Gdy w budżecie domowym brakuje pieniędzy, rozglądamy się za
dodatkowym zarobkiem. Pierwszym odruchem jest czytanie ogłoszeń.
Ponieważ Gazeta Wyborcza zamieszcza ich najwięcej, kupujemy wydanie
poniedziałkowe i nawet jeśli nie czytamy jej z przyczyn ideowych
- zasilamy w ten sposób kasę Wydawnictwa Agora SA. Ogłoszeń jest
tu rzeczywiście niemało, w ogromnej ilości okazują się jednak smutnym
oszustwem. "Zatrudnię do pracy chałupniczej" - za tymi ogłoszeniami
zwykle kryje się propozycja przysłania folderu, za który zainteresowany
ma zapłacić od 35 do 50 zł. (Prawdopodobnie jest to folder drukowany
złotą farbą i na czerpanym papierze!) Inne ogłoszenie powtarzające
się w jednym wydaniu gazety wielokrotnie brzmi: "Praca w domu, wymagane
wykształcenie średnie, można zarobić do 2000 zł". Miły głos w słuchawce
zaprasza nas na informacyjno-szkoleniowe spotkanie. Na pytanie, co
to jest za instytucja, odpowiada, że to wielka amerykańska firma,
specjalizująca się w marketingu sieciowym. Niektórzy wiedzą (ale
nie wszyscy), że zaistnienie w tych piramidalnych strukturach wymaga
najpierw inwestycji - a to w szkolenie, a to w tzw. pakiet startowy.
Zarobek natomiast jest dyskusyjny, bo nie każdy umie zorganizować
swoją siatkę.
Od ponad dwóch lat ukazuje się w GW ogłoszenie: "Dodatkową
pracę w domu oferuje Wydawnictwo - można zarobić 1000 zł brutto".
Pod telefonem komórkowym nagrany na sekretarkę głos informuje, że
firma dysponuje jeszcze miejscami pracy i prosi o zgłoszenie się
pod kolejny numer telefonu, tym razem zaczynający się od... 0-70.
Przepraszając za techniczne utrudnienia, dodaje - jakby ciszej -
że cena połączenia wynosi 4,20 zł plus VAT za minutę. Zdesperowany
poszukujący pracy dzwoni. A tu niespodzianka! Nastrojowa muzyka w
słuchawce i ciepły męski głos mówi: dzi-eń-do-bry, rozciągając sylaby.
I w tym powolnyn tempie (jest to także nagranie na sekretarce) rozpoczyna
wykład, uprzedzając, że informacja trwa pięć minut. Jeśli ktoś potrafi
dodawać i mnożyć, wyjdzie mu, że zapłaci za tę informację ponad dwadzieścia
złotych! Szybko więc odkłada słuchawkę, jednak co wydał na telefon,
to przepadło. Pracy nie załatwił, jest za to biedniejszy. Właścicielom
rzekomego wydawnictwa ten proceder musi się opłacać, skoro ciągną
go już tyle czasu.
Za treść ogłoszeń redakcja nie odpowiada, a tym bardziej
za stracone pieniądze ludzi poszukujących pracy. Naiwnych przecież
nie sieją...
Drobni i więksi przedsiębiorcy, bardzo zajęci pomnażaniem
kapitałów, zapewne nie mieli czasu, aby wysłuchać homilii Jana Pawła
II skierowanej do rodaków podczas Narodowej Pielgrzymki Polaków,
w której Ojciec Święty powiedział m.in.: "Obowiązek wychodzenia naprzeciw
potrzebom ludzi pokrzywdzonych przez los spoczywa jednak nie tylko
na politykach, przedsiębiorcach czy organizacjach charytatywnych,
ale na wszystkich, którzy w jakikolwiek sposób mogą zaradzić biedzie
innych".
Sumienie - ta wrażliwa i istotna część duszy ludzkiej,
u wielu zaradnych rodaków znajduje się w stanie uśpienia. Liczy się
dla nich wyłącznie zarabianie pieniędzy, nawet jeśli zarabiają je
na biedzie i naiwności ludzkiej.
Pomóż w rozwoju naszego portalu