Reklama

O doktorze, który nie chce się leczyć

Niedziela małopolska 19/2009

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Już samo określenie „ordynator” postawione przy nazwisku lekarza sprawia, że zwykły zjadacz chleba czuje respekt, bojaźń, a także pewien rodzaj podziwu dla człowieka pełniącego tak odpowiedzialną funkcję w szpitalu. Z takim też nastawieniem zadzwoniłam do docenta doktora habilitowanego Mikołaja Spodaryka, który jest pediatrą, pracownikiem Polsko-Amerykańskiego Instytutu Pediatrii Wydziału Lekarskiego UJ, twórcą jedynego w Polsce południowej Oddziału Leczenia Żywieniowego, zajmującego się żywieniem pozajelitowym dzieci. Od stycznia 2009 r. docent jest ordynatorem tego oddziału. Jakież więc było moje zdziwienie, gdy po połączeniu usłyszałam ciepły, serdeczny głos i bardzo szczere, bezpośrednie odpowiedzi.

Spotkanie z „wujkiem”

Reklama

Pierwsze wrażenie zostało potwierdzone podczas spotkania, gdy zmęczony doktor, w zielonym, lekarskim uniformie, w czerwonych, plastikowych butach zaprosił mnie do skromnego gabinetu. W drodze do tego miejsca przyznał, że bardzo zależy mu na tym, aby w szpitalu mali pacjenci oraz ich rodzice, niejednokrotnie przerażeni i zrozpaczeni mieli świadomość, że zawsze mogą liczyć na lekarzy i na cały personel. W tym momencie pomyślałam, że takiego pana ordynatora też bym nazwała „wujkiem”. A tak właśnie nazywają go pacjenci oraz wiejskie dzieci z gminy Lanckorona, na drodze których los postawił nietuzinkowego lekarza.
Doc. Mikołaj Spodaryk jest krakowianinem. Idąc śladem ojca, wybrał zawód lekarza. - W 1983 r. doszedłem do zespołu zajmującego się żywieniem pozajelitowym - wspomina ordynator.- Oddział prowadziła dr Danuta Fedeczko. Cały nasz zespół uczył się od pani doktor nowej wówczas wiedzy medycznej: żywienia pozajelitowego.
Dr Spodaryk nie należy do lekarzy, którzy pojmują swój zawód tylko jako obowiązek badań, diagnozowania, wykonywania zabiegów, leczenia pacjentów trafiających na oddział. Oprócz tej trudnej i odpowiedzialnej pracy organizuje akcje i pomaga tym, którzy takiej pomocy znikąd nie mogą się doczekać, doprosić. Pamiętając o swoich pacjentach, dostrzega również innych potrzebujących. Aktywnie działa m.in. w Fundacji R2, zrzeszającej młodych ludzi, którzy po zdobyciu uprawnień ratowników w letnie weekendy dojeżdżają w Krakowie na rowerach i motocyklach do potrzebujących szybkiej, fachowej pomocy medycznej.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Organizowanie akcji

Szczególnie niezwykła jest cykliczna akcja „Szaleństwa doktora Spodaryka”. Wszystko zaczęło się od tego, że któregoś dnia doktor Mikołaj trafił do jednej z wiejskich szkół w gminie Lanckorona, gdzie opowiadał uczniom o niebezpieczeństwach płynących z sięgania po alkohol, narkotyki. - W trakcie spotkania dowiedziałem się, że te dzieci w zdecydowanej większości nigdzie nie wyjeżdżają na wakacje - wspomina. - Dla mnie, wychowanego w Krakowie, nie mieściło się to w głowie. To wtedy uświadomiłem sobie, że one zaraz po zakończeniu roku szkolnego zamieniają plecak z książkami na grabie czy motykę, że nie mają wakacji dla siebie. Postanowiłem, że im zorganizuję letni wypoczynek. W 2006 r. zaprosiłem dzieci wiejskie na tydzień wakacji. Wtedy było ich około stu. W zeszłym roku na rynek w Lanckoronie, gdzie maluchy miały morze i plażę, i piasek, i muszelki oraz kolorowe kamyczki, z pięciu okolicznych wsi przybyło ok. 800 dzieci. W czasie takiego tygodnia zaproszeni uczestniczą w zajęciach sportowych, edukacyjnych, plastycznych, teatralnych, a na koncercie występują dla nich gwiazdy muzyki rozrywkowej. Jest również biały dzień, kiedy badamy wiejskie dzieci i niejednokrotnie kierujemy do dalszego leczenia.
Pan doktor z uśmiechem wyznaje, że bardzo lubi nietypowe dla swojego wieku i stanowiska zachowania, które dziennikarze nazwali szaleństwami. Zapewnia, że ma wiele kolejnych pomysłów na wakacje dla wiejskich dzieci. - Jeżeli to szaleństwo daje możliwość zrobienie czegoś dla słabych, potrzebujących, to chcę być coraz bardziej szalonym i nie chcę się z tego szaleństwa leczyć - mówi.

Docenienie dobroci i entuzjazmu

Chociaż, jak zapewnia i podkreśla, nigdy nie robił niczego dla poklasku i nagród, jego działalność jest dostrzegana i doceniana. W ostatnich latach otrzymał wiele wyróżnień za działalność charytatywną. Wśród nich znajdują się tytuły: Człowieka Roku 2003 i 2008, Honorowego Obywatela Lanckorony, Amicus Hominum (2008) i przyznany w marcu br. tytuł Miłosiernego Samarytanina. To już 6. edycja konkursu organizowanego przez Wolontariat św. Eliasza działający przy klasztorze Ojców Karmelitów „na piasku” w Krakowie. Co istotne, laureaci są wyłaniani w wyniku głosowania. I to głosujący zdecydowali, że tytuł najbardziej należy się „szalonemu doktorowi”. Uzasadniając przyznanie wyróżnienia, podkreślono m. in., że laureat daje z siebie więcej dobroci, entuzjazmu, zainteresowania chorym niż tego wymaga czyste wykonywanie zawodu. - Statuetkę Miłosiernego Samarytanina oddałem mojemu ojcu, który jest lekarzem pediatrą, niestety, od dwóch lat nieczynnym - wyznaje wyróżniony. - Bo to właśnie mój ojciec i moja mama wpajali mi podstawową zasadę, żebym w życiu zawsze postępował tak, aby nikt z mojego powodu nie płakał. I tej filozofii staram się trzymać!

2009-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Suplika do Królowej Różańca Świętego

Marzena Cyfert

Obraz Matki Bożej Pompejańskiej - Żerniki Wrocławskie

Obraz Matki Bożej Pompejańskiej - Żerniki Wrocławskie

Tylko dwa razy w roku – 8 maja i na październikowe święto Królowej Różańca – odmawiamy modlitwę zwaną Supliką do Królowej Różańca Świętego w Pompejach.

Modlitwę ułożył bł. Bartolo Longo, gorliwy czciciel Matki Bożej Różańcowej, który po swoim nawróceniu przyczynił się do wzniesienia sanktuarium ku Jej czci.
CZYTAJ DALEJ

Kapłan rodzi się z miłości, nie z obowiązku czy przymusu

2025-05-08 09:19

[ TEMATY ]

rozważania

O. prof. Zdzisław Kijas

Karol Porwich/Niedziela

Kapłan rodzi się z miłości, nie z obowiązku czy przymusu. O miłość zaś trzeba zabiegać. Trzeba o nią prosić i troszczyć się, kiedy zaczyna kiełkować, aby się pięknie i bujnie rozwijała.

Jezus powiedział: «Moje owce słuchają mego głosu, a Ja znam je. Idą one za Mną, a Ja daję im życie wieczne. Nie zginą na wieki i nikt nie wyrwie ich z mojej ręki. Ojciec mój, który Mi je dał, jest większy od wszystkich. I nikt nie może ich wyrwać z ręki mego Ojca. Ja i Ojciec jedno jesteśmy».
CZYTAJ DALEJ

POLSA: sonda COSMOS 482 ma wejść w atmosferę Ziemi 10 maja rano

2025-05-08 17:09

[ TEMATY ]

Polska

Polska

COSMOS 482

sonda kosmiczna

pixabay.com

Radziecka sonda COSMOS 482, wystrzelona w 1972 r., wraca na Ziemię. Przewidywane są jej dwa przeloty nad terytorium Polski rankiem 10 maja: w pasie Jelenia Góra – Biała Podlaska oraz w pasie Zielona Góra - Lublin. Obiekt może nie spalić się całkowicie, a jego szczątki mogą spaść na Ziemię - podała POLSA.

Trajektorię sondy na bieżąco monitoruje Polska Agencja Kosmiczna i odpowiedzialne służby rządowe - podkreśliła POLSA w czwartkowym komunikacie.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję