Pierwsze cztery rozdziały deklaracji Dominus Iesus
oscylują wokół oczywistych, fundamentalnych zasad chrześcijaństwa.
Są nimi: tajemnica Wcielonego Syna Bożego Jezusa Chrystusa, zrealizowanego
w Nim i przez Niego Objawienia Bożego, dokonanego przez Chrystusa
dzieła zbawienia oraz prawdy o powołaniu przez Niego Kościoła istniejącego
w Kościele katolickim, a będącego skarbnicą wspomnianego Objawienia
i ekonomii zbawienia.
Do tych wszystkich czterech artykułów chrześcijańskiego
Credo odnosi się również w takiej czy innej postaci sformułowany
stanowczy postulat obowiązkowego uznawania wyłożonej nauki, jako
nauki katolickiej, należy więc stanowczo wyznawać ją jako prawdę
wiary katolickiej (por. DI 14). Świadczy to o stanowczości sugerowanej
przez deklarację nauki i zdecydowanej jej obowiązywalności dla katolików
chcących wyznawać autentyczną wiarę. Formuły te, nie używane raczej
w dokumentach Kongregacji Wiary, stanowią konsekwencję faktu, że
opatrzona nimi nauka korzeniami swymi tkwi w nauce Soboru albo w
innych doniosłych dokumentach kościelnych, zobowiązujących do przylgnięcia
aktem religijnego posłuszeństwa.
Dwa ostatnie rozdziały deklaracji stanowią swoistego
rodzaju przedłużenie tej doniosłej problematyki, jaka zawarta jest
we wspomnianym cztero-rozdziałowym członie dokumentu. Nie można,
oczywiście, pomniejszać znaczenia tych dwóch ostatnich rozdziałów,
a także palącej ich aktualności. Tak rozdział przedostatni (V), jak
i ostatni (VI) podejmują problematykę Chrystusa Zbawiciela, organicznie
związaną z problematyką Kościoła i jego misyjnego posłannictwa.
"Przyjdź Królestwo Twoje..."
Pojęcie "królestwo" jest określeniem, które często występuje
w Piśmie Świętym w dwu przede wszystkim postaciach: "Królestwo Boże"
i "Królestwo niebieskie". Używa tego słowa również sam Chrystus w
odpowiedzi udzielonej Piłatowi, mówiąc wprost o Jego własnym Królestwie,
które "nie jest z tego świata" (J 18, 36).
Choć z jednej strony sens tych nazw nie budził większych
wątpliwości i wiązany był dość często z pojęciem Kościoła, to jednak
- jak stwierdza sama deklaracja - tych słów "Królestwo Boże" i jego
ewangelicznych odpowiedników nie można ściśle określić - tak samo
jak i sensu ich związku z Kościołem (por. nr 18). Jedno jednak nie
ulega wątpliwości: związki między Chrystusem, Królestwem Bożym a
Kościołem na pewno istnieją i dlatego nie można ich od siebie odłączyć.
Usiłowania bowiem izolacji ich od siebie - a takie usiłowania są
podejmowane (por. DI 19) - prowadzą do poważnych błędów i nieporozumień.
Fakt łączności Chrystusa, Królestwa Bożego i Kościoła jest tak pewny,
że w żaden sposób nie można "przekreślić ani pozbawić znaczenia wewnętrznego
związku" tych trzech rzeczywistości (por. tamże, 18).
Ten mocny nacisk deklaracji na ścisłe powiązanie między
Chrystusem, Królestwem Bożym i Kościołem ma swoje źródło w lansowanych
niekiedy tendencjach do pomniejszania, jeżeli nie eliminowania, wpływu
Chrystusa na orientację ku uświęcaniu świata i kierowaniu go wprost
ku Bogu. Poważna część bowiem tego świata nie zna Chrystusa i nie
uświadamia sobie Jego zbawczej roli. Prowadzi to niekiedy do niezdrowego
teocentryzmu, wiążącego się z tajemnicą stworzenia, a pomijającego
tajemnicę odkupienia.
Inną postacią zafałszowania stosunku do Królestwa Bożego,
pojętego jako świat stworzony przez Boga, jest pomniejszanie roli
Kościoła przez redukowanie go do roli jakiegoś "nie pozbawionego
wieloznaczności znaku" (por. tamże, 19).
W rozumieniu natomiast katolickim, przez Królestwo Chrystusa
rozumie się zapoczątkowane przez Niego Królestwo, którego "zalążkiem,
znakiem i narzędziem" jest Kościół (por. nr 18). Nie jest on celem
samym w sobie, ale przeznaczony jest do budowania tego właśnie, przez
Chrystusa objawionego Królestwa, którego On pozostaje królem otwartym
na zbawianie całej ludzkości.
Reklama
Zbawienie dla wszystkich
Przedmiotem uwagi w czterech pierwszych rozdziałach deklaracji
są przede wszystkim ci, którzy w Chrystusie uznają Boga i Zbawiciela,
i z tytułu wiary w Niego i przyjmowanego chrztu zasługują na to,
aby nazywać ich chrześcijanami. Ale przecież ludzkość składa się
również z tych, którzy upatrują w Chrystusie co najwyżej wybitnego
proroka (islam), albo nie uznają Go w ogóle (religie pierwotne, lub
wielkie religie Dalekiego Wschodu, takie jak hinduizm, buddyzm, brahmanizm,
taoizm), albo tych wreszcie, którzy nie uznają Boga w ogóle.
Postawa Kościoła wobec tego ogromu obszaru świata religijnego
obejmuje problem jego oceny oraz problem realizującego się w nim
zbawienia. W sławnym dokumencie soborowym - deklaracji o stosunku
do religii niechrześcijańskich Nostra aetate Kościół pozytywnie ocenił
różne elementy ich treściowej, religijnej zawartości, upatrując w
nich generalnie wolę zależności i czci wobec Boga Istoty Najwyższej.
Deklaracja soborowa mówi dosłownie: "Kościół katolicki nic nie odrzuca
z tego, co w religiach owych jest prawdziwe i święte" (por. nr 2). Napomyka jednak tylko o skuteczności zbawczej tych religii, stwierdzając,
że jedynie Kościół stanowi tę postać religii, w której "ludzie znajdują
pełnię życia religijnego" i w której "Bóg wszystko pojednał" (por.
tamże).
Ten lakonicznie dotknięty wymiar zbawczy w religiach
niechrześcijańskich rozbudowuje deklaracja Dominus Iesus. Już w rozdziale
V mówi ona o Królestwie Bożym, które z racji stworzenia "dotyczy
wszystkich: ludzi, społeczeństwa, całego świata. Pracować dla Królestwa
znaczy uznawać i popierać Boży dynamizm, który jest obecny w ludzkiej
historii" (nr 19). Jeszcze dobitniej o aspekcie zbawienia niechrześcijan
mówi deklaracja we wstępnym fragmencie rozdziału VI, mówiąc o roli
Chrystusa i Kościoła w zbawczej ich funkcji w życiu religijnym.
Jest tam mowa z jednej strony o "powszechnej woli zbawczej
Boga" (por. tamże, 20), a z drugiej o niezbędności Chrystusa i Kościoła
w konkretnej realizacji tego zbawienia w skali każdego z tych ludzi,
jest także konkluzja, że obydwu tych zasad nie należy sobie przeciwstawiać (por. tamże). Deklaracja nie kryje jednak trudności z wytłumaczeniem,
jak - nie przynależąc formalnie do Kościoła - niechrześcijanin może
otrzymać łaskę zbawienia. Nie kryje również, że i Sobór tego problemu
nie wyjaśnił, ograniczając się tylko do stwierdzenia, że Bóg udziela
jej w tym wypadku "wiadomymi tylko sobie drogami" (por. nr 21). Deklaracja
zachęca więc, żeby problem ten został głębiej przeanalizowany przez
teologów, odrzucając jednak stanowczo wykluczanie z tego Bogu wiadomego
sposobu zbawienia niechrześcijan Chrystusa i "postrzeganie Kościoła
jako jednej z dróg zbawienia, istniejącej obok innych", równoległych
z nim, a nawet go uzupełniających (por. tamże).
Płyną z tego dwa doniosłe wnioski.
Pierwszym jest zdecydowany sprzeciw wobec indyferentyzmu
religijnego i ściśle związanego z nim religijnego relatywizmu. Religie
niechrześcijańskie "zawierają i ofiarowują elementy religijności,
które pochodzą od Boga" i jako takie "mogą przygotowywać na przyjęcie
Ewangelii". Ale nie można zaprzeczyć, że znajdują się w nich także
pierwiastki, które "stanowią raczej przeszkodę na drodze do zbawienia" (tamże). Kościół jest tu absolutnym wyjątkiem, tylko on bowiem dysponuje
wszystkimi środkami niezbędnymi do zbawienia zagwarantowanego mu
przez Chrystusa i działającego w nim Ducha Świętego.
Wniosek drugi dotyczy tak wyposażonego Kościoła i streszcza
się w związanym z jego istotą posłannictwie misyjnym.
Misyjność Kościoła, dialog, inkulturacja
Niezaprzeczalnym celem chrześcijaństwa jest zbawienie wszystkich
ludzi (por. konstytucja duszpasterska o Kościele w świecie współczesnym
Gaudium et spes, 45), a Kościół ze swojej wyjątkowej istoty i jasno
wyrażonej przez Chrystusa woli powołany jest do tego, żeby to posłannictwo
realizował, "idąc na cały świat i ucząc wszystkie narody, chrzcząc
je w imię Ojca i Syna, i Ducha Świętego" (por. Mt 28, 19-20); "kto
uwierzy i przyjmie chrzest, będzie zbawiony" (Mk 16, 16).
Te lapidarne teksty stanowią najgłębszą podstawę zasady
równie lapidarnie sformułowanej przez jeden z wyjątkowo cennych dokumentów
soborowych, jakim jest dekret o działalności misyjnej Kościoła Ad
gentes. W pierwszym zdaniu mówi ona, że "Kościół posłany przez Boga
do narodów, aby był powszechnym sakramentem zbawienia, usiłuje głosić
Ewangelię wszystkim ludziom z najgłębszej potrzeby własnej katolickości
oraz z nakazu swego Założyciela" (tamże, 1). Nic więc dziwnego, że
od samego początku swojego istnienia podejmował intensywną działalność
ewangelizacyjną, czego najbardziej spektakularnym przykładem była
działalność św. Pawła. Dlatego można bez żadnej przesady powiedzieć,
że niewzruszoną regułą życia Kościoła było niesienie Dobrej Nowiny
na wszystkie krańce ziemi. Deklaracja Dominus Iesus wyrazi to również
dosadnie: "Kościół nie jest celem samym w sobie, będąc przyporządkowany
Królestwu Bożemu" (tamże, 18).
Wyczerpujące dostosowanie do obecnych czasów na temat
tej doniosłej misji Kościół zawarł w ważnej encyklice Redemptoris
missio Jana Pawła II. Logiczna jest więc konsekwencja, że - jak powie
deklaracja Dominus Iesus - "Kościół, idąc za poleceniem Pana i spełniając
nakaz miłości do wszystkich ludzi, głosi i zobowiązany jest głosić
bez przerwy Chrystusa (...), w którym ludzie znajdują pełnię życia
religijnego i w którym Bóg wszystko z sobą pojednał" (tamże, 22).
Zacytowane teksty nie pozostawiają więc żadnej wątpliwości
co do tego, że Kościół nie może się skupiać tylko na sobie, czyli
na tych, którzy już znajdują się w jego wspólnocie, ale musi iść
do innych, do wszystkich, którzy znajdują się poza jego obrębem.
Musi iść z prawdą Ewangelii, czyli ewangelizować. I musi to być głoszenie "
w porę i nie w porę" - jak powie św. Paweł (por. 2 Tm 4, 2) - powierzonej
Kościołowi prawdy, całej prawdy, i wszystkim ludziom "wychodzić naprzeciw
ich pragnieniu, aby im ją zanieść" (por. DI, 22). Bo przekonanie
o tym pragnieniu ma swoje źródło w "Bożym zamyśle zbawienia" (por.
tamże) "wszystkich narodów" (Mt 28, 19-20).
W tak rozumianej ewangelizacji niech stosowany będzie
i dialog, pod warunkiem jednak, że zachowana być musi nietknięta
Boska godność Chrystusa, a więc Jego bezapelacyjna ontologiczna jedyność
tak co do Jego Osoby, jak i zdziałanego przez Niego dzieła zbawienia.
A więc - co za tym idzie - autentycznej ewangelizacji towarzyszyć
musi "głoszenie konieczności nawrócenia się do Jezusa Chrystusa i
zjednoczenia się z Kościołem przez chrzest i inne sakramenty, co
jest warunkiem pełnego uczestnictwa w komunii z Bogiem Ojcem, Synem
i Duchem Świętym" (DI, 22).
Ważnym współczynnikiem ewangelizacji od samego jej początku,
ale dziś stawiającym ją przed poważnymi zadaniami, jest problem jej
adaptacji do ewangelizowanego środowiska i jego opcji religijnej.
We współczesnej nomenklaturze nosi to nazwę inkulturacji. W swej
istocie polega ona na harmonizowaniu treści autentycznej prawdy chrześcijańskiej
z mentalnością, ale i cennymi wartościami wierzeń religijnych ewangelizowanych
narodów. Encyklika Jana Pawła II Slavorum apostoli na przykładzie
działalności świętych Cyryla i Metodego daje nieocenione wytyczne
w tym względzie. A sprawa jest obecnie wyjątkowo ważna i przysparza
wielu trudności tak w ewangelizacji świata afrykańskiego, jak i azjatyckiego.
Reasumując, trzeba powiedzieć, że deklaracja Dominus
Iesus jest dokumentem kościelnym wyjątkowo w obecnym momencie aktualnym.
A szeroki wachlarz różnorakich, nie zawsze trafnych, komentarzy dowodzi,
jak bardzo potrzebne było zdecydowane powiedzenie tego, co stanowi
streszczenie deklaracji Dominus Iesus, zawarte w jej zakończeniu: "
Objawienie Chrystusa będzie nadal w historii prawdziwym drogowskazem
dla całej ludzkości: prawda, którą jest Chrystus, domaga się, by
ją przyjąć jako uniwersalny autorytet" (tamże, 23).
KONIEC
Pomóż w rozwoju naszego portalu