Odpustową Eucharystię sprawował nowy proboszcz parafii i przeor klasztoru, ale znany we Wrocławiu przewodnik karmelitańskiej grupy Pieszej Pielgrzymki na Jasną Górę, o.Krzysztof Piskorz. On także wygłosił homilię. Zwrócił uwagę na to, że Bóg jest tym, dla którego liczy się nasze „teraz”. - Nie pamięta naszej przeszłości, nie chce, abyśmy wybiegali myślami w przyszłość, bojąc się jej, albo snując nierealne plany – On chce działać i działa – teraz - mówił.
Przypomniał też obietnice i przywileje świętego szkaplerza, które Maryja złożyła a Kościół, uznał jako objawione przez Nią. Noszącym szkaplerz Maryja zapewniła opiekę w trudach i niebezpieczeństwach życia, zarówno względem duszy, jak i ciała. Obiecała również szczęśliwą śmierć i zachowanie od ognia piekielnego a każdy, kto nosi szkaplerz, jest złączony z Zakonem Karmelitańskim i ma udział w jego duchowych dobrach za życia i po śmierci, czyli objęty jest intencjami Mszy świętych, Komunii, umartwień, postów i modlitw. - Czy pamiętacie, co Maryja obiecała tym, którzy po śmierci znajdą się w czyśćcu? – pytał homileta. Okazało się, że większość osób obecnych w kościele pamięta, że jedną z obietnic jest ta, że Maryja uwolni z czyśćca wiernie noszącego szkaplerz w pierwszą sobotę po jego śmierci. – Zatem najlepiej umrzeć w piątek wieczorem – podsumował o. Piskorz.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Kapłan podzielił się też świadectwem, które zgłosiła jedna z osób do zakonu karmelitów. – Kobieta była świadkiem umierania swojego ojca. Mężczyzna przyjął przed laty szkaplerz, ale w chili śmierci miał na szyi medalik szkaplerzny, który Kościół na początku XX w. dopuścił jako formę noszenia znaku szkaplerza na co dzień – mówił. Jednak umieranie było bardzo trudne, tato męczył się, niepokoił, coś było nie tak. Córka i żona umierającego modliły się przy nim Koronką do Bożego Miłosierdzia, mimo to cierpienie mężczyzny, w agonii, było widoczne. Kobieta wyznała w świadectwie, że w pewnej chwili poczuła przynaglenie, aby poszukać materiałowego szkaplerza, tego z sukna, który tato przed laty przyjął. Wybiegła z pokoju, odnalazła szkaplerz i przyniosła do łóżka chorego. Kiedy założyła umierającemu ojcu dwa kawałki sukna połączone sznurkiem, ten natychmiast się uspokoił, ucichł i po chwili spokojnie odszedł. To była łagodna, szczęśliwa śmierć – dokładnie taka, jak z obietnicy Maryi – mówił o. Piskorz i zachęcał, aby ci, którzy noszą medalik szkaplerzny pamiętali, by na czas śmierci, jeśli tylko będzie to możliwe, nałożyć szkaplerz z sukna, albo przynajmniej przekazać taką prośbę swoim bliskim. Na koniec zaprosił tych, którzy jeszcze nie noszą szkaplerza, czyli nie schowali się pod płaszcz Maryi, aby po Mszy świętej kupili szkaplerz na stoisku przed kościołem, wrócili do świątyni i wzięli udział w nabożeństwie przyjęcia szkaplerza. Po Mszy odpustowej pobłogosławiono je w kruchcie kościoła tzw. miejsce św. Józefa Oblubieńca. W lewej wnęce przedsionka wyeksponowano figurę świętego i przygotowano świece wotywne, które można zapalać w czasie modlitwy.
Odpust Królowej Karmelu miał swoją kontynuację w klasztornym ogrodzie, gdzie w ramach festynu parafialnego przygotowano atrakcje dla dzieci i dorosłych – watę cukrową, lemoniadę, wyśmienite ciasta i przysmaki z grilla. Muzycznym gospodarzem spotkania był zespół NOE. Datki zebrane na festynie mają być przeznaczone na fundusz remontowy organów i dachu kościoła.