Reklama

Na wysokich połoninach

Nieduże wzniesienia, malownicze krajobrazy, wielkie, nie zadeptane jeszcze przez turystów przestrzenie, ślady trudnej historii - to wciąż atuty Bieszczadów. Jeśli jednak ktoś długo w Bieszczadach nie był, może dziś ich nie poznać

Niedziela Ogólnopolska 26/2008, str. 22-23

Marcin Gwizdak

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Choć połoniny stoją tam, gdzie kiedyś, a Jezioro Solińskie wdziera się w górskie zbocza - legendarne góry powoli przestają być dzikie. Rozrastają się za to gwarne i tłoczne kurorty. W Polańczyku, Solinie i Cisnej tłok jest dziś porównywalny do tego, który latem można spotkać nad morzem. Bieszczady przestają być rejonem tylko dla łazików, stają się powoli spacerowymi górami dla każdego.
Ale wytrawni turyści wciąż znajdą tu atmosferę sprzed lat, bo nadal są to najmniej zagospodarowane góry w Polsce. W okolicach Otrytu, Tworylnego, Mucznego i Moczarnego nadal da się znaleźć ciszę, pustkowia, trudne do przejścia lasy, dzikie zwierzęta i szlaki, na których można nie spotkać żywego ducha. I pozostałości dawnych łemkowskich i bojkowskich wsi, ze śladami krwawej historii. Jak dawniej, działające na wyobraźnię.

Życie z legendy

To atmosfera jak z „Siekierezady” Edwarda Stachury i rodzimych westernów z lat 50. i 60. przyciągała w te okolice niespokojne duchy, uciekinierów od cywilizacji i komuny, artystów, szukających tu wolności i przygody. Ba, zachwycał się nimi sam Edmund Hillary, zdobywca Mt. Everestu. W Bieszczady przybywali kiedyś nawet goście z Nowej Zelandii, Japonii i Kanady. Pomieszkali w namiotach, podobnie jak ich koledzy, penetrujący kanadyjską tajgę czy puszcze Amazonii.
- Ale dziś niewiele jest już miejsca dla ekscentrycznych twórców i poszukiwaczy przygód - mówi Renata Szczepańska, wójt Cisnej, najszybciej rozwijającej się gminy w Bieszczadach. Sporo jednak po nich jeszcze śladów. Żeby przeżyć, rzeźbili, zbierali jagody, grzyby i poroża jeleni. Zakapiorzy, jak ich nazywano, stali się legendą dla kolejnych pokoleń.
W bieszczadzkich knajpkach można obejrzeć portrety i pamiątki po Majstrze Biedzie, Jędrku Połoninie. W Chmielu można zaś pogadać z Arturem Lignowskim, słynnym prezesem rodem z Łodzi, który ustatkował się, prowadzi gospodarstwo agroturystyczne i małą stadninę koni. Aby ściągnąć chętnych do konnych eskapad, wykorzystuje legendę własną i dawnych sąsiadów, ale przede wszystkim mit dzikich gór.
Na Bieszczadach da się zarabiać, pod jednym wszakże warunkiem: ich legenda wciąż będzie trwać. Wiedzą o tym inni prowadzący pensjonaty i gospodarstwa agroturystyczne. Ich właściciele stylizują się na bieszczadzkich włóczęgów, otaczają się bieszczadzkimi przedmiotami, rzeźbami i malunkami. Legenda dla wielu liczy się, ale istotniejszy jest kontakt z przyrodą, chronioną w części gór przez Bieszczadzki Park Narodowy (BPN).
- BPN cechuje wysoki stopień naturalności - zachwala Ryszard Prędki, pracownik parku. - Ekosystemy znajdujące się tutaj są bardzo zbliżone do stanu naturalnego. Pewne fragmenty parku - szczególnie chodzi o miejsca w źródliskach takich potoków, jak górna Solinka czy Tworylczyk - mają charakter bliski pierwotnemu.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Reklama

Wrzuć mielonkę na patelnię

Ci, którzy przyjadą tu po raz pierwszy, wejdą pewnie na którąś z połonin. Nic dziwnego: takich wysokogórskich łąk z rozległymi widokami, nie ma nigdzie w Polsce. Na Połoninie Wetlińskiej miejscem do odpoczynku albo punktem docelowym jest zwykle Chatka Puchatka, schronisko pozbawione elektryczności i wody, za to z bufetem, gdzie napoje podaje Lutek Pińczuk, jedna z legend Bieszczadów.
Z południowej strony jak na dłoni widać Wielką Rawkę i masyw Jasła, ze wschodu - sąsiednią Połoninę Caryńską. Z północnej - zalesiony masyw górski, gdzie da się dostrzec dach obrosłej legendami Chatki Socjologów, odbudowanej niedawno po pożarze. Tam z kolei można odpocząć w trakcie wędrówki po dzikim Otrycie albo skręcić w jeszcze bardziej dzikie rejony nad Sanem, zarastające polany po dawnych wsiach: Hulskie, Krywe i Tworylne. Przed wojną panował tam wielki gwar, dziś króluje spokój i pustka. Przy odrobinie szczęścia da się spotkać zagrożonego wymarciem węża eskulapa.
W obu chatkach stosuje się jeszcze przepisy kuchni bieszczadzkiej sprzed lat. Jeden z przepisów: „Weź puszkę mielonki i pęto kaszanki. Wrzuć mielonkę na patelnię i dodaj dwa ząbki czosnku, potem kaszankę. Wymieszaj, a nie żałuj też majeranku. Dodaj serki topione i co tam jeszcze masz i smaruj na chlebuś, nim stężeje. Lub na zimno. Przepijaj herbatą”.
Ale turystów korzystających z takich przepisów jest coraz mniej. - Turystyka plecakowa zamiera - mówi Zbigniew Przytulski z Bieszczadzkiego Stowarzyszenia Ekoturystycznego. - Młodzież nie chce już spędzać, jak kiedyś, wakacji pod namiotem. Ciągnie ich do innej formy aktywności, do sportów ekstremalnych, jazdy samochodami terenowymi.
Kto wdrapie się na Wielka Rawkę ma już blisko na Kremenaros, górę, na której spotykają się granice Polski, Słowacji i Ukrainy. Wielu jednak poprzestaje na Rawce, z której roztacza się widok zapierający dech w piersiach. Porównywalny chyba tylko do tego z Tarnicy.
Wielu wybiera na wakacje miejscowości nad Jeziorem Solińskim, gdzie da się połączyć wypoczynek nad wodą z widokiem gór, który potem długo utrzymuje się pod powiekami, i biesiadami w kawiarnianych ogródkach. Oprócz kurortów, można jednak znaleźć miejsca mniej gwarne, szczególnie w południowej i wschodniej części jeziora.

