W homilii ksiądz biskup podkreślił, że ten dzień jest bardzo ważny dla Kościoła wrocławskiego, ale i dla całego Kościoła, ponieważ po raz pierwszy dane jest nam przeżywać liturgiczne wspomnienie błogosławionych męczenniczek. Jest to szczególne wydarzenie, za które dziękujemy Panu Bogu.
– To nasze dzisiejsze wspomnienie pokazuje, że dla Boga nie ma rzeczy niemożliwych. I to, co powinno być nieznane i zapomniane, przez Boga zostaje ogłoszone całemu światu. 10 skromnych sióstr zakonnych ze zgromadzenia św. Elżbiety pełnych oddania Bogu i ludziom, zamordowanych bestialsko przez sowieckich żołnierzy, dziś staje przed nami i przed całym światem jako panny mądre i roztropne. One weszły na ucztę weselną i radują się chwałą nieba – mówił bp Kiciński.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Nawiązując do 2 Listu św. Pawła Apostoła do Koryntian, ksiądz biskup przypomniał, że nosimy w naszym ciele konanie Chrystusa i dopełniamy Jego cierpienia.
– Słowa św. Pawła Apostoła spełniają się w słowach wypowiedzianych przez Chrystusa do tych, którzy pragnęli iść za Nim. Jezus mówi: „Jeśli kto chce iść za Mną, niech się zaprze samego siebie, niech co dnia bierze krzyż swój i niech Mnie naśladuje!” – mówił biskup Jacek.
Zaznaczył, że te słowa to nie zapowiedź ale rzeczywistość życia św. Pawła i pierwszych chrześcijan. Ta rzeczywistość opisana jest słowami: „Zewsząd znosimy cierpienia, lecz nie poddajemy się zwątpieniu; żyjemy w niedostatku, lecz nie rozpaczamy; znosimy prześladowania, lecz nie czujemy się osamotnieni, obalają nas na ziemię, lecz nie giniemy. Nosimy nieustannie w ciele naszym konanie Jezusa, aby życie Jezusa objawiło się w naszym ciele” (2Kor 4, 8-10).
– To właśnie ta rzeczywistość nieustannie objawia się w życiu tych, którzy wierzą w Jezusa Chrystusa i żyją Jego słowem. Tak było w całej historii Kościoła, jest dziś i będzie aż do skończenia świata – mówił ksiądz biskup.
Reklama
Zauważył, że podobne słowa słyszymy w "Liście do Diogeneta" z końca II wieku. Czytamy w nim: „Chrześcijanie przebywają na ziemi, ale są obywatelami nieba; kochają wszystkich ludzi, a wszyscy ich prześladują; są ubodzy, ale wzbogacają wielu; pogardzają nimi a oni w tej pogardzie odnajdują chwałę; ubliżają im a oni błogosławią; obrażają ich a oni okazują wszystkim szacunek; czynią dobrze a karani są jak zbrodniarze. Ci którzy ich nienawidzą, nie umieją powiedzieć, jaka jest przyczyna tej nienawiści”.
– Kontekst tych słów z Listu św. Pawła Apostoła do Koryntian i z "Listu do Diogeneta" wpisuje się w życie, powołanie i misję naszych błogosławionych męczenniczek – s. M. Paschalis Jahn i 9 współsióstr. Ojciec Święty Franciszek na pewnym etapie przypomniał, że życie konsekrowane jest najbardziej radykalną formą naśladowania Jezusa Chrystusa, jest objawieniem miłości, jaką Bóg kieruje do każdego człowieka – podkreślał ksiądz biskup.
Zaznaczył, że błogosławione męczenniczki elżbietańskie odpowiedziały miłością serca na wołanie Jezusa: Pójdź za Mną! Podjęły trudne wyzwanie zaparcia się siebie i wzięcia krzyża dnia codziennego.
– Wybierając drogę życia zakonnego, pozostawiły za sobą propozycje tego świata. Poszły za Chrystusem, każdego dnia przyjmując i odkrywając na nowo wartość Jego słowa. Można sobie postawić pytanie: Czy te siostry, wybierając drogę życia zakonnego, zdawały sobie wtedy sprawę z tego, jak wielki będzie to krzyż? Idąc za Chrystusem, przyjęły w swoim ciele także konanie Jezusa. I to jest właśnie heroizm i świadectwo bycia oblubienicą Chrystusa aż do końca. I tak jak Chrystus oddał życie za nas, tak siostry męczenniczki oddały życie za tych, do których były posłane – mówił hierarcha i postawił kolejne pytanie: Skąd w nich była ta przeogromna moc Bożej miłości?
Reklama
– Odpowiedź jest bardzo prosta. To były panny roztropne. I można by powiedzieć – w przeciwieństwie do dzisiejszej Ewangelii, gdzie było 10 panien, w tym pięć roztropnych i pięć nieroztropnych – że błogosławione męczenniczki to 10 sióstr, które okazały się mądrymi i roztropnymi. Gdy patrzymy na ich życie, to było jedną wielką wędrówką wiary na spotkanie z Oblubieńcem, Jezusem Chrystusem. Niosły ze sobą lampy napełnione oliwą. Lampą dla błogosławionych męczenniczek była wspólnota zakonna; oliwą słowo Boże a światłem była miłość do Boga i ludzi. Dlatego gdy przyszedł moment spotkania z Oblubieńcem, wszystkie wyszły na spotkanie i zapaliły swe lampy – mówił ksiądz biskup.
Podkreślił, że dziś i na naszych oczach spełniają się słowa z Listu św. Pawła Apostoła do Koryntian i słowa z Listu do Diogneta. My jako wspólnota wiary idziemy na spotkanie Pana. Trzeba jednak postawić sobie pytanie, z jakimi idziemy lampami, co jest oliwą naszego życia i co jest płomieniem. Podkreślił, że lampa jest użyteczna, jeśli ma oliwę i płomień. Dla sióstr lampą była wspólnota, zaś dla nas jest nasza rodzina, wspólnota zakonna, czy wspólnota seminaryjna. Oliwą jest słowo Boże a płomień to miłość.
– Patrząc na nasze życie, wydaje się, że mamy problem i z lampą i z oliwą. Mamy problem z codziennym budowaniem wspólnoty i czuwaniem nad jej miłością. Dlaczego tak się dzieje? I znowu odpowiedź wydaje się bardzo prosta. Dlatego, że przestaliśmy myśleć o nadchodzącym Oblubieńcu i czasem stajemy się jak panny nieroztropne, które zatopiły się w doczesności – tłumaczył ksiądz biskup.
I postawił kolejne pytanie: Czego nas, żyjących w XXI wieku, uczą błogosławione męczenniczki?
– Bł. Maria Paschalis i jej towarzyszki przypominają nam ważną prawdę, że pójście za Jezusem Chrystusem związane jest z zaparciem się siebie samego, braniem codziennego krzyża i współuczestnictwem w cierpieniu Jezusa. Nasze życie to również wędrówka wiary na ucztę niebieską. I o tym nie możemy zapomnieć. I w tej wędrówce ważna jest wspólnota. Tą wspólnotą jest Kościół Chrystusowy – podkreślił ksiądz biskup i życzył: – Uczyńmy wszystko, aby nasze lampy były gotowe, aby nigdy nie zabrakło oliwy a płomień oświecał ciemności naszego życia. Obyśmy pierwsi usłyszeli: „Oto Pan Młody nadchodzi” i na te słowa powstali i wyszli. I byli gotowi na Jego spotkanie.