Reklama

Opowieści (60)

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Po długiej suszy przyszły wreszcie upragnione opady deszczu, na które bardzo czekali ludzie, zwierzęta i rośliny. Słońce dotychczas grzało tak mocno, że piasek na drodze był gorący aż parzył w bose stopy. Tylko stara Wolanka przez wiele dni grzała w nim nogi mówiąc, że w ten sposób gorąca ziemia wyciąga wszystkie choroby, a szczególnie reumatyzm. Niespodziewanie wiatr zmienił kierunek i z robiło się parno, co było niezawodnym znakiem zmiany pogody i nastania burz. Chłopi sprzątali skoszone siano, jedni dopiero je grabili i ustawiali na łące niewielkie okrągłe kopice, inni ładowali wysuszone siano na drabiniaste wozy i zwozili do stodoły. Każdy chciał zdążyć przed burzą, która wisiała na włosku, nikt jednak nie spodziewał się, że to popołudnie i noc będą tak bogate w wydarzenia. Burza zbliżała się bardzo powoli, już można było usłyszeć dalekie wyładowania i błyskawice. Zabierano grabie, widły i inne przyrządy i w pośpiechu wracano do domów. Na łące pozostali tylko Helena i Czesław Kowalscy, którzy chcieli uratować przed deszczem resztę niezłożonego siana. Sąsiedzi radzili, aby porzucili pracę i wracali do domu, oni jednak postanowili uratować przed zamoknięciem suche siano i dalej składali je w kupki. Nie zdążyli jednak pracy dokończyć, silny wiatr porozrzucał wcześniej złożone w kupki siano. Zaczęło grzmieć i padać. Od razu łąka stała się jakby wielką kałużą wody, niektóre niżej ustawione kopice po chwili stały już w wodzie. Kowalscy siedzieli przykryci warstwą siana, ale w tak wielką ulewę nie dało ono całkowitego zabezpieczenia. Przemoknięci mieli już zamiar wychodzić i wracać do domu, gdy nagle błysnęło. Zobaczyli oślepiający słup ognia, który w oka mgnieniu spadł na nich, rozrzucił kopicę, w której się schronili i napełnił ją żarem i smrodem palącej się siarki. Stracili przytomność upadając bez życia. Ktoś zauważył, co się stało, zaalarmowano kilku najbliższych sąsiadów, którzy pośpieszyli na ratunek nie bacząc na błyskawice i pioruny. Pierwszy dobiegł Dobrzyk. Niejedno w życiu widział, ale ten widok był przerażający. Na spalonej trawie leżało dwoje ludzi bez ubrania, bez włosów na głowie i jakby żywcem spaleni. Dobrzyk zdecydował, że trzeba wysłać kogoś do miasteczka, aby telefonicznie wezwał pogotowie, a tymczasem należy spróbować masażu serca ugniatając mostek, a może także zastosować sztuczne oddychanie. Po kilku minutach ugniatania i sztucznego oddychania Kowalscy zaczęli dawać jakieś słabe oznaki życia. Wtedy zauważono, że na szyi obojga jest coś w rodzaju blizny, która wygląda jak noszony łańcuszek z medalikiem. Rzeczywiście oboje mieli wcześniej srebrne łańcuszki na szyi, które piorun stopił pozostawiając na trwałe charakterystyczne znamiona. Po godzinie przyjechało pogotowie, lekarz zapytał: - Kto ratował tych ludzi? - zebrani wskazali na Dobrzyka. - Skąd wiedziałeś, że trzeba tak robić? - Z podręcznika. - A robiłeś to już wcześniej? - Nie! - Złamałeś staremu żebro, ale zawdzięczają ci życie. Kowalscy długo pozostali w szpitalu, ale na szczęście wyszli z tego, do końca życia pamiętali swoją przygodę.

W nocy na wsi pioruny i burza wyglądały bardzo groźnie. W pogotowiu były wiadra, bosaki, piasek i w niektórych miejscowościach straż pożarna. W każdym domu na stole stała zapalona gromnica, w oknach obrazki z Matką Bożą lub Świętymi, modlono się odmawiając Różaniec, albo śpiewając Godzinki, czasem odmawiano specjalne litanie. W sąsiedniej parafii na dzwonnicy od niepamiętnych czasów wisiał dzwon o imieniu św. Florian, gdy zbliżały się nawałnice, proboszcz kazał nim dzwonić. Ludzie wierzyli, że ten dzwon odpędza pioruny i burze. Wyśmiewano ich wiarę, ale w tej wiosce prawie nigdy nie paliło się od uderzenia pioruna, nigdy też piorun nie uderzył w drewnianą dzwonnicę, chociaż nie miała piorunochronu.

Tej nocy nie spał też miejscowy proboszcz, który pilnował swojej pszenicy zgromadzonej w drewnianym spichlerzu na wysokiej murowanej podmurówce. Kilka dni wcześniej zauważył, że ktoś podkrada mu ziarno. Sprawdził dokładnie wszystkie zamki i kłódki, ale te pozostały nienaruszone. W jaki więc sposób ubywa ziarna? Pszenica leżała na drewnianej podłodze, nigdzie nie widać śladów włamania, a kupka coraz mniejsza. Po wnikliwej obserwacji odkrył, że ziarno ucieka przez dziurę w podłodze. Obejrzał więc dokładnie podmurówkę i wtedy wszystko stało się jasne. Złodziej rozebrał część podmurówki, przez zrobioną wyrwę wchodził pod podłogę, następnie wywiercił spory otwór zatykając go kołkiem. Teraz wystarczyło już wyciągnąć kołek, a ziarno samo wsypywało się do worka. Znając już plan działania złodzieja postanowił go złapać i ukarać. Z doświadczenia wiedział, że tacy ludzie lubią działać w nocy, najczęściej w złą pogodę. Jak ukarać i nie uczynić żadnej krzywdy? Organista - zapalony myśliwy - doradził, aby nabój do dubeltówki nabić solą. Strzał z takiego ładunku to duży huk, a jeśli nawet dosięgnie złodzieja to nie wyrządzi mu krzywdy, trochę go zaboli i to wszystko. Jak postanowili, tak zrobili. Z tak naładowaną strzelbą organista i proboszcz czuwali na strychu przez kilka godzin. Kapłan chciał już zrezygnować, ale organista uparł się i obserwował przez okienko miejsce, gdzie była rozebrana podmurówka. Przy dużej błyskawicy zobaczył skuloną postać sąsiada skradającą się z workiem. - Jest! - wykrzyknął. - Jest złodziej! - Gdzie? - zapytał ksiądz. - Już włazi do dziury w murze z workiem po pszenicę! Celuję! - Nowa błyskawica rozświetliła niebo i głośno zagrzmiało. W tym czasie organista nacisnął na spust, strzelba wypaliła. Połowa chłopa, która została jeszcze na zewnątrz, podskoczyła. Potem pokazał się cały chłop skulony, trzymający się za tylną część ciała i niemrawo kuśtykający do domu. Tuż nad ranem ktoś natarczywie zaczął dobijać się na plebanię. - Kto tam? - zapytał proboszcz. - To ja Jadzia, sąsiadka. - A co się stało, że przychodzisz o takiej porze? - Chłop mój ciężko chory i prosi księdza z Panem Bogiem. - Co mu się stało, jeszcze wieczorem widziałem go zdrowego? - Zasłabł, zresztą zobaczy ksiądz sam. - Proboszcz wziął wszystko, co potrzebne, wszedł za Jadzią do domu i wyspowiadał jej chłopa, który nie bardzo wiedział, co się naprawdę stało. Już po spowiedzi przyparty przez kapłana do muru wyznał: - Pan Bóg mnie dziś ukarał. Powiem jak na spowiedzi. Pan Bóg ukarał mnie za to, że poszedłem proboszczowi kraść pszenicę. - Jak cię ukarał? - zapytał Ksiądz. - Ano właziłem pod podłogę księżowskiego spichlerza z workiem, a tu jak nie błyśnie, a tu jak nie huknie i wtedy ogromny piorun trzasnął mnie w samo siedzenie! O Boże, jak boli! Będę jednak miał nauczkę na całe życie.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

2002-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Abp Tadeusz Wojda podczas Apelu Jasnogórskiego - byśmy z pomocą Maryi pragnęli odnawiać naszą wiarę

2024-05-03 08:16

[ TEMATY ]

Jasna Góra

Apel Jasnogórski

abp Tadeusz Wojda

Jasna Góra/Facebook

- Maryjo Królowo Polski! Jest naszą niepojętą radością, że dzisiaj, w przededniu Twojego święta, możemy się znowu zgromadzić przed Twoim obliczem w tym naszym narodowym sanktuarium, które od wieków jest mocno bijącym sercem wierzącej Polski - mówił na Jasnej Górze abp Tadeusz Wojda. Przewodniczący Konferencji Episkopatu Polski poprowadził modlitwę Apelu Jasnogórskiego w wigilię uroczystości Najświętszej Maryi Panny Królowej Polski.

- Przychodzimy, aby u Ciebie szukać ukojenia dla naszych serc, umocnienia dla naszych słabnących sił, miłości do kochania innych mimo doznanych trudności, odwagi do dawania żywego świadectwa naszej wiary - mówił abp Wojda.

CZYTAJ DALEJ

Biskup nominat Krzysztof Nykiel: pragnę z ojcowskim sercem służyć Chrystusowi w Kościele

2024-05-03 14:57

[ TEMATY ]

ks. Krzysztof Nykiel

@VaticanNewsPL

bp Krzysztof Józef Nykiel

bp Krzysztof Józef Nykiel

Pragnę z ojcowskim sercem służyć Chrystusowi w Kościele. Serce Ojca, to serce w którym jest miejsce dla każdego, dlatego pragnieniem jest to, aby moja posługa, jako następcy Apostołów, była właśnie w ten sposób przeżywana i realizowana - powiedział Vatican News - Radiu Watykańskiemu regens Penitencjarii Apostolskiej, biskup nominat Krzysztof Józef Nykiel, którego 1 maja Papież Franciszek mianował biskupem.

Motto biskupie ks. prałat Nykiel zaczerpnął z tytułu listu apostolskiego Ojca Świętego „Patris Corde” („Ojcowskim sercem”) ogłoszonego w 2020 roku i związanego z zapowiedzianym wówczas Rokiem św. Józefa. „Niewątpliwie ważną rolę w moim życiu i posłudze kapłańskiej odgrywa postać św. Józefa. Czuję się duchowo z nim związany” - podkreślił ks. Nykiel. Biskup nominat zaznaczył, że owocem przemyśleń i studiów nad postacią św. Józefa i jego rolą w życiu Maryi i Józefa jest książka jemu poświęcona, która w polskim tłumaczeniu ukaże się w najbliższych dniach.

CZYTAJ DALEJ

Drogi miłości

2024-05-03 20:56

ks. Jakub Nagi

Brat

Brat

Jak podkreśla ks. Krystian Winiarski, prefekt WSD w Rzeszowie, film rzeszowskich alumnów ma służyć najpierw refleksji nad życiowym powołaniem, które dla chrześcijan jest przede wszystkim powołaniem do świętości. W życie każdego człowieka wpisane jest także powołanie szczegółowe: do małżeństwa, kapłaństwa, życia konsekrowanego, a może do samotności, które też wymaga rozeznania, odkrycia i decyzji, by tą konkretną drogą iść przez życie.

„Pytania, emocje, rozterki, lęk przed podjęciem decyzji. To wszystko towarzyszy młodemu człowiekowi, który zastanawia się jaką życiową drogę wybrać, czy odpowiedzieć na powołanie, także to do kapłaństwa. O tym chcieli opowiedzieć swoim kolegom klerycy, którzy rozpoczynają swoją formację w seminarium” – wyjaśnia ks. Krystian Winiarski.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję