce na rozważanie nad ich sensem. Sądzę, że to niezła forma integracji grupy klasowej. Jest jednak jedno ale... A jest nim termin organizowania tych zabaw. Oczywiście piątki. Oczywiście nie dotyczy pewnie wszystkich szkół, ale mam na myśli kilka, o których wiem, a przypadek jednej z nich obszedł mnie mocno emocjonalnie.
Dydaktyka tych zabaw jest prosta - muszą być. Trzeba zatem je tak zorganizować, aby dla wychowawców stwarzało to najmniej kłopotów. Kończy się tydzień, odbębnijmy zatem „imprezę” w piątek i mamy spokojny weekend. No właśnie, czy spokojny?
Kościół naucza, że każdy piątek roku jest dniem postu i pokuty. Przytoczmy wykładnię Katechizmu: „Okresy i dni pokuty w ciągu roku liturgicznego (Okres Wielkiego Postu, każdy piątek jako wspomnienie śmierci Pana) są w Kościele specjalnym czasem praktyki pokutnej. Okresy te są szczególnie odpowiednie dla ćwiczeń duchowych, liturgii pokutnej, pielgrzymek o charakterze pokutnym, dobrowolnych wyrzeczeń, jak post i jałmużna, braterskiego dzielenia się z innymi...” (KKK 1438). Organizowanie i udział w hucznych imprezach jest takim samym grzechem jak naruszenie świętości czasu Wielkiego Postu. I co z tego?
W jednej z przemyskich szkół zorganizowano taki półmetek. Protestowali katecheci (szkoda, że nie wszyscy), znalazła się grupa młodzieży, która zdobyła się na heroizm rezygnacji z udziału w takiej grzesznej „imprezie”. Nie winię tych młodych, którzy jednak poszli na zabawę. Winni są nauczyciele, wychowawcy i katecheci, którzy zgodzili się na ten grzeszny sposób załatwiania sprawy. Daje to świadectwo ich „troski” o wychowanie młodzieży i stawia pod znakiem zapytania ich szacunek dla posłania, realizowania swego zawodu. Sprawa obeszła mnie o tyle intensywnie, że mogłem uczestniczyć w dylematach sumienia rodziców jednej z uczestniczek tego konkretnego półmetka. Miotali się między swoją hierarchią wartości i chęcią udziału w imprezie ich dziecka. Przegrali. Przegrali z bezdusznością wychowawców, którzy nic nie zrobili, aby w całym procesie wychowawczym, tak dziś trudnym, przyjść rodzicom z pomocą.
W materiałach roboczych, które otrzymali biskupi uczestniczący w ostatnim Synodzie Biskupów, w ich 73. numerze zauważono: „Istnieją katolicy, którzy nie rozumieją, dlaczego grzechem jest udzielanie politycznego poparcia kandydatowi, który otwarcie opowiada się za aborcją czy innymi poważnymi czynami przeciw życiu, sprawiedliwości i pokojowi”.
Jest jeszcze tekst biblijny, który gani faryzeuszów za to, że nakładają na ludzi ciężary, których ci udźwignąć nie mogą, a sami palcem ruszyć nie chcą. Kiedy czyta się ten tekst w kościele, daje się zauważyć czasem ironiczny uśmiech słuchaczy skierowany w stronę kapłana. I pewnie słusznie. Dziś chciałbym ten uśmiech nie ironiczny, ale smutny, przenieść na wszystkich starszych. Wiadomo, że młodzi lubią się bawić i trzeba dołożyć starań, by ta emanacja radości odbywała się w klimacie kultury, poszanowania świata wartości. Nie możemy tego oczekiwać od pubów i dyskotek, których jednym z celów jest właśnie „wymiękczanie” młodych. Bo jeśli słyszę, że dealerzy narkotyków mają pod ręką fachową kadrę, którą wzywają do młodzieży, która przedawkowała, to co tu mówić o zabawie. To zwyczajne demoralizowanie za ciężko odkładane pieniądze rodziców. Ale jeśli ten proces dokonuje się przy cichym, a nawet inicjatywnym udziale nauczycieli, wychowawców i katechetów, to jest to już wielkie zgorszenie.
Czepiam się? Niekoniecznie. W szkole średniej pracuje zwykle blisko 40 pedagogów. Imprez dyskotekowych jest kilka. Zapewnienie właściwej opieki nie obejmie udziału ani połowy pedagogów. Czy zatem nie znajdzie się tylu, by poświęcić wolny sobotni wieczór na udział w takiej zabawie?
Oprócz zabawy pojawia się problem spożywania mięsa w piątek. Tu my starsi zaciągamy kolejny grzech cudzy - bo to przez nas młodzi grzeszą przeciw piątkowemu postowi. Sądzę, że jest to grzech ciężki, popełniony przez wszystkich starszych, którzy jeśli nawet sami nie jedzą, to jednak grzeszą, grzechem tych młodych.
Nie chcę naprawdę nikogo obrażać. Piszę głęboko smutny, że tak trudno nam starszym o dar świadectwa dla młodych ludzi. Rodzice nie przemogą, ale szkoła może. Może po prostu wyznaczyć sobotni termin na zabawę i sprawa jest załatwiona. Młodzież to przyjmie. A nie ma tak nigdy, by termin wszystkim pasował.
Zakończę pewnym autentycznym wydarzeniem. Każdy z nas po raz pierwszy spotkał się kiedyś z grzechem, po raz pierwszy poszedł w złym kierunku. Kennedy Williamson opowiada o starym umierającym człowieku. Coś poważnie go niepokoiło. W końcu powiedział o tym zebranym wokół swego łoża: „Gdy byłem chłopcem, często bawiłem się przy skrzyżowaniu dróg. Stał tam stary, luźno osadzony w ziemi drogowskaz. Pamiętam, gdy pewnego dnia obróciłem ten drogowskaz tak, by pokazywał on niewłaściwe kierunki. Stale myślę o tym, ilu podróżnych poszło niewłaściwą drogą”.
Ilu młodych przez naszą arogancję wobec prawa Bożego poszło niewłaściwą drogą? Pozostawiam to pytanie dla siebie i innych.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

2005-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Małżeństwo z Andrychowa idzie do grobu św. Jakuba. Zaniosą tam też Twoją intencję

2024-05-15 12:09

[ TEMATY ]

Santiago de Compostela

Camino

świadectwa

Archiwum rodzinne

Mają już za sobą dwa tygodnie pieszej wędrówki. Zostało im jeszcze 100 dni, by planowo dotrzeć do sanktuarium w Santiago de Compostela. Dorota i Rafał Janoszowie zamierzają pokonać 2890 km. Wyruszyli z Andrychowa Drogą św. Jakuba, by podziękować za 35 lat małżeństwa. Dziękują także za trójkę swych dzieci, za pozostałych członków rodziny, za przyjaciół i za to, co ich w życiu spotkało. Andrychowskie małżeństwo znane jest z wieloletniego zaangażowania w Ekstremalną Drogę Krzyżową.

Małżonkowie przyznają, że po raz pierwszy znaleźli się na tym jednym z najbardziej znanych szlaków pielgrzymkowych 10 lat temu. „Było to dla nas bardzo głębokie doświadczenie duchowe, powiązane wtedy z wdzięcznością za 25 lat wspólnego życia małżeńskiego. Okazało się, że Camino wpisało się głęboko w nasze serca, a my wpisaliśmy je w serca naszych dzieci i ich przyjaciół. Za nami 6 takich wędrówek trasą północną i portugalską” - opowiadają na swym facebookowym profilu, który nazwali „Camino Wdzięczności”.

CZYTAJ DALEJ

Litania nie tylko na maj

Niedziela Ogólnopolska 19/2021, str. 14-15

[ TEMATY ]

litania

Karol Porwich/Niedziela

Jak powstały i skąd pochodzą wezwania Litanii Loretańskiej? Niektóre z nich wydają się bardzo tajemnicze: „Wieżo z kości słoniowej”, „Arko przymierza”, „Gwiazdo zaranna”…

Za nami już pierwsze dni maja – miesiąca poświęconego w szczególny sposób Dziewicy Maryi. To czas maryjnych nabożeństw, podczas których nie tylko w świątyniach, ale i przy kapliczkach lub przydrożnych figurach rozbrzmiewa Litania do Najświętszej Maryi Panny, popularnie nazywana Litanią Loretańską. Wielu z nas, także czytelników Niedzieli, pyta: jak powstały wezwania tej litanii? Jaka jest jej historia i co kryje się w niekiedy tajemniczo brzmiących określeniach, takich jak: „Domie złoty” czy „Wieżo z kości słoniowej”?

CZYTAJ DALEJ

Papież zachęca Polaków do obrony życia ludzkiego

2024-05-15 11:03

[ TEMATY ]

Franciszek

PAP/EPA/Riccardo Antimiani

O potrzebie ochrony życia ludzkiego od poczęcia do naturalnej śmierci przypominał Franciszek pozdrawiając Polaków podczas dzisiejszej audiencji ogólnej.


Podziel się cytatem

Pozdrawiam serdecznie wszystkich Polaków.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję