Słowa te, jak co roku, ciężko przechodzą przez gardło chyba większości uczniów. Trzeba przywitać się z klasówkami, kartkówkami, z głosem: „do tablicy przyjdzie...”, ale też z koleżankami, kolegami z klasy, ze szkolnymi uroczystościami i innymi radościami. Zamiast narzekać: „Znowu szkoła...”, cieszmy się każdą wolną chwilą, każdą przerwą, każdym kontaktem z rówieśnikami. Wraz z początkiem roku szkolnego uczymy się nie tylko matematyki czy polskiego, ale przede wszystkim trzeba nauczyć się odnajdywania dobrych stron: zaczyna się szkoła - pomyśl o spotkaniu z koleżankami; klasówka - lepiej mieć to już za sobą niż ciągle ją przekładać; mundurki - koniec z problemem wyboru każdego ranka ubrania. Przy pozytywnym myśleniu wszystko wydaje się bardziej kolorowe, weselsze, a co za tym idzie - ciekawsze. Z takim myśleniem dużo łatwiej będzie przeżyć najbliższych dziesięć miesięcy!
W hipermarketach, sklepach i na targowiskach sezon szkolnych zakupów osiąga apogeum. W tych pierwszych od kilku dni trwają promocje, dlatego ruch wydaje się być największy. Można kupić tutaj niemal wszystko, od ołówka przez plecak, aż po biurko. Dla rodziców nowy rok szkolny wiąże się z wcale niemałymi wydatkami. „Staram się przez całe wakacje sukcesywnie kupować pomoce szkolne dla swoich dzieci, żeby nie zwariować z nadmiaru wydanych pieniędzy pod koniec sierpnia” - mówi Aneta Gajdzik z Dąbrowy Górniczej, mama 7-letniej Kingi i 13-letniego Kacpra.
„Ucz się ucz, bo nauka to potęgi klucz!” - mówi popularne powiedzenie. „Klucz potęgi” jest jednak drogi: podręczniki, pomoce naukowe i wyprawki szkolne, to znaczący wydatek dla większości rodzin, to wydatek o dużym znaczeniu, bo nawet mało zamożne rodziny go ponoszą. Na ucznia państwowej szkoły podstawowej i gimnazjum (przy założeniu, że dojazdy są bezpłatne, a część podręczników udało mu się nabyć z tzw. drugiej ręki) we wrześniu trzeba wydać minimum 500 zł, na dojeżdżającego licealistę, dla którego komplet podręczników jest ok. 100 zł droższy - 700 zł. To minimalny wydatek w tzw. bezpłatnych, państwowych szkołach. W szkołach prywatnych dochodzi do tego czesne (od 300 do 1000 zł na miesiąc). Ponadto „potęgi klucz” to często inwestycja w korepetycje lub zajęcia pozaszkolne (ok. 20 zł za godzinę). Jakby tego było mało, uczeń potrzebuje coś zjeść, ubrać się oraz mieć własny kąt do nauki. Na szczęście biurko (od 100 zł), krzesło (od 70 zł) i komputer (od 1500 zł) można kupić na raty.
Lew Tołstoj powiedział, że nauka to pokarm dla rozumu. Obecnie można by dodać, że nie tylko dla rozumu, ale również dla gospodarki, pobudza wszak ogromne rynki zbytu (począwszy od pomocy naukowych, poprzez książki, czasopisma, na usługach edukacyjnych skończywszy), zachęcając rodziców do poważnych inwestycji w swoje dzieci. Dobrze jest przy tym pamiętać, że w przeciwieństwie do pomocy naukowych, uczeń jest bezcenny a jego wartości nie można zmierzyć wysokością poniesionych na niego materialnych nakładów.
Po dwumiesięcznej przerwie dzieci rozpoczynają naukę. Uczniowie żyją jeszcze wspomnieniami z wakacji, ale od jutra czeka ich ciężka praca w szkolnych ławach. Wszystkim dzieciom życzymy powodzenia i wytrwałości w zdobywaniu wiedzy i bardzo dużo optymizmu i radości.
Pomóż w rozwoju naszego portalu