Reklama

Dwie cysterny snu

Moc przyciągania wtajemniczonych ma położona koło Cisnej Łopienka - nieistniejąca już wieś, niegdyś największy w Bieszczadach ośrodek kultu maryjnego. Słynąca łaskami ikona Matki Bożej z miejscowej unickiej cerkwi, uratowana przez ks. Franciszka Stopę, znajduje się w kościele w Polańczyku. W zrekonstruowanej cerkwi jest kopia ikony. Latem odprawiane są tu Msze św.
Natomiast wejście na Tarnicę może być początkiem pielgrzymki do bieszczadzkich zakątków, które w latach 50. i 60. odwiedzał ks. Karol Wojtyła. Pobyty Ojca Świętego na Tarnicy (po raz pierwszy w 1953 r.) uczczono stalowym krzyżem, który jest znakiem rozpoznawczym tej najwyższej w Bieszczadach góry. Drugim przystankiem mogą być połoniny: Caryńska i Wetlińska, gdzie ks. Wojtyła bywał kilkakrotnie, a trzecim - Chryszczata (pobyty w latach 1957-60), masyw, w którym kiedyś UPA miała bunkry z magazynami, szpitalem, bieżącą wodą, zniszczone potem w czasie akcji „Wisła”.
Zawsze, ilekroć ks. Wojtyła był w okolicy, odwiedzał Cisną - dobry punkt wyjściowy do górskich wycieczek, choćby na Łopiennik. Widok ze szczytu natchnął Wincentego Pola do napisania wiersza: „A czy znasz ty, bracie młody…” Ks. Wojtyła był na Łopienniku z pewnością w 1957 r. Wielokrotnie odwiedzał Komańczę, gdzie w klasztorze Sióstr Nazaretanek w latach 1955-56 przebywał kard. Stefan Wyszyński. Było to ostatnie miejsce internowania Prymasa Tysiąclecia. Tu napisał m.in. Śluby Narodu, jego pobyt przypomina poświęcona mu izba.
Jan Paweł II pod koniec życia wspomniał, że chciałby zobaczyć jeszcze dwa miejsca w Bieszczadach. Nie podał ich nazwy. Może - przypuszcza Urszula Własiuk z Fundacji Szlaki Papieskie - myślał o połoninach z falującymi trawami i o Jeziorkach Duszatyńskich z okolic Komańczy? O jeziorkach - powstałych w wyniku osunięcia się skał w masywie Chryszczatej - które podziwiał dwukrotnie, wspominał w dramacie „Przed sklepem jubilera”. „Nie zapomnę nigdy tych jeziorek, co zaskoczyły nas po drodze, jakby dwie cysterny niezgłębionego snu” - pisał.

Reklama

Sydney w górach

Jadąc w Bieszczady, trzeba zatrzymać się w Jasieniu, dzielnicy Ustrzyk Dolnych, gdzie znajduje się sanktuarium Matki Bożej Bieszczadzkiej, utworzone w latach 60., z inicjatywy abp. Ignacego Tokarczuka. Ofiarował on mieszkańcom Bieszczad wizerunek Matki Bożej Sudeckiej z Rudek k. Lwowa. Ten obraz - „cudownie od ognia nienaruszony” w czasie najazdu tatarskiego na Podole - był w Rudkach czczony przez pielgrzymów, także przez królów Polski, m.in. Jana III Sobieskiego po bitwie pod Wiedniem. Niestety, cudowny obraz, który przetrwał wiele, skradziono w latach 90. W świątyni znajduje się dziś jego kopia, koronowana przed dwoma laty.
Od kilku lat nad Soliną, w Cisnej i na połoninach można w lipcu spotkać młodych ludzi w koszulkach z napisem „Bieszczady dla Jezusa”. To uczestnicy Wakacyjnej Ewangelizacji Bieszczadów, prowadzonej m.in. przez przemyską Szkołę Nowej Ewangelizacji im. św. Jakuba Apostoła, wspieraną przez katolickie organizacje, społeczności, lokalne samorządy.
- Bieszczady są miejscem odpoczynku dla wielu ludzi, przybywają tu też ci zagubieni, szukający sensu życia. Chcemy im zapewnić pomoc duchową oraz wsparcie moralne - mówi ks. Mariusz Ryba, moderator Szkoły. Zorganizowana ewangelizacja w Bieszczadach trwa już od ośmiu lat. W tym roku też będzie można spotkać uczestników akcji, zapraszających na spotkania, modlitwy wspólnotowe, koncerty zespołów chrześcijańskich i projekcje filmów w Polańczyku, Lesku, Cisnej i Łopience.
Ewangelizatorzy odbędą tu wcześniej rekolekcje, potem przygotują Spotkanie Młodych „Sydney w Bieszczadach”, które będzie miało miejsce w Polańczyku od 19 do 20 lipca. „Sydney” będzie się odwoływać do XXIII Światowego Dnia Młodych, które w tym czasie odbywać się będzie w Australii - szczegóły: www.wakebi.info.

Ruch w interesie

Zdaniem Międzynarodowej Organizacji Turystycznej, Bieszczady to jeden z najbardziej atrakcyjnych rejonów Europy. Tyle że wciąż mało kto poza Polską o nim wie. Na szczęście dla mieszkańców, w Polsce moda na ten region nie słabnie. Dawni mieszkańcy Bieszczad, i ci mieszkający tu od niedawna, potrzebują turystów jak kania dżdżu. - Turyści są u nas bardzo wyczekiwani - mówi Zbigniew Przytulski. Jest ich sporo, ale - jak wzdychają miejscowi - mogłoby być więcej. To z myślą o nich remontuje się szosy i planuje nowe atrakcje, które przedłużyłyby sezon turystyczny poza wiosnę i lato.
Zagorzałych miłośników regionu takie pomysły nie cieszą. Widać to na internetowych forach zwolenników gór dostępnych tylko dla wtajemniczonych. Pomysł, jak zachować przyrodę i jednocześnie zarobić na turystach, mają w Fundacji „Partnerstwo dla Środowiska”. Otóż nie trzeba ściągać więcej turystów, ale ci, którzy już są, niech zostawią więcej pieniędzy. Zamiast tworzyć byle jakie noclegi po wiejskich domach, warto zaoferować usługi o wyższym standardzie, lecz droższe. Wtedy miejscowi będą mieli dochody, a przyroda mniej ucierpi.
Ruch w turystycznym interesie w ostatnich latach widać jednak gołym okiem. Tu remontowany stary dom, tam nowy pensjonat albo gospodarstwo agroturystyczne. A na coraz lepszych bieszczadzkich szosach widać coraz droższe samochody. Bieszczady przestaną powoli być dzikie. „To se ne vrati” - napisał słusznie w dyskusji na internetowym forum jeden z jej uczestników. Wyjeżdżając z Bieszczadów już dziś warto obejrzeć się za siebie.

2008-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Papież zachęca Polaków do obrony życia ludzkiego

2024-05-15 11:03

[ TEMATY ]

Franciszek

PAP/EPA/Riccardo Antimiani

O potrzebie ochrony życia ludzkiego od poczęcia do naturalnej śmierci przypominał Franciszek pozdrawiając Polaków podczas dzisiejszej audiencji ogólnej.


Podziel się cytatem

Pozdrawiam serdecznie wszystkich Polaków.

CZYTAJ DALEJ

Nowenna do Ducha Świętego

[ TEMATY ]

nowenna

Pio Si/Fotolia.com

Jak co roku w oczekiwaniu na Niedzielę Zesłania Ducha Świętego Kościół katolicki będzie odprawiał nowennę do Ducha Świętego i tym samym trwał we wspólnej modlitwie, podobnie jak apostołowie, którzy modlili się jednomyślnie po wniebowstąpieniu Pana Jezusa czekając w Jerozolimie na zapowiedziane przez Niego zesłanie Ducha Świętego.

Ponieważ nowenna do Ducha Świętego przypada w maju i czerwcu, dlatego łączy się ją z nabożeństwami majowymi czy też czerwcowymi w następujący sposób:

CZYTAJ DALEJ

Tydzień Laudato si’ w Polsce

2024-05-15 15:27

[ TEMATY ]

papież Franciszek

Laudato si'

Tydzień Laudato Si'

Łukasz Frasunkiewicz

“Tydzień Laudato si’” to inicjatywa watykańskiej Dykasterii ds. Integralnego Rozwoju Człowieka, upamiętniająca opublikowanie encykliki Laudato si' Papieża Franciszka, a przede wszystkim - zaproszenie do wcielania jej przesłania w życie. Obchodzony w tym roku w dniach 19-26 maja pod hasłem “Ziarna nadziei” przypomina nam, że choć czasy, w których żyjemy naznaczone są głębokimi kryzysami, to jako chrześcijanie - pozostajemy ludźmi nadziei, co więcej możemy naszymi postawami i gestami tę nadzieję kultywować i dawać ją innym.

Przesłanie “Laudato si’” - dzisiaj jeszcze bardziej aktualne

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję