Reklama

Niektóre cele się nie zmieniają

Edukacja, komunikacja, bezpieczeństwo obywateli i tworzenie miejsc pracy - to wyzwania, które zawsze będą aktualne - mówi o zarządzaniu Wrocławiem prezydent miasta Rafał Dutkiewicz, najlepszy wśród prezydentów polskich miast

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Marta Pietkiewicz: - Został Pan po raz drugi z rzędu uznany (według rankingu tygodnika „Newsweek”) za najlepszego spośród prezydentów polskich miast. Gratulujemy!

Rafał Dutkiewicz: - Dziękuję bardzo.

- Gdy po raz drugi zdobywa się ten tytuł, to czuje się przede wszystkim satysfakcję, czy jednak obawę, że za rok już trudniej będzie obronić tytuł?

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

- Bardzo się cieszę, że udało mi się obronić ten tytuł w tym roku. Jak będzie za rok - zobaczymy. To jest trochę wyróżnienie dla mnie, trochę wyróżnienie dla Wrocławia, ponieważ prezydenci miast są „mierzeni” osiągnięciami swoich miast. Wypada więc i Wrocławiowi pogratulować i z tego jeszcze bardziej się cieszę.

- Miasto zostało docenione jako to, w którym żyje się dobrze. To jednak opinie specjalistów z zewnątrz, mieszkańcy w tej kwestii są podzieleni. Niektórzy mówią: mogłoby się żyć lepiej, gdyby był Tramwaj Plus, gdyby nie było korków...

- Tramwaj Plus będzie. Korki są mniejsze, od kiedy trochę zatrzymaliśmy tiry, a będą jeszcze mniejsze. W tej chwili kluczowym w tej kwestii miejscem są okolice stadionu. Już w tym roku kończymy tam remonty, więc będzie to istotna ulga. Pomoże także Autostradowa Obwodnica Wrocławia, która również w całości ruszy w tym roku. Odprężenie na ulicach Wrocławia będzie widoczne, ale trzeba też pamiętać, że ono nigdy nie będzie całkowite, dlatego że w mieście mamy zarejestrowanych 400 tysięcy samochodów. Kolejne 100 tysięcy wjeżdża dziennie do Wrocławia, co daje łącznie pół miliona pojazdów - nie da się tak zrobić, żeby miasto w niektórych momentach, w niektórych miejscach się nie zatykało.

Reklama

- Z tych rankingów wyłania się obraz Wrocławia - zielonej wyspy. Czy ten mit nas nie zgubi?

- Nie zgubi nas. Lech Wałęsa mawiał, że o szklance w części wypełnionej wodą można powiedzieć, że jest do połowy pusta, lub do połowy pełna. Można na ten sam fakt patrzeć z zupełnie innego punktu widzenia. Na pewno jest tak, że od czasu wejścia do Unii Europejskiej, Wrocławiowi wiedzie się coraz lepiej. I na pewno jest tak, że im się nam lepiej wiedzie, tym większe mamy oczekiwania. To zresztą dobrze, bo trzeba dbać o to, żeby rozwój był ciągły. Zatem: we Wrocławiu jest jeszcze wiele rzeczy do zrobienia i zawsze tak będzie, bo jak załatwimy niektóre z problemów, to zabierzemy się do rozwiązywania kolejnych. Istota jest taka: chodzi o to, żeby jakość życia systematycznie wzrastała, żeby zarówno w sensie materialnym jak i duchowym, we Wrocławiu z roku na rok coraz lepiej się układało.

- Kolejnym krokiem w rozwoju Wrocławia jest m.in. budowa mostu wschodniego. W mieście słuchać głosy, że budowa jest zagrożona, a Pan będzie chciał zagrać na nosie ministrowi Rostowskiemu. To prawda?

- Nie będę grał ministrowi Rostowskiemu na nosie (śmiech). Chciałbym natomiast, żeby minister Rostowski wycofał się z mało roztropnego rozporządzenia, które weszło w życie pod koniec ubiegłego roku. Przypomnijmy, że wtedy minister rozpoczął walkę z finansami samorządów. Sytuacja jest taka: państwo polskie jest bardzo zadłużone. Tak rzeczywiście jest i jest rzeczą słuszną, żeby usiłować zmniejszyć to zadłużenie oraz składające się na to zadłużenie deficyty. Jednak ta walka powinna się toczyć głównie po stronie rządowej. Samorządy to jest nieco więcej niż 1/3 pieniędzy publicznych i my generujemy tylko 6% zadłużenia publicznego. 94% jest po stronie rządowej. Oczywiście, że trzeba oszczędzać również w samorządach, ale jednak proporcjonalnie dużo mocniej trzeba to robić po stronie rządowej. Rozporządzenie ministra, które weszło w życie, robi nam krzywdę, że w sposób nieprecyzyjny zalicza partnerstwo publiczno-prywatne do długu publicznego. Ponieważ most miał być budowany właśnie w takiej formie, poprzez stworzenie partnerstwa publiczno-prywatnego, to teraz nie do końca wiemy, czy wolno nam to zrobić. Ale prezydent Polski uznał rozporządzenie ministra Rostowskiego za niekonstytucyjne, w związku z tym wydaje mi się, że zostanie ono w pewnym momencie wycofane.

- Pomysły resortu finansów, którym sprzeciwiają się samorządy, mają jednak jeszcze drugą część...

- Druga część rozwiązań ministra Rostowskiego, która miała dotykać deficytów rocznych, mam nadzieję, po negocjacjach z ministrem Bonim, też będzie nieco łagodniejsza. Wydaje się, że dość ostra i zdecydowana interwencja samorządów przyniesie dla nas pozytywne efekty. Generalnie rzecz biorąc finanse samorządów są w dobrym, dużo lepszym stanie niż finanse rządowe.

- Mamy plan B dotyczący mostu wschodniego, na wypadek, gdyby minister nie zmienił rozporządzenia?

- Na razie nie musimy mieć takiego planu. Przygotowujemy tę inwestycję i dywagacje dotyczące rozporządzenia nie powstrzymują tych prac. W połowie roku będziemy musieli zadeklarować, czy kierujemy się na drogę partnerstwa publiczno-prywatnego, czy spróbujemy innego sposobu. Ale dzisiaj powiedziałbym, że na ponad 90% realizacja tego projektu na drodze partnerstwa publiczno-prywatnego będzie możliwa.

- Zmieńmy temat na równie, a może nawet bardziej gorący, dotyczący stadionów, kibiców i bezpieczeństwa. Jak Pan ocenia decyzję Wojewody o zamknięciu stadionu przy ul. Oporowskiej na mecz piłki nożnej pomiędzy drużynami Śląska Wrocław z GKS Bełchatów?

- Źle. Dlatego, że dopiero co organizatorzy zawodów sportowych przy ul. Oporowskiej zostali wyróżnieni za to, że stadion jest bezpieczny, od dwóch lat nie było żadnych zajść na stadionie. W związku z tym stosowanie odpowiedzialności zbiorowej nie jest właściwym sposobem rozwiązania tej sprawy. Najwyraźniej jest tak, że policja nie potrafi sobie poradzić z tymi zajściami. Rzeczą przykrą i naganną jest to, że pseudokibice doprowadzają do zamieszek na stadionach, ale karać trzeba winnych, a nie stosować odpowiedzialność zbiorową. Rozumiem, że to była trudna decyzja dla Wojewody. Ja ją oceniam negatywnie, ale szanuję prawo do podejmowania takich decyzji.

- Symboliczna wymiana koszulek między Panem, a prezydentem Poznania Ryszardem Grobelnym nie pomogła. Możemy więc mieć uzasadnione obawy: czy na Euro 2012 będzie we Wrocławiu bezpiecznie?

- Wymiana pomogła, bo ani Ryszard Grobelny, ani ja nie rozrabiamy (śmiech). Oczywiście żartuję. Mówiąc na poważnie mam nadzieję, że będzie bezpiecznie. Trzeba jednak zaznaczyć, że zapewnienie bezpieczeństwa leży ściśle po stronie rządowej. To jest odpowiedzialność rządu i policji, która nie jest służbą samorządową, a właśnie rządową. Nie jest tajemnicą i ja mówiłem o tym także Premierowi, że w policji wrocławskiej brakuje około 200 etatów i ci policjanci powinni być natychmiast zatrudnieni. Mam nadzieję, że znajdą się na to pieniądze. Ponieważ Euro odbywać się będzie tylko w kilku miastach, to funkcjonariusze z innych miast wspomogą gospodarzy turnieju. Widoczny policjant w mundurze wpływa - powiedziałbym - kojąco na tłum. Policja musi być bardzo silnie reprezentowana, musi w sposób zdecydowany interweniować. Jeśli chodzi o sam obiekt stadionu, to będzie on wyposażony we wszelkie urządzenia monitorujące, które pomogą „wyłuskać” ewentualnych rozrabiających. Ale myślę, że choćby ze względu na strukturę sprzedanych biletów, na to, że towarzystwo będzie międzynarodowe, to wszystko się inaczej, bezpieczniej ułoży.

- Główny cel wielu działań we Wrocławiu to bezsprzecznie Euro 2012, ale po drodze czeka nas sporo innych, ważnych wydarzeń. Nie za dużo wziął Wrocław na swoje barki?

- Wzięliśmy dużo, ale pewnie nie za dużo. Wiele imprez i wydarzeń czeka nas w czerwcu, między innymi Wrocław Global Forum, na którym w tym roku gościć będziemy m.in. prezydenta Bronisława Komorowskiego oraz amerykańskiego senatora McCaina. Potem nieco odpoczniemy podczas wakacji, a wrzesień znów będzie szalenie intensywny, bowiem prezydencja Polski w Unii Europejskiej zamieszka we Wrocławiu. Będzie Europejski Kongres Kultury, czyli najważniejsza chyba impreza związana z polską prezydencją i będzie kilka imprez otwierających stadion na Maślicach.

- Wiele przed nami, a wśród tych wydarzeń także wybory. Mówił Pan wielokrotnie o tym, że po wyborach samorządowych podpisał Pan umowę z wrocławianami, w której jako prezydent zobowiązał się Pan przez najbliższe 4 lata działać dla dobra Wrocławia. A co ze startem do Senatu RP? Ten temat bardzo często podnoszony jest w mediach.

- Ja na pewno w wyborach senackich nie wystartuję. Nie podjąłem jeszcze decyzji, czy będę wspierał kogokolwiek, ani czy wystawimy własną drużynę. Wbrew doniesieniom mediów, ja nie jestem bardzo silnym zwolennikiem startu do Senatu RP, ale jestem silnie do tego namawiany, w związku z czym sporo się na ten temat pisze. To tworzy pewien pozytywny ferment w środowiskach samorządowych w Polsce. Mianowicie samorządowcy mówią głośno o tym, i to jest faktycznie moja inicjatywa sprzed kilku lat, że senat być może powinien się powoli stawać izbą samorządową. Chodzi o rzecz następującą: jesteśmy częścią państwa polskiego, które żyje według pewnych reguł; wszyscy zresztą żyjemy według reguł, które są kodyfikowane w przepisy prawne. Te przepisy są rozwijane i stanowione przez parlament, przeważnie na wniosek strony rządowej. W związku z tym parlament i rząd mają wpływ na stanowienie prawa. Czasem bywa, że jest ono ułomne - tak, jak w przypadku wspomnianego już rozporządzenia ministra Rostowskiego. Samorząd, w ustroju państwa polskiego, nie ma możliwości interweniowania i kontroli procesu stanowienia prawa. Być może byłoby rzeczą właściwą, gdyby samorządowcy zasiadający w senacie mieli taką możliwość. Po drugie od początku między senatem a sejmem miało być twórcze napięcie. W tej chwili tego nie ma, senat jest emanacją układu partyjnego. Zmieniono wybory na większościowe w jednomandatowych okręgach, więc jest to pewna forma zaproszenia, ale powtarzam: jeszcze nie podjąłem tej decyzji, nie wiem, czy wystartujemy, to się wyklaruje w najbliższych dniach.

- Czym teraz żyje najlepszy spośród prezydentów polskich miast?

- Nasze plany są bardzo poukładane i bardzo obliczalne. Wiemy, co chcemy robić w tym roku i w następnym. Najważniejszym planem jest oczywiście Euro i wszystkie inwestycje z nim związane. Ale gdybym miał powiedzieć, jakie są priorytety, to oczywiście edukacja, a w sensie absolutnie bieżącym, te rzeczy, których dotknęliśmy, czyli: komunikacja, bezpieczeństwo obywateli i jak zawsze tworzenie miejsc pracy. To są cele, które się nie zmieniają, które są i będą zawsze bardzo ważne.

2011-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Św. Florian - patron strażaków

Św. Florianie, miej ten dom w obronie, niechaj płomieniem od ognia nie chłonie! - modlili się niegdyś mieszkańcy Krakowa, których św. Florian jest patronem. W 1700. rocznicę Jego męczeńskiej śmierci, właśnie z Krakowa katedra diecezji warszawsko-praskiej otrzyma relikwie swojego Patrona. Kim był ten Święty, którego za patrona obrali także strażacy, a od którego imienia zapożyczyło swą nazwę ponad 40 miejscowości w Polsce?

Zachowane do dziś źródła zgodnie podają, że był on chrześcijaninem żyjącym podczas prześladowań w czasach cesarza Dioklecjana. Ten wysoki urzędnik rzymski, a według większości źródeł oficer wojsk cesarskich, był dowódcą w naddunajskiej prowincji Norikum. Kiedy rozpoczęło się prześladowanie chrześcijan, udał się do swoich braci w wierze, aby ich pokrzepić i wspomóc. Kiedy dowiedział się o tym Akwilinus, wierny urzędnik Dioklecjana, nakazał aresztowanie Floriana. Nakazano mu wtedy, aby zapalił kadzidło przed bóstwem pogańskim. Kiedy odmówił, groźbami i obietnicami próbowano zmienić jego decyzję. Florian nie zaparł się wiary. Wówczas ubiczowano go, szarpano jego ciało żelaznymi hakami, a następnie umieszczono mu kamień u szyi i zatopiono w rzece Enns. Za jego przykładem śmierć miało ponieść 40 innych chrześcijan.
Ciało męczennika Floriana odnalazła pobożna Waleria i ze czcią pochowała. Według tradycji miał się on jej ukazać we śnie i wskazać gdzie, strzeżone przez orła, spoczywały jego zwłoki. Z czasem w miejscu pochówku powstała kaplica, potem kościół i klasztor najpierw benedyktynów, a potem kanoników laterańskich. Sama zaś miejscowość - położona na terenie dzisiejszej górnej Austrii - otrzymała nazwę St. Florian i stała się jednym z ważniejszych ośrodków życia religijnego. Z czasem relikwie zabrano do Rzymu, by za jego pośrednictwem wyjednać Wiecznemu Miastu pokój w czasach ciągłych napadów Greków.
Do Polski relikwie św. Floriana sprowadził w 1184 książę Kazimierz Sprawiedliwy, syn Bolesława Krzywoustego. Najwybitniejszy polski historyk ks. Jan Długosz, zanotował: „Papież Lucjusz III chcąc się przychylić do ciągłych próśb monarchy polskiego Kazimierza, postanawia dać rzeczonemu księciu i katedrze krakowskiej ciało niezwykłego męczennika św. Floriana. Na większą cześć zarówno świętego, jak i Polaków, posłał kości świętego ciała księciu polskiemu Kazimierzowi i katedrze krakowskiej przez biskupa Modeny Idziego. Ten, przybywszy ze świętymi szczątkami do Krakowa dwudziestego siódmego października, został przyjęty z wielkimi honorami, wśród oznak powszechnej radości i wesela przez księcia Kazimierza, biskupa krakowskiego Gedko, wszystkie bez wyjątku stany i klasztory, które wyszły naprzeciw niego siedem mil. Wszyscy cieszyli się, że Polakom, za zmiłowaniem Bożym, przybył nowy orędownik i opiekun i że katedra krakowska nabrała nowego blasku przez złożenie w niej ciała sławnego męczennika. Tam też złożono wniesione w tłumnej procesji ludu rzeczone ciało, a przez ten zaszczytny depozyt rozeszła się daleko i szeroko jego chwała. Na cześć św. Męczennika biskup krakowski Gedko zbudował poza murami Krakowa, z wielkim nakładem kosztów, kościół kunsztownej roboty, który dzięki łaskawości Bożej przetrwał dotąd. Biskupa zaś Modeny Idziego, obdarowanego hojnie przez księcia Kazimierza i biskupa krakowskiego Gedko, odprawiono do Rzymu. Od tego czasu zaczęli Polacy, zarówno rycerze, jak i mieszczanie i wieśniacy, na cześć i pamiątkę św. Floriana nadawać na chrzcie to imię”.
W delegacji odbierającej relikwie znajdował się bł. Wincenty Kadłubek, późniejszy biskup krakowski, a następnie mnich cysterski.
Relikwie trafiły do katedry na Wawelu; cześć z nich zachowano dla wspomnianego kościoła „poza murami Krakowa”, czyli dla wzniesionej w 1185 r. świątyni na Kleparzu, obecnej bazyliki mniejszej, w której w l. 1949-1951 jako wikariusz służył posługą kapłańską obecny Ojciec Święty.
W 1436 r. św. Florian został ogłoszony przez kard. Zbigniewa Oleśnickiego współpatronem Królestwa Polskiego (obok świętych Wojciecha, Stanisława i Wacława) oraz patronem katedry i diecezji krakowskiej (wraz ze św. Stanisławem). W XVI w. wprowadzono w Krakowie 4 maja, w dniu wspomnienia św. Floriana, doroczną procesję z kolegiaty na Kleparzu do katedry wawelskiej. Natomiast w poniedziałki każdego tygodnia, na Wawelu wystawiano relikwie Świętego. Jego kult wzmógł się po 1528 r., kiedy to wielki pożar strawił Kleparz. Ocalał wtedy jedynie kościół św. Floriana. To właśnie odtąd zaczęto czcić św. Floriana jako patrona od pożogi ognia i opiekuna strażaków. Z biegiem lat zaczęli go czcić nie tylko strażacy, ale wszyscy mający kontakt z ogniem: hutnicy, metalowcy, kominiarze, piekarze. Za swojego patrona obrali go nie tylko mieszkańcy Krakowa, ale także Chorzowa (od 1993 r.).
Ojciec Święty z okazji 800-lecia bliskiej mu parafii na Kleparzu pisał: „Święty Florian stał się dla nas wymownym znakiem (...) szczególnej więzi Kościoła i narodu polskiego z Namiestnikiem Chrystusa i stolicą chrześcijaństwa. (...) Ten, który poniósł męczeństwo, gdy spieszył ze swoim świadectwem wiary, pomocą i pociechą prześladowanym chrześcijanom w Lauriacum, stał się zwycięzcą i obrońcą w wielorakich niebezpieczeństwach, jakie zagrażają materialnemu i duchowemu dobru człowieka. Trzeba także podkreślić, że święty Florian jest od wieków czczony w Polsce i poza nią jako patron strażaków, a więc tych, którzy wierni przykazaniu miłości i chrześcijańskiej tradycji, niosą pomoc bliźniemu w obliczu zagrożenia klęskami żywiołowymi”.

CZYTAJ DALEJ

Kim był św. Florian?

4 maja Kościół wspominał św. Floriana, patrona strażaków, obrońcy przed ogniem pożarów. Kim był św. Florian, któremu tak często na znak czci wystawiane są przydrożne kapliczki i dedykowane kościoły? Był męczennikiem, chrześcijaninem i rzymskim oficerem. Podczas krwawego prześladowania chrześcijan za panowania w cesarstwie rzymskim Dioklecjana pojmano Floriana i osadzono w obozie Lorch k. Wiednia. Poddawany był ciężkim torturom, które miały go zmusić do wyrzeknięcia się wiary w Chrystusa. Mimo okrutnej męki Florian pozostał wierny Bogu. Uwiązano mu więc kamień u szyi i utopiono w rzece Enns. Działo się to 4 maja 304 r. Legenda mówi, że ciało odnalazła Waleria i ze czcią pochowała. Z czasem nad jego grobem wybudowano klasztor i kościół Benedyktynów. Dziś św. Florian jest patronem archidiecezji wiedeńskiej.
Do Polski relikwie Świętego sprowadził w XII w. Kazimierz Sprawiedliwy. W krakowskiej dzielnicy Kleparz wybudowano ku jego czci okazały kościół. Podczas ogromnego pożaru, jaki w XVI w. zniszczył całą dzielnicę, ocalała jedynie ta świątynia - od tego czasu postać św. Floriana wiąże się z obroną przed pożarem i z tymi, którzy chronią ludzi i ich dobytek przed ogniem, czyli strażakami.
W licznych przydrożnych kapliczkach św. Florian przedstawiany jest jak rzymski legionista z naczyniem z wodą lub gaszący pożar.

CZYTAJ DALEJ

Rzeszowskie spotkania maryjne

2024-05-03 21:00

Irena Markowicz

Pani Rzeszowska na osiedlu Staroniwa

Pani Rzeszowska na osiedlu Staroniwa

W maju, miesiącu przesiąkniętym wdzięcznością do naszej Matki w Niebie łatwiej też

odnajdujemy ślady jej obecności w naszym otoczeniu. Kamienna figura Pani Rzeszowa na osiedlu Staroniwa, bliźniaczo podobna do tej, która objawiła się Jakubowi Ado w 1513 na gruszy w ogrodzie bernardyńskim...

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję