Reklama

Jak sztuka pogłębia naszą duchowość

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Słuchając w wielkopostny mglisty ranek poważnej, melancholijnie rozmodlonej fugi Jana Sebastiana Bacha, doznajemy wrażenia uczestnictwa w opłakiwaniu zbliżającej się męki Chrystusa. Bach, człowiek głęboko religijny, wywołuje w nas równocześnie pogodzenie się ze znikomością ziemską. Sama tylko muzyka Starego Mistrza wprowadza nas w głębię rozmyślań wielkopostnych.
Fantazja artystów w przedstawianiu znikomości ziemskiej była zawsze ogromna, a wątkom przemijania, tkwiącym głęboko w podświadomości człowieka, zawdzięczamy wiele arcydzieł.
Nie tylko zresztą same przedmioty-symbole wyrażały tę myśl, ale często efekty koloru, światłocień. Nieraz malarz zestawiał bardzo żywe świetliste kolory z bardzo ciemnym tłem - prawem kontrastu, aby podkreślić radosne piękno, które ulegnie zwiędnięciu, spopieleniu, zniszczeniu - tak jak wszystko, co ziemskie; lub stosował kolory niezmiernie wyciszone, o ograniczonej gamie, monochromatyczne, żeby nie powiedzieć… martwe.
Przywykliśmy do symboli znikomości ziemskiej wyrażanej przez popiół -„proch marny”, którym posypuje się głowy wiernych w Środę Popielcową rozpoczynającą okres Wielkiego Postu. Symbol ten rozpowszechnił się w całym chrześcijańskim świecie. Ale sposoby, jakimi ludzie starali się i starają wyrazić w sztukach pięknych znikomość, marność świata (łac. „vanitas”), są bardzo różne.
Istnieje w malarstwie typ przedstawienia, który wyodrębnił się i na dobre rozwinął w Holandii XVII wieku, nazwany martwą naturą (fr. „nature morte”, ang. „still-life”, niem. „Stilleben” itd.).
Martwa natura - kompozycja zestawionych ze sobą przedmiotów - stała się ulubionym tematem z natury trzeźwych Holendrów, mimo iż naprawdę nie jest ona związana z obserwacją bieżącego życia. Jest to bowiem typowo malarski, chciałoby się rzec - sztuczny układ, chociaż powstały z realnych przedmiotów. To artyści stworzyli go, aby móc przezeń wyrazić wiele treści artystycznych i duchowych.
W zależności od tego, jakich przedmiotów używali do swoich kompozycji, zostały wyodrębnione pewne typy martwych natur. Artyści holenderscy np. upo- dobali sobie szczególnie malowanie kwiatów.
Trudno słowami oddać piękno tych właśnie obrazów, a kwiaty i ich nietrwała uroda bywały często potraktowane jako symbol przemijania, znikomości - „vanitas”. Dla uczytelnienia aluzji zestawiano je czasem z takimi symbolami przemijania, jak: skrywająca się wśród nich gąsienica - symbol zniszczenia, zegar czy opadłe płatki.
I chociaż nauka opisała odrębny typ kompozycji nazwanej właśnie „vanitas” - o ściśle określonych elementach, zawierających m.in. ludzką czaszkę, to kwiaty czasami wyrażały tę samą myśl w sposób bardziej zaszyfrowany, subtelniejszy - swoim przemijaniem, nieuchronnym więdnięciem, swoim malowniczym umieraniem.
Holandia zasłynęła w XVII wieku z hodowli tulipanów. Pięknie o tym mówi Zbigniew Herbert w swojej książce „Martwa natura z wędzidłem” (Wrocław 1993). Czytamy: „Ogromna ilość odmian tulipanów, jakie zdołano wyhodować (w XVII wieku) w Holandii, budzi podziw i oszołomienie”.
Oto kilka ich nazw: „szmaragd”, „królewski agat”, „admirał”, „diana”, „arlekin”, „pstry”, „czerwono-żółty”. W Polsce do dziś używana jest nazwa dla tulipanów o zgrubiałych, manierycznie powyginanych płatkach z nalotami zieleni - „papuzie”.
Innym znowu symbolem przemijania, stosowanym w martwej naturze, były wówczas, w XVII wieku i później, ceramiczne fajki, powstałe z gliny - jak człowiek, często stłuczone i kojarzące się z nietrwałym, ulotnym dymem; jeszcze innym - rozmaite typy pięknych zegarów i zegarków, klepsydry - jako przyrządy mierzące upływający czas, czas ziemskiego żywota; a jeszcze innym - porzucone klejnoty. Innymi wreszcie symbolami były stare księgi, instrumenty muzyczne, zgaszone świece itd.
Istnieją martwe natury przypominające o znikomości ziemskiej, dla wzmocnienia efektu zbudowane z wielu wymienianych elementów wanitatywnych zgromadzonych w jednym dziele, np. namalowany przez hiszpańskiego malarza Antonia de Peredy (1608-78) -„Vanitas vanitatum”.
Wyłaniający się tam z tajemniczego ciemnego tła młodzieńczy anioł, o jakby jeszcze nie do końca zmaterializowanych skrzydłach, ukazuje nam - na podróżnym ozdobnym sepecie (jako mebel podróżny symbolizujący nietrwałość) i na trwałym stole - zgromadzone w malowniczą kompozycję o skomplikowanych powiązaniach symboli i znaczeń przedmioty, takie jak, z jednej strony - globus, ozdobny złoty augsburski zegar, klejnoty, numizmaty, fragmenty zbroi - symbole władzy i posiadania, z drugiej zaś - zwiędłe kwiaty i liczne ludzkie czaszki, wsparte na zamkniętej księdze. Przedmioty te wypełniają ciasną przestrzeń obrazu zawartą między uskrzydlonym aniołem a pierwszym planem, gdzie w centrum uwagi, na krawędzi stołu, ustawiona jest, jak ideowy zwornik kompozycji, wymowna, bez żadnych ozdób, prosta klepsydra.
Patrząc na ten obraz, chciałoby się powiedzieć - wszystko przemija, zgodnie z tytułem obrazu - „vanitas vanitatum”.
Czasami kompozycja „vanitas” pomyślana jest przez malarza w pełnym świetle, czasami w smutnym i groźnym cieniu - np. obraz Willema de Poorter (1636) - „Vanitas”, skomponowany z elementów „wojennych” - fragmentów zbroi, drzewców, sztandarów itp., z dyskretnie umieszczoną, niemal niewidoczną ludzką czaszką, został namalowany w tak zgaszonej tonacji barwnej (poszarzałe brązy, zielenie i ugry), że już sama tonacja wywołuje uczucie smutnej zadumy. Wydaje się nam, że te elementy zbroi, bęben, długie płaszcze, a może i sztandary, drzewce i żołnierski metalowy kubek zostały wyniesione na strych, jak zbroja Don Kichota, i ukazane naszym oczom w swojej marności, aby przypomnieć całą znikomość ziemskiego zwycięstwa.
Istnieje też typ przedstawień świętych (np. Marii Magdaleny, św. Hieronima) z przesłaniem wanitatywnym, trzymających lub kontemplujących czaszkę (owo „memento mori” - pamiętaj o śmierci), a także typ portretów osób świeckich, gdzie często uroda i strój kontrastują z umieszczoną na obrazie czaszką ludzką; lub portretów z bardziej zawoalowaną aluzją - poprzez przedmioty, takie jak klepsydry, zegary - oznajmiające upływanie ziemskiego czasu.
Tak artyści, swoją wrażliwością, przez swe dzieła odkrywają nam wiele prawd, pogłębiając naszą duchowość.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

2008-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Wytrwajcie w miłości mojej!

2024-05-03 22:24

[ TEMATY ]

rozważania

O. prof. Zdzisław Kijas

Agata Kowalska

Wytrwajcie w miłości mojej! – mówi jeszcze Jezus. O miłość czy przyjaźń trzeba zabiegać, a kiedy się je otrzymuje, trzeba starać się, by ich nie spłoszyć, nie zmarnować, nie zniszczyć. Trzeba podjąć wysiłek, by w nich wytrwać. Rzeczy cenne nie przychodzą łatwo. Pojawiają się też niezmiernie rzadko, dlatego cenić je trzeba, kiedy się wreszcie je osiągnie, trzeba podjąć starania, by w nich wytrwać.

Ewangelia (J 15, 9-17)

CZYTAJ DALEJ

Św. Florian - patron strażaków

Św. Florianie, miej ten dom w obronie, niechaj płomieniem od ognia nie chłonie! - modlili się niegdyś mieszkańcy Krakowa, których św. Florian jest patronem. W 1700. rocznicę Jego męczeńskiej śmierci, właśnie z Krakowa katedra diecezji warszawsko-praskiej otrzyma relikwie swojego Patrona. Kim był ten Święty, którego za patrona obrali także strażacy, a od którego imienia zapożyczyło swą nazwę ponad 40 miejscowości w Polsce?

Zachowane do dziś źródła zgodnie podają, że był on chrześcijaninem żyjącym podczas prześladowań w czasach cesarza Dioklecjana. Ten wysoki urzędnik rzymski, a według większości źródeł oficer wojsk cesarskich, był dowódcą w naddunajskiej prowincji Norikum. Kiedy rozpoczęło się prześladowanie chrześcijan, udał się do swoich braci w wierze, aby ich pokrzepić i wspomóc. Kiedy dowiedział się o tym Akwilinus, wierny urzędnik Dioklecjana, nakazał aresztowanie Floriana. Nakazano mu wtedy, aby zapalił kadzidło przed bóstwem pogańskim. Kiedy odmówił, groźbami i obietnicami próbowano zmienić jego decyzję. Florian nie zaparł się wiary. Wówczas ubiczowano go, szarpano jego ciało żelaznymi hakami, a następnie umieszczono mu kamień u szyi i zatopiono w rzece Enns. Za jego przykładem śmierć miało ponieść 40 innych chrześcijan.
Ciało męczennika Floriana odnalazła pobożna Waleria i ze czcią pochowała. Według tradycji miał się on jej ukazać we śnie i wskazać gdzie, strzeżone przez orła, spoczywały jego zwłoki. Z czasem w miejscu pochówku powstała kaplica, potem kościół i klasztor najpierw benedyktynów, a potem kanoników laterańskich. Sama zaś miejscowość - położona na terenie dzisiejszej górnej Austrii - otrzymała nazwę St. Florian i stała się jednym z ważniejszych ośrodków życia religijnego. Z czasem relikwie zabrano do Rzymu, by za jego pośrednictwem wyjednać Wiecznemu Miastu pokój w czasach ciągłych napadów Greków.
Do Polski relikwie św. Floriana sprowadził w 1184 książę Kazimierz Sprawiedliwy, syn Bolesława Krzywoustego. Najwybitniejszy polski historyk ks. Jan Długosz, zanotował: „Papież Lucjusz III chcąc się przychylić do ciągłych próśb monarchy polskiego Kazimierza, postanawia dać rzeczonemu księciu i katedrze krakowskiej ciało niezwykłego męczennika św. Floriana. Na większą cześć zarówno świętego, jak i Polaków, posłał kości świętego ciała księciu polskiemu Kazimierzowi i katedrze krakowskiej przez biskupa Modeny Idziego. Ten, przybywszy ze świętymi szczątkami do Krakowa dwudziestego siódmego października, został przyjęty z wielkimi honorami, wśród oznak powszechnej radości i wesela przez księcia Kazimierza, biskupa krakowskiego Gedko, wszystkie bez wyjątku stany i klasztory, które wyszły naprzeciw niego siedem mil. Wszyscy cieszyli się, że Polakom, za zmiłowaniem Bożym, przybył nowy orędownik i opiekun i że katedra krakowska nabrała nowego blasku przez złożenie w niej ciała sławnego męczennika. Tam też złożono wniesione w tłumnej procesji ludu rzeczone ciało, a przez ten zaszczytny depozyt rozeszła się daleko i szeroko jego chwała. Na cześć św. Męczennika biskup krakowski Gedko zbudował poza murami Krakowa, z wielkim nakładem kosztów, kościół kunsztownej roboty, który dzięki łaskawości Bożej przetrwał dotąd. Biskupa zaś Modeny Idziego, obdarowanego hojnie przez księcia Kazimierza i biskupa krakowskiego Gedko, odprawiono do Rzymu. Od tego czasu zaczęli Polacy, zarówno rycerze, jak i mieszczanie i wieśniacy, na cześć i pamiątkę św. Floriana nadawać na chrzcie to imię”.
W delegacji odbierającej relikwie znajdował się bł. Wincenty Kadłubek, późniejszy biskup krakowski, a następnie mnich cysterski.
Relikwie trafiły do katedry na Wawelu; cześć z nich zachowano dla wspomnianego kościoła „poza murami Krakowa”, czyli dla wzniesionej w 1185 r. świątyni na Kleparzu, obecnej bazyliki mniejszej, w której w l. 1949-1951 jako wikariusz służył posługą kapłańską obecny Ojciec Święty.
W 1436 r. św. Florian został ogłoszony przez kard. Zbigniewa Oleśnickiego współpatronem Królestwa Polskiego (obok świętych Wojciecha, Stanisława i Wacława) oraz patronem katedry i diecezji krakowskiej (wraz ze św. Stanisławem). W XVI w. wprowadzono w Krakowie 4 maja, w dniu wspomnienia św. Floriana, doroczną procesję z kolegiaty na Kleparzu do katedry wawelskiej. Natomiast w poniedziałki każdego tygodnia, na Wawelu wystawiano relikwie Świętego. Jego kult wzmógł się po 1528 r., kiedy to wielki pożar strawił Kleparz. Ocalał wtedy jedynie kościół św. Floriana. To właśnie odtąd zaczęto czcić św. Floriana jako patrona od pożogi ognia i opiekuna strażaków. Z biegiem lat zaczęli go czcić nie tylko strażacy, ale wszyscy mający kontakt z ogniem: hutnicy, metalowcy, kominiarze, piekarze. Za swojego patrona obrali go nie tylko mieszkańcy Krakowa, ale także Chorzowa (od 1993 r.).
Ojciec Święty z okazji 800-lecia bliskiej mu parafii na Kleparzu pisał: „Święty Florian stał się dla nas wymownym znakiem (...) szczególnej więzi Kościoła i narodu polskiego z Namiestnikiem Chrystusa i stolicą chrześcijaństwa. (...) Ten, który poniósł męczeństwo, gdy spieszył ze swoim świadectwem wiary, pomocą i pociechą prześladowanym chrześcijanom w Lauriacum, stał się zwycięzcą i obrońcą w wielorakich niebezpieczeństwach, jakie zagrażają materialnemu i duchowemu dobru człowieka. Trzeba także podkreślić, że święty Florian jest od wieków czczony w Polsce i poza nią jako patron strażaków, a więc tych, którzy wierni przykazaniu miłości i chrześcijańskiej tradycji, niosą pomoc bliźniemu w obliczu zagrożenia klęskami żywiołowymi”.

CZYTAJ DALEJ

Odpustowy weekend u franciszkanów [zaproszenie]

2024-05-04 08:48

ks. Łukasz Romańczuk

ks. Mariusz Szypa wypowiada słowa aktu zawierzenia

ks. Mariusz Szypa wypowiada słowa aktu zawierzenia

Franciszkanie Konwentualni z ul. Kruczej we Wrocławiu zapraszają na dwa wydarzenia, które będą miały miejsce w kościele pw. św. Karola Boromeusza. W sobotni wieczór będzie można posłuchać koncertu organowego, a w niedzielę sumie odpustowej będzie przewodniczył bp Maciej Małyga.

4 maja o godz. 19:00 rusza cykl koncertów organowych „Franciszkańskie Wieczory Muzyczne: Mater Familiae” w Sanktuarium Matki Bożej Łaskawej przy ul. Kruczej we Wrocławiu. Jest to okazja do promocji muzyki sakralnej, a także kultu maryjnego. Pierwszy koncert zagra Tadeusz Barylski, który przez wiele lat posługiwał jako organista w kościele na Kruczej, a także w sanktuarium św. Antoniego w Dąbrowie Górniczej. Podczas koncertu zagra m.in utwory: Johanna Sebastiana Bacha – Fantazja G-dur, Improwizację: Fantazja Regina Coeli czy Bogurodzicę. Koncert rozpocznie obchody odpustu ku czci Matki Bożej

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję