Wszystko może być dla ciebie oknem lub lustrem - zależnie od tego, gdzie masz światło i jak patrzysz.
*
Pustelnik Makary, odkąd duszę wystawił jak żagiel dla wichrów Ducha Bożego i dawał ją sobie rozżarzać aż do bólu, aż do płomienia w sobie - szedł teraz zamieszkać na pustkowiu. Znane było ono z kilku uroczysk i zawodzeń jakichś upiorów po nocach, tak że żaden zwyczajny człowiek tam nie chadzał. A on szedł, jakby chcąc oswoić to, co budziło tam grozę, skoro żywioły i lęki swojego ciała oswoił. Ujrzał grotę, w której mógłby zamieszkać. Gdy wszedł, z legowiska podniósł się lew samotnik, rykiem chcąc przepędzić intruza. Ale Makary spojrzał mu w ślepia i rzekł: „I czegóż się wściekasz? Moglibyśmy tu mieszkać razem, bo miejsca dość. Ale jeśliś niezadowolony, to z nas dwóch ty sobie idź. Wynocha więc!”. I bestia wyszła, podkulając ogon, by potem krążyć w pobliżu, ale z respektem. A Makary noc całą spędził przed grotą, jakby chcąc wzrokiem ducha zwyciężyć ciemność. Dobiegały go dziwne odgłosy, ale on otwierał duszę na Tchnienie Ducha, a nie na lęk. Ucichło więc. A już na drugi, trzeci dzień zaczęły odwiedzać go gazele, kruki, szakal jakiś i żmija piaskowa przemknęła parę razy. Niepojęte było to dla ludzi, że ci Ojcowie Pustyni wnosili tam jakby nowego ducha i z nową mocą podbijali miejsca nawiedzane dotąd bardziej przez demony niż ludzi. I nad podziw szybko wchodzili oni w komitywę ze zwierzętami, nawet drapieżnikami, choć całkiem bezbronni byli. A nocą do Makarego przylatywał puchacz. „Jakbyśmy braćmi byli - mówił doń pustelnik - ty wielokroć lepiej widzisz niż ludzie, a ja chcę oczami ducha przebić te wszystkie zasłony, by Boga poprzez świat widzieć.” Jakoś dziwnie szybko zwiedzieli się ludzie i zaczęli przychodzić do Makarego. Zdumiewała ich jego przenikliwość widzenia ich serc. Wielu z nich chadzało do wróżów, ale ci zaciemniali tylko ich losy, a ten paroma słowami wydobywał ukryte sprawy, by rozświetlić prawdą. Kiedyś pewien uczony trafił doń i zapytał: „Jak to jest, że my patrząc na wszystko wokół, mnożymy jakby widma i mamidła, a ty jakbyś prześwietlał wszystko na wskroś”. Makary odrzekł: „Bo to jest tak, gdy patrzysz wokół z sercem czystym i wzrokiem wiary, to przez wszystko Bóg prześwieca, jak przez okno w dzień, a nawet nocą, gdy patrzysz w gwiazdy i dalej… Ale gdy się zamkniesz na Boga w samym sobie, to jakbyś nocą w izbie światło zapalił i okno zamknął. Gdy podejdziesz do niego, to co widzisz? - Siebie tylko i wnętrze. A potem, odwracając się od Bożego światła, rzucasz na wszystko swój cień i dlatego ze stworzeń czynisz bogów, a swoje lęki zamieniasz w widma, które jeszcze w mity ubierasz. Świat więc zdaje ci się wrogi, obcy albo tylko jest odbiciem twoich cieni. Dla mnie nawet noc nie jest ciemna, bo Bóg świeci we mnie i prześwieca przez mrok. I nawet puchacz mi zazdrości takiego wzroku. A on nie mój przecież!”.
*
Ktoś może to pomiędzy baśnie i mity włoży, by nie wystawić się na Światło i dalej na wszystko rzucać swoje tańczące cienie, snując swoje czy wspólne mity wokół swych lęków. Cóż, bez Stwórcy, stworzenie stać się może panteonem bóstw lub demonów, pomiędzy którymi coraz ciemniej i straszniej. A człowiek zaczyna być tylko cieniem samego siebie. Tylko wiara i modlitwa otwiera oczy i daje światło. „Z Tobą ciemność nie będzie ciemna, a noc tak jak dzień zajaśnieje” (słowa proroka-psalmisty).
Pomóż w rozwoju naszego portalu