Z oknem noc - kolejna bezsenna noc. Cisza ubrała suknię czarną i złowrogo milczy, patrząc oczami gwiazd. Płoną ogniki lamp. Pomarańczowy blask rozprasza ciemność. Drzewa poza kręgami światła przybierają niesamowite kształty. Nawet wiatr nie porusza liśćmi. W tym martwym bezruchu jest coś przerażającego. Szczekają psy, a ich głosy nikną w nieprzeniknionym śnie sierpniowej nocy. Księżyc skryły czarne chmury. Patrzę na gwiazdy (jakże odległe), a jedna z nich świeci najjaśniej. Czuję, że teraz Babcia patrzy na mnie. Wierzę, że za tą zasłoną nieba jest inny, lepszy świat... Dotyka mnie chłód. Powoli ocieram łzę. Dobrze, że można płakać, bo czasem tak strasznie boli. Życie jest umieraniem, a śmierć początkiem życia - jak trudno czytać to zdanie, gdy odchodzą bliscy...
Zamigotały gwiazdy jak chybotliwe płomyki świec w małym kościółku na cmentarzu. Katafalk okryty czarnym kirem, kwiaty i trumna na podwyższeniu. Czy trzeba czekać śmierci, by zostać wywyższonym? Dlaczego nić życia jest tak cienka, słaba i tak szybko się urywa? Tak wielu ludzi zadaje sobie to pytanie. Tylko ci, którzy przeszli na drugą stronę, mogliby odpowiedzieć. Lecz milczą...
Kocham Babcię. Była cicha, dobra, pracowita, pełna pokory i modlitwy, zawsze z różańcem w ręku, prawdziwa skarbnica różnych opowieści, których już nigdy nie będę mogła usłyszeć. Gdy byłam małą dziewczynką, modliłam się za Babcię Franciszkę z Babimostu (zawsze dodawałam miejscowość, by przypadkiem Pan Bóg się nie pomylił). Jakaż byłam wtedy mała i niemądra. Teraz Babci już nie ma.
Wierzę, że tam, gdzie jesteś, Babciu, jest pięknie, harmonijnie, cicho.
Pomóż w rozwoju naszego portalu