Reklama

Ludzie muszą wrócić do wiary

8 kwietnia mieszkańcy Siemiatycz przeszli ulicami miasta w procesji Drogi Krzyżowej. Wierni wyruszyli z kościoła pw. Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny. Pokaźnych rozmiarów brzozowy krzyż między poszczególnymi stacjami nieśli przedstawiciele różnych zawodów i stanów: nauczyciele, dzieci, młodzież, członkowie Caritas, Akcji Katolickiej, Rodzin Nazaretańskich, Katolickiego Stowarzyszenia Młodzieży, Ruchu Światło-Życie, matki i ojcowie, a na zakończenie siostry karmelitanki i kapłani.
Modlitewnemu wędrowaniu towarzyszyły rozważania z najnowszego dzieła Lusi Ogińskiej pt. „Śladami Ewangelii”. Lusia Ogińska jest autorką m.in. trylogii dla dzieci nazwanej „Księgą roztoczańskich krasnali” oraz dramatu narodowego „Zmartwychwstanie”. Utwory Ogińskiej uczą patriotyzmu, historii i miłości do Boga. Autorka sama ilustruje swoje książki, maluje akwarelami i pastelami. W nabożeństwie Drogi Krzyżowej poetka uczestniczyła wraz z mężem Ryszardem Filipskim

Niedziela podlaska 19/2009

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Agnieszka Bolewska-Iwaniuk: - Bezpośrednią przyczyną naszego spotkania są rozważania Drogi Krzyżowej. Jak pisze się o tej największej prawdzie chrześcijaństwa, o męczeństwie, śmierci i zmartwychwstaniu Pana Jezusa? Bo to przecież nie jest zwyczajna poezja.

Lusia Ogińska: - To bardzo trudne pytanie. Szczerze mówiąc, nie zastanawiałam się nad tym, jak się pisze, bo traktowałam to jako ogromne osobiste rozważania. Nawet nie jako wiersze, tylko rozważania, moją modlitwę do Boga. Oczywiście sięgałam do Ewangelitów, miałam też stały kontakt i konsultacje z o. prof. Mieczysławem Krąpcem, który prowadził mnie i merytorycznie, i teologicznie. Budowałam to na naszych rozmowach i rozważaniach - oczywiście telefonicznych, bo przeszkadzała nam odległość. Będą to wielkie słowa, ale myślę, że jest tu również ingerencja Ducha Świętego, bo nie podejrzewam, by sama fachowość i znajomość języka polskiego czy nawet jakiś talent poetycki wystarczyły, by powstało takie dzieło, przy którym ludzie płaczą, niektórzy nawet mówią, że się nawracają. Byłoby błędem myślenie, że to tylko moja zasługa.

- Do kogo skierowana jest Pani twórczość?

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

- Przede wszystkim do Polaków, i to nie tylko wierzących. Ja operuję raczej w środowisku narodowym, mnie interesuje naród, z którego się wywodzimy, interesuje mnie Polska, nie interesują mnie jakieś globalistyczne ideologie. Nie ma czegoś takiego jak kultura światowa, jest tylko kultura narodowa, wywodząca się z jakiegoś państwa, narodu. Nie ma jakiegoś wspólnego kotła, do którego wrzuca się różne kultury, by powstała kultura uniwersalna. To jest bzdura. Ja kieruję moją poezję do dzieci, do dorosłych, do młodzieży. Jestem autorką czterotomowego dzieła „Księgi roztoczańskich krasnali”, które mimo że jest baśnią, traktuje o bardzo poważnych sprawach, takich jak wiara, nadzieja, miłość. Czwarta część jest o II wojnie światowej. M.in. napisałam o dzieciach Zamojszczyzny, które były ratowane przez mieszkańców Siedlec. Byłam nawet przy lokomotywie, która stoi w Siedlcach, przy pomniku Dzieci Zamojszczyzny. Wzruszyło mnie, że mogę tam być, dotknąć tej lokomotywy. Ten zapach smoły, węgla, metalu - w tym coś jest, jakby ta historia zatrzymała się... i rozpacz tych dzieci wywożonych bez matek, bez ojców, samotnych - jest coś w tym. Siedlczanie ratowali wtedy te dzieci. Natrafiłam na parę przypadków, że ludzie nie wiedzieli o tych wydarzeniach, a szkoda, bo wszyscy powinni to wiedzieć. To przecież przepiękna historia naszego narodu, który nie przeszedł obojętnie obok krzywdy polskich, małych dzieci. Można to pokazywać jako przykład, że Polacy nie odwracają się od siebie nawet w czasach najtrudniejszych.

- Mówi Pani, że Panią nie interesuje globalizacja ani globalne ideologie. Ale właśnie to jest dziś najmodniejsze. Czy w dzisiejszym świecie jest miejsce dla tego, co Pani tworzy? Czy są odbiorcy takiej twórczości?

- Myślę, że zawsze były jakieś mody. Były makaronizmy, teraz są angielszczyzny czy inne mody. Zawsze jest trudno tym, którzy chcą tworzyć dzieła wysokiej kultury. Jest to twórczość dosyć trudna, bo to przecież nie są pioseneczki o spódniczce w kropeczki i wiadomo, że nie jest łatwo się z tym przebić. Tym bardziej że teraz szaleją relatywizm, ateizacja kultury i poprawność polityczna. To wszystko jest bardzo agresywne i w tej chwili próbuje się narzucić ludziom wierzącym styl myślenia. Żeby ludzie wierzący chowali swoją wiarę, żeby się z nią nie afiszowali. A niby dlaczego? Homoseksualista może afiszować się ze swoją ułomnością, a ja nie mogę afiszować się z tym, że wierzę w Pana Jezusa, który jest prawdą, miłością i jedynym celem z życiu. To chyba stoi na jakimś absurdzie. Nigdy nie było łatwo. Kiedy umarł Norwid, w jego kondukcie żałobnym szedł tylko pies. Nie wierzę, że kiedykolwiek mogą być gorsze czy lepsze czasy dla artystów. Przychodzi teraz taki czas, taki kryzys - nie tylko na Polaków, że ludzie muszą wrócić do wiary. To musi być rewolucja moralności - widać już tego zaczątki.

Reklama

- Swoją poezją w jakiś sposób próbuje Pani przekonać do wiary. Jak się zaczęło to Pani pisanie, malowanie?

- Tego nawet nie pamiętam i na pewno nie było to za bardzo interesujące. Ale ja nie próbuję nikogo do niczego przekonywać. Tak samo nie chcę, by ktoś przekonywał mnie do swoich poglądów czy religii. Tzw. ekumenizm, który dziś również szaleje wśród poprawności politycznej, jest mi obcy. Jeśli ktoś chce wierzyć w jakiegoś swojego bożka, to jego sprawa, tylko niech mi tego nie narzuca. Ja też nie chcę narzucać swojej wiary, ale jednocześnie poprzez swoją twórczość chcę ją ukazać. „Piety” Michała Anioła nie oglądają tylko ludzie wierzący, przychodzą też znawcy sztuki, inni artyści, ludzie, którzy kochają estetykę i robi to na nich wrażenie. Kiedy czyta ktoś mój wiersz czy sonet o Bogu albo o mojej wierze, to może do tego podejść jak do obrazu. Nie chcę koniecznie na siłę przekonywać do swojej wiary. Myślę, że najlepszym przekonaniem do wiary jest przykład. Przykład to największa broń. Jeżeli człowiek jest wierzący i stara się ze swoimi słabościami walczyć, nie mówię, że od razu jest święty, ale stara się, to przecież ten przykład działa na innych, nawet na ludzi o poglądach ateuszowskich. Bo nawet nie chodzi o to, czy ktoś wierzy, czy nie. Ale kiedy jedna matka patrzy na drugą, jak wychowuje dzieci, i widzi, że tamta matka - wierząca, chrześcijanka, katoliczka ma efekty dobre, to nawet jeśli nie wierzy w Boga, nie chodzi do kościoła, ale jeśli chce mieć dobre dzieci, które będą ja kiedyś kochały, a nie podłączą jej aparatury do eutanazji, to i ona wychowa te dzieci w jakiś wartościach. Bez wartości nie można żyć. Bezstresowo. Bo potem wynikają z tego wiaderka na głowach nauczycieli, zabójstwa, bicie w szkołach. Przecież to się skądś bierze, te dzieci takie się nie urodziły, ale tak zostały wychowane. Albo w ogóle nie były wychowywane, i to jest jeszcze gorsze.

- Mówimy o rodzinie, o wychowywaniu dzieci, więc zapytam o Pani męża. Płyty nagrywacie wspólnie i one bardzo wzbogacają książki. Nie trzeba ich tylko czytać, można się też w nie wsłuchać. Co jeszcze wniósł mąż do Pani twórczości?

- Nauczył mnie wszystkiego, jeżeli chodzi o literaturę. Pokazał mi, że literatura piękna ma być literaturą piękną. Nie białą, nie zieloną, w klocki, w schodki, jakąś taką surrealistyczną, modernistyczną, ale po prostu piękną. Że musi docierać do odbiorcy swoją prostotą. A dzisiaj najczęściej są białe wiersze, pisane w schodki, precedensy. Ja tej poezji nie rozumiem i często słyszę od ludzi, że oni też jej nie rozumieją, ale wstydzą się do tego przyznać, bo byliby może uważani za głupich. Pisać trzeba prosto. Prosto, a jednocześnie wysublimowanie. Nie jest łatwo pisać, żeby to się rymowało żeby każdy rozumiał, o co chodzi. To wcale nie jest taka prosta sprawa napisać dobry wiersz.
Napisałam „Księgi roztoczańskich krasnali”, a Ryszard nagrał to w studiu z profesjonalną muzyką i jest to również w formie słuchowiska. W Wydawnictwie Piśmiennictwa Nadobnego można nabyć płyty, które opowiadają historie krasnali. Z tego, co wiem, książki czytane są coraz bardziej modne. Tak wygląda ta nasza wspólna praca.

- W Pani wierszach są rymy, jest taka poprawność techniczna. Czy tego trzeba się uczyć?

- Tak, trzeba się tego uczyć. To nie wynika tylko z talentu, to jest bardzo ciężka praca. Przed napisaniem ostatniej części roztoczańskich krasnali przeczytałam ok. 50 książek. Mnóstwo spotkań, wyjazdów - wszystko po to, by napisać dwustustronicową książkę, i to wierszem. Ktoś by może zaśmiał się i powiedział, że to przecież tylko bajka. Ale ja nie chciałam, żeby ktoś zarzucił mi, że nakłamałam w swojej książce. Opisałam fakty, więc musiałam je znać.

- Pani wiersze są napisane bardzo starannie i jest w nich bardzo konkretne historia, bardzo konkretny przekaz. A co możemy odnaleźć w Pani rysunkach?

- Malarstwo jest dopełnieniem literatury. Dziś są modne komputerowe ilustracje. Ja maluję ręcznie, nie używam komputera. Ma to swoje przesłanie i jest lepiej odbierane przez dzieci niż te sztampowe, sztuczne ilustracje. Ale rysunek jest tylko dopełnieniem, ja jestem przede wszystkim poetką.

- Zapytam jeszcze w imieniu najmłodszych, czy będą kolejne przygody krasnali? Czego możemy się jeszcze spodziewać?

- Chciałabym napisać kolejne części ksiąg roztoczańskich krasnali. Chciałabym opisać okres Andrzeja Boboli, napoleoński, okres Mieszka, chrztu Polski i wycinania dębów. To wszystko jest w moich planach, ale są to jeszcze odległe zamierzenia. Niedawno ukazała się książeczka „Szyszełki z Wisełki”. To bajeczka dla dzieci o skrzatach w Wisełce na wyspie Wolin w Instytucie Świętej Rodziny, który założył śp. abp Kazimierz Majdański. Teraz została wydana książka „Stokrotka Pana Boga, czyli życie św. Tereski od Dzieciątka Jezus”. W tej chwili pracuję nad ilustracjami do ballady o czterech braciach. Jest to taka ballada, jakie kiedyś lirnicy śpiewali, chodząc od wsi do wsi, które potem babcie opowiadały swoim wnukom. Będzie też „Zieludek” o duszku młodości, który maluje na zielono cały świat. To są takie drobiazgi, ale dla mnie są czasem rozrywką i odskocznią od tych bardzo poważnych utworów, które piszę. Przy tej okazji pozdrawiam wszystkich najmłodszych. Naprawdę warto wierzyć w krasnoludki, skrzaty, ubożęta i szyszełki.

2009-12-31 00:00

Ocena: +1 -2

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Brazylia: Sąd zakazał cytowania Biblii w urzędzie miejskim

2024-04-23 07:32

[ TEMATY ]

Biblia

Brazylia

Karol Porwich/Niedziela

Sąd stanu Sao Paulo, na wschodzie Brazylii, zakazał cytowania fragmentów Biblii podczas sesji rady miejskiej w 400 tys. mieście Bauru. Dominującą religią jest tam chrześcijaństwo, które wyznaje ponad 87 proc. miejscowej ludności.

W poniedziałkowym orzeczeniu, cytowanym przez lokalne media, sąd orzekł, że cytowanie Biblii, które dotychczas było powszechne w radzie miejskiej, jest sprzeczne ze świeckim charakterem państwa.

CZYTAJ DALEJ

Święty, który nie szczędził siebie

2024-04-22 16:00

Marzena Cyfert

O. Robert Krawiec, kapucyn, krajowy asystent Grup Modlitwy Ojca Pio z relikwią - rękawicą o. Pio.

O. Robert Krawiec, kapucyn, krajowy asystent Grup Modlitwy Ojca Pio z relikwią - rękawicą o. Pio.

W parafii św. o. Pio we Wrocławiu-Partynicach nauki głosił o. Robert Krawiec, krajowy asystent Grup Modlitwy Ojca Pio. Kapłan udzielał indywidualnego błogosławieństwa niezwykłą relikwią – rękawicą św. o. Pio. Nosząc ją w San Giovanni Rotondo, o. Pio błogosławił i rozgrzeszał proszących go o pomoc.

W homilii o. Krawiec nawiązał do opowiadania o sprowadzaniu owiec do zagrody przez kilkunastu pasterzy. Każdy z nich stanął w innym miejscu i nawoływał swoje owce, a one znając głos swojego pasterza, bezbłędnie do niego trafiały. Postawił pytanie, czy znamy głos naszego Opiekuna – Pana Boga.

CZYTAJ DALEJ

Łódź: Ruszyły zapisy na kolejną edycję Dominikańskich Warsztatów Muzyki Liturgicznej

2024-04-23 09:30

[ TEMATY ]

archidiecezja łódzka

Archiwum WML Dominikanie Łódź

W trakcie Dominikańskich Warsztatów Muzyki Liturgicznej “Sacrum Convivum”, w łódzkim klasztorze oo. Dominikanów przy ul. Zielonej 13, spotkają się miłośnicy śpiewu kościelnego, członkowie schol i innych amatorskich zespołów muzycznych.

Mimo że na co dzień posługują w różnych wspólnotach, to w dniach 24-26 maja 2024 roku, razem stworzą wielogłosowy chór.  Doświadczą w nim piękna wspólnej modlitwy, a przy okazji rozszerzą swój repertuar i poznają możliwości własnego głosu.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję