Reklama

50 lat Bogu i ludziom

Ks. kan. Andrzej Sekulski ur. 10 października 1934 r. w Rudniku nad Sanem. Liceum Ogólnokształcące ukończył w 1953 r. w Rudniku i wstąpił do Wyższego Seminarium Duchownego w Przemyślu. Po odbyciu studiów seminaryjnych, 5 czerwca 1959 r. bp Franciszek Barda wyświęcił go na kapłana. Jako wikariusz pracował w Trześni, Pysznicy, Jaśle, Dukli, Strzyżowie. Proboszczem w Kłyżowie został w 1974 r. Kanonik honorowy Kapituły Konkatedralnej w Stalowej Woli.

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Dziękujcie Panu Bogu, że dał wam takiego duszpasterza! Dbał o każdego człowieka, orientował się doskonale w życiu każdego z parafian. Dla okolic Stalowej Woli jego współpraca z ks. prał. Władysławem Szubargi w Pysznicy była wzorem kapłańskich relacji, a ja wielokrotnie doświadczałem jego pomocy, znajdowałem w moich trudnych momentach życia słowa wsparcia, pocieszenia, kapłańskiej miłości, życzliwości. Budował kościół, plebanię, jednoczył was wokół wielkiego Bożego dzieła. Zawsze tryskał humorem, energią. Niezwykle oczytany, wymagający od innych, ale najbardziej od siebie. Bardzo Ci dziękujemy, Księże Jubilacie, za to wszystko. Pan Bóg pieczętuje Twoje kapłaństwo chorobą i cierpieniem, które mężnie znosząc, ofiarujesz je za Twoich parafian”. Słowa wzruszające i ciepłe płynęły z ust bp. Edwarda Frankowskiego, który podczas odpustowej Mszy św. w Kłyżowie, razem z ks. kan. Andrzejem Sekulskim, wieloma kapłanami i całą kłyżowską parafią dziękował Bogu za 50 lat kapłaństwa i 35 lat pobytu w Kłyżowie.
Ks. Sekulski to żywa historia tego miejsca. Tutaj wszystko zaczynał, przychodząc z sąsiedniej Pysznicy, aby sen Kłyżowa o swoim kościele razem ze wszystkimi wyśnić na jawie. Rzeczywistość tamtego czasu marzenia nie raz koszmarem czyniła, gdy sąd, kolegia, grzywny, szykany każdy sztych łopatą, każdą cegłę pieczętowała sprawdzianem wierności, testem wiary, pytaniem o miłość do Boga i Jego Kościoła. Trwał! Ludzie przy nim trwali! Ich pierwszy i jedyny dotąd Proboszcz. Drewniany kościółek-kaplica i wynajęty pokój zamieniały się w kolejnych latach na piękną świątynię, na funkcjonalną plebanię. Piękniało obejście, powstał cmentarz parafialny. I długie dni, miesiące, lata duszpasterskiej zwykłej pracy, okraszanej pięknym poczuciem humoru, ciepłą ironią, z której Ksiądz Kanonik słynął na okolice. Wielka erudycja i rzadko spotykana gościnność uczyniły z niego przyjaciela bardzo wielu kapłanów i wielu ludzi. Śmiało można powiedzieć, że to legenda Kłyżowa! Piękna legenda!
„Chcemy Ci dzisiaj podziękować przede wszystkim za gorliwą posługę kapłańską - rozbrzmiewały słowa Dyrektora Szkoły im. Kard. Wyszyńskiego - za troskę o nas, za uśmiech, za wszelkie dobro, za Msze św., które przybliżały nas do Boga. Dziękujemy za wspólną modlitwę, za głoszone dla nas Słowo Boże, za wszelkie poniesione trudy i starania, za słowa proste, czasami ostre i trudne, ale prawdziwe i płynące z troski o nas. Chcemy dziękować za Twoje dobre rady w naszych smutkach i radościach, za długie godziny w konfesjonale. Ale również chcemy dziś powiedzieć, że tak jak Ksiądz Proboszcz poświęcił się dla naszej parafii, tak też chcemy, aby Ksiądz pozostał z nami już do końca”.
Tę odpustową uroczystość kłyżowscy parafianie długo pamiętać będą. Tylu ich przyszło, żeby Wniebowziętej Matce, którą razem ze św. Maksymilianem na patronów swojej parafii z Księdzem Jubilatem przed laty wybrali, dziękować, że mają takiego proboszcza. Razem z ks. dr. Krzysztofem Kidą, który od kilku lat pełni w Kłyżowie obowiązki administratora, w „konspiracji” przygotowali to święto. Dla naszego Kanonika - jak powtarzali! Nie zapomnieli w wielkim dziękczynieniu o Biskupie Edwardzie, który właśnie w tym dniu świętował swoje urodziny i dwukrotnie rozbrzmiewało gromkie „Życzymy, życzymy”, ku radości licznie zgromadzonych kapłanów, pośród których i rektor sandomierskiego Seminarium ks. dr Jan Biedroń i ks. prof. Marian Wolicki ze stalowolskiego WZNoS KUL, głoszący homilię podczas jubileuszowej uroczystości, i ks. prof. Henryk Borcz z Przemyśla, księża rodacy: ks. Józef Reiner, ks. Władysław Jabłoński, i ks. prof. Wilhelm Gaj-Piotrowski i złoty jubilat z Jastkowic ks. prał. Tadeusz Mach i wielu innych. Nie zabrakło również władz lokalnych: obok marszałka województwa podkarpackiego Zygmunta Cholewińskiego obecny był także wójt Gminy Pysznica Tadeusz Bąk.
„Bp Franciszek Barda 7 czerwca 1959 r. wyświęcił 38 diakonów - nie żyje już 16 kolegów. Pozostali dziękują Bogu za 50 lat posługi. Dziękuję moim parafianom, że wytrzymali ze mną 35 lat. Dziękuję za współpracę w dokonaniu historycznego dzieła, jakim było tworzenie parafii i budowa świątyni - wypowiadał słowa podziękowania wzruszony Ksiądz Jubilat. - Ja im nie przeszkadzałem, a oni pracowali nad wielkim dziełem. Moją wdzięczność kieruję do nauczycieli, katechetów, proboszczów, profesorów Seminarium Duchownego w Przemyślu, do wszystkich spotkanych na mojej kapłańskiej drodze”. Dostojny Jubilat, na zakończeniu dziękczynnej Mszy św. otrzymał specjalne błogosławieństwo Biskupa Edwarda i odebrał drewniany krzyż jubilacki - znak zjednoczenia z Chrystusem.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

2009-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Św. Florian - patron strażaków

Św. Florianie, miej ten dom w obronie, niechaj płomieniem od ognia nie chłonie! - modlili się niegdyś mieszkańcy Krakowa, których św. Florian jest patronem. W 1700. rocznicę Jego męczeńskiej śmierci, właśnie z Krakowa katedra diecezji warszawsko-praskiej otrzyma relikwie swojego Patrona. Kim był ten Święty, którego za patrona obrali także strażacy, a od którego imienia zapożyczyło swą nazwę ponad 40 miejscowości w Polsce?

Zachowane do dziś źródła zgodnie podają, że był on chrześcijaninem żyjącym podczas prześladowań w czasach cesarza Dioklecjana. Ten wysoki urzędnik rzymski, a według większości źródeł oficer wojsk cesarskich, był dowódcą w naddunajskiej prowincji Norikum. Kiedy rozpoczęło się prześladowanie chrześcijan, udał się do swoich braci w wierze, aby ich pokrzepić i wspomóc. Kiedy dowiedział się o tym Akwilinus, wierny urzędnik Dioklecjana, nakazał aresztowanie Floriana. Nakazano mu wtedy, aby zapalił kadzidło przed bóstwem pogańskim. Kiedy odmówił, groźbami i obietnicami próbowano zmienić jego decyzję. Florian nie zaparł się wiary. Wówczas ubiczowano go, szarpano jego ciało żelaznymi hakami, a następnie umieszczono mu kamień u szyi i zatopiono w rzece Enns. Za jego przykładem śmierć miało ponieść 40 innych chrześcijan.
Ciało męczennika Floriana odnalazła pobożna Waleria i ze czcią pochowała. Według tradycji miał się on jej ukazać we śnie i wskazać gdzie, strzeżone przez orła, spoczywały jego zwłoki. Z czasem w miejscu pochówku powstała kaplica, potem kościół i klasztor najpierw benedyktynów, a potem kanoników laterańskich. Sama zaś miejscowość - położona na terenie dzisiejszej górnej Austrii - otrzymała nazwę St. Florian i stała się jednym z ważniejszych ośrodków życia religijnego. Z czasem relikwie zabrano do Rzymu, by za jego pośrednictwem wyjednać Wiecznemu Miastu pokój w czasach ciągłych napadów Greków.
Do Polski relikwie św. Floriana sprowadził w 1184 książę Kazimierz Sprawiedliwy, syn Bolesława Krzywoustego. Najwybitniejszy polski historyk ks. Jan Długosz, zanotował: „Papież Lucjusz III chcąc się przychylić do ciągłych próśb monarchy polskiego Kazimierza, postanawia dać rzeczonemu księciu i katedrze krakowskiej ciało niezwykłego męczennika św. Floriana. Na większą cześć zarówno świętego, jak i Polaków, posłał kości świętego ciała księciu polskiemu Kazimierzowi i katedrze krakowskiej przez biskupa Modeny Idziego. Ten, przybywszy ze świętymi szczątkami do Krakowa dwudziestego siódmego października, został przyjęty z wielkimi honorami, wśród oznak powszechnej radości i wesela przez księcia Kazimierza, biskupa krakowskiego Gedko, wszystkie bez wyjątku stany i klasztory, które wyszły naprzeciw niego siedem mil. Wszyscy cieszyli się, że Polakom, za zmiłowaniem Bożym, przybył nowy orędownik i opiekun i że katedra krakowska nabrała nowego blasku przez złożenie w niej ciała sławnego męczennika. Tam też złożono wniesione w tłumnej procesji ludu rzeczone ciało, a przez ten zaszczytny depozyt rozeszła się daleko i szeroko jego chwała. Na cześć św. Męczennika biskup krakowski Gedko zbudował poza murami Krakowa, z wielkim nakładem kosztów, kościół kunsztownej roboty, który dzięki łaskawości Bożej przetrwał dotąd. Biskupa zaś Modeny Idziego, obdarowanego hojnie przez księcia Kazimierza i biskupa krakowskiego Gedko, odprawiono do Rzymu. Od tego czasu zaczęli Polacy, zarówno rycerze, jak i mieszczanie i wieśniacy, na cześć i pamiątkę św. Floriana nadawać na chrzcie to imię”.
W delegacji odbierającej relikwie znajdował się bł. Wincenty Kadłubek, późniejszy biskup krakowski, a następnie mnich cysterski.
Relikwie trafiły do katedry na Wawelu; cześć z nich zachowano dla wspomnianego kościoła „poza murami Krakowa”, czyli dla wzniesionej w 1185 r. świątyni na Kleparzu, obecnej bazyliki mniejszej, w której w l. 1949-1951 jako wikariusz służył posługą kapłańską obecny Ojciec Święty.
W 1436 r. św. Florian został ogłoszony przez kard. Zbigniewa Oleśnickiego współpatronem Królestwa Polskiego (obok świętych Wojciecha, Stanisława i Wacława) oraz patronem katedry i diecezji krakowskiej (wraz ze św. Stanisławem). W XVI w. wprowadzono w Krakowie 4 maja, w dniu wspomnienia św. Floriana, doroczną procesję z kolegiaty na Kleparzu do katedry wawelskiej. Natomiast w poniedziałki każdego tygodnia, na Wawelu wystawiano relikwie Świętego. Jego kult wzmógł się po 1528 r., kiedy to wielki pożar strawił Kleparz. Ocalał wtedy jedynie kościół św. Floriana. To właśnie odtąd zaczęto czcić św. Floriana jako patrona od pożogi ognia i opiekuna strażaków. Z biegiem lat zaczęli go czcić nie tylko strażacy, ale wszyscy mający kontakt z ogniem: hutnicy, metalowcy, kominiarze, piekarze. Za swojego patrona obrali go nie tylko mieszkańcy Krakowa, ale także Chorzowa (od 1993 r.).
Ojciec Święty z okazji 800-lecia bliskiej mu parafii na Kleparzu pisał: „Święty Florian stał się dla nas wymownym znakiem (...) szczególnej więzi Kościoła i narodu polskiego z Namiestnikiem Chrystusa i stolicą chrześcijaństwa. (...) Ten, który poniósł męczeństwo, gdy spieszył ze swoim świadectwem wiary, pomocą i pociechą prześladowanym chrześcijanom w Lauriacum, stał się zwycięzcą i obrońcą w wielorakich niebezpieczeństwach, jakie zagrażają materialnemu i duchowemu dobru człowieka. Trzeba także podkreślić, że święty Florian jest od wieków czczony w Polsce i poza nią jako patron strażaków, a więc tych, którzy wierni przykazaniu miłości i chrześcijańskiej tradycji, niosą pomoc bliźniemu w obliczu zagrożenia klęskami żywiołowymi”.

CZYTAJ DALEJ

Zatrzymajmy się dziś i mocno przyjmijmy krzyż naszego życia

2024-04-15 13:31

[ TEMATY ]

homilia

rozważania

Karol Porwich/Niedziela

Rozważania do Ewangelii J 15, 18-21.

Sobota, 4 maja. Wspomnienie św. Floriana, męczennika

CZYTAJ DALEJ

Ludzie o wielkim sercu

2024-05-04 15:21

Ks. Wojciech Kania/Niedziela

Z okazji wspomnienia św. Floriana w Sandomierzu odbyły się uroczystości z okazji Dnia Strażaka.

Obchody rozpoczęła Mszy św. w bazylice katedralnej, której przewodniczył Biskup Sandomierski Krzysztof Nitkiewicz. Eucharystię koncelebrował ks. kan. Stanisław Chmielewski, diecezjalny duszpasterz strażaków oraz strażaccy kapelani. We wspólnej modlitwie uczestniczyli samorządowcy na czele panem Marcinem Piwnikiem, starostą sandomierskim, komendantem powiatowym straży pożarnej bryg. Piotrem Krytusem, komendantem powiatowym policji insp. Ryszardem Komańskim oraz strażacy wraz z rodzinami.

CZYTAJ DALEJ
Przejdź teraz
REKLAMA: Artykuł wyświetli się za 15 sekund

Reklama

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję